Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Żałoba regulowana i cenzura zdrady
Wysłane przez jan.kalemba w 13-04-2011 [15:04]
Z regulowaniem żałoby oraz cenzurowaniem informacji o zdradzie zapoznany jestem od dzieciństwa.
Jako kilkuletni brzdąc poznałem przyczynę niepełnego uzębienia mojego ojca, którego tuż po wojnie nie było stać na jego uzupełnienie. Zęby wybił niemiecki żandarm, który uderzył ojca karabinem w twarz i tak wyraził swoją dezaprobatę dla sposobu manifestowania żałoby po śmierci mojego dziadka...
W marcu 1953 r. chodziłem do drugiej klasy. Pamiętam młodą „panią nauczycielkę”, która w zielonej koszuli ZMP i czerwonym krawacie prowadziła szkolne apele. Na tym apelu nie intonowała jak zwykle okrzyków; „Stalin, Bierut, Pick!” – które musieliśmy skandować . Wtedy mówiła płacząc: „przestało bić serce wielkiego Stalina”. A w domu zniknęła cała rodzina sąsiadów, bo ich ojciec – gdy przyszli panowie w skórzanych płaszczach i zaczęli przyklejać w ich oknie portret „wodza rewolucji” – zasugerował, że może powinni zapytać go o zgodę...
Sąsiadów na dwa tygodnie ugoszczono w areszcie, a ich dzieci w domu dziecka. Kto to uczynił personalnie nie umiem powiedzieć, ale byli to z pewnością rodzice lub rodzeństwo wielu gwiazd mediów, które podnoszą głośny raban gdy czyny ich krewnych nazywamy zdradą. W tym roku owe gwiazdy jęły się regulacji naszej żałoby!
W marcu 1956 r. zostałem przymusem zaprowadzony na trasę konduktu pogrzebowego Bolesława Bieruta: szóstka karych ogierów ciągnęła armatnią lawetę – komuchów stać było na traki fason. Mówiło się wtedy – „Pojechał do Moskwy w futerku, przywieźli go w kuferku”. Wielu Polaków skłonnych było wtedy wybaczyć zdrajcy, bo – jak powszechnie i nie bezpodstawnie uważano – został zdradziecko uśmiercony...
1 sierpnia 1957 r. – nastała wtedy tzw. „odwilż” – można było wreszcie zamanifestować żałobę po tragedii Powstania Warszawskiego. Ale krewni wzmiankowanych gwiazd wtedy też nie pozwalali nam mówić „zdrada” na bezczynne obserwowanie zza Wisły, jak Niemcy mordują Warszawę...
W związku ze wspomnianą odwilżą, uroczysty capstrzyk z okazji wybuchu II wojny światowej odbył się w roku 1957 z udziałem wrześniowych dowódców, generałów Juliusza Rómmla i Wiktora Thommee. Stałem nieopodal Grobu Nieznanego Żołnierza w towarzystwie ojca, który zdjął kapelusz i wyprężył się na baczność, gdy obok przechodził brzęcząc ostrogami niewysoki wąsaty starszy pan w długim płaszczu, rogatywce i „przy szabli”. „To mój dowódca” – szepnął ojciec. Do dzisiaj „eleganckie towarzystwo” nie lubi mówić o tym, że tamtego września Polskę zdradzono...
A co do tegorocznej żałoby... Knucie jednego organu państwa polskiego przeciwko drugiemu z poduszczenia władz obcego państwa, może być tylko zdradą lub przejawem skrajnej niekompetencji, wręcz głupoty. Może jestem w błędzie, ale nie mogę uwierzyć w aż taką głupotę panów Tuska, Sikorskiego et consortes...
Komentarze
13-04-2011 [18:30] - orwell (niezweryfikowany) | Link: Tusk i Sikorski nie są głupi.
Dobrze wiedzą co robią.Tylko dlaczego tak nienawidzą Polski?Dlaczego oddają Polaków w niewolę(ekonomiczną)i niszczą państwo?Przy tym, co się u nas dzieje "Rok 1984" to mały pikuś.