W Katowicach jest światowa konferencja klimatyczna. Ale zanim o konferencji, mała dygresja o komunie. Komuna już była dawno, ale ja ją ciągle pamiętam. Może dlatego, że im człowiek starszy, tym lepsza pamięć długa. No więc za komuny był socjalizm naukowy. Czy ten socjalizm naukowy miał coś wspólnego z nauką? Wolne żarty. Słowo naukowy przy socjalizmie było po to, aby ludzie mieli większy dla niego respekt. Słowo „naukowy” to tak poważnie brzmi. No i wszystko co naukowe to przecież udowodnione. Czy socjalizm można było udowodnić? No nie, czego ja się czepiam. Socjalizm był naukowy i już.
A teraz wrócimy do konferencji klimatycznej w Katowicach, czyli globalnych zmian klimatycznych. Jest tam nawet terminator Schwarceneger… . W internecie też jest mnóstwo linków do publikacji dotyczących ocieplenia. We wszystkich aż się roi od słowa naukowy. Ostatnio przeczytałem taki tytuł: Global Warming Science. To już nie tylko naukowy. To już nauka globalnego ocieplenia. I co ta nauka twierdzi? Ano, że jedyną i bezsporną przyczyną globalnego ocieplenia jest co2, który powstaje ze spalania węgla.
Jeżeli jednak adeptowi takiej nauki powiedzieć, że para wodna jest gazem cieplarnianym, to w odpowiedzi można usłyszeć, że ziemia jest płaska. No cóż w tym przypadku jest płaska. Para wodna jest gazem cieplarnianym i powoduje efekt cieplarniany. Niemniej to nie para wodna decyduje o zmianach klimatycznych. Ale zmiany stężenia co2 decydują, czy efekt cieplarniany powoduje zmiany klimatyczne czy też utrzymuje klimat w równowadze. I teraz dochodzimy do sedna sprawy nauki globalnego ocieplenia. Skąd się bierze co2, które decyduje o zmianach klimatycznych? Jak to skąd? Co za głupie pytanie. Ze spalania węgla oczywiście odpowiadają internetowe strony, pełne słów nauka i naukowy.
Naprawdę tylko ze spalania węgla? W okolicach dzisiejszej Zielonej Góry w średniowieczu (X – XI w.) rosły winogrona. I nie tylko w okolicach Zielonej Góry, było cieplej niż dzisiaj. W całej północnej Europie w X i XI wieku było wtedy zdecydowanie cieplej. W tamtym czasie Wikingowie w otwartych łodziach dopływali do Islandii, Grenlandii i Północnej Ameryki. Dzisiaj by nie dopłynęli. Potem w XVI i XVII wieku było zdecydowanie zimniej niż obecnie. Bałtyk zamarzał i z Szwecji do Polski można było przejechać saniami. Ale cieplej było nie tylko w średniowieczu. Cieplej było też było w czasach rzymskich i w epoce brązu.
Wikipedia (nie epatuje słowem nauka) tak to ujmuje: „Średniowieczne optimum klimatyczne – okres ocieplenia znany głównie z rejonu północnego Atlantyku (Europa, Ameryka Północna), które miało miejsce ok. 800–1300 n.e. Nastąpiło ono po chłodnym okresie tzw. średniowiecznej wędrówki ludów w Europie ... Ocieplenie to jest jednym z wielu tej rangi ociepleń w holocenie np. optimum klimatyczne epoki brązu i epoki rzymskiej” Czy w średniowieczu w Zielonej Górze (pewnie jakaś wioska tam była), starożytnym Rzymie na przełomie starej i nowej ery, i epoce brązu w starożytnym Egipcie spalano węgiel? Mocno wątpię. Ale nawet jeżeli spalano to w niewielkiej ilości. Bo ludzi było mało. I fabrycznych kominów, z których co2 teraz leci do atmosfery, też nie było. Bo po prostu fabryk nie było
Od epoki brązu do czasów rzymskich minęło, z grubsza licząc, około tysiąca lat. Od Rzymu do średniowiecza (X w.) też tysiąc lat. Od średniowiecza do czasów współczesnych też tysiąc lat. Jaki się nasuwa wniosek? Zmiany klimatyczne następują cyklicznie w okresie mniej więcej około tysiąca lat. Ale przecież wtedy węgla nie spalano. Natomiast, zmiany klimatyczne były. A przecież za zmiany klimatyczne odpowiedzialny jest co2, dokładnie zmiany jego stężenia w atmosferze. Co więc powodowało w średniowieczu, w starożytności i epoce brązu, zmiany stężenia co2 w atmosferze? Nie wiadomo. Niemniej, na pewno nie było to spalanie węgla.
I znowu zapytajmy. Jaki jest z tego logiczny wniosek? Ano taki, że w atmosferze naszej planety, zmiany stężenia co2 następują cyklicznie. Oczywiście jeżeli założymy, że przyczyną cyklicznych zmian klimatycznych jest zmiana stężenia co2 w atmosferze. Ale roli co2 w tym procesie raczej nikt nie neguje. Obecnie, po tysiącu lat od poprzedniego, znowu mamy ocieplenie. Jednak dzisiaj spalanie węgla jest. Więc pojawia się kolejne pytanie. Czy można wykluczyć, że dzisiaj przyczyną zmian klimatycznych też jest, wynikająca z naturalnych cyklicznie występujących procesów w atmosferze ziemskiej, zmiana stężenia dwutlenku węgla? Uważam, że wykluczyć tego nie można.
Oczywiście ‘naukowe’ strony internetowe zielonych, epatują miliardami ton antropogenicznego co2 emitowanego do atmosfery. Ale przemilczają wielokrotnie większe miliardy ton co2, które powstają w sposób naturalny, z oceanów, z wulkanów i skąd tam jeszcze. I też są emitowane do atmosfery. Te ‘naukowe’ strony przemilczają też fakt, że co2 antropogeniczny to tylko 2 do 5%, dwutlenku węgla dostającego się do atmosfery z naturalnych źródeł.
I teraz podsumowanie. Muszę to zrobić w jasny i jednoznaczny sposób. Bo zaraz zostanę posądzony o to, żyję w przekonaniu, że Ziemia jest płaska.
• współczesne ocieplenie globalne jest faktem,
• ale podobne ocieplenia występowały już w historii ziemi, co więcej dzieje się to cyklicznie,
• jeżeli przyjąć, że przyczyną globalnego ocieplenia jest wzrost stężenia co2, to stężenie to może cyklicznie wzrastać (i maleć) bez wpływu człowieka,
• tak się musiało dziać w czasie dotychczasowych, okresowych globalnych ociepleń klimatycznych znanych z historii,
• ‘zieloni' bezkompromisowo twierdzą, że wyłączną przyczyną jest emisja co2 antropogenicznego,
• ale bezstronność, obiektywizm i wiarogodność opinii zielonych stoi pod dużym znakiem zapytania,
• wśród naukowców opinie są podzielone, jedni twierdza, że przyczyną obecnego ocieplenia jest co2 antropogeniczne, inni są w tej sprawie sceptyczni i uważają, że tak naprawdę to tego nie wiadomo.
Aha i jeszcze komuna, bo byłbym zapomniał. Jak kiedyś nie przepadałem za socjalizmem naukowym, tak samo teraz nie przepadam za nauką globalnego ocieplenia. To pewnie dlatego, czytając tytuł Gloabal Warming Science (na jednej z zielonych (?) stron internetowych) przypomniał mi się ten socjalizm naukowy i ta nieszczęsna komuna.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4820
Po tym naukowym wstępie, pozwolisz, że przejdę do sedna Twojego wpisu, czyli naukowego ocieplenia. Dokładnie tu: http://naszeblogi.pl/52125-strategia-no-i-chj dzisiejszego ranka o godz. 8.38 podsumowałem dyskusję o globalnym ociepleniu. Dyskusję, nie tylko naszych elit, ale również PT blogerów i nauczyciela akademickiego też. Jak widzisz do momentu opublikowania, konkretnie tego mojego wpisu, nie odezwał się nikt i zapewniam, że nikt się nie odezwie jeszcze długo. Masz więc fantastyczna okazję zostać pierwszym komentującym. Pamiętaj jednak o jednym. Nie odzywając się, możesz zostać uznany z głąba, odzywając się, rozwiejesz wszelkie wątpliwości. Wybór więc należy tylko i wyłacznie do Ciebie. Wybieraj.
"07-12-2018 [08:38] - mjk1 | Link: Spróbuję pogodzić zarówno
Spróbuję pogodzić zarówno zwolenników jak i przeciwników ocipienia wszystkiego, ze szczególnym naciskiem na klimat. Światowy klimat. W tym celu trzeba niestety uruchomić szare komórki i przypomnieć sobie wiedzę z fizyki zakresu szkoły podstawowej.
Cała dyskusja na temat ocieplenia, czy oziębienia czegokolwiek, jak również produkcji samej energii straciła jakikolwiek sens od kiedy i tu uwaga, potrafimy produkować urządzenia, które wytwarzają więcej energii niż pobierają. Kilkakrotnie więcej a nie w granicach błędu statystycznego.
Zapewniam, że każdy ma w domu co najmniej jedno takie urządzenie. Ja mam w domu trzy a na działce dwa.
I teraz kochani, ma ktokolwiek odwagę podjąć temat, albo choćby napisać że jestem fantastycznie pierd…nięty. Zapewniam, że nie obrażę się a nawet chętnie odwinę.
Pozdrawiam i przepraszam, że kolejny raz zamknąłem tak pięknie rozwijającą się dyskusję".
Czekam więc na rozwianie wątpliwości i pozdrawiam.
A poza tym, przestań pan się sadzić.
Pański wpis dotyczy tematu globalnego ocieplenia i katowickiej konferencji na ten temat. Ja natomiast napisałem od kiedy jakakolwiek dyskusja na temat ocieplenia czy oziębienia klimatu, spowodowanego działalnością człowieka nie ma sensu, czyli pański wpis też jest bez sensu. Teraz, wybaczy Pan, ale muszę jak krowie na pastwisku.
Baterie fotowoltaniczne produkują energię elektryczną bezemisyjnie. Jeżeli z jednej kilowatogodziny potrafimy wytworzyć bezemisyjnie trzy kilowatogodziny energii w urządzeniu o którym napisałem, to problem emisji nie istnieje. Problem jednak w tym, że Pan nie wie jakie urządzenie wytwarza trzykrotnie więcej energii niż pobiera, choć urządzenie takie prawie na pewno ma Pan w swoim domu. Zaprzeczyć, że takie urządzenie istnieje, też Pan nie może, bojąc się wyjść na głąba. Dlatego łatwiej nie odezwać się i pisać kolejne bezsensowne artykuły zamiast rozwiązać problem.
A prostym i naiwnym zakomunikuję, że wg. najnowszych badań i obserwacji, czeka nas coś dokładnie przeciwnego - mała epoka lodowcowa. Jak zwykle co 11 lat, tylko jeszcze mocniej, co dzieje się raz na lat 500, spadła aktywność słońca. W tym upalnym roku (2018) mieliśmy 133 dni (!!!) bez nawet jednej plamy na Słońcu. To wróży bardzo źle i może skończyć się tak zwanym Minimum Maundera [ https://visibleearth.nasa.gov/view.php?id=7122 ]. To słynne ostatnie Minimum Maundera w holocenie objawiło się w latach 1645 - 1717. Wiemy z przekazów, że można było wtedy przejechać saniami ze Szwecji do Polski.
Wspomniany spadek stałej słonecznej, czy nawet widoczne i udokumentowane na naszym terytorium zorze polarne, jak i zmiany w prądach atlantyckich (cyrkulacja termohalinowa) rokują całkowicie przeciwstawnie do globalnego ocieplenia. Potwierdza to również NASA, której nie można podejrzewać o sprzedanie się biznesowi i polityce. Oto ich krótki artykuł "Solar Minimum is Coming" [ https://science.nasa.gov/science-news/news-articles/solar-minimum-is-coming ].Nie dziwię się, że Donald Trump mający takie zaplecze naukowe i nie mający ochoty zarobić na kłamstwie, pognał tych paryskich cwaniaków w cztery diabły.
O wpływie człowieka już nie napiszę, bo chyba setki razy udowadniałem, jaka to bzdura i megalomania.