Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Organizacja wyborów w Polsce to żenada i trzeba o tym mówić
Wysłane przez Adrian Wachowiak w 29-10-2018 [20:35]
W niedzielny wieczór 21 października AD 2018 roku chyba żaden Polak nie spodziewał się, że PKW poda oficjalne wyniki wyborów samorządowych w przeciągu doby lub dwóch, jak ma to miejsce w cywilizowanych krajach. Dlatego też w pierwszych godzinach i dniach unikałem jak ognia komentowania “wyników” z bardzo prozaicznej przyczyny: wszystkie komentarze opierały się na spekulacjach. Ba, mało tego. Skądinąd inteligentni ludzie parę dni po zakończeniu głosowania pisali, podniecając się doniesieniami z tego czy innego województwa, ze “walka się toczy”, jakby wszystko nie zostało rozstrzygnięte w momencie zamknięcia lokali. Również dlatego, zamiast tracić czas na bezsensowne dywagacje nt. kto bardziej wygrał, a kto mniej przegrał, upierałem się, że trzeba zdecydowanie podkreślić dwie rzeczy, które specjalnie podkreślane nie były (i w sumie nadal nie są): 1. Nikt nie kwestionuje procesu wyborczego. Ergo: demokracja w Polsce ma się dobrze, a kto twierdzi inaczej (czytaj: totalna opozycja) jest idiotą. 2. Państwowa Komisja Wyborcza to banda idiotów kompromitujących Polskę. Powinno się wobec nich zastosować opcję zerową i mówiąc kolokwialnie zaorać. Pierwsze jest na tyle oczywiste, że chyba tylko przez roztargnienie obóz rządzący nie używa tego argumentu w bieżącej walce politycznej, a dopiero tydzień po wyborach niektórzy komentatorzy zauważyli, że koronny argument opozycji nie jest wart funta kłaków. Drugie natomiast jest dużo bardziej skomplikowane. Całkowite „zaoranie” jest niemożliwe (o czym napiszę za chwilę). Ale nie oznacza to, że oczywiste uchybienia, mówiąc dyplomatycznie, i błędy organizacyjne nie mogą zostać wyeliminowane. Wystarczy odrobina dobrej woli. I przykład krajów innych niż ten, gdzie uczono przeprowadzania głosowań w stylu „3 x tak”.
Od 13 lat mieszkam w UK. W tym czasie 5 razy brałem udział w różnych wyborach. Rownież w tym czasie „siedziałem” 4 razy w komisjach, pomagając w organizacji polskich wyborów na terenie Zjednoczonego Królestwa. Oprócz tego pracowałem też w komisjach zanim wyjechałem za chlebem. Piszę o tym, żeby podkreślić, że mam wiedzę i doświadczenie. Innymi słowy wiem o czym mówię, gdy wypowiadam się nt. organizacji wyborów. I tak naprawdę w ogóle nie strzępiłbym klawiatury, gdyby nie fakt, że w przestrzeni publicznej pojawiły się absurdalne tłumaczenia niekompetencji PKW i organizacji wyborów przez tę żałosną instytucję.
Pierwszy „argument” przemawiający za tym, by z krytyką PKW nie przesadzać, bo przecież te nasze wybory to strasznie skomplikowane są, polega na tym, że co prawda podanie oficjalnych wyników zajęło wieczność, ale tak być musi, żeby… uzyskać pewność, że tym razem żadnych wałków nie było. Innymi słowy wszystko trwało tak długo, bo ludzie patrzyli sobie na ręce i dzięki temu mamy mniejszy odsetek głosów nieważnych. Naprawdę? Czyli jak w UK wyniki oficjalne podaje się średnio 30-40 godzin po zamknięciu lokali, to możemy brać pod uwagę fałszerstwa?
Dalej idzie „argument” mówiący o tym, że tylko system informatyczny może przyspieszyć liczenie głosów, ale to oczywiście jest obciążone ryzykiem… występowania fałszerstw. Ok, po pierwsze radzę sobie wpisać w wyszukiwarce Google frazę „votes counting in UK” i obejrzeć zdjęcia. Tak się liczy głosy bez systemu informatycznego. Po drugie przypominam, że PKW ma też swój system informatyczny, który, jak każdy system, może zostać zhakowany i w ten sposób wybory mogą zostać sfałszowane. Nawiasem mówiąc takiej “awarii” tego systemu doświadczyłem na własnej skórze. Jak chce się psa uderzyć, to kij się zawsze znajdzie. Podkreślam: wybory można przeprowadzić sprawnie, szybko i ogłosić wyniki w ciągu max. 48 godzin. Niezależnie od tego jak bardzo są “skomplikowane”.
Najtragiczniejsze jest to, że takie bzdury wygadują komentatorzy, którzy na co dzień kpią słusznie z tych wszystkich, którzy straszyli Polaków kataklizmem gospodarczym po wprowadzeniu 500+. Nie da się – mówili Balcerowicze. A teraz ci, którzy dobrze rozpoznali i ocenili ten paskudny imposybilizm twierdzą, że w Polsce nie da się ogłosić wyników ogólnokrajowych wyborów w 48 godzin po zakończeniu głosowania i że powinniśmy się cieszyć ze spadku liczby głosów nieważnych. Otóż da się. Tylko to kosztuje. I nie tyle jest to koszt wydanych złotówek, co zwykle „know-how”, czyli otwarcie oczu i dostrzeżenie rozwiązań organizacyjnych innych krajów.
Reasumując. Abstrahując od sympatii politycznych wszystkim powinno zależeć na tym, żeby wybory w Polsce były organizowane profesjonalnie. Niestety “zaoranie”, o którym pisałem wcześniej jest niemożliwe. Przez nowelizację ustawy Kodeks Wyborczy w czerwcu 2015 roku teraźniejsza opozycja sprytnie zadbała o to, by “leśne dziadki” zostały na swoich stołkach na długie lata. Ale to że organizacja wyborów w Polsce jest żenadą stanowi bezdyskusyjny fakt i trzeba głośno o tym mówić. Proces wyborczy, jako część procesu demokratycznego, jest ważnym elementem kultury politycznej. Rządzący powinni nie tylko krytykować wszelkie uchybienia w organizacji wyborów, ale także zachęcać obywateli do udziału w tym procesie, dzięki czemu można go ulepszyć. Tyle że to się nie stanie, gdy komentatorzy będą bagatelizowali uchybienia w organizacji pracy PKW.
http://wyspaemigranta.co.uk/organizacja-wyborow-w-polsce-to-zenada-i-trzeba-glosno-o-tym-mowic/
Komentarze
29-10-2018 [21:48] - Marek1taki | Link: To absurdalne, że zakłada się
To absurdalne, że zakłada się uczciwe liczenie głosów, skoro:
- karty do głosownia nie są drukami ścisłego zarachowania,
- są wrzucane do wora, zamiast do pudełek i ani nie są magazynowane, ani pilnowane do następnych wyborów (w gotowości do powtórnego liczenia),
- można głosować tam gdzie się nie jest zameldowanym, czyli można w gościnie się szarogęsić
- administracja państwowa i beneficjenci socjalu mogą głosować w swojej sprawie
Wszystko można sfałszować, również ordynację komputerową, ale nie spotkałem się z większą nieufnością do bankowości elektronicznej, a nawet z przesadnym zaufaniem.
Skoro można Polakom prowadzącym działalność gospodarczą dorobić konta do Vat w całej Polsce, w jedną noc - nawet gdy nie są vatowcami,
to można dorobić je w NBP każdemu Polakowi uprawnionemu do głosowania, zasilić kwotą 1zł na okazję wyborów, zdefiniować kilka-kilkanaście przelewów (ilu kandydatów) i niech szastają.
Tylko kto z poziomu obywatela skontroluje skok na bank?
29-10-2018 [22:27] - foros | Link: Mamy w PL 3 typy wyborów:
Mamy w PL 3 typy wyborów: prezydenckie, parlamentarne i samorządowe. W pierwszych wyborca wrzuca 1 kartkę, w drugich 2, w trzecich 4. A w każdych wyborach te same obwody. Dotąd kompensowano to frekwencją. Gdy jednak na wyborach samorządowych zdarzyła sie frekwencja jak w prezydenckich to i liczenie głosów trwało 4x dłużej. I to podejrzewam tylko dlatego że komisje łamały ordynację i nie liczyły komisyjnie tylko każdy swoją kupkę. Gdyby liczono wg ordynacji to zapewne samo liczenie trwałoby 2-3 dni.
29-10-2018 [22:37] - Novalia47 | Link: Tak,tak, jeszcze PKW nie
Tak,tak, jeszcze PKW nie zaoraliśmy, bo gdyby już była nasza, to i wyniki wyborów byłyby dużo,dużo lesze (dla nas)...
30-10-2018 [10:55] - Lektor | Link: Nova, ty po prostu piszesz co
Nova, ty po prostu piszesz co myślisz, a myślisz bardzo rzadko !
31-10-2018 [00:28] - Novalia47 | Link: Dzięki za tak merytoryczny i
Dzięki za tak merytoryczny i kulturalny komentarz - tego mogłam się o Lektora jak zawsze spodziewać.