Na Zaolzie (2)

Przejęcie przez Polskę Zaolzia na początku października 1938 roku nastąpiło w sposób spokojny, bezkrwawy i doskonale zorganizowany.
 
 
      W nocy z 21 na 22 września, doszło w Cieszynie do rozruchów ulicznych i starć pomiędzy Polakami a Czechami. Czeskie siły bezpieczeństwa szybko zaprowadziły porządek, a ogłoszona w dniu 23 września mobilizacja dodatkowo podziała uspokajająco na rozgrzane głowy. Pomimo to polskie gazety podgrzewały atmosferę informując o rzekomych krwawych walkach Polaków za Olzą. „W dalszym ciągu Czesi aresztują masowo Polaków i Niemców. – pisała „Gazeta Polska” – Rolnikom Polskim zabiera się cały inwentarz”. Coraz częściej domagano się interwencji polskiej armii.
 
      W dniu 22 września na 250-tysięcznym wiecu w Warszawie marszałek Rydz-Śmigły zapewnił zebranych o niezłomnej woli zwycięstwa. Tłum zaczął skandować: „Na Czechy, Wodzu, prowadź!”. Przypominało to okrzyki sprzed pół roku, gdy w czasie kryzysu polsko-litewskiego wołano: „Wodzu, prowadź na Kowno!”.
 
     Tego samego dnia - na kilka dni przed rozpoczęciem konferencji w Monachium – Beneś w liście do prezydenta Mościckiego zadeklarował gotowość dokonania korekty granicy polsko-czechosłowackiej. Do tego ustępstwa skłonił prezydenta naczelny dowódca armii czechosłowackiej gen. Ludvik Krejći wskazując, iż w zamian za ustępstwa terytorialne Praga mogłaby liczyć na polską pomoc materialną w sprzęcie wojennym i paliwach.
 
      Z niejasnych przyczyn pismo to doręczono stronie polskiej dopiero w dniu 27 września 1938 roku. Tego też dnia czeski minister spraw zagranicznych Kamil Kofta przedstawił konkretny plan przejęcia przez Polskę spornych terenów Zaolzia. Stosowna komisja polsko-czeska miała rozpocząć prace w dniu 5 października, a przekazanie Zaolzia miało – wedle planów czeskich – nastąpić najwcześniej w dniu 31 października, a najpóźniej w dniu 1 grudnia 1938 roku.
 
      W polskiej prasie pojawiły się informacje, iż Czesi przed przekazaniem Śląska Cieszyńskiego w ręce polskie zamierzają zniszczyć znajdujące się tam zakłady przemysłowe. „Wedle wiarygodnych doniesień” czeskie jednostki wojskowe miały rzekomo zaminować trzyniecką hutę oraz wiele mostów, a także zerwać tory w pobliżu granicy z Polską.
 
     W wielu miastach Polski odbyły się manifestacje, w czasie których ich uczestnicy nieśli transparenty z takimi hasłami jak: „Śląsk Zaolziański musi być Polsce zwrócony”, „Żądamy zagrabionego Śląska”, „Siłą odebrać zagrabione ziemie” oraz „200 tys. Polaków chce się połączyć z Polską oraz skończyć z hańbą czechizacji Polaków”. Rozpoczęto werbunek do Ochotniczego Korpusu Zaolziańskiego – w dniu 27 września na jego pierwszej zbiórce stawiło się w Warszawie  „600 oficerów, 3000 podoficerów i 1800 szeregowych”.
 
        Po podpisaniu umowy monachijskiej Warszawa podjęła decyzję o wstrzymaniu dalszych działań na Zaolziu.
 
        W umowie podpisanej w Monachium nie podjęto decyzji w sprawie Zaolzia, zapisując jedynie, iż „jeżeli zagadnienie polskiej i węgierskiej mniejszości w Czechosłowacji nie zostanie załatwione w ciągu trzech miesięcy w drodze porozumienia pomiędzy zainteresowanymi Rządami, będzie ono przedmiotem nowej konferencji”.
 
        W obliczu groźby zajęcia przez Niemców Zaolzia z niezwykle ważnym węzłem kolejowym w Boguminie (linia kolejowa z Bogumina stanowiła jedyne połączenie między Czechami a sprzyjającą Berlinowi Słowacją), polska dyplomacja pod naciskiem Sztabu Głównego WP zdecydowała się przyspieszyć przejęcie Zaolzia.
 
      Znając postanowienia konferencji monachijskiej Beck w dniu 30 września w trakcie narady na Zamku Królewskim z udziałem prezydenta Mościckiego, marszałka Rydza-Śmigłego, premiera Składkowskiego oraz wicepremiera Kwiatkowskiego przeforsował wystosowanie ultimatum do Czechosłowacji. Tego samego dnia  ambasador RP w Pradze przekazał rządowi czechosłowackiemu ultimatum w sprawie „natychmiastowego ustąpienia oddziałów wojskowych i policyjnych z terytorium (…) i oddania w sposób ostateczny wspomnianego terytorium polskim władzom wojskowym”. Ewakuacja wojsk czechosłowackich miała nastąpić w dniu 2 października, a przekazanie „terytorium okręgów Cieszyn i Frysztat powinno być ostatecznie zrealizowane w ciągu 10 dni”, licząc od 1 października 1938 roku.
 
      Ostatecznie Praga przyjęła polskie żądania, prosząc jedynie o utrzymanie ruchu na linii kolejowej Bogumin-Żylina. W dniu 1 października 1938 roku we wsiach i miasteczkach Zaolzia, zamieszkałych przez większość polską, pojawiły się natychmiast polskie flagi.
 
     Przedstawiciele obu armii spotkali się w Skoczowie, gdzie ustalili szczegóły przejęcia Zaolzia przez Polskę. W celu uniknięcia rabunków, postanowiono o przejęciu spornego terytorium przez Wojsko Polskie już w dniu 2 października 1938 roku. W ciągu następnych kilku dni Samodzielna Grupa Operacyjna (SGO) „Śląsk” zajęła Zaolzie.
 
      W rozkazie wydanym w dniu 2 października 1938 roku marszałek Rydz-Śmigły zwracając się do żołnierzy Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Śląsk”, napisał: „Za chwilę przekroczycie Olzę, skazaną w ciągu długich lat na upokarzającą służbę rzeki, oznaczającej granicę nie istniejącą ani w sercach tych, co oba jej brzegi zamieszkują, ani w sercach całego narodu polskiego”.
 
       Przejmowanie zachodniej części Śląska Cieszyńskiego dokonało się w sposób świetnie zorganizowany oraz jednocześnie bezkrwawy i pokojowy. Czesi nigdzie nie stawiali oporu. „Niektórzy Czesi uciekli – wspominał Karol Filipiec – Uciekli wszyscy czescy nauczyciele, a też młodzi ludzie, szowiniści czescy. Ci, co mieli gospodarstwa, zostali”.
 
      Wkroczenie jednostek Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Śląsk”, dowodzonych przez gen. Bortnowskiego, na Zaolzie wywołało ogromny entuzjazm wśród Polaków na zajmowanym terytorium, jak i w całym kraju. „W niedzielę rano, dnia 2 października – wspominał Trzaskalik – już wszyscy wiedzieli, że już jesteśmy w Polsce i że (…) po południu wojska polskie wkroczą do dotychczasowego Czeskiego Cieszyna (…). Entuzjazm i radość tutejszych Polaków była ogólna. Zaraz też musiano wydać skonfiskowane radia, z których dowiedziano się całą prawdę o sytuacji”.
 
       W dniu 12 października 1938 roku na Zaolzie przyjechał marszałek Rydz-Śmigły. Uroczyste powitanie zorganizowano na moście na Olzie w Cieszynie. Marszałek jechał otwartym samochodem, witany oklaskami i obrzucany kwiatami przez licznie zgromadzonych mieszkańców. Przy moście ustawiono bramę triumfalną z napisem : „Ziemia Piastowska wita Oswobodziciela”. W trakcie wizyty Generalny Inspektor Sił Zbrojnych odwiedził hutę trzyniecką, Bystrzycę , Jabłonków, Rychwałd i Bogumin.
 
      Na mocy dekretu Prezydenta RP przyłączone tereny zostały włączone do województwa śląskiego. Planowano utworzenie na nich nowego okręgu wyborczego, jednak – z uwagi na fakt, iż „dokonano już wielu czynności przedwyborczych” – mieszkańcy Zaolzia nie wzięli udziały w wyborach do Sejmu i Senatu, przeprowadzonych na jesieni 1938 roku.
 
 
Wybrana literatura:
 
M. Przeperski – Nieznośny ciężar braterstwa. Konflikty polsko-czeskie w XX wieku 
 
M. Skalski – Płonące granice
 
Z. Kirkor-Kidroniowa – Wspomnienia
 
Stosunki polsko-czechosłowackie 1932-1939 w relacjach dyplomatów II Rzeczypospolitej
 
J. Matuszak – Aneksja Zaolzia w 1938 w polskiej prasie rządowej i opozycyjnej
 
M. Deszczyński – Ostatni egzamin. Wojsko Polskie wobec kryzysu czechosłowackiego 1938-1939
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika mjk1

17-10-2018 [16:45] - mjk1 | Link:

Przepraszam, czy Szanowny Autor byłby uprzejmy wytłumaczyć, jak nazywamy zajęcie terytorium państwa przez dwie armie sąsiednich państw. Znalazłem tylko, że rok później Wermacht i Armia Czerwona dokonała IV rozbioru Polski. W przypadku Czechosłowacji to też był rozbiór, czy coś innego? 

Obrazek użytkownika Francik

17-10-2018 [21:53] - Francik | Link:

A jak nazywamy zerwanie umowy o podziale terytorium (w tym przypadku Śląska Cieszyńskiego) w oparciu o kryteria etniczne i zbrojny zabór terenów zamieszkałych przez sąsiedni naród? Gdy sąsiedni naród walczy by obronić siebie i Europę przed zalewem bolszewickich barbarzyńców tak jak Czesi zrobili w 1919 r. W przypadku Czechosłowacji to było odebranie przez Polskę zagarniętego podstępnie przez Czechów polskiego etnicznie terytorium Zaolzia. Czy majak słyszał o pakcie Ribbentrop-Mołotow, który był porozumieniem rozbiorowym? Czy tak tylko sobie majaczy? O oddaniu Niemcom Sudetenlandu zdecydowali uczestnicy konferencji monachijskiej: Brytyjczycy i Francuzi - sojusznicy Czechosłowacji. Polski przy stole obrad nie było, nie zawierała też żadnego porozumienia z Niemcami. A zajęcie Zaolzia poza uwolnieniem rodaków od czeskiego ucisku miało zapobiec zajęciu przez Niemców kolei koszycko-bogumińskiej. Co w tekście zostało jasno wyłożone. Zajęcie Zaolzia odbyło się bez jednego wystrzału. Polska w 1939 r. z zaborcami walczyła.

Obrazek użytkownika mjk1

18-10-2018 [09:27] - mjk1 | Link:

Już Ci ekleruja Francik. Gdyby wojska sąsiedniego narodu, pod wodzą bandyty spod Bezdan, nie wybrały się z misją pokojową na wschód, nie musiałyby bronić własnej d… a nie żadnej Europy przed Bolszewikami. Co takiego cennego mieliśmy w Kijowie, co Rosjanie chcieli nam odebrać? Ciekawe jest też Twoje stwierdzenie, że bez porozumienia rozbiorowego, nie można mówić o rozbiorze. Oczywiście, że uwolnienie rodaków (Polaków) od czeskiego ucisku, jest zupełnie innym uwolnieniem, niż późniejsze uwolnienie rodaków (Rosjan) od polskiego ucisku. Bezapelacyjnie też lepiej dać się najpierw zatłuc a potem rozebrać, niż pozwolić na rozbiór bez ofiar. Jacy ci Czesi głupi a my mądrzy nieprawdaż?