Jak wiadomo, Ewa Kopacz jest lekarzem, a każdego lekarza w Polsce obowiązuje Kodeks Etyki Lekarskiej (KEL). Czy Ewę Kopacz – z wykształcenia lekarza, ale od lat posła, swego czasu ministra zdrowia i premiera – też? A jeśli tak, to czy jednak Ewa Kopacz, jako polityk i urzędnik, może w ramach sprawowania tych funkcji naruszyć KEL?
Jak się okazuje, w świetle wyników kolejnych ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej pytanie to jest jak najbardziej zasadne. Dotyczy bowiem niezwykle ważnej sprawy – roli, jaką odegrała Ewa Kopacz, gdy będąc ministrem zdrowia i członkiem rządu, wyjechała z polską delegacją do Moskwy, by… no właśnie, by co tam robić? Nadzorować? Pilnować? I czego?
Odnosząc się do KEL, pytań jest jednak więcej. Czy Ewa Kopacz wyjechała do Moskwy jako lekarz, czy jako urzędnik? Czy wyjeżdżając jako urzędnik, mogła niejako zawiesić bycie lekarzem i podejmować działania stojące nie daj Boże w sprzeczności z KEL? Czy w ogóle jej działania – tam w Moskwie, a potem tu w Polsce – jako ministra zdrowia i członka rządu, ale wciąż lekarza z prawem wykonywania zawodu, można oceniać z punktu widzenia KEL?
Pewnie oczekujecie Państwo, że odpowiem na te pytania? Nie odpowiem, gdyż mówiąc wprost – nie mogę. Jeszcze nie teraz.
By jednak te pytania nie zostały zawieszone w zupełnej próżni, przytoczę dwa artykuły z Kodeksu Etyki Lekarskiej:
Art. 1
1. Zasady etyki lekarskiej wynikają z ogólnych norm etycznych.
2. Zobowiązują one lekarza do przestrzegania praw człowieka i dbania o godność zawodu lekarskiego.
3. Naruszeniem godności zawodu jest każde postępowanie lekarza, które podważa zaufanie do zawodu.
Art. 61
Lekarz urzędu państwowego, samorządowego lub jakiejkolwiek instytucji publicznej lub prywatnej powinien rzetelnie wypełniać zobowiązania zaciągnięte wobec tych instytucji; jednak lekarz nie powinien spełniać poleceń pracodawcy sprzecznych z zasadami etyki i deontologii lekarskiej.
W związku z powyższym, czy lekarz-urzędnik, który mija się z prawdą (np. w sprawie sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej), podważa zaufanie do zawodu lekarza i sprzeniewierza się dbaniu o jego godność? Czy lekarz-urzędnik może mijać się z prawdą bez narażenia się na zarzut naruszenia KEL, choćby nawet pracodawca – np. premier rządu – mu to nakazał?
Czy Ewa Kopacz "tylko" mija się z prawdą, czy wręcz kłamała i nadal kłamie na temat tego, co działo się w Moskwie z ciałami ofiar katastrofy smoleńskiej i jaką rolę tam ona odegrała? Jak do wyników ekshumacji ma się jej wypowiedź (cytat): "Jako lekarz i jako człowiek nie mogę zdeprecjonować pracy, jaką wykonano w Moskwie")?
I czy wobec tego lekarz-minister zdrowia i członek rządu Ewa Kopacz naruszyła Kodeks Etyki Lekarskiej?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11815
Jeżeli powtarzała przekazane informacje, swoje coś dodała i ubarwiła, był czas, by się z tego wycofać, wyjaśnić, brnięcie w kłamstwie jak TW Bolek, powinno skutkować TS, co do zawodu lekarza, to chyba jest w gestii Rady lekarskiej, sądu, za moralność nie karzą, chyba że jak stanie w obronie życia poczętego, a Pani Kopacz ma już jedno poczęte dziecko na sumieniu, zrobiła wszystko, by zostało bestialsko zamordowane, wykrzykując przy tym, że jest katoliczką !
Pzdr.
Nadmienię, że Pani Kopacz, składała przysięgę jako lekarz, oraz jako polityk, choć rota przysięgi nie wspomina o mówieniu prawdy, ale to wynika z samej przysięgi, pewnie jeszcze jak większość, wezwała na świadka Boga. Czy lekarz nie jest zobowiązany mówić prawdę i tylko prawdę?
W przypadku gdy prawda może być szokująca dla pacjenta, najwyżej może ją pominąć, ujawnić najbliższym. Przysięga lekarska obowiązuje o każdej porze dnia i nocy, ma ona swoje umocowanie w prawie, z racji tego, że moralność nie jest pojęciem prawnie chronionym, oskarżony może i ma prawo (!) kłamać, jedynie ujawnienie prawdy może wpłynąć na mniejszy wyrok ,ale świadek kłamać już nie może, ale jak wiemy kłamcy mają sposób na to, zasłaniają się niepamięcią, a tu trudniej udowodnić, że to też kłamstwo.
Pan Arłukowicz też złamał przysięgę lekarską i poselską, działał i działa na niekorzyść pacjenta, nawet tego nienarodzonego.
Pzdr.
Natomiast pytanie zawarte w tytule tekstu jest chyba do środowiska szanownej pani blogerki.
Nam Pani zadaje pytania a sama co -" nie mogę ,jeszcze nie teraz" a ja nawet nie zapytam kiedy...!?
W tym środowisku platfusowatych to jak nie masz przeszłości to nie zaistniejesz..
Ale mocy i determinacji im nie brakuje w organizowaniu "bialych marszach" na rozkaz czerwonych politycznych wodzow z Centrali i wyciganiu reki po lapowki czy zadania ciagle wiekszych zarobkow..
W tych przypadkach nie ma mocnych na ich "niemoc"..
Ot choćby wręcz kryminalną aferą jest sprawa wycofania w latach 80-tych leku o nazwie strophantyna, niezbędnego w leczeniu chorych zagrożonych zawałem serca. Zamiast taniego, skutecznego i znanego od wielu pokoleń leku, po dekadzie wprowadzono bardzo kosztowne leczenie kardiochirurgiczne. Problem w tym, że leczenie strofantyną powodowało śmiertelność rzędu 3-4%, a leczenie by-pasami, czy stentami, powoduje śmiertelność rzędu 47%.
Po co leczyć tanio, skutecznie bez uzależnień i skutków ubocznych, kiedy można całkiem inaczej. W Polsce problem dotyczy ok. 100 000 chorych rocznie.
Takim dokumentem wystawianym przez lekarza stała się recepta. Już nie jest informacją dla pacjenta i farmaceuty, jest środkiem płatniczym. Lekarze nie należą do żadnej mafii tylko są frajerami, którymi mafia banksterska się wysługuje. Bo to do instytucji finansowych - właścicieli przemysłu farmaceutycznego - wpływają dochody z refundacji leków i wpływają odsetki od kredytowania deficytu publicznego zaciąganego również na ochronę zdrowia.
Innym dokumentami są druki o niezdolności do pracy (chorobowe, rentowe), skierowania na badania, leczenie specjalistyczne ambulatoryjne, szpitalne. Za tymi dokumentami idą wielkie pieniądze, którymi pacjent zawiadywałby inaczej gdyby nimi dysponował, a nie wpłacał do budżetu tracąc nad nimi kontrolę.
Udział min. Kopacz, Arłukowicza, Radziwiłła i wcześniejszych jest tu ewidentny.Odpowiadają za nieetyczne pogarszanie możliwości leczenia. Radziwiłł wykazał się już zresztą w Izbie Lekarskiej w czasie protestów przeciw rozkręcaniu fiskalizacji w wystawianiu recept za rządów swoich poprzedników. Teraz kontynuuje uszczelnianie systemu w duchu cashless, paperless, non-profit, w którym pacjenci są pretekstem do żerowania na budżecie.
Z opinią o strofantynie, baypasach i statystyką śmiertelności się nie zgodzę, zgodzę się natomiast z samą zasadą by pacjent miał możliwość decydowania jak, za ile, gdzie, u kogo i kiedy był leczony. Ograniczanie regulacjami i finansami jest nieetyczne a przedstawiane jako postęp i dobrodziejstwo, i pacjenci oraz lekarze w to kuglarstwo najczęściej wierzą.
Srodowisko do ktorego pan kieruje to pytanie zyje w rzeczywistosci alternatywnej..i panska uwaga nie zostanie zrozumiana.W zamian .uslyszy pan troche pustej retoryki i dialektycznej merytorycznosci :-))
Ze swej strony dodam ,gdyby kuracja Strofantyna przynosila wymierne zyski w zlotowkach jak by-pasy czy stenty zapewniam pana ,ze do dzisiaj byla by uzywana.
Dla wiekszosci lekarzy (od dawna jak pamietam) my pacjenci jestesmy niczym wiecej jak srodkiem do realizowania ich potrzeb zyciowych i wciagle niezaspokojonych zapotrzebowan na jak najwyzsza jego jakosc ...Witam w Metryx..
tak powinno być, a już szczególnie to być człowiekiem w tak trudnej i tragicznej sytuacji, jak np. katastrofa lotnicza.
Ciekawe co będzie, jak się okaże, że już spopielone ciała, nie były tymi właściwymi, kto za to odpowie ??
Pzdr.
Wsrod gorali znane jest pojecie Klamstwa i Cyganienia..Pojecie "rozmijania sie z Prawda" na okreslenie tego samego to dla mnie nowosc :-)) Co za wykwintny jezyk i sposob myslenia na okreslenie pospoltego klamstwa :-)) Orwell mial racje :-))
tak to prawda, ale w polityce, dyplomacji lepiej brzmi określenie "rozmijania się z prawdą", choć oznacza to samo, wg mnie, lepiej by na tym poziomie rozmawiano, niż obrzucano się inwektywami, a już szczególnie z "rozmijaniem się z prawdą", my na blogach możemy sobie pozwolić na nazywanie rzeczy wprost po imieniu.
Pzdr.