Model reformy służby zdrowia - prezent dla nowego Ministra

Mija prawie 10 lat od pojawienia się idei wprowadzenia tzw. bonu zdrowotnego. Idea ta, zaproponowana przez OZZL w roku 2009, była jednak obarczona takimi socjalistycznymi naleciałościami (jak solidaryzm społeczny w stylu „wszyscy mamy równe żołądki”), że po początkowym zachwycie – musiała upaść.
Piszę te słowa w momencie, gdy zabrałem się do publikacji własnego modelu w tym względzie, zupełnie nie znając owych propozycji środowiska lekarskiego i gromadząc materiał przeciwko własnemu pomysłowi: warto było dokonać takiej konfrontacji, gdyż pokazała czarno na białym, czego boi się środowisko lekarskie – boi się transformacji ustrojowej równie mocno, jak choćby kasta sędziowska.

Środowisko przyznało jednak, że „pieniądz powinien iść za pacjentem” – a to jest podstawą modelu, który przedstawiam.

 

W Modelu tym:

- wszyscy bez wyjątku otrzymaliby prawo do jakichkolwiek (!) usług medycznych, od wizyt u dowolnie wybieranego lekarza  po dowolnie wybierany szpital (także w nagłym wypadku)

- prawo dotyczyłoby każdego od chwili urodzenia

- prawo obowiązywałoby od momentu wprowadzenia Modelu

- Model byłby pozbawiony kosztów administracyjnych (poza normalną obsługą księgową w miejscu usługi, a więc jak dla każdego przedsiębiorstwa)

- Model wymuszałby konkurencyjność oferowanych przez przedsiębiorstwa lekarskie  (praktyki prywatne, ośrodki zdrowia, szpitale itp.) usług

- jedyną rolą ministra Zdrowia w tym względzie byłoby coroczne (?) ustalanie pułapu cen usług.

 

Podstawą ideową modelu jest założenie wzięte z ducha republikańskiego, iż każdy, choć odpowiada za swój los, jest na ten los zdany (podobnie jak fakt, że choć każdy obdarzony jest głosem, to nie każdy operowym – by dać taki finezyjny przykład); trudno mieć racjonalne pretensje do losu, bo jest on losowy właśnie.

Wychodząc z tego założenia łatwiej jest przyjąć, że jedni mają więcej, inni mniej niezasłużonego szczęścia: pechowcy muszą liczyć na bliźnich, filantropię, ale przede wszystkim na siebie,  choćby na własne ubezpieczenia - ALE NIE NA PAŃSTWO – gdyż państwo powinno jedynie zagwarantować im równy start.

 

Gdy już to przyjmiemy, możemy przejść do istoty modelu – zajmie nam to kilka linijek:

1. Każdy urodzony w Modelu otrzymywałby (jasne, że do pełnoletności – jego opiekunowie prawni) kartę rozliczeniową z wirtualną zawartością 0,5 mln zł (stan obecny), którą „opłacałby” swoje świadczenia zdrowotne. Kwota ta:
- obejmuje cały (obliczony w Modelu jako stuletni) okres jego życia
- jest niezbywalna (nie można jej "użyczyć" innej osobie)
- "przepada" w chwili śmierci posiadacza karty.

2. Kwota winna podlegać fluktuacjom związanym ze stanem kasy państwowej, a więc zarówno być podwyższana, jak i umniejszana (ukłon w stronę solidaryzmu społecznego).

3. Zawartość wydawanej karty (po wprowadzenia Modelu) - w momencie jej wydania - umniejszona byłaby o 1% za każdy przeżyty rok.

4. w okresie przejściowym (np. 25-letnim) mogłyby obowiązywać nadzwyczajne dopłaty dla osób o złym stanie majątkowym.

 

Teraz rachunki:

w 2016 PKB Polski wynosił 1850 mld zł, co przy proponowanym wzroście nakładów na zdrowie – 6% - dawałoby rocznie kwotę 110 mld zł, zatem na głowę mieszkańca (38 mln) przypadłoby średniorocznie ok. 3000 zł, przez sto lat zaś – 300 tys. zł.

Postulowana wartość bonu zdrowotnego – 0,5 mln złotych opiera się więc na wzroście gospodarczym, stałych cenach usług i niepełnym wykorzystaniu puli z bonów przez całą ludność.

Dopisek na poniedziałek:

UWAGA Pacjenci:
- żadnych kolejek
- żadnego chodzenia „po skierowanie do specjalisty”
- prosty dostęp do dowolnych badań diagnostycznych (np. rezonansem magnetycznym)
- prosty dostęp do konsyliów lekarskich (patrz: UWAGA lekarze)

UWAGA lekarze:
- koniec z biurokracją!
- Model zapewnia Wam pełne urynkowienie usług (o które tak „walczycie”)
- nie musicie protestować (przeciw komu? sobie?)
- twórzcie placówki konsultacyjne (pacjent lubi mieć pewność)
- podnoście poziom usług: wygrają najlepsi!
- efektywność Waszej pracy to także oferowane pacjentom koszty leczenia: aptekarze, to Wasi rywale!

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Losek

20-01-2018 [13:21] - Losek | Link:

W/g OECD w 2016 roku w Polsce wydano na ochronę zdrowa łącznie tzn, w sferze publicznej i niepublicznej, 6,4 % PKB
W Czechach 7,3, na Wegrzech 7,6. Czyli sześć w obliczeniach to za mało. 
Poza tym, nie wiem czy można brakujące 200 000 złotych na koncie bonu zdrowotnego tak lekką ręką zbyć "niepełnym wykorystaniem puli bonów...". Wszak mówimy o średniej, a zamiana z myślenia "średniego", na "realne" mówi nam, że jedni co prawda nie wykorzystają bonu, ale innym braknie. Co zatem z tymi co im braknie? Co ma zrobić system ochrony zdrowia z człowiekiem, który miał cięzki wypadek samochodowy, albo ciężkie zapalenie trzustki i w wieku - powiedzmy 40 lat już wykorzystał swoje pół miliona? 

Obrazek użytkownika Jabe

20-01-2018 [13:35] - Jabe | Link:

Zabrakło uzasadnienia dla tego dziwoląga. Jakiekolwiek świadczenia praktycznie każdy może sobie kupić sam. Na przewlekłe leczenie niekoniecznie wystarczy. Ponadto skoro każdy mógłby płacić specjalną kartą za leczenie i nie byłoby kosztów administracyjnych, to można by sobie z pomocą znajomego lekarza spożytkować tę kwotę na dowolny cel. W takim razie może lepiej by państwo każdemu dało od razu nieoprocentowany kredyt?

Mam lepszy pomysł: zamiast wydziwiać, wprowadzić dziki kapitalizm!

Obrazek użytkownika damascen

20-01-2018 [13:43] - damascen | Link:

Na Pańskie pytanie odpowiada pkt. 4. Na sposób myślenia -  przedstawiony pogląd republikański. Proszę zauważyć, że zgodnie z nim "służba zdrowia" jest usługodawcą, a nie "zbawcą". Co do wyliczeń finansowych - obecne funkcjonowanie NFOZ generuje (jedynie ta administracja, nie leczenie!) jakieś kilka miliardów złotych rocznie - w Modelu NFOZ byłby oczywiście zlikwidowany jako niepotrzebny. Zlikwidowane byłyby oczywiście także "protesty służby zdrowia"! Lekarze chcą przecież "rynku"? - nagle nie chcieliby?
P.S.
ten wojskowy frustrat z Gdyni - jak Pan myśli - przemknęła by mu przez łeb taka karteczka, jaką wywiesił? a tak ta cała kołomyja obecnie - Komisja Etyki... a i tak lepiej ma, niż ten drukarz, co to się gejom nie kłaniał: nim się zajął (z "urzędu" państwowy, konstytucyjny RPO).
Prawie trzydzieści lat "po Szczepkowskiej" - a nic się nie zmieniło w ludziach (zwłaszcza tych, co z tej niezmiany "jakoś żyją")... 

Obrazek użytkownika Losek

20-01-2018 [14:15] - Losek | Link:

Ale proszę powiedzieć/napisać wprost - po wykorzystaniu kwoty pół miliona z bonu, pacjenta wymagającego dalszego leczenia... (proszę dokończyć zdanie, chcę je usłyszeć)
Po drugie - wie Pan ile kosztów administracyjnych generuje NFZ? Wie Pan jak wygląda porównanie efektywności wykorzystania środków przez NFZ w porównaniu z dowolną komercyjną ubezpieczalnią? Proszę nie pisać "jakieś kilka miliardów złotych rocznie", tylko sprawdzić ile. Ja nie bronię jakoś specjalnie NFZ tu, ale uważam, że skoro rozmawiamy poważnie, to trzeba się posługiwać liczbami. O ile ja pamiętam, to koszty własne NFZ nie przekraczają 3% jego przychodów, ale mogę się mylić.
I na koniec - jest oczywiste, o czym wielokrotnie pisałem, że trzydzieści lat po Szczepkowskiej w ochronie zdrowa panuje socjalizm rodem z ZSRR. Nasz system przypomina - i to coraz bardziej - system Siemaszki. I jest to oczywiście wina ideologów z PiS. I też jest oczywiste, że bez odejścia od socjalizmu, nic się nie poprawi.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

20-01-2018 [19:01] - Imć Waszeć | Link:

Ja już to pytanie zadawałem. Odpowiedź nie istnieje. Problem polega na tym, że każdy chce modelować, modzić i budować "republikańskie" baraki na ubeckim bagnie. Tak jakby warunkiem wstępnym, aksjomatem nie do ruszenia, było utrzymanie stanu posiadania WSI, Niemców i ubecji.

Obrazek użytkownika Marek1taki

20-01-2018 [19:34] - Marek1taki | Link:

""republikańskie" baraki na ubeckim bagnie" :-)))
ale ubeckie baraki też tylko w stadium NEPu sa tolerowane, mogliby pomyśleć o wnukach.
Może zresztą już myślą, stąd protest poszczących rezydentów, którym tylko godne etaty w głowie.

Obrazek użytkownika Marek1taki

20-01-2018 [19:34] - Marek1taki | Link:

""republikańskie" baraki na ubeckim bagnie" :-)))
ale ubeckie baraki też tylko w stadium NEPu sa tolerowane, mogliby pomyśleć o wnukach.
Może zresztą już myślą, stąd protest poszczących rezydentów, którym tylko godne etaty w głowie.

Obrazek użytkownika damascen

20-01-2018 [14:30] - damascen | Link:

Całe zdanie (to także odpowiedź dla komentatora Jabe): pkt. 4 zakłada pomoc państwa (ponad limit) dla osób bez tzw. zdolności kredytowej. Ryzyko utraty zdrowia jest identyczne co do istoty jak ryzyko utraty czegokolwiek: człowiek dorosły musi być odpowiedzialny za swój los! W Pańskim przykładzie mamy co prawda los niezawiniony, ale co to zmienia?
Jeśli za tym pytaniem chowa się bilans płatniczy placówki, to sprawa staje się tym bardziej jasna: chodziłoby zatem o asekuracje.
Trudno - przedstawiając idee - opisywać przypadki, ale z pewnością można je opisać w Modelu (tak jak 10 Przykazań - w tonach kodeksów).   

Obrazek użytkownika Losek

20-01-2018 [14:34] - Losek | Link:

No, dobra, to ja dokończę.
W postulowanym modelu, osoba, która wykorzystała, z dowolnego powodu, pół miliona złotych z konta bonu, o ile nie ma własnego dodatkowego ubezpieczenia - zostaje pozbawiona opieki zdrowotnej, czyli mówiąc obrazowo, pozwalamy jej umrzeć. Dotyczy to ludzi w każdym wieku i niezależnie od przyczyny wyczerpania limitu.
Tak?

Obrazek użytkownika damascen

20-01-2018 [15:43] - damascen | Link:

Nie - (kwestia sprowadzona ad absurdum); przepraszam za obiadową nieobecność: tak jak dziś, gdy rodzina, a poza nią także rozmaite fundacje, darczyńcy (Owsik!!!) wspomagają bądź cały system, bądź odpowiadają na apele poszczególnych nieszczęśników - tak i w Modelu (a raczej obok - jak dziś) nie jest to wykluczone. Teraz co do wykluczenia: nie ma go obecnie? Pan wie najlepiej, jak jest ono dziś bezlitosne: to tak samo jak adwokat z urzędu.
Zastanawia mnie, czy ew. odbiorca Modelu ogarnie przedstawianą materię - skoro wykracza ona, jak widzę, poza powszechną mentalność: to obywatel musi dbać o swoje zdrowie, nie państwo (o jego) - państwo winno zapewnić równe prawa w dostępie do określonej (jego pomyślnością) puli startowej; taka relacja jest obywatelsko- i państwowo-twórcza!
Przypominam hasło naczelne: odpowiedzialność za swój los!

P.S.
Miał Pan rację: koszty administracyjne w 2012 roku, według planu, wyniosły 660 mln 836 tys. zł, w tym wynagrodzenia to 305 mln 368 tys. zł. W 2013 roku koszty administracyjne zaplanowano w kwocie 682 mln 594 tys. zł, w tym na opłacenie pracowników planuje się wydać 305 mln 966 tys. zł. (najniższe w Europie, jak wynika z artykułu: http://www.rynekzdrowia.pl/Finanse-i-zarzadzanie/Jeszcze-zatesknimy-za-tanim-platnikiem-O-premiach-i-wydatkach-na-administracje-NFZ,127652,1,1.html ) - zatem nie kilka miliardów, a zaledwie miliard (obecnie).

Obrazek użytkownika Losek

20-01-2018 [16:15] - Losek | Link:

Kwestia nie jest sprowadzono do absudru. To będzie realna śmierć realnego człowieka. Może nawet dziecka... Śmierć zawarta w samei idei modelu.  I - nawiasem mówiąc - to nie Pan, jak twórca systemu, ani ewentualny ustawodawca, polityk, będzie musiał tego odrzucenia pacjenta dokonać, tylko jakiś lekarz...
Ale proszę nie myśleć, że ja uważam, że obecnie nie ma takich śmierci, wynikających z niedostatków systemu. Oczywiście są. Co więcej, możliwe, że w modelu, który Pan proponuje było by ich mniej, ja tego nie przesądzam, ale problem w tym, że argumentu, którego ja użyłem, powtarzam, to nie absurd, to przewidywanie skutków, otóż tego argumentu bez najmniejszych wątpliwości użyje każda opozycja, wobec każdej partii rządzącej, która spróbuje takie rozwiązanie wprowadzić. Dziś wszystkie partie polityczne, które rządziły, opowiadają kłamstwa o tym, że obecny system jest skuteczny, tylko trzeba uszczelnić system itd. Czyli dziś taka śmierć człowieka pozostaje ukryta i nie obciąża - choć powinna - sumienia żadnego polityka, żadnego ministra, który bredzi w telewizji, czy z mównicy sejmowej. 
Zatem wracając do modelu bonów, nie sądzą by znalazła się siła polityczna, która go zaproponuje... Obawiam się, że takie skokowe oddanie odpowiedzialości za swoje życie nie jest realnie możliwe, choć pożądane.
P.S. Jak pisałem, daleki jestem od gloryfikowania NFZ tu, ale uczciwie trzeba przyznać, że procent pieniędzy, który jest wydawany na leczenie, jest znacznie większy niż procent pieniędzy wydawanych na leczenie (albo na naprawę samochodów itp) przez dowolną inna ubezpieczalnię...
P.P.S.
Model z bonem, jako jasny i prosty, byłby oczywiście znacznie uczciwszy wobec społeczeństwa, niż dzisiejsze kłamstwa obecnego i poprzednich rządów.

Obrazek użytkownika Zunrin

21-01-2018 [22:13] - Zunrin | Link:

Model z bonem może wydaje się jasny i prosty, ale taki nie jest. Weźmy chociażby zapytanie mojego poprzednika, co w przypadku wyczerpania kasy na koncie. Bo w opisie początkowo była tylko opcja 0,5 bańki. A potem pojawiają się darczyńcy, fundacje i rodzina wspomagające nieszczęśnika... Dodajmy jeszcze do tego opcję wpłat samemu. I w tym momencie trzeba rozbudować kwestię rozliczeń i sprawy formalne - bo kto będzie chciał zasilać samemu swoje konto, jeżeli kasę można tylko wpłacać.
Ale to mały pikuś. Niezły ubaw jest z "zalet" tego rozwiązania. Kolejki nie znikną. Owszem, spodziewam się, że kolejki zmniejszą się, ale nie znikną. A specjaliści będą dopominać się skierowania - chociażby żeby wiedzieć czym mają się zająć.
Biurokracja dalej będzie - w końcu trzeba to jakoś rozliczać i dokumentować. Zwłaszcza w perspektywie ograniczonych zasobów finansowych na indywidualnym koncie. Taka nowa wersja Zintegrowanego Informatora Pacjenta dostępnego w NFZ.
Aha i nie będzie urynkowienia cen. Bo wszędzie ceny będą zbliżone do tych z cennika Ministra Zdrowia. Może jakieś wchodzące na rynek podmioty początkowo będą miały niższe ceny, ale potem się wyrównają.

Obrazek użytkownika Marek1taki

20-01-2018 [19:08] - Marek1taki | Link:

Ad. " W Modelu tym:"
1. "jakichkolwiek" nic nie mówi. To trzeba określić.
2. "od chwili urodzenia" to za mało. Od chwili uzyskania uprawnień wynikających z obywatelstwa, ubezpieczenia w IIIRP...
3. "Model byłby pozbawiony kosztów administracyjnych" to pobożne życzenia w rodzaju non profit. Koszty są i trzeba je kalkulować aby nie okazywały się dominujące w stosunku do kosztów diagnostyki i leczenia.
4. "Model wymuszałby konkurencyjność oferowanych przez przedsiębiorstwa lekarskie  (praktyki prywatne, ośrodki zdrowia, szpitale itp.) usług" cenna innowacja, bo ...
aspekty analizy organizacji "sł.zdrowia", czyli organizacji usług med. w państwie są następujące|:
a) "własność środków produkcji"
b) organizacja siły roboczej
c) system ubezpieczenia pacjentów, a to oznacza rozdział świadczeń (i współfinansowania przez pacjentów) np. na nagłe i zagrażające zdrowiu i życiu, inne ważne hospitalizacje, przewlekłe leczenie ambulatoryjne, pozostałe.
5. "jedyną rolą ministra Zdrowia w tym względzie byłoby coroczne (?) ustalanie pułapu cen usług." - totalne nieporozumienie.
Jeżeli to ma być model sprawny to musi być współfinansowanie pacjenta, a to oznacza, że:
a) minister zdrowia w okresie restrukturyzacji MUSI BYĆ min. finansów, aby pacjent miał z czego współfinansować,
b) patrz pkt. 4.c).

Obrazek użytkownika damascen

20-01-2018 [20:36] - damascen | Link:

ad 1,2.3/ - jak najbardziej: uszczegółowień byłoby z pewnością więcej
ad 5/ pułap to nic innego jak przedmiot funkcjonowania UOKiK. Współfinansowanie??? Natomiast nadzór finansowy nad systemem jest oczywisty! Na koniec: żadnego podziału wagi świadczeń! - jeśli kto tam chce (w ramach Modelu) sobie poprawić urodę w ramach filozofii "Hulaj dusz, piekła nie ma" - niech za nią odpowiada kiedyś, gdy mu zabraknie na dializy...
Powtarzam: "opieka" państwa" to relikt socjalizmu - należy to karczować z całą bezwzględnością! Zdziwiłby się Pan, gdybym zaczął podawać przykłady z każdej dziedziny wspólnego obecnego życia - ile tam tej zgnilizny mentalnej tkwi nadal w najlepsze...

Co prawda, jak celnie zauważył Kol. Bloger Losek - marne są dziś polityczne szanse na ten karczunek.

Obrazek użytkownika Marek1taki

20-01-2018 [22:51] - Marek1taki | Link:

Szanse ma model rezydencko-ministerialny, czyli zwiększanie wydatków z budżetu bez wpływu pacjentów na wydawane pieniądze pochodzące z ich podatków.

Współfinansowanie jest metodą samokontroli finansowej wydawania bonów. Aby było z czego współfinansować trzeba pieniądze mieć własne a nie od min. finansów. W gotówce, którą wydaje się inaczej niż bony - wydaje się ją w odniesieniu do innych potrzeb.
Żyjemy w czasach gdy wszystko co się da jest dotowane, refundowane, "darmowe". W tej sytuacji bon zdrowotny daje samodzielność w wydawaniu socjalu, a udział własny samokontrolę.

Obrazek użytkownika damascen

20-01-2018 [23:39] - damascen | Link:

Niech Pan zajrzy do PIT-u: przecież my się współfinansujemy! Za mało wg Pana? Jakiego socjalu? To wynika z konstytucji (akurat nowoczesnej w tym punkcie), proszę Pana!

Obrazek użytkownika Marek1taki

21-01-2018 [08:46] - Marek1taki | Link:

Ja mówię o współfinansowaniu, czyli udziale własnym. PIT nie jest jedynym podatkiem na socjale (wydatki państwa na obywateli, a nie na funkcjonowanie państwa). Z konstytucji nie wynika ani koszyk świadczeń, ani ich 100% refundacja. Konstytucja jest poza tym do zmiany jak słyszę. Póki co nie musimy się martwić o jakiekolwiek zmiany, bo wszystko ma zostać po staremu. Mnie już bliżej niż dalej, więc mam małą motywację do zmian. Niech się młodzi martwią. Tymczasem młodzi lekarze poszczą, aby było po staremu, by pracować na etacie, a pacjenci też wolą aby "się im należało". Banki też chcą abyśmy żyli na krechę od narodzin po grób. Ale pogadać sobie jeszcze możemy.