Dziewki folwarczne i chłopki roztropki

   Przy okazji sukcesów wyborczych otrąbionych praktycznie przez wszystkie strony politycznej linii podziałów (jedynie niesławnej pamięci „autonomiści” śląscy wyłożyli się przy tejże okazji wręcz koncertowo), wszystko wskazuje na to, że również elektorat skołowaciał nam do reszty i mimo określonych twardych liczb i danych nie tylko statystycznych, potrafił w niemałym procencie w dopiero co opublikowanym sondażu wskazać jako wyborczo-zwycięskie ugrupowania, których nijak, zgodnie z taką czy inną metodą liczenia głosów, jako takich określić w skali krajowej nie sposób. Jednak być może definicja minionych wyborów jako „lokalnych” okazała się dla niektórych co nieco myląca i zanadto się owym określeniem sugerując ten czy ów postanowił jako tryumfatora wskazać partię, która na ten przykład zgromadziła najwięcej głosów w zamieszkiwanej przezeń dzielnicy. Tak czy inaczej przynajmniej w oficjalnych przekazach niemalże wszyscy „czują się” zwycięzcami, którego to „poczucia” temu czy owemu trudno byłoby odbierać, pozbawiając go zarazem złudzeń na kolejne wyborcze lata. Zwłaszcza, że przecież w materii wyborczej sytuacja potrafi bywać dynamiczna i niejednemu środowisku politycznemu dołujący albo i górujący trend może się jeszcze w wyniku takich czy innych zdarzeń diametralnie odwrócić. Tymczasem gdzieś w tle mamy okazję śledzić kolejne wykwity mniej lub bardziej opozycyjnej myśli twórczo-odtwórczej.
   Oto pewien wyeksportowany za naszą wschodnią granicę człeczyna, ze względu na swoje zamiłowanie do nietanich przecież, choć za to podobnież niezwykle „męskich” gadżetów, pod postacią markowych czasomierzy (osobiście jakoś nigdy nie byłem w stanie przełamać się ku temu aby przywyknąć do kultywowania zwyczaju zakładania samemu sobie obroży, nawet takiej na rękę), znany powszechnie jako „Pan Tik-Tak”, w ramach bezpardonowego samozaorania, sprowokowanego najpewniej pewnego rodzaju przeświadczeniem o własnej nie podlegającej sporom błyskotliwości, ujawniającej się zwłaszcza w stanie upojenia wzorem innych czołowych platfonsów niekoniecznie wywołanego towarem obłożonym akcyzą, powiązanego za to z „utratą kontroli nad kontem”, nie potrafiąc najwyraźniej dostrzec niezamierzonego komizmu całej sytuacji, jako znana powszechnie oaza niczym nieskrępowanej inteligencji tudzież krynica niezmierzonej mądrości, bez cienia żenady wyzywa innych od tępaków nie potrafiących rzekomo zapanować nad własnymi zegarkami (podczas gdy – jak wynikało niezbicie z prześwietlonych swego czasu oświadczeń majątkowych samego zainteresowanego –  osobą, którą w pierwszym rzędzie należałoby podejrzewać o to, iż nie potrafiłaby dokonać tej trudnej sztuki, byłby raczej on sam).
   Dla odmiany zaś pewna mocno już posunięta wiekiem i trybem życia („kawa, alko, papierosy…”) pani ex-redaktor naczelna, pozostająca obecnie dla odmiany na berlińskim wygnaniu, gdzie ma okazję zajmować się m. in. formułowaniem publicznych zachwytów nad czymś znanym ponoć w kręgach wtajemniczonych jako queer-porno, czyli – opisując rzecz w zachowawczym skrócie aby nie brnąć głębiej w owo szambo i nie zohydzić do reszty lektury czytającym – obmierźle i do urzygu pokręconymi inscenizacjami przeznaczonymi dla specyficznego kręgu odbiorców w osobach odjechanych do imentu klasycznych zwyroli, dla których „zwyczajne” praktyki sodomickie stanowić zwykły jedynie przygrywkę do dań głównych, otóż owa pani, odzwierciedlająca jakoby wzorcowe uosobienie mądrości ludowej mówiącej o tym, że gdy głowa pod farbką siwieje, inna część ciała potrafi się stać nad wyraz skłonna do popadania w dziki szał (choć w tychże tematach próżno byłoby chyba szukać wystarczająco zdesperowanego amatora takowych skwaśniałych do reszty „owoców”), urządza na oficjalnych uroczystościach, wraz ze swoimi nowymi zaodrzańskimi towarzyszami (wywodzącymi notabene swój rodowód z nacji, która - jak niezbicie wynika z kart jej historii - jak żadna inna pokochała misję krzewienia idei demokracji wśród narodów podległych, a także w sposób bezprzykładny upodobała sobie rolę surowego cenzora stojącego na straży przestrzegania przez innych zasad praworządności i umiłowania specjalnie w tym celu napisanej Świętej Konstytucji) wielce interesujący tudzież oryginalny happening rodem wprost z zapisów nieśmiertelnego - jak widać na załączonym obrazku – „Folwarku Zwierzęcego”, z wybekiwaniem haseł w rodzaju „cztery nogi – dobrzeee, dwie nogi – źleee” czy innych „Koń-sty-tu-cyj” w roli głównej.
   Jednak to nie jedyny w ostatnim czasie epizod znajdujący proste analogie do fragmentów treści tejże pozycji na liście lektur. Okazuje się bowiem, że ponad 50 % oszołomionych propagandą rozsiewaną przez przeróżnych wybitnych znawców „od ekonomii”, w trosce o stan naszej rodzimej gospodarki, za dobrozmiennych rządów - w odróżnieniu rzecz jasna od czasu nominalnego władania Polską przez poprzedników, kiedy to stanowiliśmy podobnież zieloną wyspę na bezkresnym oceanie światowego kryzysu - pozostającej (wbrew snutym perfidnie przez kurskie gadzinówki opowieściom) w nad wyraz opłakanym stanie jako pozbawionej – niezbędnego dla swego rozwoju – elementarnego pierwiastka demokracji i praworządności, ze wszystkich sił pragnie robić za orwellowskiego Boxera z jego nieśmiertelną maksymą pt. „będę pracował jeszcze więcej” i w związku z powyższym nie popiera ustanowienia w roku bieżącym przy okazji świętowania stuletniej rocznicy odzyskania niepodległości 12 listopada dniem wolnym od pracy. Mimo, że i piszącemu te słowa ze względu na charakter wykonywanego zawodu nie będzie dane w owym dniu napawać się rozrywkami przypisanymi do uprawiania w czasie wolnym od pracy, chciałem serdecznie podziękować wszystkim tym stachanowcom, którzy sobie odjęliby od ust aby tylko pomnażać majątek narodowy i w pocie czoła walczyć o wyższe PKB. Więcej takich aktów poświęceń, a Polska z pewnością będzie rosła w siłę, aby i ludziom żyło się w niej jeszcze dostatniej.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Lektor

02-11-2018 [12:31] - Lektor | Link:

„   Przy okazji sukcesów wyborczych otrąbionych praktycznie przez wszystkie strony politycznej linii podziałów  „
Wszyscy wygrali , i wszyscy się cieszą !!! Takie coś jest możliwe tylko w Polsce.  A ci co rzeczywiście  przegrali , niech dalej trwają w tej głupiźnie !  Przypomina mi się powiedzenie z PRL-u: Wszyscy wiedzą kto, a nie wiadomo kto.
 
 
4.11.2018 r.  PLAN DNIA: 1.Wstań, 2. Wyjdz z domu, 3. Zagłosuj .
Jeśli nie wstaniesz, nie wyjdziesz i nie zagłosujesz ,  To się potem nie dziw idioto !!!
 

Obrazek użytkownika xena2012

02-11-2018 [15:32] - xena2012 | Link:

Tytuł nośny ale wymaga rozszerzenia.Nasze tzw.elity chca pokazac światu,że są,że istnieją i jak im trudno żyć w Polsce z ciemnym zacofanym ludem.Swoją frustracje uwidaczniają na Twitterze -powierniku wielkich i wspaniałych.Dzisiejsze elity to juz nie to samo co w PRL gdzie chwalono się zagranicznym kafelkami,kradzionymi futerkami czy ciuchami eraz elity ,,pełnia misję''.S.Nowak wsparty ukraińskim samogonem na Twitterze pokazuje swoje arystokratyczne maniery,takich Nowaków zreszta teraz sie namnozyło i trwa nabór do instytucji ,,przydupasa elit''.Casting trwa ,na wyprzódk spieszy wiecznie nieumyta Holland, niania wychowująca wszystkie dzieci z wyjątkiem własnego,wyleniałe grajki,chrypiąca Stalińska.Wszyscy chca pokazać że są na posyłki dla tych elit a na Twitterze pokazują publicznie swoją lojalność.Czas wreszcie utrzeć im nosa ich własną bronią.