Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

No, popatrz, popatrz, więc już wolno mówić o Deutschexicie?

Obserwator, 30.10.2018
Szanowni. Dziś we wgospodarce.pl ukazał się ciekawy artykuł poświęcony rozważaniom o wyjściu Niemiec z Unii Europejskiej. Artykuł jest pióra p. Marka Siudaja, redaktora zarządzającego wgospodarce.pl, zaś znajduje się w nim następujący fragment:
"...uważam, że wyjście Francji z UE, choć możliwe, jest mniej prawdopodobne niż… niemiecki Ausgang.
Tak, to nie jest błąd i nie jest to pomyłka. Myślę, że w ciągu kilku lat u naszych zachodnich sąsiadów pojawi się pomysł wyjścia z UE. I to mimo oczywistych korzyści, jakie Niemcom daje UE i wspólna waluta. A wszystko przez głupią propagandę niemieckich mediów
...".

Ponieważ całym sercem od zawsze zgadzałem się z opinią p. Margaret Thatcher, która na kanwie planów zjednoczenia RFN i NRD stwierdziła w 1989 r., że kocha Niemcy tak bardzo, że chciałaby aby państw niemieckich było jak najwięcej i - w tym samym duchu - życzę Niemcom tego wszystkiego co oni innym, więc mogę rzec tylko, iż od momentu gdy otworzyli granice dla "nachodźców" pragnę tego jak zniesienia ZUSu, po prostu tendencje odśrodkowe rozniosą wtedy Niemcy we cztery lata, a przede wszystkim będą się kisili we własnym sosie i nie będą mieli głowy do sąsiadów... Przedtem byliby na to zbyt silni, ale najwyraźniej w 2014 "ktoś" też to wiedział.

Niemniej - co tu dużo ukrywać - cieszy że powoli, powoli, kwestia sposobu funkcjonowania Niemiec w UE przestaje być domeną "oszołomów", a zaczyna pojawiać się w "poważnym" obiegu. Tym niemniej:

"...Aby skutecznie przewidywać przebieg wypadków, trzeba umieć wymodelować sobie sposób myślenia oraz zasady logiki tych, którzy mają na nie wpływ. Nie jest istotne, czy ten sposób myślenia jest dla nas dziwaczny czy nie, nie ma znaczenia czy tę logikę akceptujemy czy nie - ważne jest tylko to, czy nasz model będzie zbieżny z rzeczywistością w wystarczającej ilości kluczowych punktów. Im większa zbieżność, tym większa trafność, a nasza opinia o sensowności działań w ramach takiego modelu nie ma najmniejszego znaczenia dla jego poprawności. Znaczenie ma wyłącznie zbieżność z rzeczywistością.

   Spróbujmy więc antycypować wydarzenia w UE z punktu widzenia najważniejszego gracza przy stoliku, a więc państwa niemieckiego (mam świadomość, że dla "łacinnika" takie stwierdzenie to wręcz obraza rozumu, ale musimy spojrzeć na sprawę oczami "bizantyńca", inaczej logika funkcjonowania naszego modelu nie będzie zbieżna z rzeczywistością).
 
   O ile dla nas naturalną sprawą jest oddolny proces kształtowania wszelkich struktur, a więc wielość idei i postulowanych rozwiązań jest czymś pożądanym, gdyż w toku ich rozwoju, prób realizacji etc. rozwijać się będą te bardziej odpowiadające rzeczywistości, zaś lepsze ale przedwczesne będą sobie krążyć jako postulaty do czasu aż rzeczywistość zacznie się ich domagać, o tyle porządek rzeczy w rozumieniu "bizantyńców" wygląda nieco inaczej. 


    Właściwy w ich logice przebieg procesów ma charakter odgórny, ze służebną rolą wszystkich wobec Państwa. Podkreślić należy słowo "wszystkich", bo rozumiane jest ono inaczej niż przez "łacinników". Dla nas "wszyscy" oznacza wszystkich ludzi, dla "bizantyńca" "wszyscy" to owszem, ludzie gdzieś tam też, w piątej kolejności zimowego odśnieżania czyli miesiąc po Wielkanocy, ale przede wszystkim instytucje (firmy, podmioty etc.).

    "Oddolny przebieg procesów", właściwy "łacinnikom", oznacza że to ludzie wyznaczają cele które mają być realizowane przez wspólnotę jaką jest państwo i decydują o środkach i ich źródłach do realizacji tych celów, zaś "odgórny przebieg procesów", "właściwy" bizantyńcom, oznacza że to Państwo wyznacza cele i środki.
 
   Jak to należy rozumieć z punktu widzenia "bizantyńca"? Ano, dość prosto, "cel uświęca środki", a trzeba nam pamiętać, że "bizantyniec" nie jest skrępowany etyką w relacjach poza granicami swojego Państwa, podobny charakter mają wszystkie umowy międzynarodowe (dla "bizantyńca" jest to synonim "umów międzypaństwowych", gdyż dla nich jedno Państwo tworzy jeden naród, naród swoich obywateli, poddanych, niewolników, czy jak tam na danym etapie historii ich zwał; koncepcja że to jakieś narody mają tworzyć państwa jest dla niego barbarią, efektem "postawienia spraw na głowie").


    O ile dla rasowego "łacinnika" zawarta umowa (w tym międzynarodowa) zobowiązuje do jej realizacji tak długo, jak długo warunki nie zmienią się w stopniu uniemożliwiającym jej realizację, a nawet i wtedy zmiana lub odstąpienie wymaga jakichś działań stron, o tyle dla "bizantyńca" zawarta umowa międzypaństwowa obowiązuje tak długo, jak długo jej realizacja przynosi korzyści Państwu. Przy czym o charakterze tych korzyści i oczekiwanym okresie ich wystąpienia druga strona nie musi być poinformowana, a o odstąpieniu i owszem, będzie. Najwyżej metodą faktów dokonanych.

   Tak więc znajdujemy się w sytuacji, gdy przy światowym stoliku siedzi kilku poważnych graczy, w tym schowane za UE i EBC Niemcy, grający w grę "dla dorosłych" (kto kogo kiedy i jak oraz kto za to i czym zapłaci), zaś w samej UE jest 27 graczy z których część jest przekonana że grają w brydża, część myśli że gra w makao, kilku "da głowę" że w pokera, a nikt nie wie, że Niemcy grają z nimi w "durnia", tylko nikomu jeszcze o tym nie powiedzieli, bo na razie karta była w grze, wszyscy dokładali do puli i póki pula rosła nie było się co śpieszyć. Przecież to oni ostatecznie powiedzą jaka to w końcu była gra i poinformują że przegrywa ten kto zostanie z kartą, a bez względu na to komu się będzie wydawało że zgarnął pulę ("douce France, ma naïf douce France"), wszyscy i tak grają za pożyczone. Od nich zresztą.
 
   Analogia jest zresztą bardzo daleko idąca, szczególnie że musimy wziąć pod uwagę rzeczywisty cel dla którego utworzono UE w obecnym kształcie. Cel, jakim dla Niemiec jest zmiana światowego układu sił, wytworzonego w efekcie wojen XX w. Dlatego też nie dajmy się zwieść pozorom, jakoby kartami w tej grze były różne dobra, zaś pulę tworzy EURO. Jest dokładnie na odwrót, kartą jest EURO a pulę tworzą zobowiązania powstałe na skutek absorpcji "środków unijnych".


   Niemiecka "gra w durnia" polega na tym, że przegrywa ten kto zostanie z EURO i ze zobowiązaniami, gdyż już na początku 2012 Niemcy zaproponują Europie NEUEN-EURO (albo starą, dobrze znaną dojczmarkę, bo to wicie-rozumicie, odpowiedzialna waluta jest znaczy), zwalając zadłużenie całej strefy na Bogu ducha winne najsłabsze państwo - klasyczne zrobienie firmy "na wydmuszkę", wyprowadzenie majątku do nowego podmiotu z pozostawieniem długów na starym i "zbankrutowanie go". Pewnie pójdzie na Grecję zresztą.

   Z punktu widzenia "bizantyńca" EURO od początku było skonstruowane jako tymczasowy środek do realizacji celu, jakim jest "odzyskanie przez Niemcy właściwego znaczenia na arenie międzynarodowej". Powody były co najmniej dwa: zewnętrzny i wewnętrzny.

   Zewnętrzny to efekt rozsypania się układu z Bretton Woods a później "koszyka walut", co spowodowało, że dolar przestał być realnie powiązany z czymkolwiek. W konsekwencji kurs dolara wobec innych walut mógł być manipulowany przez tzw. "rynki", a to powodowało wzrost ceny marki niemieckiej i spadek eksportu.

   Walka z dolarem o dominację na rynku była z góry skazana na porażkę (już mniejsza o powody), zaś popyt wewnętrzny jest w stanie pociągnąć gospodarkę ale tylko w ograniczonym zakresie, związanym z dostępnością środków obrotowych i ich ceną. Eksport "na kredyt", czyli wywalanie długów wraz z towarem za granicę jest możliwy w dwóch wypadkach: albo relacja kredyt/towar jest atrakcyjna dla kupującego, albo istnieje przełożenie polityczne stymulujące sztucznie popyt.

   Ponieważ trudno jest konkurować z FED w dziedzinie taniego kredytu (szczególnie odkąd wymyślono zabezpieczenia emisji na instrumentach pochodnych i z dolara zrobiono papierowy śmieć), zaś możliwości politycznego oddziaływania do końca lat 80tych miały Niemcy dość ograniczone, sytuacja była patowa. Ale zmieniła się raptownie po zjednoczeniu: powstała możliwość szybkiego pompowania gospodarki poprzez powstały popyt wewnętrzny (nie tyle od samych DDRowców, ile ze względu na nakłady infrastrukturalne), tyle że kosztem rosnącego zadłużenia w niemieckim banku centralnym. I to jest właśnie powód wewnętrzny.

   Obydwa problemy były do rozwiązania - właśnie przez koncepcję EURO. Z jednej strony "ogromny rynek europejski", "najsilniejsze gospodarki światowe", "dogonimy USA już w następnej pięciolatce" - czyli złudzenie jakiegoś umocowania tejże nowej waluty dla wszystkich naiwnych i możliwość jej ekspansji, z drugiej denominacja niemieckich długów w EURO i gigantyczna stymulacja eksportu w ramach "pomocy unijnej" i "absorpcji środków unijnych" spowodowały gwałtowny rozkwit gospodarczy Niemiec.

   Powstało złudzenie tworzenia realnej konkurencji dla USA (a raczej FED) o walutę światową XXI w., które to działania nie mogły pozostać bez odpowiedzi i względna stabilność pary USD-EUR i rosnąca cena złota od upadku Lehman Brothers świadczy o ciągle jeszcze trwającej walce.

   O ile jednak celem USA jest najkorzystniejsze dla Stanów zbankrutowanie FED (ostatecznie jest to zespół prywatnych banków) i utworzenie nowej waluty, o tyle celem Niemiec jest jak najkorzystniejsze zbankrutowanie EBC (jak to u "bizantyńców", instytucja umocowana na państwach tworzących strefę EURO) i również utworzenie nowej waluty (problem w tym, kto na tym straci - wydaje się że Chiny i Bliski Wschód, a to kiepsko rokuje...).

   Musimy pamiętać, że w "bizantyńskiej" wizji świata wszelka wielość świadczy o marnotrawstwie, gdyż "najlepsze" jest tylko jedno - i to co "najlepsze" jest wskazywane przez Państwo, jako ex definitione najmądrzejsze. W sytuacji gdy każdy kraj strefy ma inną politykę fiskalną i gospodarczą, w dodatku co roku negocjuje pulę emisji, ta "jedność" jest wyłącznie pozorna.
   I tak póki co miało być.

   Tak więc po tym nieco przydługim wstępie można pokusić się o antycypację niemieckiej wersji wydarzeń (a raczej pobożnych życzeń środowisk kierujących państwem niemieckim):
1. ze względu na nierealność postulatu utrzymania przez część krajów dyscypliny fiskalnej, uzgodnionej na szczycie 09.12 (dla wielu z nich postulat zrównoważonego budżetu jest niemożliwy do spełnienia ze względu na koszty obsługi długu publicznego) wyodrębniona zostanie "zdrowa północ" i "chore południe"
2. EBC przyśpieszy pracę maszyn drukarskich, by za EURO wykupić jak najwięcej długów krajów strefy
3. przekształcenie się "zdrowej północy" w strefę "nowego EURO"
4. gwałtowna dewaluacja "starego EURO" wobec "nowego" i przyłączanie kolejnych krajów południa z denominacją długu publicznego
5. pozostawienie ostatniego z krajów jako "spadkobiercy" EBC i całej strefy "starego EURO" oraz ogłoszenie jego upadłości (chyba raczej padnie na Grecję), przy czym Niemcy zadeklarują "wzięcie odpowiedzialności" za Europę, w tym za bankruta (oczywiście po denominacji)
6. wydzielenie z krajów "zdrowej północy" stref buforowych pozostających poza strefą "nowego EURO" (w tym pół Polski, Rumunia, być może Słowacja).

   W tej perspektywie działania polskiego "stronnictwa pruskiego" są logiczne i zrozumiałe. Tusk, który mentalnie jest "bizantyńcem", robi wszystko aby doprowadzić do tego, aby interesująca Niemcy część Polski znalazła się w "nowej" strefie. Sądzę, że on/oni naprawdę uważa/ją to za ratunek, zresztą z perspektywy "bizantyńca" nie ma innego wyjścia. Ponieważ większość polskiego długu jest w EURO, przypadnie on części niemieckiej (po denominacji można będzie go spłacić "za grosik"), część pozostała pozostanie z długiem w złotówkach i perspektywą bankructwa państwa (niestety, chyba w pisanie scenariusza dla tej pozostałej reszty zaangażowana jest również Rosja).

   I tak ci "szczęśliwcy" którzy mają kredyty w EURO jednym szusem dołączą do zamożnych, tworząc nowe elity finansowe już na pokolenia, ci z frankami zaczną padać jak muchy, ci ze złotówkami w zależności od tego gdzie zarabiają albo się rozwiną (zarobki za granicą lub praca przy eksporcie) albo przetrwają (zarobki w kraju pod prace dla administracji lub B2B) albo zaczną padać.

   Bardzo możliwe zresztą, że koncepcja "strefy buforowej" będzie rekompensatą dla Rosji za perturbacje z EURO, a powstały dzięki temu obszar cokolwiek niejasnych relacji będzie pełnił rolę amortyzatora łagodzącego tarcia pomiędzy dwoma imperiami.

   Pytanie czy jest droga ucieczki za druty tego tytułowego obozu "Świetlanego postępu"?..."

A to-to powyżej, to akurat jest artykuł z grudnia 2011. Tyle że mój, więc zupełnie niepoważny... No i zdecydowanie przedwczesny...

Oczywiście - jak zwykle - zapraszam do siebie: www.obserwator.info. Może jednak warto spokojnie przeczytać "Unia 2.0 - Reaktywacja" i zacząć poważną dyskusję, żeby w ramach prób zrobienia czegoś sensownego nie szamotać się jak muchy w pajęczynie pod niemiecko-rosyjską batutą?

 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 13136
rolnik z mazur

rolnik z mazur Waldek Bargłowski

31.10.2018 20:13

Dodane przez Ryszard Surmacz w odpowiedzi na W okolicach wejście Polski do

Niestety mam podobne odczucia. Mamy swoje pięć minut ale  drugi cud nad Wisłą może się nie zdarzyć.  Pzdr
jazgdyni

jazgdyni

01.11.2018 05:20

Witam
Cieszy mnie to, że jak dawno temu dokonałem na podstawie, oczywiście Konecznego, zaliczenia ruskich do cywilizacji turańskiej, a szkopów via prusacy do zdecydowanie bizantyjskiej, to klasyfikacja ta znalazła szerokie uznanie. Pozwala to lepiej zrozumieć metody i sens działania.
Serdeczności
Jaworowski

Jaworowski

01.11.2018 13:03

>>>To "niemieckie wsparcie" w postaci spływających z Polski do Niemiec 0,85 EUR od każdego 1 EUR wydanego w ramach inwestycji współfinansowanych ze środków unijnych, to bynajmniej nie jest 85% tego co "Unia dawała", lecz przy dofinansowaniu ze środków unijnych na poziomie 50%, w każdym wydanym 1 EUR było zaledwie 0,50 EUR środków unijnych, a więc te wspomniane 0,85 EUR to jest 170% tego co "Unia dawała", więc argument o "niemieckim wsparciu" jest z gatunku gagów kabaretowych, ale dawaj dalej, nieźle Ci idzie, kariera stoi otworem, choć po prawdzie nie wiem którym...<<<<
Dorzucę parę słów jaki to wielki deal rzekomo zrobiliśmy wchodząc do Eurokołchozu.Ta korzyść to kompletna bzdura. Więcej transferuje się pieniędzy z Polski, Czech, Słowacji do Unii niż wpływa z niej. Transfery finansowe np. dla Polski. Z Unii dostajemy 2,9% PKB Polski a transfer środków finansowych do Unii to 4,9% PKB. Najgorzej jest na Węgrzech to ponad 6% ich PKB wypływu środków. To , że oni nas utrzymują, a tak uważa gro zdziczałego naszego narodu,  to kompletny mit. Trzeba być idiotą, by wierzyć, że ktoś nas utrzymuje i robi to za friko. Na świecie nie ma nic za darmo. Zachód zrobił doskonały deal przyjmując byłe demoludy. Mają tanią siłę roboczą i spory rynek zbytu swoich towarów. Po opanowaniu tych krajów handlowo i gospodarczo, medialnie, dyktują ceny na wszystko, płacą symboliczne podatki, wyprowadzają miliardowe zyski. Dane o skali  wypływu(drenażu) policzyli ekonomiści francuscy i nie sądzę, by to byli ekonomiści sPISiali. Takie fakty "rzekomych naszych korzyści" należy stale nagłaśniać, gdyż durnowaci, zmanipulowani przez szczujnie z Czersko-Wiertniczej UBywatele rozgłaszają wszem i wobec te rzekome same plusy dodatnie, a tak naprawdę, to są  plusy ujemne(to z wałęsizmów Bolka)
Domyślny avatar

anakonda

01.11.2018 15:53

Dodane przez Jaworowski w odpowiedzi na >>>To "niemieckie wsparcie" w

@ Jaworowski
Szanowny panie, nie bede wdawal sie w polemike,
ale za to mam pytania do Pana:
1 - Dlaczego w Polsce sa tylko filie i montownie niemieckich ( i nie tylko nienieckich )
firm, koncernow, bankow wydawnictw prasowych itp. podmiotow gospodarczych?
2 - Gdzie jest polska mysl techniczna, gdzie sa polscy wynalazcy, ile jest polskich
towarow, ktore sa w stanie konkurowac z produktami niemieckiego ( i nie tylko niemieckiego )
przemyslu samochodowego, maszynowego, chemicznego, energetycznego elektronicznego itd.
Zastanawial sie Pan kiedy dlaczego polscy konsumenci kupuja w Lidlu, Kauflandzie, Tesco itd.
Moglbym dalej pytac ale po co kiedy i tak Pan odpowie, ze to Niemcy sa winni.
Lektor

Lektor

01.11.2018 17:35

Dodane przez anakonda w odpowiedzi na @ Jaworowski

Podpowiadam na pytanie 1.:  Bo 8 lat rządził polityczny złom z PO. Montownie sprowadzali do Polski, polskie zakłady m.in. przetwórstwa owocowo-warzywnego i mięsnego sprzedawali za bezcen, a np. stocznie likwidowali na rzecz stoczni niemieckich, a wie pan, panie anakonda, prawie wszystkie czasopisma regionalne, onet i kilka centralnych wykupili Niemcy po to, aby mieć wpływ na politykę w Polsce.
http://static.300polityk…
Podpowiadam na patanie 2.: Polska myśl techniczna i wynalazcy w większości wyjechali z Polski.  Polskich towarów konkurencyjnych z niemieckimi jest cała masa. Np. cała strefa żywności. Niemcy tutaj nie mają żadnych szans. W branży samochodowej opartej na silnikach spalinowych Polska nie będzie konkurować z innymi. Rząd Morawieckiego planuje jak najszybciej rozwinąć branże samochodów i autobusów elektrycznych, np. w fabryce Autosan w Sanoku. W elektronice i oprogramowaniach jesteśmy jednymi z najlepszych w świecie. Niestaty przemysł chemiczny musimy odbudować lub budować niemal od podstaw. Gdyby zerknąłby pan ostatnio w telewizor lub gazatę, to z pewnością natknąłby się pan na głośne pokazanie fabryki materiałów opatrunkowych w Toruniu. Ta prywatna firma ma „siostrę” pod Berlinem i szykuje ekspansję na dalsze kraje Europy. Dlaczego w Lidlu czy innych supermarketach.  Bo proszę pana, po komuniźmie nie mieliśmy żadnej sieci handlowej, i żadnej nadziei na szybkie zorganizowanie własnej, polskiej sieci.
Panie anakonda, mówienie, że Niemcy są winni to bzdura. Winnym jest to pieprzone lewactwo w Polsce, które pod różnym przepoczwarszaniu rządziło Polską do 2015. To są kłamcy, złodzieje i zdrajcy, których pseudo-polacy nadal wybierają do władz. No, niestety !!!
Domyślny avatar

anakonda

01.11.2018 19:41

Dodane przez Lektor w odpowiedzi na Podpowiadam na pytanie 1.:  

@ Lektor
PO, PiS, PSL, PZPR to wszystko Polacy, ja przynajmniej nie slyszalem aby do ktores z tych partii jakis Niemiec nalezal. ( i nie gadac mi tu o dziadku z wehrmachtu )
Ci co sprzedawali to byli Polacy, a kupowal ten, kto uwazal ze robi dobry interes. Tak wiec pretensje miejcie do samych siebie bo nikt Was do niczego sila nie zmuszal.
" Panie anakonda, mówienie, że Niemcy są winni to bzdura. "
Tu sie z Panem w 100% zgadzam.
Jaworowski

Jaworowski

01.11.2018 18:15

Dodane przez anakonda w odpowiedzi na @ Jaworowski

@anakonda
>>>Zastanawial sie Pan kiedy dlaczego polscy konsumenci kupuja w Lidlu, Kauflandzie, Tesco itd.
Moglbym dalej pytac ale po co kiedy i tak Pan odpowie, ze to Niemcy sa winni.<<<<
A zastanawiał się Pan Panie anakonda choć trochę swoim rozumkiem, jak mogliśmy my Polacy wytrzymać tę konkurencję i totalny szturm szwabów na nasz kraj, jeśli rząd potomków III Rzeszy niemieckiej wpompował okrężną drogą  w ekspansję samego Lidla i Kauflanda 800 milionów euro wbrew przepisom unijnym zabraniającym pomocy publicznej udzielanej z zasobów państwowych podmiotom zaangażowanym w działalność gospodarczą, mająca wpływ na wewnętrzny rynek UE, stawia ich w pozycji uprzywilejowanej względem tych, którzy pomocy nie otrzymali. państwową prywatnym firmom. Takie wsparcie powoduje, że została zakłócona swoboda konkurencji. W starciu z tak "bogatym i bezwzględnym mecenatem" nikt nie ma najmniejszych, szans nawet gdyby miał wsparcie boskie. Jak waść widzisz przepisy eurokołchozu swoje a rzeczywistość swoje, że aż skrzeczy. To samo było ze stoczniami polskimi. Nam nie pozwolono ich dofinansować i zreformować, a po ich likwidacji, u Fryca ich własne, dofinansowano niemalże wszystkie,  podsuwając setki milionów poprzez rzekomo ruskich inwestorów.
Obserwator_3

Obserwator

03.11.2018 12:45

Dodane przez anakonda w odpowiedzi na @ Jaworowski

@anakonda
Za ten tandetny popis bezmyślnego kopiowania klasycznej teutońsko-pruskiej buty, jesteś u mnie skreślony jako jakikolwiek partner do dyskusji. To że wyjechałeś do swoich i jakoś tam sobie żyjesz, leczysz kompleksy, liżesz z rozkoszą szwabskie tyłki i schizofrenicznie uważasz się za część "Wielkiego Narodu Niemieckiego" (mającego tę szczególną cechę, że nigdy nie istniał), nie daje upoważnienia do chamstwa, pychy i naigrawania się ze skutków działania państwa niemieckiego dla Polski począwszy od 1939 (z przerwą pomiędzy 1953 a 1983).
Nie zasługujesz na dyskusję, bo fakt zadania powyższych pytań świadczy albo o braku zdolności widzenia skutków z pozycji przyczyn, klasycznie określanej mianem "mądrości" (a dyskusja z głupcem jest sama w sobie nonsensem), albo jest wspomnianym powyżej pokazem typowo teutońskiej buty, choć osobiście mam przesłanki by uważać, że mamy do czynienia z obydwoma przyczynami naraz.
Masz szczęście że przeczytałem ten wpis tuż przed wyłączeniem telefonu w samolocie i że musiałem odczekać parę dni aż będę miał dostęp do sieci, niemniej zakoduj sobie, że:
1. nie życzę sobie więcej ABSOLUTNIE ŻADNYCH komentarzy spod nicku "anakonda" pod moimi wpisami;
2. jeżeli taki komentarz zostanie umieszczony, będzie bezlitośnie sflekowany, bo z żałosnymi kastratami intelektualnymi na cudzym żołdzie nikt rozsądny nie będzie się wdawał w polemikę, degeneratów się nie toleruje
3. przez bandę niemieckiej hołoty moja rodzina straciła ponad milion przedwojennych złotych, więc byle szwabskie popychle nie będzie mi się tu sadziło, stojąc w cudze pióra obcego majątku
Dobrze radzę, zniknij...

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
Obserwator
Nazwa bloga:
z beczki Diogenesa XXI w.
Zawód:
wolny
Miasto:
wędrowiec

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 239
Liczba wyświetleń: 882,728
Liczba komentarzy: 2,234

Ostatnie wpisy blogera

  • W odpowiedzi dla mjk1 na wpis: "Czy lukę popytową można uzupełnić dodrukiem pieniędzy?"
  • Sztuczna samotność ostatniego obrońcy demokracji
  • Boże Ciało

Moje ostatnie komentarze

  • @mjk1Dyskusja nie ma sensu, Pan nie czyta ze zrozumieniem tego co napisałem, tylko konfabuluje Pan na temat moich rzekomych intencji, w dodatku zarzucając mi, że nie napisałem jakie zadałem pytanie…
  • Proszę o cytat, gdzie napisałem, że zapytałem SI "czy lukę popytową można uzupełnić dodrukiem pieniądza" i cytat z miejsca w którym wmawiam czytelnikom, że SI oceniała Pańską koncepcję, albo…
  • @mjk1Bynajmniej nie było moim celem sprawdzanie Twoich koncepcji w OpenAi, tylko mojej, a cała treść dyskusji jest zamieszczona - mój pierwszy prompt miał brzmienie: "...Problemem ekonomii…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Czy Prezydent Duda odpowie na wezwanie Premiera Orbana?
  • p. Gadowski ma przerąbane...
  • Czy naprawdę zostały nam dwa tygodnie, czyli bunt rozłamowy

Ostatnio komentowane

  • mjk1, Szanowny Obserwatorze. Jeżeli  pańska notka nie był na temat mojego wpisu, to po co i w jakim celu Pan o nim wspomniał, zarówno w tytule, jak i w samym tekście? Do czego to Panu było potrzebne?…
  • Obserwator, @mjk1Dyskusja nie ma sensu, Pan nie czyta ze zrozumieniem tego co napisałem, tylko konfabuluje Pan na temat moich rzekomych intencji, w dodatku zarzucając mi, że nie napisałem jakie zadałem pytanie…
  • mjk1, Szanowny Obserwatorze. Oczywiście, że nigdzie nie napisał Pan wprost, że lukę popytową można uzupełnić dodrukiem pieniądza. Zatytułował Pan jednak swój wpis dokładnie tak: W odpowiedzi dla mjk1 na…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności