Żydowscy szmalcownicy i nie tylko

I. Wybielanie:
Głównym zadaniem żydowskiej policji było pilnowanie wraz z funkcjonariuszami niemieckiej policji bram wejściowych oraz utrzymywanie porządku wewnątrz getta. Z czasem doszły także inne zadania: walka z nielegalnym handlem, korupcją, strajkami, a w końcu pomoc przy egzekucjach, aresztowaniach oraz organizacji wysiedleń mieszkańców do obozów zagłady. Komendantem policji był Leon Rosenblatt. Od września 1944 roku - już po likwidacji getta, gdy na jego terenie została tylko grupa porządkująca - funkcję tę sprawował Mordka Brauder. Liczba członków Służby Porządkowej w getcie przedstawia się następująco: w pięciu rewirach i Wydziale Śledczym łącznie 528 ludzi, w Służbie Izolacyjnej - 35, w oddziale strażniczym, strzegącym domów i klatek schodowych przed niebezpieczeństwem pożarów - 298, w straży ogniowej - 176, kominiarzy - 39, w Centralnym Więzieniu - 35, razem - 1111 ludzi. Powstały też dodatkowe oddziały służby porządkowej, w tym Wydział Śledczy i komando specjalne, tzw. Sonderkommando (od 31 października 1942 roku zwane Sonderabteilung). Brało ono udział w grabieży mienia żydowskiego, a także zwalczało wszelki opór w getcie.
„oni płakali, szukali kompromisów z samym sobą, głodowali, może trochę mniej niż inni, ale był to również głód” [1]
 
Wielu wolało przerwać służbę w policji, żeby nie brać udziału w "akcjach" – większość z takich policjantów była sama deportowana. Inni zostawali na swoich stanowiskach, do końca wykonując rozkazy Niemców. Po wojnie zachowanie policjantów było dokładnie badane. W Monachium czterdziestu byłych policjantów uznano za winnych niewłaściwego postępowania i zostało poddanych ostracyzmowi ze strony wspólnoty żydowskiej. W Izraelu kilku policjantom przedstawiono oskarżenia, ale większość oskarżonych usprawiedliwiono uwzględniając okropne warunki, w których im przypadało działać w czasie wojny. [2]

Uzupełnienia:
[Rumkowski] Wiemy, jak rządził. Dla części Żydów jest postacią tragiczną, człowiekiem, który podjął grę z hitlerowcami, by uratować choć część swoich rodaków za cenę życia pozostałych. http://wyborcza.pl/magazyn/1,124059,2254738.html?disableRedirects=true
 
II. Żydzi o nich:
 
Rumkowski urządził sobie harem w jednej willi i wciąż sprowadzał nowe piękne kobiety. W zamian za przyzwolenie Niemców na jego tyranię nad mieszkańcami getta gorliwie wykonywał wszystkie niemieckie rozkazy i wyekspediował olbrzymią większość swych żydowskich umęczonych  poddanych do obozów zagłady.
W końcu jednak i jego Niemcy wysłali do Oświęcimia. Podobno natychmiast padł ofiarą swych żydowskich współwięźniów, którzy nie zwlekając ani chwili, natychmiast po przywiezieniu go do obozu spalili go żywcm w obozowym piecu [3]
 
Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej historii. O ile jednak członkowie rządów typu quislingowskiego pochodzili zazwyczaj z partii opozycyjnych, członkami rad żydowskich byli z reguły cieszący się uznaniem miejscowi przywódcy żydowscy, którym naziści nadawali ogromną władzę do chwili, gdy ich także deportowano [4]
 
Judenrat stał się narzędziem w rękach Gestapo do niszczenia Żydów, a jak sami członkowie później się wyrażali, są „Gestapo na żydowskiej ulicy.
Powołano Ordnungsdienst (służbę porządkową) jako organ wykonawczy składający się z najgorszych elementów. W gruncie rzeczy Judenrat zaczął prowadzić politykę rabunkową w celu napełnienia własnych kieszeni, by tymi pieniędzmi przekupić władze i Gestapo, ale tylko w celu zabezpieczenia losu swoich i najbliższej rodziny.
Nie znam ani jednego wypadku, żeby Judenrat bezinteresownie pomógł któremuś Żydowi. Do wykonania swoich niecnych czynów, jak ściąganie ogromnych podatków i nałożonych kontrybucji, łapania do łagrów i napadów na domy żydowskie, Judenraty używały swojej Ordnungsdienst, której dawali procent z łupu, a ci ludzie w liczbie dziesięciu-piętnastu napadali na ludzi, bijąc w okrutny sposób, niszcząc i rabując, cokolwiek się dało, i to ze straszną bezwzględnością.
Judenrat załatwił z tymi mordercami, że do trzech godzin dostarczy im żądane trzysta osób. Sami Żydzi musieli łapać i wydawać braci i siostry w ręce katów, którzy stali na placu folwarku, obok naszego mieszkania, i przyprowadzonych przyjęli pałkami albo nahajkami, a później wywieźli na rzeź do Bełżca.
Judenratowcy i Ordnungsdienst, przy pomocy ukraińskiej policji i kilku Niemców, którym jeszcze zapłacono, by prędko pracowali, gonili po ulicach, jak wściekłe psy czy opętańcy, a pot się z nich lał strumieniami. Straszny to był widok, jak Żyd Żyda prowadził na śmierć. [5]
 
Z poczuciem bólu i wstrętu wspominam żydowską policję, tę hańbę dla pół miliona nieszczęśliwych Żydów w warszawskim getcie.
 
Żydowska policja, kierowana przez ludzi z SS i żandarmów, spadała na getto jak banda dzikich zwierząt. Każdego dnia, by uratować własną skórę, każdy policjant żydowski przyprowadzał siedem osób, by je poświęcić na ołtarzu eksterminacji.
 
Przyprowadzał ze sobą kogokolwiek mógł schwytać - przyjaciół, krewnych, nawet członków najbliższej rodziny. Byli policjanci, którzy ofiarowywali swych własnych wiekowych rodziców z usprawiedliwieniem, że ci i tak szybko umrą [6] 
 
Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla policjantów żydowskich w Warszawie. Skamieniały im serca, obce stały się wszelkie ludzkie uczucia. Łapali ludzi, na rękach znosili z mieszkań niemowlęta, przy okazji rabowali. Nic też dziwnego, że Żydzi nienawidzili swojej policji bardziej niż Niemców, bardziej niż Ukraińców [7]
 
Żydowska policja, której okrucieństwo jest nie mniejsze od nazistów, dostarczała do punktu przenosin na ulicy Stawki więcej niż było w normie, do której zobowiązała się Rada Żydowska.
 
Naziści są zadowoleni, że eksterminacja Żydów jest realizowana z całą niezbędną efektywnością. Czyn ten jest dokonywany przez żydowskich siepaczy (Jewish slaughterers).
 
To żydowska policja jest najokrutniejszą wobec skazanych. Naziści są usatysfakcjonowani robotą żydowskiej policji, tej plagi żydowskiego organizmu.
 
Wczoraj, trzeciego sierpnia, oni wyrżnęli ulice Zamenhofa i Pawią. SS-owscy mordercy stali na straży, podczas gdy żydowska policja pracowała na dziedzińcach. To była rzeź w odpowiednim dla niej stylu - oni nie mieli litości nawet dla dzieci i niemowląt. [8]
 
Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem. W przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w łapankach do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą.
 
Wyróżniała się również straszliwą korupcją i demoralizacją. Dno podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia. Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji, polegającej na prowadzeniu swych braci żydowskich na rzeź.
 
Żydowska policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ją wykonała. Jak to się wydarzyło, iż przeważnie inteligenci, żydowscy adwokaci, lekarze, inżynierowie (większość oficerów była przed wojną adwokatami) - sami przykładali rękę do zagłady swych braci.
 
Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach dzieci i kobiety, starców i chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź.
 
Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców, czy Łotyszy.
 
Niejedna kryjówka została ”nakryta” przez policję żydowską, która zawsze chciała być plus catholique que le pape, by przypodobać się okupantowi.
 
Ofiary, które znikły z oczu Niemca, wyłapywał policjant żydowski (...). Policja żydowska dała w ogóle dowody niezrozumiałej, dzikiej brutalności. Skąd taka wściekłość u naszych Żydów? Kiedy wyhodowaliśmy tyle setek zabójców, którzy na ulicach łapią dzieci, ciskają je na wozy i ciągną na Umschlag?
 
Do powszechnych po prostu zjawisk należało, że ci zbójcy za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy.
 
Każdy Żyd warszawski, każda kobieta i dziecko mogą przytoczyć tysiące faktów nieludzkiego okrucieństwa i wściekłości policji żydowskiej [9]
 
III. Nie tylko ze strachu
 
Wśród Żydów byli także ci, którzy zostawali agentami niemieckiego gestapo. Były ich dziesiątki, a może nawet setki. Nikt ich nie policzył. To oni, działając skrycie, wydawali innych Żydów na śmierć, szantażowali ich, wymuszali od nich haracz i byli szmalcownikami. Na bieżąco składali do gestapo meldunki na swoich współbraci. Nie działali tylko w gettach. Specjalne przepustki umożliwiały im poruszanie się także po aryjskiej stronie, czasami nawet po terenie całej Generalnej Guberni. Wiernie służyli niemieckim oprawcom swoich rodzin, żon i dzieci. Robili to bez jakichkolwiek zahamowań, z własnego wyboru, tylko w imię większej porcji żywności lub czasowych przywilejów.
Czy mogli zerwać się z niemieckiej smyczy? Mogli, mieli nawet taką możliwość, będąc poza murami getta, jednak takich prób nie podejmowali. Dlatego właśnie ich zdrada była na znacznie wyższym poziomie. Byli wśród nich tacy, którzy w sianiu zła wznieśli się na prawdziwe wyżyny. W warszawskim getcie byli to Abraham Gancweich i Dawid Sternfeld – szefowie powstałej w grudniu 1940 r. tzw. trzynastki – składającej się z grupy żydowskich policjantów – agentów. Gancweich przed wojną był nauczycielem i działaczem syjonistycznym, legitymował się również dyplomem rabina. Z kolei Sternfeld był kapitanem przedwojennej policji. Oficjalnie grupa miała zwalczać przemyt i spekulację w getcie, faktycznie jednak jej działalność nakierowana była na kontrolę działalności Judenratu oraz infiltrowanie działających w getcie podziemnych organizacji. Działała również po stronie aryjskiej, gdzie jej członkowie udawali bojowników żydowskiego ruchu oporu.
 
Spośród agentów „trzynastki" wywodziła się również spora część Żydowskiej Gwardii Wolności – „Żagwi" – specjalnie stworzonej przez warszawskie gestapo i głęboko zakonspirowanej organizacji, w której czołową rolę odgrywał Leon Skosowski „Lonek". „Żagiew" działała zarówno w getcie warszawskim, jak i poza nim. Zasłynęła przede wszystkim z potężnej afery, której ofiarami padły setki Żydów. Na początku 1943 r. w Hotelu Polskim przy ul. Długiej w Warszawie ulokowana została specjalna ekspozytura „Żagwi". Grupa żydowskich agentów naganiaczy odszukiwała zamożnych Żydów i w zamian za pieniądze oferowała im paszporty, wizy oraz możliwość wyjazdu do innych krajów. Stawką było co najmniej 20 złotych dolarów od głowy.
Do Hotelu Polskiego zgłaszali się Żydzi z całej Warszawy, licząc, że dzięki posiadanym środkom będą mogli rzeczywiście wyjechać z Polski. Tam kupowali paszporty i oczekiwali na dalszą podróż za granicę. Była to jednak sprytna pułapka, od początku wymyślona przez warszawskie gestapo, które w ten sposób wywabiało Żydów z kryjówek po aryjskiej stronie, by później ich zamordować. Szacuje się, że w wyniku całej prowokacji Niemcy mogli ująć i zamordować nawet 2,5 tysiąca Żydów. Podziemny Żydowski Związek Wojskowy (ŻZW) wytropił działalność „Żagwi" i przy współpracy AK na agentach wykonano 70 wyroków śmierci. Jednym z ostatnich zlikwidowanych był Leon Skosowski.
 
Ale żydowscy agenci gestapo działali skutecznie także w innych miastach. W Krakowie było kilka siatek. Najgroźniejszą kierował Józef Diamand. Jej członkowie niejednokrotnie podszywali się pod ludzi polskiego podziemia, denuncjowali nie tylko ukrywających się Żydów, ale i Polaków. Krakowski Kedyw od lata 1943 r. do wiosny 1944 r. podjął własną grę z siatką agentów Diamanda, likwidując kilkunastu jej członków. Ale Diamand zawsze wychodził cało z pułapek AK. W końcu jednak został zastrzelony przez Niemców w więzieniu na Montelupich.
Prawdziwym agentem zła był w lubelskim getcie Szama Grajer – człowiek przedwojennego lubelskiego półświatka, który gdy trafił do więzienia, zgodził się pracować dla gestapo. Niemcy pozwolili mu nawet na otwarcie własnej restauracji, do której drzwi pomalowane były ulubionym przez nazistów kolorem brunatnym. W restauracji Grajera gromadził się świat żydowskich prostytutek, alfonsów i szpicli. U Grajera bywał także kwiat lubelskiej SS, opijając kolejne swoje eksterminacyjne sukcesy w getcie. Ale Grajer przede wszystkim wyciągał rękę po pieniądze i kosztowności innych Żydów. Wydawał ich Niemcom dziesiątkami i zawsze od rodzin ofiar brał łapówki za interwencję w sprawie uwolnienia. [10]
 
 
IV. Wobec Polaków:
 
Już we wrześniu 1939 r., gdy w Polsce toczyła się jeszcze kampania wojenna, żydowscy mieszkańcy wielu polskich miast i miasteczek witali uroczyście wkraczające oddziały Wehrmachtu. Tak było m.in. w Łodzi i Pabianicach, gdzie z inicjatywy miejscowych Żydów zbudowano nawet ukwiecone triumfalne bramy, a delegacje witały niemieckich żołnierzy chlebem i solą. Podobnie działo się na Kresach Wschodnich, 17 września 1939 r. zajętych przez Sowietów. W wielu kresowych miasteczkach równie triumfalnie Żydzi witali okupantów sowieckich. W ich zachowaniu była niejednokrotnie nie tylko radość z upadku polskiego państwa, ale i drwina z samych Polaków. Według relacji świadków mówili: „Już się wasza zasrana Polska skończyła" albo „chcieliście Polskę bez Żydów, a macie Żydów bez Polski". Ale na Kresach radość sporej części Żydów nie skończyła się tylko na powitaniu wkraczającej Armii Czerwonej. Jesienią 1939 r. setki kresowych Żydów zaangażowały się w kampanię propagandową przed zaplanowanymi na 22 października sowieckimi wyborami do Zgromadzeń Narodowych Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, które miały zadecydować o przyłączeniu tych terenów do Związku Sowieckiego. Zdecydowana większość ludności żydowskiej Kresów głosowała właśnie za ich przyłączeniem do Związku Sowieckiego. Porzucenie Polski i entuzjazm dla jej okupantów nie wyrażali jedynie komunizujący jeszcze przed wojną Żydzi. Nową optykę przyjmowali nader często przedstawiciele przedwojennej żydowskiej elity. Jakub Wygodski – w latach 1922–1930 poseł na Sejm RP i prezes gminy żydowskiej w Wilnie – już w październiku 1939 r. poparł likwidację przez Niemców i Sowietów państwa polskiego. Jasno wówczas deklarował, że „większość społeczeństwa żydowskiego wyraża zadowolenie, że do Wilna wkroczyli Litwini". Wygodski szybko stał się z własnego wyboru obywatelem Litwy Jokūbasem Vygodskism. Podobne stanowisko zajął Icchak Giterman, pochodzący z Ukrainy, a w latach 1926–1939 dyrektor krajowego oddziału organizacji charytatywno-pomocowej American Joint Distribution Commitee (AJDC). Gdy po kampanii wrześniowej znalazł się w Wilnie, publicznie pochwalił zabór Wilna przez Litwinów i wystąpił o litewskie obywatelstwo. Jesienią 1939 r. co najmniej kilka tysięcy Żydów z Wileńszczyzny porzuciło Polskę, stając się obywatelami Litwy. Ale Żydzi równie chętnie przyjmowali obywatelstwo sowieckie, zostawali też funkcjonariuszami nowej sowieckiej administracji. Oczywiście, że nie cała, nawet nie większość społeczności żydowskiej, jaka zamieszkiwała przedwojenną Polskę, wyrażała radość z powodu jej upadku i entuzjazm dla jej okupantów. Ale jesienią 1939 r. takie postawy wśród Żydów były nader częste. A był to dopiero początek wojny. [10]

Uzupełnienie:
W chwili wybuchu drugiej wojny światowej Warszawa była największym skupiskiem polskich Żydów. Społeczność warszawskich Żydów, której przewodził senator i prezes Adam Czerniakow, stanowiła zatem dla mniejszych skupisk polskiego żydostwa swego rodzaju model zachowania i postępowania wobec wojny z Niemcami. Trwająca cały wrzesień obrona stolicy, naturalna w takich warunkach współpraca i pojednanie mieszkańców miasta, Polaków i Żydów, była tym jedynym momentem, w którym żydowski senator Adam Czerniakow i polski poseł Stefan Starzyński mogli stworzyć podwaliny pod wspólny polsko-żydowski front walki przeciwko Niemcom: objąć strukturami podziemnego państwa także żydowskich mieszkańców Warszawy, a z czasem żydowską mniejszość narodową całej Polski, włączając tym samym polskich Żydów w czynną walkę Polaków z okupantem, która jeśli nawet nie zapobiegłaby zagładzie, to przynajmniej – przez zrodzoną w walce polsko-żydowską solidarność – w znacznym stopniu by ją utrudniła i spowolniła.
 
Ponieważ jednak walka z Niemcami o wyzwolenie Polski nie była „żydowską sprawą”, senator Adam Czerniakow, a za nim wszyscy polscy Żydzi, wybrali własną, żydowską drogę przetrwania, której cechą główną i najbardziej widoczną było podjęcie negocjacji i współpracy z niemieckim okupantem. Dokonany w pierwszych dwóch miesiącach wojny przez polskich Żydów wybór, odczytany przez Polaków jednoznacznie jako zdrada Polski, spowodował, że od tego momentu – poza wyjątkowymi sytuacjami – polskie wojenne drogi biegły już zupełnie innym torem niż drogi żydowskie.
 
Jak wynika z zapisków zawartych w prowadzonym przez Adama Czerniakowa Dzienniku, wszelkie formy kontaktu z polskimi władzami ustały już w połowie drugiego miesiąca wojny. Jednocześnie niemal wszystkie dni od momentu wkroczenia Niemców do Warszawy były polski senator Adam Czerniakow spędzał w siedzibie SS negocjując z niemieckimi władzami warunki współpracy (…) senator Adam Czerniakow, nie pomny parlamentarnej przysięgi, przyjął postawę cudzoziemską. Uznał, że ponieważ wybuchła właśnie wojna nie jest „żydowską sprawą”, szkoda tracić czas na zachowanie chociażby pozorów lojalności wobec przedstawicieli upadającej Polski – należy jak najszybciej nawiązać kontakt z okupującymi polskie ziemie Niemcami, których uznał za władze legalną i władną wydawać mu dyspozycje i rozporządzenia. Za przykładem Warszawy poszły wszystkie inne ośrodki żydowskiego życia.  [11]

 
 V. [Uzupełnienie] Współpraca z Niemcami
Samo getto łódzkie w okresie od listopada 1940 do sierpnia 1942 roku przyniosło Niemcom czysty dochód w wysokości aż 20.000.000 marek, a od września 1942 do września 1944 roku dalszych 26.200.000 marek; autorzy pracy dokumentalnej Lodz Getto Allan Adelson i Robert Lapides, stwierdzili, że „Getto łódzkie pracowało jako wielkie przedsiębiorstwo zbrojeniowe, zbrojące swego wroga — hitlerowskie Niemcy"

Żydzi polscy byli chętni pójść na kolaborację z Niemcami: do począłku 1942 roku „w środowiskach żydowskich powszechne było przeświadczenie, że obiektem hitlerowskiego terroru eksterminacyjnego staną się wyłącznie Polacy, natomiast Żydów dotknie jedynie ucisk ekonomiczny. Te nadzieje, potęgowane doświadczeniami z czasu pierwszej wojny światowej (kiedy Żydzi polscy całkowicie współpracowali z Niemcami — M.K.), oraz szczera chęć kolaboracji z Niemcami najbardziej wpływowych kręgów burżuazji żydowskiej, były jedną z przyczyn całkowitej bierności społeczności żydowskiej..." także w stosunku do spraw polskich (Adam Hempel, Pogrobowcy klęski. Rzecz o policji „granatowej" w Generalnym Gubernatorstwie 1939-1945, Warszawa 1990). Rabini, jak np. Gedaliah Rosenmann z Białegostoku, nawoływali Żydów do pełnego posłuszeństwa wobec okupanta niemieckiego. Z przytaczanych tu przykładów widać wyraźnie, że Żydów, przebywających w gettach, nic martwił terror niemiecki wobec Polaków!

Ich praca uderzała często w środowiska polskie czy pojedynczych Polaków niosących pomoc Żydom. „Kolaboracja i zdrada wśród Żydów osiągnęła w getcie warszawskim duże rozmiary. Były one procentowo znacznie wyższe niż ilość kolaborantów i zdrajców w narodzie polskim..." pisze Tadeusz Bednarczyk (Życie codzienne warszawskiego getta, Warszawa 1995).

Żyd Hening kierował w siedzibie Gestapo w Warszawie 70-osobowq żydowską grupą wyspecjalizowaną w akcji przeciw polskim organizacjom konspiracyjnym (Centralne Archiwum KC PZPR - Akta Delegatury Rządu, sygn. 202/II-44, tom 2).

wielu Żydów, których ukrywali Polacy, a którzy jednak wpadli w ręce niemieckie wydawało osoby, które ich ratowały. W ten sposób zginęło setki, jeśli nie więcej Polaków. [12]
 
 Charakterystyczną cechą postawy Żydów mieszkających w Polsce było to, że w 1939 roku nie traktowali niemieckich okupantów jak wroga, lecz jak surową wprawdzie, ale prawowitą władzę, z którą prowadzi się rozmowy i negocjuje warunki koegzystencji. Żydowska ulica, jak dowodzą żydowskie źródła, prześcigała się w pochwałach nad kulturą, wytwornością i niemiecką dobrocią, a nawet miłością w stosunku do Żydów. Judenraty zostały powołane przez niemieckich okupantów spośród osób deklarujących wolę wszechstronnej współpracy z Niemcami [13]

 
[1] http://www.lodzgetto.pl/policja_zydowska.html,11
[2] Encyclopedia of the Holocaust, In Association with Yad Vashem, The Holocaust Martyrs' and Heroes' Remembrance Authority, Dr. Robert Rozett and Dr. Shmuel Spector, Editors, Yad Vashem and Facts On File, Inc., Jerusalem Publishing House Ltd, 2000.
[3] Edward Reicher: W ostrym świetle dnia. Dziennik żydowskiego lekarza 1939-1945, oprac. R. Jabłońska, Londyn 1989 (s. 29). Chaim Rumkowski był prezesem Rady Żydowskiej w Łodzi, "królem" getta łódzkiego na usługach Niemców („królami” w swoich gettach było wielu innych szefów żydowskich Judenratów – Mojżesz Meryn z Sosnowca, Efraim Barsz z Białegostoku, Jakub Gens z Wilna czy Józef Parnas ze Lwowa).
[4] Hannah Arendt: Eichmann w Jerozolimie, Kraków 1987 (s.151). Arendt pisała, że bez pomocy Judenratów w zarejestrowaniu Żydów, zebraniu ich w gettach, a potem pomocy w skierowaniu do obozów zagłady zginęłoby dużo mniej Żydów. Niemcy mieliby bowiem dużo więcej kłopotów z ich wyszukaniem; funkcjonariusze żydowscy sporządzali wykazy imienne wraz z informacjami o majątku Żydów, zapewniali Niemcom pomoc w chwytaniu Żydów i ładowaniu ich do pociągów, które wiozły ich do obozów zagłady.
[5] Baruch Milch: Testament, Warszawa 2001 (s. 106-107, 126-127).
[6] Baruch Goldstein: The Star Bear Witness, New York 1949 (s. 66, 106, 129).
[7] Calek Perechodnik: Czy ja jestem mordercą?, Warszawa 1993 (s. 112-113).
[8] Scroll of Agony. The Warsaw Diary of Chaim A. Kaplan, New York 1973 (s. 384, 386, 389, 399). Na s. 231 swej książki Kaplan cytuje ówczesny szmonces żydowski – w formie modlitwy: "Pozwól nam wpaść w ręce agentów gojów, tylko nie pozwól nam wpaść w ręce żydowskiego agenta".
[9] Emanuel Ringelblum: Kronika getta warszawskiego wrzesień 1939 - styczeń 1943, Warszawa 1988 (s. 426, 427, 428).
[10] http://www.uwazamrze.pl/artykul/995313/jak-zydzi-kolaborowali-z-Niemcami 
[11] http://solidarni2010.pl/16445-ewa-kurek-trudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok1000-1945-cz-xxiv.html
[12] http://www2.kki.pl/piojar/polemiki/jedwabne/zdrada.html 
[13] http://solidarni2010.pl/16532-ewa-kurek-trudne-sasiedztwo-polacy-i-zydzi-ok1000-1945-cz-xxv.html

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika xena2012

30-01-2018 [20:58] - xena2012 | Link:

To pierwszy taki artykuł gdzie piszacy ma odwagę pokazać druga strone medalu.Tyle że ta prawda nie przebije się do szerszego ogółu.Wpolityce.pl nawet wyważone do granic wypowiedzi są zablokowane całkowicie.Więc o jakich relacjach,o jakiej poprawie stosunków mówimy? Politycy i dziennikarze wija sie jak piskorze,ich strach jest widoczny kiedy zawodzą rzewnym glosem w trosce o komfort moralny ludzi którzy nawet nie ukrywają swojej nienawisci i pogardy do Polski.Może podsunąć ten artykuł idiotce na stanowisku wiceministra  Kultury klaszczacej agresywnej,chamskiej wręcz pani ambasador.  Co za wstyd. tym bardziej że pani min. Gawin twierdzi,że klaskała ,,kurtuazyjnie'',podczas gdy goscie z Izraela do nawet minimalnej kurtuazji sie nie posunęli.Chciałabym wierzyć,że w trosce o te dobre stosunki i mówienie prawdy ten wyciąg z różnych źródeł ujrzy światło dzienne. 

Obrazek użytkownika Jan_Novak

31-01-2018 [11:38] - Jan_Novak | Link:

Nasz częsty błąd polega na patrzeniu na historię oczami współczesnego człowieka. Nie jest to usprawiedliwienie szmalcowników po jakiejkolwiek stronie. Bo i sam też nie wiem jak zachowałbym się w sytuacji głodu, zagrożenia życia czy choćby okruszyny władzy- nad czyimś życiem czy śmiercią... Niezależnie od czegokolwiek- wydanie drugiego człowieka na śmierć jest złem.  Takie opracowanie z wielu źródeł - rozrzucone do tej pory strzępy informacji o postawach Żydów w gettach i obozach- czytam po raz pierwszy. Chylę czoła. W tych dniach- nagonki na "polskie " obozy koncentracyjne- przywraca właściwe proporcje w rozmowach.  Rozsyłam. Dziękuję.P.S. Polskie Państwo Podziemne karało od pewnego momentu szmalcowników karą śmierci ("Dlaczego nie od początku?!"- pyta znajomy Żyd-lewak z Izraela). Wiadomo, że eksterminacja Żydów odbywała się etapami- najpierw spędzenie do getta, potem opaski, potem ograbienie z majątków ruchomych, okrajanie porcji żywnościowych, stopniowe transporty na roboty, do KL potem .... I reakcje Polski były na każdym etapie inne. Brakuje mi kalendarium. ;)

Obrazek użytkownika damascen

31-01-2018 [23:23] - damascen | Link:

Dziękuję za życzliwe uwagi; pragnę podkreślić, że zawartość notki pochodzi z zaledwie kilkugodzinnego research'u, w ramach którego wykorzystałem kilka większych opracowań tematu (np. http://blogmedia24.pl/node/65694,
http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1927 ) - w miarę możliwości czasowych  postaram się tekst uzupełniać.