Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
O taśmach i poklepywaniu po plecach
Wysłane przez Tadeusz Hatalski w 07-10-2018 [16:29]
Zwolennicy totalnej opozycji, czyli Platformy z przyległościami są ostatnio wniebowzięci. Przyłapali premiera Morawieckiego na tym, że użył brzydkiego słowa. Radości i aluzjom nie ma końca. Stacja, co całą prawdę całą dobę, zachłystuje się użyciem jednego, niecenzuralnego słowa tak, jakby to była rzecz, w życiu i polityce niesłychana. Blogerzy z tamtej strony barykady też nie kryją radości i satysfakcji: ‘śmiało peroruje wulgaryzmami’. Skąd ta egzaltowana satysfakcja?
Żeby to wyjaśnić trzeba się trochę cofnąć. Do czasów, gdy była jeszcze Unia Demokratyczna a potem Unia Wolności (kto dzisiaj pamięta, że coś takiego było?). Obydwie te partie miały się za esencję polskiej inteligencji. Ludzie Unii (jednej a potem drugiej) byli światli i mądrzy, oni wiedzieli wszystko lepiej. Co więcej tylko oni nadawali się do rządzenia państwem. Natomiast reszta Polaków nadawała się tylko do tego, aby być rządzonymi. No, cóż taka zarozumiałość i arogancja w polityce nie przysparza popularności. Toteż wkrótce słuch zaginął o obydwu Uniach.
I wtedy na scenę dziejów wkroczyła Platforma Obywatelska. Platforma też miała się za inteligencję (i nadal się ma). Ale ludzie Platformy byli politycznie bystrzejsi od swoich kolegów z jednej i drugiej Unii. I teraz było już trochę inaczej. Inteligencja to byli nie tylko ludzie Platformy. Inteligencja to byli również wszyscy, którzy Platformę popierali. Najgłupszy zwolennik Platformy mógł się uważać za mądrzejszego od najmądrzejszego zwolennika PiS-u. Podobnie jak jest z Niemcami. Każdy Niemiec, nawet najgłupszy, uważa się za mądrzejszego od każdego Polaka, choćby najmądrzejszego. Zwolennicy Platformy też tak mają w stosunku do zwolenników PiS-u. Politycy PiS mogli mieć wykształcenie, tytuły i dorobek naukowy. Ale to się nie liczyło, PiS to był zaścianek i mohery.
I tak, ta wieść i przekonanie o mądrości i europejskości Platformy i jej zwolenników trwały przez lata. Wygrane przez PiS wybory też tego nie zmieniły. Premier Szydło na głowę biła, pod każdym względem, swoją poprzedniczkę z Platformy. Nic to jednak nie dało. Z polityków i zwolenników Platformy nadal emanowało poczucie wyższości. A poczucie wyższości, tak jak przyzwyczajenie, to druga natura. Trudno to zmienić, bo rzecz jest odporna na najbardziej bezsporne i oczywiste argumenty.
Aż tu nagle … pojawił się premier Morawiecki.
Otóż wzorcem z Sevres światłości i nowoczesności polityków Platformy (a szerzej całej opozycji totalnej) jest opinia Brukseli. A opinia ta wyraża się poklepywaniem po plecach. Jakie, niebiańskie szczęście można zobaczyć na twarzach, naszych herosów polityki z totalnej opozycji, gdy ktoś tam w EUROPIE poklepie ich po plecach. Junker na przykład albo Timmermans czy też ktokolwiek inny, nawet Guy Verhofstadt (choć on po plechach zdaje się nie klepie, przynajmniej nie widziałem). A tu nagle świat się zawalił. Świat poczucia wyższości wynikający z poklepywania. W Brukseli premier Polski z poklepywanego stał się poklepującym. Przy jednej z pierwszych wizyt premiera MM w Brukseli, Junker jeszcze próbował. Ale jakoś tak niepewnie. Widać było wyraźnie, że to poklepywanie jest wymuszone, bo nie idzie za nim przekonanie o poczuciu wyższości. Co więcej usiłujący poklepywać czuł, że w systemie wartości wyznawanym przez poklepywanego, poklepywanie nie jest szczytem marzeń. Jak to jest w przypadku polityków tej drugiej opcji, co mieni się być nowoczesną i europejską. I poklepująca ręka opadła. A poklepujący, zdając już sobie sprawę, że sytuacja zmieniła się radykalnie, potulnie dał się sam poklepać.
I ten lepszy świat, oparty na poczuciu wyższości wynikającej z poklepywania, polityków Platformy i który wyznają ich zwolennicy, rozsypał się w proch. Poklepywanie już się nie liczy. Poklepywanie już nie jest wyznacznikiem wartości i pozycji. Co więcej, do czego to doszło? To nie premiera Polski poklepują po plecach w Brukseli, tylko premier poklepuje ich. Jednym słowem koniec świata.
No nie, tego tak odpuścić nie można. Od czego są taśmy? Puścimy i pokażemy, że on nie taki wspaniały. Że właściwie, to on jest taki sam jak my. Przecież mówi tak samo jak my. To i pewnie poklepywania, tam w Europie, też oczekuje tak samo my.
Niestety z tym jest problem. Nie oczekuje! I dlatego politycy i zwolennicy Platformy (a szerzej totalnej opozycji) pałają świętym oburzeniem. A wiodąca stacja prywatna w tym im wtóruje i skutecznie utwierdza.
Komentarze
07-10-2018 [17:31] - Jabe | Link: Problem jest taki, że obecny
Problem jest taki, że obecny premier zastanawiał się, jak sypnąć kasę politykowi.
08-10-2018 [20:00] - Vadim Niżyński | Link: I było tam jeszcze ze strony
I było tam jeszcze ze strony bankstera MM coś o tzw. "słupach"...
08-10-2018 [01:27] - Vadim Niżyński | Link: Niezwykle błyskotliwie
Niezwykle błyskotliwie dowcipny autor tego wpisu z całej taśmowej afery w wydaniu Morawieckiego zrozumiał tylko jedno (?) przez obecnego premiera wypowiedziane słowo na "k" i zaraz przeszedł do niezwykle pasjonującego go wątku poklepywania po plecach podczas spotkań w Brukseli,który to wątek autor rozwinął ponad wszelką miarę.I żeby tylko takie zmartwienie miało PiS w zw. z ujawnieniem kolejnych nielegalnych podsłuchów...