„My chcemy Boga w Książce, w Szkole…”

Motto muzyczne: https://www.youtube.com/watch?...

W dniu w dniu 2 czerwca 1979 na ówczesnym Placu Zwycięstwa, dziś Piłsudskiego Jan Paweł II powiedział Polakom: „Wołam, ja, syn polskiej ziemi, a zarazem ja, Jan Paweł II, papież. Wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!.."  - vide: https://www.youtube.com/watch?...

Po tych słowach polskiego papieża setki tysięcy zebranych na placu Polaków, którym Ojciec Święty ducha do walki o wolność dodał odśpiewało spontanicznie polską pieśń religijną „My chcemy Boga!”, (niestety nie udało mi się znaleźć zapisu filmowego, ale może Internauci pomogą), ja zaś myślałem wtedy, że mi serce pęknie ze wzruszenia, gdyż sobie przypomniałem coś, – o czym teraz pragnę opowiedzieć polskim uczniom przy okazji rozpoczynającego się roku szkolnego.

Otóż, we wczesnych latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy w kraju szalał stalinowski terror chodziłem do podstawówki przy ul. Konfederackiej na krakowskich Dębnikach mieszczącej się opodal kościoła pod wezwaniem św. Stanisława Kostki, gdzie przystępowałem do Pierwszej Komunii i tam również byłem bierzmowany. W tym kościele młody kapłan Karol Wojtyła odprawił dnia 3 listopada 1946 roku swoją Mszę św. Prymicyjną i w tejże Świątyni jest także obraz Matki Boskiej, przed którym „wymodlił sobie i ugruntował swoje powołanie kapłańskie”. O tej parafii w dniu 17 sierpnia 2002 Jan Paweł II mówił także nawiązując do bestialstwa hitlerowców wobec polskich księży patriotów, cytuję: 

"Czasy te wspominam w sposób bardzo osobisty. Jestem przekonany, że do powołania kapłańskiego, do którego doszedłem właśnie w tym czasie i tu, w tej parafii, przyczyniły się modlitwy moich braci i moich sióstr i tych moich ówczesnych duszpasterzy, którzy za życie chrześcijańskie każdego parafianina, a zwłaszcza każdego młodego parafianina - wtedy należałem tutaj do młodzieży - płacili nie tylko dobrym słowem, nie tylko szlachetnym przykładem swojego życia, ale także ofiarą i krwią."

Przed naszą podstawówką był sąsiadujący z kościołem wielki podworzec, na którym każdego dnia przed lekcjami mieliśmy poranne apele rozpoczynające się od obowiązkowego odśpiewania przez uczniów komunistycznej pieśni pt. „Naprzód młodzieży świata”, a dyrektorka szkoły baczyła pilnie, czy wszyscy śpiewają. Potem następowały wyróżnienia uczniów, którzy wykonali najlepsze gazetki ścienne o Józefie Stalinie, Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. A na koniec komunistyczni politrucy wygłaszali doktrynerskie pogadanki okolicznościowe. Tak bestialsko i metodycznie kaleczono wówczas młode polskie mózgi.

Nie zdołano jednak zabić naszej polskiej duszy.

Bo pamiętam, iż każdego roku w maju, śpiewając rano pod czujnym okiem pani dyrektorki napisany przez sowieckiego doktrynera Nowikowa lewacki Hymn Światowej Federacji Młodzieży Demokratycznej cała nasza klasa myślami była już przy wieczornych Nabożeństwach Majowych odprawianych przed stojącym opodal kościołem, gdzie mieliśmy lekcje religii, którą w tamtych czasach komuniści wyrzucili z polskiej szkoły. Tam uwielbiany przez nas ksiądz Socha, prócz religii, uczył nas także miłości do Polski. I do śmierci nie zapomnę, jak z epidiaskopu, który wtenczas zdawał nam się cudem techniki wyświetlał nam na ścianie przemiennie obrazki przedstawiające ukrzyżowanego Chrystusa i polskie godło z białym orłem bez korony, z której odarli go komuniści, tłumacząc nam, kto i w jakim celu to zrobił. Boże! Jak On pięknie mówił o Polsce! Ile w nim było miłości do Ojczyzny. Ile miał w sobie pasji! Ile mu się chciało! Ten przezacny człowiek o gorącym sercu i pięknym umyśle na zawsze ubogacił nasze dusze etosem najdroższych Polakom wartości.

Od tamtego czasu upłynęło grubo ponad pół wieku. Słów lewackiego hymnu już od dawna nie pamiętam, lecz to, co mówił nam ks. Socha wryło mi się w duszę, - na zawsze. Nasz ukochany katecheta każdego roku w maju chodził z nami na wieczorne nabożeństwa, które nazywaliśmy „majówkami”. Tam, na zakończenie śpiewaliśmy pieśń, której słów do śmierci nie zapomnę: „My Chcemy Boga Panno Święta o Usłysz naszych Wołań Głos (…) My Chcemy Boga w Książce, w Szkole (…) Niech Boga wielbi Chrobry, Lech…”. A gromkie echo tej patriotycznej pieśni niosło się w tamtych ponurych czasach od kościoła do kościoła, od miasta do miasta, od wsi do wsi, od szkoły do szkoły i cała Polska odważnie śpiewała nie bacząc na sowiecki terror i wszechobecnych ubeków, którzy nie mieli odwagi stawić czoła ludziom wierzącym w Boga. Od tamtego czasu pieśń "My chcemy Boga" ma dla mnie znaczenie równie ważne, co Mazurek Dąbrowskiego.

Więc życząc dzieciakom wszystkiego, co najlepsze w nowym roku szkolnym mam także prośbę do uczciwych nauczycieli, także tych, którzy niekoniecznie sympatyzują z obecną władzą, by w okolicznościowych przemówieniach mieli odwagę sprawiedliwie, bez świętoszkowatości i  zbytniego bogoojczyźnianego zadęcia, zwyczajnie, po ludzku, choćby jednym zadaniem napomknąć swym uczniom o tej hymnicznej pieśni, która torowała Polakom drogę do wolności.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Post Scriptum
Lektura komentarzy na Salonie24 - vide: https://www.salon24.pl/u/salon... skłoniła mnie do zachęcenia Państwa do lektury moich notek pt. "Piąta rocznica pontyfikatu papieża Franciszka. I co?" - vide: https://www.salon24.pl/u/salon...    oraz   "Czemu purpuraci milczą w sprawie Światowych Dni Młodzieży?" - vide: https://www.salon24.pl/u/salon... , gdyż jak widzę, niektórzy z komentatorów odebrali mnie błędnie, jako bigota i bezkrytycznego katolickiego fundamentalistę. Moim zdaniem dzisiejszy polski Kościół to już nie ten, o którym traktuje notka, a droga, którą obecnie podąża nie słuchając nauk papieża Franciszka w dalszej perspektywie prowadzi do pustych kościołów.

Post Post Scriptum
Zdjęcie uczniów mojej klasy ze szkoły podstawowej stojących na schodach dębnickiego kościoła im. Stanisława Kostki w Krakowie, którym zilustrowałem notkę, wykonał w roku 1952 uwielbiany przez nas katecheta ks. Socha. Autor notki – pierwszy z lewej w dolnym rzędzie. Zamieszczam tę fotkę, gdyż wiem, że każdy Polak ma w swoim domu podobną fotografię.

I jeszcze jedno sobie przypomniałem. Ks. Socha grywał z nami w piłkę na szkolnym podworcu i to on pierwszy zauważył piłkarski talent naszego szkolnego kolegi Roberta Gadochy, który po latach okazał się czołowym napastnikiem słynnej jedenastki Kazimierza Górskiego i podczas Mundialu 1974 zagrał we wszystkich 7 meczach, przyczyniając się znacząco do wywalczenia przez biało-czerwonych 3. miejsca na świecie. Gadocha nie strzelił wtedy gola, ale większość pozycji bramkowych wypracował - vide: https://www.youtube.com/watch?...
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika minimax

03-09-2018 [19:10] - minimax | Link:

Dzień dobry 

Tak sobie czytam powyższy tekst i dotarło do mnie, że niby w tym samym prylu żyliśmy, a jednak nie takim samym. Ja czasy stalinizmu znam tylko z opowieści, tak samo jak czasy obu okupacji.
Wchodząc w dorosłe życie mniej więcej w czasie przemian majątkowych w PRL, dla niepoznaki zwanych przemianami ustrojowymi, każdy z nas - młodych Polaków, na mocy przekazanych nam patriotycznych treści, miał prawo spodziewać się lojalności i życzliwości od odradzających się instytucji państwowych jak i uwolnionych od dominacji instytucji pozarządowych, jak Kościół Katolicki.
Pięć lat `85-`89 było decydującymi dla nadchodzących zmian. Spodziewać by się można, iż KK wzmoże działalność edukacyjną - choćby przez KUL czy inne organizacje przyparafialne, różne kółka, oazy itp itd, by zaszczepić na nowo w Narodzie WIEDZĘ jak żyje się w warunkach wolności gospodarczej. Jakieś koła zainteresowań w salach katechetycznych - za społeczne pieniądze w końcu wybudowanych, może jakieś "tajne komplety" na wzór edukacji podziemnej, gdyby władza zaczęła tłamsić te działania. Nic z tego - wróg się przygotowywał [stypendia Fullbrighta i in. w USA, UK, EWG] a u nas co?
Nie dość że komunistyczna edukacja nie przewidywała, by KTOKOLWIEK DO MATURY WŁĄCZNIE wiedział COKOLWIEK na temat spraw na wolności najważniejszych:
PIENIĄDZA, PRAWA oraz ZDROWIA.
Zamiast tego - religia została wyrugowana z parafii a wciśnieta na siłę do szkół - pod pozorem "mychcemyboga" i typ podobnych pretekstów, tym groźniejszych bo noszących znamiona modlitwy, i to modlitwy wznoszonej przez kapłanów, biskupów, arcybiskupów i kardynałów...
DEPRYWACJA intelektualna w tych trzech dziedzinach jest uprawiana do dziś.
Są klasy profilowane merytorycznie, technika i szkoły zawodowe, ale kiedy kształci się "kapłanów" pieniądza?
po maturze
a kapłanów zdrowia
tak samo
a kapłanów sprawiedliwości?
też
Jak widać wiele się musiało pozmieniać, by wszystko zostało po staremu

Pozdrawiam
MiniMax