Nieszpory w katedrze Notre Dame

Paryż nie jest portem morskim. Ale wbrew powszechnemu wyobrażeniu, z Paryża do morza wcale nie jest tak daleko. Z Rouen do Paryża jedzie się pociągiem jakieś półtorej godziny. A Rouen jest przecież portem morskim. I to dużym portem.
Statki, na których pracowałem wielokrotnie zawijały do Rouen. Ale nigdy nie miałem okazji pojechać stamtąd do Paryża. Gdy statek zawinie do portu w ciągu tygodnia, to postój w porcie jest krótki. Załadunek lub wyładunek trwa jeden dzień lub góra dwa. A w porcie na statku jest wiele spraw do załatwienia. Toteż moje pragnienie, aby pojechać z Rouen do Paryża pozostawało długo niespełnione. Aż w końcu kiedyś się zdarzyło. To było kilka lat temu. Po kilkugodzinnej żegludze meandrami Sekwany, w sobotę około południa, statek zacumował przy nabrzeżu w Rouen. We Francji, co by o Francuzach nie mówić, jest cywilizacja (pracy). Tam w niedzielę, inaczej niż w portach holenderskich czy niemieckich, dokerzy nie pracują. Toteż całą niedzielę miałem dla siebie. 
No i następnego dnia, wczesnym niedzielnym porankiem, wysiadałem na dworcu Świętego Łazarza w Paryżu. Do zwiedzania, miałem przed sobą tylko jeden dzień, bo wieczorem musiałem być z powrotem na statku. A co to jest jeden dzień na zwiedzanie Paryża? Toteż moja lista do zwiedzania była bardzo krótka – Luwr, wieża Eiffla, katedra Notre Dame i łuk Triumfalny. Oraz Montmartre po drugiej stronie Sekwany, gdzie chciałem zajść do którejś z tamtejszych kawiarni. I sprawdzić, jak smakuje kawa, którą pili tam wielcy artyści a wśród nich i nasz Chopin. A także przy okazji, choć przez chwilę ogrzać się w blasku ich sławy. Który to blask do dziś dnia tam pozostał. Jednak na Montmartre ostatecznie nie trafiłem. Bo ze względu na swą marną znajomość francuskiego i podobnie marną języka angielskiego u właściciela taksówki, wylądowałem na Montparnasse zamiast na Montmartre. A zanim się zorientowałem, że jestem nie tam, gdzie chciałem być, było już za późno i musiałem wracać na dworzec Świętego Łazarza.
Do katedry Notre Dame jednak trafiłem. To było zanim pojechałem na Montparnasse, z którego razem z taksówkarzem zrobiliśmy Montmartre. Kolejka przed wejściem do Katedry była ogromna, wiła się zakolami przez cały plac przed Katedrą. Ale dzięki pewnemu wybiegowi (być może niezbyt etycznemu) dostałem się do środka w czasie zdecydowanie krótszym niż by to wynikało z długości kolejki. Z powodu tego ‘wybiegu’ miałem wyrzuty sumienia. Ale dałem sobie ‘rozgrzeszenie’, bo inaczej ten mój jedyny dzień w Paryżu sprowadził by się do stania w kolejce na placu przed Katedrą. No więc mimo długiej kolejki w krótkim w miarę czasie, szczęśliwie dostałem się do środka.
Nie będę pisał, jaka jest (jaka była) katedra, bo to wszyscy wiedzą. Zresztą moje marne słowa, i myślę, że nie tylko moje, nie są w stanie oddać tego, jaka ona jest (jaka była). O jednej rzeczy jednak powiem. To co zapiera dech w piersiach, jak się wchodzi do Katedry, to niknące ‘w chmurach’ sklepienie. Widok tego, zbudowanego przez ludzi i niknącego w mroku wysokości sklepienia pozostał w mojej pamięci do dziś dnia. Dzisiaj tego sklepienia chyba już nie ma. Gdzieś w mediach przemknęła informacja, że w czasie pożaru Katedry, sklepienie częściowo się zawaliło.
I o jednej jeszcze rzeczy chcę powiedzieć. Która mi się trafiła, gdy byłem w Katedrze, do której przyszedłem, tylko po to, aby ją zwiedzić. Otóż w katedrze Notre Dame byłem na nieszporach. Jak wspomniałem wcześniej, ten jeden dzień, kiedy byłem w Paryżu, to była niedziela. A gdy wszedłem do Katedry, to było już niedzielne popołudnie. Katedry gotyckie są piękne nie dlatego, że ludzie, którzy je budowali chcieli, aby były piękne (choć pewnie to też było ich celem). Są piękne, bo były budowane na chwałę Bożą. I sama obecność w takim miejscu skłania do myśli o Bogu. Dałem więc sobie spokój ze zwiedzaniem. Usiadłem w ławce, aby przez chwilę oddać się temu, do czego ta budowla została wzniesiona i przeznaczona. I po chwili, gdy miałem już wychodzić, przy ołtarzu zobaczyłem ruch. Kościelny (?) zapałał świece. Świece w kościele zapała się wtedy, gdy ma być msza albo nabożeństwo.
Przemknęła mi przez głowę myśl. Zwiedzić katedrę Notre Dame to jedno, ale być w katedrze Notre Dame na niedzielnej mszy to coś zdecydowanie więcej. Więc zostałem w ławce. Okazało się jednak, że to nie była msza, tylko niedzielne nieszpory. Dzisiaj w Polsce na niedzielne nieszpory już nikt nie chodzi (no i księża ich nie odprawiają). Ale kiedyś się chodziło, pamiętam z dzieciństwa. Rano szło się do kościoła na mszę a po południu na nieszpory.
Byłem ministrantem i pewnie dlatego pamiętam. Rano na mszę, ksiądz ubierał ornat, na nieszpory zakładał kapę. I gdy, tam w Katedrze zobaczyłem wychodzących z zakrystii księży (było dwóch) ubranych w kapy, wiedziałem, że to będą nieszpory. Było już popołudnie a w planie do zwiedzania, miałem jeszcze wieżę Eiffla i Montmartre (do którego niestety nie dojechałem). Mimo, że czasu miałem mało, to jednak zostałem na nieszporach do końca.
Miałem szczęście. Byłem nie tylko w Katedrze. Byłem w Katedrze również na nieszporach. Dzisiaj Katedry już nie ma. W trakcie pożaru, w swoim przemówieniu przed Katedrą, prezydent Macron ani razu nie wypowiedział takich słów jak wiara, chrześcijaństwo, Bóg. Wspomniał co prawda o katolikach. Że współczuje nam katolikom. Prezydent Macron deklaruje, że odbuduje Katedrę. I chełpliwie przechwala się, że zrobi to w pięć lat. Odbudować w pięć lat budowlę, która powstawała przez dwieście lat? Może odbuduje, ale czy po odbudowie, będzie to ciągle TA katedra?
Ja, do Paryża pewnie już nie pojadę. Ale moje wnuki niewątpliwie kiedyś tam pojadą. Czy też będą mogli pójść do Katedry na nieszpory?
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Trotelreiner

18-04-2019 [14:48] - Trotelreiner (niezweryfikowany) | Link:

Francji już nie ma...całe południe,całe wybrzeże Morza Śródziemnego, szczególnie Lazurowe Wybrzeże...to siedziby ruskich mafiozów...wille ochraniaja zakapiory z kałachami
mury na 3 metry...nie trzeba znać języka francuskiego...gawarisz po ruski i chwatit.
Kościoły palą i burzą...w to miejsce buduje sie meczety i burdele dla popielatych...pied noir...

Laickie społeczeństwo i kraj...zanim sie stanie mahometańskim szejkanatem...
Już Lysiak dawno temu pisał,że Luwr zamienią w meczet,a Wieżę Eiffla na minaret...jeszcze kilka lat....Makarona i to sie stanie.

Paryż śmierdzi...psie kupy,szczury wielkie jak koty...robactwo spada na głowy....razem z guanem ptasim.

Pamiętam ten ryk śmiechu...Mundial w kopaną, reprezentacja Francji i Afryki Pd....tylko piłka była biała...a i to w ciapki.
Piłkarze francuskich klubów mają 5 przerw podczas zajęć...rozkładają dywaniki w stronę Mekki...i Allah akbar.
Bayern Munchen ma już to samo...nie tylko Bayern...

W Italii jest podobnie...już się "walą kościoły z XVII wieku"...a ziemię kupują Arabowie z Arabii Saudyjskiej i okolic...u mnie ludzie sie skarzyli do burmistrza,że DZWONY O 6 RANO
w niedzielę ich budzą...teraz muezzin o 5 rano przez głośniki, 1000W wzmacniacz wyje na całe miasteczko...i już nie przeszkadza.

Zapomnij o Paryżu,o Francji,o Makronie i innych idiotach...to już koniec...upadek białego człowieka...