W UK nie ma już wolności słowa! - J. Fransen o Islamie w UK

Dopóki ona jest jedna, to grożą jej odsiadką. Gdyby takich jak ona były tysiące, to nie groziliby już odsiadkami, bo inaczej musieliby pobudować u siebie te mityczne "polskie obozy" i ukazać właściwe oblicze zachodniej "demokracji", a nam dać święty spokój, czyli wolną rękę. Tego nie mogą zrobić za żadne skarby. Muszą mieć kogoś do dziobania. Dlatego, gdybym ja miał doradzać świadomym i patriotycznym Szwedom lub Norwegom, to kazałbym im wzorować się na polskich "obrońcach demokracji" łajdaczących prawdę i wykoślawiających wszelkie słowa. Polecałbym im rozsyłać między sobą takie i jeszcze lepsze teksty antypoprawniackie w tysiącach, niech ich pedalskie służby POgryzą blaty biurek ze wściekłości. Trzeba ich zwalczać ich własnymi metodami, czyli leczyć podobne podobnym. Jeśli u nich zacznie się terror i walka z wybudzonym z letargu społeczeństwem, to wtedy będzie i nam łatwiej, bo wytkniemy tylko palcem metodę i zrobimy wreszcie bez jazgotu porządek u siebie przez analogię. Gambit, głęboki impas na waleta, chwyt za rodzinne klejnoty godny Pudziana. Jak mawiał mój kolega "tu trzeba chłopa, a nie pajaca i ruszyć wreszcie głową, a nie .... do ucieczki". Już w zasadzie nie ma gdzie uciekać i to powinno być motto, które ma odtąd budzić Polaków co rano jak trąbka. Trzeba działać wszędzie, gdzie się da, bo jak my do nich - choćby symbolicznie - nie wejdziemy, to oni się przegrupują i ewentualnie przymusowo zislamizują, to na pewno wejdą do nas. A wtedy, jak mniemam, lewactwo znów będzie miało kolejne krwawe nieudane polskie powstania do ob$rywania polskiej historii i niszczenia naszej narodowości. Tylko że tym razem ewidentnie z winy lenistwa Polaków. Póki można coś zrobić i jeszcze nie wymaga to szarżowania na ceglane mury gołą łepetyną, to trzeba to po prostu zacząć robić.