Państwowe przedsiębiorstwa

Przed trzydziestu laty nie było wątpliwości, praktycznie wszystkie przedsiębiorstwa były państwowe, chociaż eufemicznie nazywały się „uspołecznione” i obejmowały dwie zasadnicze grupy: -spółdzielcze i państwowe, ale były objęte tym samym systemem planowania, reglamentacji, dyscypliny płacowej i finansowej.
Mało kto wie że jednak w PRL istniał potężny koncern przemysłowy będący prywatną własnością, było to „Inco” należące do stowarzyszenia „PAX”, a praktycznie będące w dyspozycji jednego człowieka – Bolesława Piaseckiego.
Pamiętam jednak że w sprawie traktowania tego przedsiębiorstwa został wydany specjalny okólnik rządowy w którym zrównuje się prawa „Inco” z przedsiębiorstwami uspołecznionymi w stosunkach handlowych.

W zapale „prywatyzacji” likwidowano masowo przedsiębiorstwa państwowe głównie przez sprzedaż za byle co bezpośrednio zagranicznym inwestorom, lub za pośrednictwem podstawionych „słupów” kupujących po możliwie najniższej cenie i natychmiast odsprzedających  chętnym zagranicznikom zaliczając niejednokrotnie stuprocentowe zyski.
Jeżeli nie było chętnych do zakupu to najczęściej stosowano praktykę likwidacji całkowitej lub pozostawienia w szczątkowej postaci.
Z powszechnej zagłady udało się ocalić petrochemię, większość przemysłu wydobywczego, transportu i niektóre zakłady innych dziedzin.
W sumie pozostało większych zakładów państwowych, lub ze znaczącym udziałem skarbu państwa około 25 % całości w zestawieniu 500 największych zakładów przemysłowych w Polsce.
Mogło to nie mieć większego znaczenia w przypadku odpowiedniego wzrostu całej produkcji naszego przemysłu. Niestety z informacji podanej za rok 2017 wynika że globalna wartość produkcji tych przedsiębiorstw to 707 mld zł w skali rocznej czyli mniej niż jeden amerykański koncern „Apple”.
Pozytywnym objawem polskiej gospodarki jest notowany od kilku lat stały wzrost produkcji, problem polega na tym że liczony jest ten wzrost od bardzo niskiego stanu wyjściowego.

Dokonując przeglądu zestawienia 200 największych polskich przedsiębiorstw stwierdzamy przewagę sektora finansowego i wydobywczo energetycznego, natomiast przemysł przetwórczy, który dominuje u naszych niemieckich sąsiadów i który przynosi im największe zyski, w Polsce jest wyraźnie upośledzony.
Największe przedsiębiorstwo tego przemysłu – chemiczna grupa „Azoty” zajmuje dopiero 14 miejsce  w rankingu, w przemyśle metalowym „Impexmetal” - 45 miejsce, grupa „Kęty” -52, elektromaszynowy: „Amica” – 55, budownictwo : „Polimex – Mostostal” – 62, farmaceutyczny: „TZMO” -53.
Na tym tle nienajgorzej prezentuje się przemysł spożywczy z „Marpexem” – 39 i „Mlekovitą” - 40 miejsce.
Zdziwienie budzi brak zakładów przemysłu motoryzacyjnego z których notowany jest „Solaria” zajmujący 73 miejsce, natomiast nie uwzględniono takich zakładów jak fabryki „Renault” w Polsce, bo polskich zakładów w tej branży już nie ma, chociaż są to przedsiębiorstwa dość duże jak na polskie stosunki.
     

Straciliśmy całkowicie lub niemal całkowicie przemysł stoczniowy, produkcji ciągników, maszyn transportowych, budowlanych i rolnych, produkcję obrabiarek, produkcję aluminium. Zredukowaliśmy produkcję stali, materiałów budowlanych nie mówiąc już o całym przemyśle lekkim.
Wiele z tego nie da się odrobić, ale przecież kraj prawie czterdziestomilionowy z drugim co do obszaru areałem gruntów rolnych w UE potrzebuje ciągników i maszyn rolniczych przede wszystkim dostosowanych do naszych warunków i tańszych aniżeli zachodnio europejskie czy amerykańskie.
Porty z obrotami już powyżej 100 mln ton rocznie też wymagają obsługi polskiej floty, a ogromne potrzeby budownictwa wszelkiego rodzaju polskich maszyn.
Na rynek motoryzacyjny może dałoby się wcisnąć pod warunkiem możliwości wyprodukowania pojazdów z napędem elektrycznym, odpowiedniej jakości i umiarkowanej ceny.

Kto w Polsce mógłby podjąć się odbudowy straconych zakładów przemysłu przetwórczego?
Najłatwiejsza droga to wypróbowana metoda poszukiwania inwestora zagranicznego, wówczas nie trzeba się wysilać, wystarczy zaoferować mu przywileje, a w zamian można liczyć na apanaże. 
Tylko że inwestorzy zagraniczni liczą się z określonymi ograniczeniami, pomijając obstrukcyjną rolę administracji unijnej, polska gospodarka znajduje się pod specjalnym nadzorem niemieckim wyznaczającym jej rolę w całym systemie niemieckiego obszaru gospodarczego.
Można liczyć zatem na inwestorów niezależnych od Niemiec czyli w pierwszej kolejności na Stany Zjednoczone i Chiny. Jak dotąd pierwsi nie kwapią się z inwestycjami w Polsce i ustępują nawet tak małym krajom jak Belgia czy Austria.
Można o tym przypomnieć Trumpowi w czasie jego zapowiedzianej wizyty w Polsce.
Chętniejszym z pewnością byłyby Chiny, ale to łączy się z problemami politycznymi znacznie trudniejszymi aniżeli w przypadku amerykańskim.
Ponadto wbrew opinii prezesa NBP Polska jest dość nisko notowana w dziedzinie inwestycji zagranicznych, rocznie przybywa nam z tego tytułu około 13 mld. euro czyli zaledwie ¼ tego co uzyskuje Irlandia i niecałe 5 % USA.

Trzeba zatem skupić się na własnych możliwościach, niestety w Polsce nie ma takich kapitalistów którzy mają możliwości inwestycyjne na odpowiednią skalę, a ci najbogatsi zajmują się głównie lokowaniem pieniędzy poza Polską. Nie mamy kapitalistów przemysłowców.
Pozostaje nam praktyka przedwojenna kiedy to brak własnych kapitalistów był zastępowany przez państwo.
Przy tej okazji warto rozprawić się z mitem „prywatyzacji”, której wyższość nad państwową wywodzi się z bezpośredniej troski i zaangażowania w zarządzanie ze strony właściciela.
Dla małych i średnich przedsiębiorstw promowanych silnie w Polsce jest to możliwe, tylko że światem gospodarki nie one rządzą, a wielkie, międzynarodowe korporacje należące przeważnie do milionów bezimiennych właścicieli akcji. Są one zarządzane na tej samej zasadzie co przedsiębiorstwa państwowe i nie zawsze z wyłączną troską o dobro przedsiębiorstwa. Znane są wypadki gdy prezesi wielkich korporacji „dorabiają” sobie na boku kosztem własnego przedsiębiorstwa.
Choroba „prywatyzacyjna”, która dotknęła tak boleśnie polską gospodarkę doprowadziła do tego że jako „prywatne” przedsiębiorstwo został potraktowany państwowy, francuski „Telecome”, któremu za byle co sprzedano polską telefonię, podobnie jak wpuszczono państwowego „Renaulta”  
Najlepszym rozwiązaniem byłoby zaangażowanie polskich prywatnych kapitałów w współudział z inicjatywą państwową.
Warto zająć się czymś konkretnym co jest potrzebne polskiej gospodarce, jak choćby produkcją tańszych traktorów dla rolnictwa co jest osiągalne przy zwiększeniu produkcji do poziomu przynajmniej 50 – 60 tys. sztuk rocznie. 
Wstyd powiedzieć, ale za komuny traktor to była równowartość najwyżej 40 ton żyta i 25 ton pszenicy, a obecnie najtańsze w granicach 60 tys. zł. to niemal 100 ton żyta i 80 ton pszenicy / wg cen skupu w 2018 roku/. Podobnie jest z innymi maszynami rolniczymi.
Inna sprawa że o możliwości nabycia wówczas nie decydowała cena lecz zdobycie przydziału.
Spotkałem się z publikacją że „przyszłością polskiego rolnictwa jest cyfryzacja”, otóż przed wszelkiego rodzaju innowacjami trzeba pomyśleć najpierw o rzeczy dla rolnika najważniejszej, czyli relacji cen czego najlepszym dowodem jest przytoczony przykład ciągników. 
Zbliżona  jest sytuacja z maszynami budowlanymi, eksploatujemy drogie maszyny dostarczane przez zagranicznych kontrahentów, bo polskich przedsiębiorców na nie nie stać, ale przecież płacimy za nie w rachunkach za budowę autostrad, czy innych wielkich inwestycji.    
O budownictwie okrętowym pisałem wielokrotnie i mogę tylko powtórzyć że jest to problem zarówno gospodarczy, jak i polityczny z racji naszego położenia i konieczności zabezpieczeń przed uzależnieniem od potężnych sąsiadów.

Jest dostateczna liczba powodów dla których potrzebne są Polsce wielkie zakłady produkcyjne, a forma ich organizacji musi być dostosowana do warunków w jakich obecnie żyjemy. Być może doprowadzą one między innymi do zmiany tych warunków i wówczas nie będzie potrzeby korzystania z państwowej inicjatywy w tworzeniu mocy produkcyjnych.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Zunrin

10-02-2019 [14:48] - Zunrin | Link:

To już nie te czasy, żeby epatować wizją wielkich zakładów produkcyjnych. Dzisiaj zakłady są o wiele mniejsze i nie zatrudniają tyle ludzi. To raz. A dwa - może zabrzmi to brutalnie, ale w większości nie potrafimy produkować tanio i dobrze. Autor wspomniał o ciągnikach - właśnie wielkie problemy ma Ursus. Bo ich wyroby słabo się sprzedają.

Obrazek użytkownika Pani Anna

10-02-2019 [16:09] - Pani Anna | Link:

"To już nie te czasy, żeby epatować wizją wielkich zakładów produkcyjnych. Dzisiaj zakłady są o wiele mniejsze i nie zatrudniają tyle ludzi"
Zapraszam pana do Hannoveru. Codziennie przejeżdżam obok ogromnej fabryki samochodów Volkswagen, zatrudniajacej ok. 15 000 ludzi, ciągnącej się 2,6km w której o ile wiem, Land ma wciąż ponad 50% udziałów. I tak oglądając codziennie tego molocha zastanawiam się, co by było, gdyby ktoś wpadł na pomysł sprzedaży bądź "prywatyzacji"  za grosze, likwidacji i zburzenia fabryki, posłania 15 000 pracowników na bruk, a na miejscu powstałej "działki" zbudowania n.p. francuskiego "Auchan" i zatrudnienia w nim kilkudziesięciu ludzi za michę ryżu... Ten codzienny widok pozwala mi zrozumieć skalę zbrodni popełnionej na narodzie polskim.
 

Obrazek użytkownika Zunrin

13-02-2019 [18:16] - Zunrin | Link:

Słowo klucz "ogromnej". To jest kolejny etap, gdzie w celu obniżenia kosztów produkcji i wykorzystania w pełni możliwości linii montażowych światowe koncerny tworzą takie molochy. Normalnie zakłady są o wiele mniejsze. Mowa o VW - VW Poznań w 3 zakładach zatrudnia 11 tysięcy. PESA to ok. 3 tysięcy. Opel Polska przed rozpoczęciem redukcji to było 3,5 tys. A to są duże zakłady. Jak czytam o otwarciu nowych fabryk, zwłaszcza w strefach ekonomicznych, to tam zatrudnienie jest o wiele mniejsze. W Google wrzuciłem luźne zapytanie o zatrudnienie w SSE i wyrzuciło mi jakąś staroć sprzed dekady - 22 fabryk na strefie i łącznie 1345 zatrudnionych. Patrząc bez ułamków to 61 osób na zakład pracy.

Obrazek użytkownika Marek1taki

10-02-2019 [15:01] - Marek1taki | Link:

"Cyfryzacja jest przyszłością" każdego przejawu życia, nie tylko rolnictwa.

Obrazek użytkownika Jabe

10-02-2019 [15:01] - Jabe | Link:

Autor został ukształtowany w dobie gospodarki nakazowo-rozdzielczej. Nic więc dziwnego, że analizuje potrzeby i zastanawia się, jak je zaspokoić w skali kraju.

Zdiagnozował, że rolnicy potrzebują traktorów, zatem ktoś powinien się pofatygować i im te traktory dostarczyć. Tym kimś niezmiennie okazuje się być państwo, w ostateczności dotowane przedsiębiorstwa zagraniczne, bo z nieznanych dla niego przyczyn nie dorobiliśmy się warstwy własnych przedsiębiorców odpowiedniego kalibru. By zrealizować ambicje produkcyjne na miarę jego marzeń trzeba więc wycisnąć z tubylców pieniądze, które aparat partyjno-państwowy spożytkuje na produkcję tanich (bo dotowanych z podatków, zgadujemy) traktorów.

Autora nie zaprząta, jak to się stało, że w naszych warunkach – po 30 latach od rzekomego odzyskania wolności – nie istnieje dostatecznie prężny przemysł w rękach obywateli. Nie przychodzi mu do głowy, że jego sugestie niedorozwój, który jest rezultatem regulacji i podatków, jeszcze bardziej pogłębią. Ważne, żeby istniał „nasz” wielki przemysł.

Tak więc droga jest jedna – więcej tego samego. Gospodarką, jak za złotych czasów Gierka, ma się zajmować państwowa inicjatywa. Na stanowiskach kierowniczych zgodnie ze zmianami koniunktury politycznej będą się zmieniali aparatczycy i ich „dziunie”. To wszystko ma być uzupełnione montowniami koncernów (zbudowanymi za państwowe dotacje w ramach specjalnej strefy ekonomicznej). Dzięki temu tubylcy będą mieli gdzie pracować za miskę ryżu, ku chwale ojczyzny.

Nie. Państwowy przemysł trzeba koniecznie zlikwidować (aż 25% wciąż jest w rękach partyjnych nominatów, jak informuje Autor), nie tylko dlatego, że, choć jest nieefektywny, nieuczciwie konkuruje z obywatelami. Istnienie tych żerowisk jest głównym powodem patologii polskiej sceny politycznej, w której wielkie gangi polityczne mamią ciemny lud, by dobrać się do wielkich konfitur. Pozwólmy wreszcie rodzimej warstwie przedsiębiorców się odrodzić.

Obrazek użytkownika Marek1taki

10-02-2019 [22:16] - Marek1taki | Link:

W warunkach wolnorynkowych przemysł państwowy jest zły. W warunkach państwa zwasalizowanego przemysł państwowy jest zły. W warunkach państwa suwerennego gdy trwa wojna gospodarcza przemysł państwowy ma pozytywy.
Sprawa wygląda tak, że w PRLu ponieśliśmy koszty upaństwowienia gospodarki i jej dostosowania do potrzeb Związku Sowieckiego.
Zyski z likwidacji tego potencjału (likwidacji w ramach wojny gospodarczej) zostały sprywatyzowane.
Obecnie są pewne interesy państwowe (w Polsce wciąż równoznaczne z interesami narodowymi) w skali makroekonomii i warunkach wojny gospodarczej. Chodzi o to, żeby ci, którzy ponosza koszty byli również beneficjentami. Tę drogę - odmienną od "zrównoważonego rozwoju" - wskazuje Robert Gwiazdowski proponując obywatelom zyski z akcji skarbu państwa (czyli inwestycji tzw. społeczeństwa obywatelskiego rzeczywistemu społeczeństwu obywatelskiemu). Społeczeństwo roszczeniowe tego nie kupi. Chce socjal tu i teraz, a nie udział w kosztach i zyskach.

Obrazek użytkownika Jabe

11-02-2019 [10:48] - Jabe | Link:

Gospodarka wojenna jest kosztowna. Wzbogacimy się, windując koszty?

Skarb państwa zarabia na wyzysku obywateli. Taka jego natura. Zatem Robert Gwiazdowski proponuje obywatelom udział we własnym wyzysku.

Obrazek użytkownika Marek1taki

11-02-2019 [19:36] - Marek1taki | Link:

Wojna nie służy bogaceniu się, ale jej nie unikniemy. Jeżeli już muszą być inwestycje z budżetu, to obywatel zasługuje na udział w zysku, nie w wyzysku.
Wyzyskiem jest sytuacja miniona i obecna: upaństwowienia kosztów i prywatyzacji zysków. Tak powstały autostrady i tak planuje się np. port w Baranowie.

Obrazek użytkownika Jabe

11-02-2019 [20:10] - Jabe | Link:

Państwowe koszty ponosi ogół społeczeństwa. Tak państwo zarabia – co wyszarpie, to jego. Teraz obywatel ma mieć w zysku – czyli w tym, co mu zabrano – udział. Toż to „samorabunek”.

Obrazek użytkownika Marek1taki

12-02-2019 [19:44] - Marek1taki | Link:

Nie samorabunek tylko lepszy rydz niż nic. Alternatywą jest albo by państwo nie inwestowało np. w niezbędną infrastrukturę, albo by inwestowało na koszt podatnika, albo by powierzało najlepsze kąski inwestorom zagranicznym.

Obrazek użytkownika Jabe

12-02-2019 [21:04] - Jabe | Link:

Co to za kąsek, do którego trzeba dopłacać? Nie rozumiem, o czym mowa.

Obrazek użytkownika Marek1taki

13-02-2019 [20:21] - Marek1taki | Link:

Skąd wiadomo, że trzeba dopłacać? Wiadomo, że będzie finansowane z podatków. W tej sytuacji planowanie sprzedawania lepszych kąsków za granicę jest jak "prywatyzacja" Telekomunikacji Polskiej.

Obrazek użytkownika Jabe

13-02-2019 [20:53] - Jabe | Link:

Dylemat, czy sprzedać, czy dopłacać do interesu chyba nie jest trudny.

Obrazek użytkownika Marek1taki

13-02-2019 [21:40] - Marek1taki | Link:

Mówił Pan, że nie rozumie o co chodzi. Muszę Panu przyznać rację.

Obrazek użytkownika Pani Anna

13-02-2019 [22:12] - Pani Anna | Link:

Jabe, wiem, że w twoim prostym umyśle to się nie mieści, ale pomiędzy "dopłacaniem", a sprzedażą jest jeszcze całe spektrum działań. A temu, który kupuje, to się niby opłaca? No, chyba, że należało to przeorać i przerobić na działki dla Auchon, ale to również mógł zrobić dotychczasowy właściciel...
 Na takiej właśnie zasadzie, to, co w Polsce należało sprzedać/zlikwidować/dopłacać  dziwnym trafem w kraju za Odrą kwitnie i przynosi dochód.

Obrazek użytkownika Jabe

13-02-2019 [23:17] - Jabe | Link:

Czy temu, który kupuje, to się niby opłaca? To właśnie jest kluczowe pytanie.

Obrazek użytkownika Jaworowski

11-02-2019 [09:51] - Jaworowski | Link:

jabe>>Pozwólmy wreszcie rodzimej warstwie przedsiębiorców się odrodzić.<<
Tere-fere kuku. To nie takie proste. Dysponują zbyt małym kapitałem i nie mają zabezpieczeń odpowiednich. Tu pomoc państwa jest wskazana, ale ty jabe pomocy takiej nie chcesz, bo to żerowisko. LOT też chcieliście doprowadzić do upadku, by Szwab mógł to przejąć za grosze, a przy okazji tego przejęcia skapnęło wam by trochę tych łapówkarskich konfitur.

Obrazek użytkownika Jabe

11-02-2019 [10:44] - Jabe | Link:

Nie ciekawiło nigdy Pana, skąd państwo ma kapitał?

Obrazek użytkownika Jaworowski

11-02-2019 [13:13] - Jaworowski | Link:

@jabe >>>Nie ciekawiło nigdy Pana, skąd państwo ma kapitał?<<
Z dochodów publicznych państwo tworzy np. fundusze celowe.

Obrazek użytkownika Jabe

11-02-2019 [14:30] - Jabe | Link:

Chodziło mi o to, skąd państwo ma te dochody publiczne. Może polscy przedsiębiorcy, i Polacy generalnie, mieliby większy kapitał, gdyby państwo nie zabierało im na te fundusze celowe, które po części później idą na pomaganie im? Ten permanentny system pomocy jest po to, żeby przez ręce urzędników przechodziły grube pieniądze. Takie rzeczy powinny być na wypadek wojny lub klęski żywiołowej, a więc sytuacji szczególnych.

Obrazek użytkownika Cyprian Grader

18-02-2019 [10:26] - Cyprian Grader | Link:

Jabe mając duże - niesłuszne - pretensje do Autora nie podał jak należało się dorobić własnych przedsiębiorców, a chodzi tu o przedsiębiorców przemysłowców.  Przemysł przetwórczy, maszynowy jest podstawą suwerenności państwa i pomyślności obywateli, a nie biura korporacji finansowych i logistycznych. Stwierdza kategorycznie, że należy zlikwidować  przedsiębiorstwa państwowe; to  było głównym hasłem takich "myślicieli" i geszefciarzy jak Balcerowicz i Lewandowski i co wyszło?. Nierzadko sprzedawali je na powrót firmom państwowym tylko nie polskim, w ramach "prywatyzacji".  Czy nie widzi Jabe, że wielkie korporacje prywatne to organizmy podobne do państw, przy małym lub znikomym wpływie udziałowców, akcjonariuszy na ich  działanie i efektywność? Hasło " pozwólmy wreszcie rodzimej warstwie przedsiębiorców się odrodzić " brzmi ładnie. Z tekstu wypowiedzi wynika raczej, że pozwolić ma państwo = władza. A tu chodzi o to, jak skłonić naszych krajowych kapitalistów do podjęcia wyzwania na polu przemysłu. Ich mentalność jest raczej ukształtowana przez osiągnięcie sprawności w operacjach finansowych ( u wielu z nich - w cinkciarskich), pośrednictwie  itp. Prawdziwym uznaniem u obywateli cieszyliby się, gdyby podjęli działania w sferze przemysłu  maszynowego. Inaczej pozostaje nam liczenie na świeżych, młodych przedsiębiorców mających na celu zbudowanie firmy - marki, lub pozostanie na długo państwem niepoważnym. 
 

Obrazek użytkownika Jabe

18-02-2019 [11:28] - Jabe | Link:

Inni „geszefciarze” posługują się hasłami patriotycznymi. Czy to jest powód, by rezygnować z miłości ojczyzny?

Jedni szukali korzyści w „pokątnej prywatyzacji”, inni odkryli, że lepiej państwowe synekury zachować. Te żerowiska są bardzo szkodliwe – są korupcją samą w sobie. Dlatego należy je zlikwidować.

Co do wielkich korporacji (ale nie prywatnych, bo korporacje są społeczne), istotnie przypominają one państwa. Podobnie jak one obrastają biurokracją i stają się niewydolne. Jeśli jednak państwo gnije, trzeba emigrować, ryzykując tułaczkę i wynarodowienie dzieci. Gnicie wielkich korporacji oznacza tylko stratę tych, którzy kupili ich akcje, bądź pożyczyli jej pieniądze. Szkodliwość w porównaniu znikoma. Naturalnie jeśli państwo takie firmy ratuje, stają się one przedsiębiorstwami kwazipaństwowymi, więc niejako filiami państwa-korporacji.

Zauważyłem, że pokutuje przekonanie, że nasi przedsiębiorcy nie chcą zarobić i trzeba ich skłonić do podjęcia wyzwań. Brzmi absurdalnie, problem musi leżeć gdzie indziej. Sądzę, że przede wszystkim należy zlikwidować przeszkody, ograniczyć kontakt z wrogą i nieprzewidywalną biurokracją państwową. Wtedy z drobnicy (to ci drobni są ważni, nie korporacje!) wyrosną duże firmy, które – nie z zachęty, tylko z chęci zysku – zrealizują Panu zadania produkcyjne na polu przemysłu maszynowego.