Czy powtórka z 2007 roku?

Otrąbiono na wszystkie strony świata „złe wieści” dla prezesa PiS z sondaży niepopularności.
Autorzy tych „sondaży wiedzą bardzo dobrze że nie chodzi nawet nie tylko o prawdę, ale nawet prawdopodobieństwo, najważniejsze jest bowiem odpowiednie nagłośnienie.
Trzeba przyznać że opozycja ma w tym zakresie możliwości znacznie większe aniżeli partia rządząca, która nota bene nie potrafi wykorzystać państwowej sieci radiotelewizyjnej nie mówiąc już o braku własnej prasy.
Pod tym względem przedwojenny obóz piłsudczykowski górował zdecydowanie nad obecną władzą w Polsce. Miał bowiem oprócz polskiego radia w dyspozycji zarówno popularne „czerwoniaki” jak i rzeczywiście poważny organ „Gazetę Polską” pod redakcją Ignacego Matuszewskiego nie mówiąc już o wykorzystywaniu barwnej postaci I marszałka w publikacjach satyrycznych.
 
Problem polega na tym że przed wojną mieliśmy niezależnie od układu stosunków wewnętrznych państwo niepodległe z polską prasą i radiem, a obecnie „media” i nie tylko one, są w obcych rękach wcale naszym sprawom nie sprzyjających.
Próby konkurowania z nimi na zasadach równorzędności, a nawet uznania ich uprzywilejowanej pozycji, nie mogą przynieść pozytywnych rezultatów.
Do tego dochodzi miałki poziom informacji prorządowej, a niekiedy żenująco prymitywna propaganda.
Należy też dodać oczywiste wpadki i rozdźwięki w obozie władzy rozdmuchiwane do kolosalnych rozmiarów przez dyspozycyjne media.
Wszystko to składa się tylko na część zaplanowanej wielkiej kampanii zmierzającej do obalenia władzy nie odpowiadającej programowi redukcji Polski.
 
Wszechstronny atak zmusza do przyjęcia postawy obronnej przez co zamiast aktywnej polityki poświęca się czas i pieniądze na zwalczanie samych objawów, a nie choroby.
Już sam ten fakt stanowi sukces dla atakującego, klasycznym przykładem może służyć sprawa sędziów, która była tylko ubocznym skutkiem celowo pomyślanej konfliktowej organizacji sądownictwa tkwiącej korzeniami w głębokim peerelu.
Niewypały z próbami nowych regulacji prawnych jak w sprawach aborcji czy IPN wyglądają na skutki celowego wprowadzania władzy w sytuacje kłopotliwe, a nawet żenujące.
Pisałem o tym kilkakrotnie zwracając szczególną uwagę na niebezpieczeństwa mnożenia prawa bez istotnej potrzeby.
 
Rządzący najwyraźniej nie zdają sobie sprawy na jakim poziomie materialnym żyje naród polski. Afery z nagrodami dla rządu, płacami w NBP, sądownictwie i prokuraturach, nowymi zasadami emerytalnymi, a także odprawami i szokującymi w zestawieniu z przeciętnymi – rozmiarami emerytur, nie tworzą dobrej atmosfery dla rządzących.
Wygląda na to że brak jest jakiejkolwiek spójnej polityki w zakresie proporcji w udziale obywateli w ogólnonarodowym dochodzie.
Działa się pod wpływem chwilowych impulsów, tak jak to ma obecnie miejsce w odniesieniu do nauczycielstwa.
Nie znajdujemy się w sytuacji w której rozpiętość dochodowa nie będzie miała większego znaczenia, czyli nie mamy dostatniej płacy czy emerytury na najniższym poziomie, nawet nie mamy określonego przyzwoicie „minimum socjalnego”.
W tych okolicznościach władza musi być specjalnie wyczulona na wszelkie zjawiska rażących różnic.
Istnieje wyraźna potrzeba nawiązania do stosunków przedwojennych z określonymi tabelami wynagrodzeń i ogólnym ich limitem. Wtedy zamyka się gębę wszystkim szczekaczom podburzającym obecnie nastroje społeczne, tym bardziej że oni sami korzystają ze szczególnych przywilejów.
Od wielu lat piszę o tym problemie bezskutecznie, a przecież jest to najłatwiej zapalna bomba która może wysadzić każdy rząd nie mówiąc już o fatalnych skutkach w rozwoju narodu.    
 
W roku 2007 wyborcza przegrana PiS’u  odbyła się na własne życzenie i nie była to przegrana jednej partii na rzecz drugiej, ale dotkliwa porażka narodowa. W efekcie bowiem straciliśmy osiem lat pogłębiając nasze zależności degradując pozycję Polski od stosunków ludnościowych począwszy do politycznych włącznie.
Takiego zabiegu powtórzyć nie można bo to grozi klęską nieodwracalną.
Można mieć pretensje do „dobrej zmiany” że nie zajęła się sprawami fundamentalnymi poprzestając na leczeniu niektórych objawów, ale realnie nie ma w tej chwili żadnej siły politycznej zdolnej do przeprowadzenia zasadniczych zmian w Polsce, alternatywą dla PiS jest jedynie powtórka z niedawnej przeszłości tylko że w jeszcze gorszym wydaniu.
 
Zdaję sobie sprawę że w obecnej władzy uczestniczą zarówno zmęczeni nieustanną walką z przeciwnościami, jak i ci którzy są gotowi na każdy kompromis byleby utrzymać się przy stołkach.
Jednakże kierownictwo obecnej „zmiany” musi sobie zdawać sprawę że nie jest to problem chwilowej wymiany stanowisk, dłuższej lub krótszej, ale jest to związane z polowaniem na ofiary, które muszą paść żeby następcom umożliwić dłuższe korzystanie ze zdobytej władzy.
Najgorsze są jednak skutki dla Polski, czeka nas bowiem przyśpieszone działanie w kierunku degradacji do faktycznego poziomu „gubernii” i to jest zasadniczy powód dla którego PiS nie ma prawa przegrać wyborów.
W szerszym aspekcie chodzi nie tylko o Polskę, ale o kształt całej Europy, triumf destrukcyjnej frakcji, a raczej gangu, osłabi w decydujący sposób cały dopiero wzrastający obóz odrodzenia Europy.
 
Co powinien zrobić PiS w tej sytuacji?
Przede wszystkim zaniechać jakiejkolwiek małej wojenki i skupiania energii na małych celach.
Musi się ogłosić zamiary fundamentalnych zmian ustrojowych i organizacji życia społecznego, gospodarczego i politycznego.
W tym duchu należy przeprowadzić mobilizację ogólnonarodową, trzeba działać wspólnie z narodem. a nie obdarzać go prezentami traktując jak gromadkę dzieci którym dla osłody życia wystarczy garść łakoci.
Dla polityków PiS jedynym wyjściem jest stworzenie wielkiego frontu narodowego, a nie dokooptowanie wątpliwej jakości rzekomych przedstawicieli „prawicy” sprawiających co chwilę nieznośne kłopoty i okazujących megalomańskie maniery ku uciesze totalnej „opozycji” i prowokujących do kontrakcji ze strony radykalnej prawicy.
I nie chodzi tu tylko o działanie w imię instynktu samozachowawczego, ale przede wszystkim w imię „sprawy polskiej” o której nie tak dawno pisałem.   
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Trotelreiner

06-04-2019 [19:57] - Trotelreiner (niezweryfikowany) | Link:

"Co powinien zrobić PiS w tej sytuacji?
Przede wszystkim zaniechać jakiejkolwiek małej wojenki i skupiania energii na małych celach.
Musi się ogłosić zamiary fundamentalnych zmian ustrojowych i organizacji życia społecznego, gospodarczego i politycznego.
W tym duchu należy przeprowadzić mobilizację ogólnonarodową, trzeba działać wspólnie z narodem. a nie obdarzać go prezentami traktując jak gromadkę dzieci którym dla osłody życia wystarczy garść łakoci.
Dla polityków PiS jedynym wyjściem jest stworzenie wielkiego frontu narodowego, a nie dokooptowanie wątpliwej jakości rzekomych przedstawicieli „prawicy” sprawiających co chwilę nieznośne kłopoty i okazujących megalomańskie maniery ku uciesze totalnej „opozycji” i prowokujących do kontrakcji ze strony radykalnej prawicy.
I nie chodzi tu tylko o działanie w imię instynktu samozachowawczego, ale przede wszystkim w imię „sprawy polskiej"---koniec cytatu.

Za późno...na te wszystkie działania...Duda,Gowin,Gliński,Ciapciakiewicz  i Morawiecki...i to był "pański" rok 2007....w 2017.
Na wojnie nie popełnia się błędów...bo potem tylko płacz i zgrzytanie zębów.

Obrazek użytkownika Marek1taki

06-04-2019 [20:38] - Marek1taki | Link:

Sondaże są ważne dla polityków, ponieważ część ludzi bierze je pod uwagę. I tyle. Osobiście nie udzielam odpowiedzi na telefoniczne sondaże. Nie sądzę abym był wyjątkiem. Zatem sondaże sondują opinię osób biorących udział w sondażach. To nawet nie oznacza, że te osoby biorą udział w wyborach (nawet jeśli to deklarują). To nie oznacza też, że jeśli wezmą w wyborach udział to oddadzą głos ważny, bo to nie tylko od nich zależy - co z kolei zostało udowodnione statystyczne przy okazji wyborów samorządowych poprzednich i nadreprezentacji w nich PSL.
Oddanie władzy przez PiS w 2007r. w sytuacji wycofywania się z Europy sojuszników PiS jest zastanawiające, ale może właśnie wpływ miały sondaże, liczenie głosów i zdradzieckie mordy. Taśmy kelnerów wszystko odwróciły chociaż PiS nie eksploatował ich treści.
Spolegliwość w stosunkach wewnętrznych i zewnętrznych może być skuteczną drogą do sukcesu wyborczego o ile nie będzie powtórzeniem sukcesu Pyrrusa.
Obok kelnerów, którym dał wszystko co wymusili, PiS może liczyć tylko na twardy elektorat i elektorat miękki, a ten się kupuje. To nie jest winą PiS, że jedyna droga do serca obywateli naszego pięknego kraju prowadzi przez kieszeń. I, że te ważne narządy są w pełnej autonomii od mózgu, a nawet od pnia mózgu.

Obrazek użytkownika Jabe

06-04-2019 [21:13] - Jabe | Link:

Pisze Pan, że media są obecnie w obcych rękach, jednocześnie narzekając na jakość mediów rządowych. No to jak to jest? Może chodziło Panu o to, że nie wszystkie są w rękach rządzących. Proszę zrozumieć, że nie idzie tu o liczbę stacji telewizyjnych i tytułów prasowych, lecz o ich zasięg. No bo kto ogląda dziennik w TVP prócz wyznawców dobrej zmiany i staruszków, którym mózgi zastygły w takim przyzwyczajeniu? A media prorządowe mają przewagę wbrew temu, co Pan pisze. Na radio i telewizję idą wpływy z podatków, a przychylne tytuły mają reklamy rządowych firm. Uznano widać, że tubylcy są idiotami i dostosowano do tego politykę (vide rozdawnictwo).

Za Pańskiej młodości większość mediów należała do „polaków”, czyli władzy. Chce Pan powrotu polityki „morda w kubeł”? Ten eksperyment nie skończył się dobrze.

W gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do atrakcyjności przekazu. I nie chodzi tylko o mało wybredną ciemnotę (zwaną suwerenem), lecz też o garstkę ludzi łaknących prawdziwej informacji, bo oni są opiniotwórczy w swoich środowiskach. A ludzi samodzielnie myślących władza odstręcza ze wszystkich sił.

Skąd przekonanie, że obecnie rządzący nie odpowiadają programowi redukcji Polski? Przecież zachowują się właśnie tak, jakby chcieli lud tubylczy w ciemnocie i zależności utrzymać. Możliwe, że wpadki rządzących – jak ta z IPN-em – są tylko efektem ich braku rozeznania. No ale to by przecież także znaczyło, że jest to dla naszych wrogów odpowiednia władza. Wyraźnie jedynym argumentem przeciw jest to, że tamci są gorsi i sprowadzą nas do poziomu guberni. Nie chce przyjąć Pan do wiadomości, że my już jesteśmy terytorium zależnym. Nasze relacje z umiłowanym sojusznikiem jasno na to wskazują.

PiS nie ogłosi zamiarów fundamentalnych zmian ustrojowych i organizacji życia społecznego, gospodarczego i politycznego, bo, albo ich nie ma, albo się ich wstydzi, bo odbiegają od linii propagandowej. Właściwie tylko element gospodarczy jest jasny – to „repolonizacja” i „reindustrializacja”, czyli państwowa własność i prymat urzędnika państwowego.

Powtarzam, obywatel ma być ciemny, finansowo zależny od władzy. Ma nie mieszać się do polityki i gospodarki. Jak za Piłsudskiego, i Gierka.
 

Obrazek użytkownika mjk1

07-04-2019 [11:14] - mjk1 | Link:

„PiS nie ogłosi zamiarów fundamentalnych zmian ustrojowych i organizacji życia społecznego, gospodarczego i politycznego, bo, albo ich nie ma, albo się ich wstydzi, bo odbiegają od linii propagandowej”.
Jabe, jeżeli napiszesz na czym mają polegać te fundamentalne zmiany ustrojowe i organizacji życia społecznego, gospodarczego, czy politycznego, które spowodują jakąkolwiek zmianę na lepsze, to przysięgam, że odwołam wszystkie wcześniejsze inwektywy wobec Twojej osoby, przeproszę i ogłoszę wszem i wobec, że w końcu zacząłeś myśleć. Pozdrawiam niedzielnie i niehandlowo

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

06-04-2019 [23:41] - Zygmunt Korus | Link:

Najważniejsze jest pytanie, które ludzie bystrzy i myślący stawiają obecnej władzy: czy robi coś właśnie w imię „sprawy polskiej”? Gdy się uzna wszystkie fundamentalne bolączki naszego państwa, które Pan wymienia (stale i trafnie zresztą), to wychodzi, że NIE! PiS pod wodzą szczurołapa(-ów) coraz jawniej prowadzi naród na manowce. Jeśli już widać, że robi się to świadomie, to znaczy, że Pański apel o mobilizację rządzących, by ogłosili ogólnonarodowy program "dla sprawy polskiej", porywający "całe" społeczeństwo, jest gadaniem po próżnicy. Z tej mąki "stołecznych młynów i piekarń" chleba nie będzie! Daremne oczekiwania! Jesteśmy w matni, panie Owsiński! Tak, tak... Sprawy "denominacji" Polski zaszły już za daleko. Czarny horyzont przed nami, a za nim bezkresna ćma nocy z widmem ludzi z opaskami na oczach, przypominających duchy. Co?  Katastrofizm nie do opisania? A Pan o czym wspomniał w akapicie, gdy "totalniacy" wrócą do władzy? A więc oba warianty są dla Polski druzgocące. To jest ta matnia właśnie. Jeśli już ma być mobilizacja, to trzeba nowego ruchu i nowego przywódcy. A właściwie, choć ciężko to powiedzieć, kto wie, czy nie rewolucji...?

Obrazek użytkownika mjk1

07-04-2019 [12:17] - mjk1 | Link:

„Sprawy "denominacji" Polski zaszły już za daleko”.
Spokojnie i nie nerwowo Panie Zygmuncie. Nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być gorzej. Najważniejsze to odsunąć całą tę okrągłostołową sitwę od władzy. Wszystkich bez wyjątku. Jest to prostsze od budowy cepa a w celu realizacji, nawet z domu wychodzić nie trzeba.
„Jeśli już ma być mobilizacja, to trzeba nowego ruchu i nowego przywódcy”.
Innego wyjścia nie mamy. Mamy jednak problem. Nie mamy a właściwie nie znamy, ani nowego ruchu, ani nowego przywódcy. Bardzo szybko się jednak znajdzie, albo ujawni. Dopóki jednak nie odsuniemy wszystkich bez wyjątku od władzy, nowy ruch i przywódca będzie, albo skutecznie blokowany, albo koncesjonowany i w pełni zależny.
„A właściwie, choć ciężko to powiedzieć, kto wie, czy nie rewolucji...?”.
Rewolucja, czy choćby nawet wyjście na ulice, to najgorsza opcja. Nigdy i nigdzie żadne rewolucje nie przyniosły poprawy i zawsze po nich było jeszcze gorzej. Ich nie tyle można, co trzeba pokonać ich własną bronią. Skoro mają gęby pełne frazesów o sile demokracji, to właśnie tę siłę trzeba skierować przeciwko nim. Innej możliwości nie mamy! Pozdrawiam.