Obywatele identyfikują się ze swoim państwem i są lojalni wobec swojego państwa. Taka jest naturalna kolej rzeczy. Niezależnie od tego, jaka opcja polityczna rządzi i czy żyje im się w tym państwie dobrze czy też nie najlepiej. Taki sposób myślenia, dobrze oddaje angielskie powiedzenie – ‘my country, right or wrong’. I ten sposób myślenia charakteryzuje nie tylko Anglików. Tak uważają Niemcy, Francuzi, czy też Hiszpanie. Natomiast Polacy, z takim myśleniem mają pewien kłopot.
U nas, w sprawie lojalności wobec państwa można zaobserwować swojego rodzaju rozdwojenie. Wielu ludzi zdaje się identyfikować z państwem tylko wtedy, gdy realizuje ono politykę zgodną z ich przekonaniami. Skąd się to wzięło? Otóż po II WŚ, dotknęło Polskę szczególnego rodzaju nieszczęście. Formalnie mieliśmy państwo, ale nie było to nasze państwo. Państwo, które mieliśmy prze 44 lata po II WŚ, aż do roku 1989, wyrażało i realizowało różne interesy - socjalizmu, komunizmu, Związku Sowieckiego. Ale to nie były nasze, polskie interesy. Polacy to rozumieli i w związku z tym, nie poczuwali się do pełnej lojalności wobec tego państwa. Można powiedzieć, że żyli w nim, ale tak naprawdę to żyli mimo niego i obok niego.
Z kolei po odzyskaniu wolności w roku 1989, władzę w państwie na długie lata, bo aż do roku 2015 (z dwoma krótkimi wyjątkami) przejęli ludzie dawnej opozycji, którzy poszli na ugodę z postkomunistami. A ponieważ mieli zasługi, w pokojowym jakby nie było, obaleniu komunizmu, to uwierzyli czy też doszli do przekonania, że władza została im dana raz na zawsze. A co więcej, uwierzyli również, że demokracja jest wtedy, gdy oni sprawują władzę.
Taki sposób myślenia bardzo mocno ujawnił się w czasie ostatnich zawirowań z wyborem Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Donald Tusk nie uzyskał poparcia polskiego rządu, dla swojej kandydatury na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Co więcej o to poparcie nawet nie zabiegał. A mimo to ubiegał się o to stanowisko. I aby je uzyskać zabiegał o poparcie innych rządów. Ponieważ polski rząd sprzeciwił się jego kandydaturze, to można powiedzieć, że Donald Tusk wymówił posłuszeństwo swojemu rządowi. A co najmniej zachował się nielojalnie. Nielojalność nie jest cnotą o czym wiedzą wszyscy, niezależnie od przekonań politycznych. A mimo to, zwolennicy opozycji uważają, że takie nielojalne wobec swojego państwa postępowanie, to była rzecz normalna.
Przekonanie o tym, że nielojalność wobec państwa to coś normalnego, emanuje z mediów nastawionych krytycznie do rządu. Takie przekonanie prezentują politycy totalnej opozycji. I takie przekonanie jest powszechne wśród ludzi popierających opozycję. I wszyscy oni rzucają oskarżenie. Rząd nie poparł Polaka! Czyli rząd nie był lojalny wobec swojego obywatela. A to, że Donald Tusk nie zachował się lojalnie wobec swojego państwa, uważają za rzecz najzwyklejszą po słońcem. Co więcej, można odnieść wrażenie, że politycy totalnej opozycji, ich zwolennicy oraz media popierające opozycję, uważają, ze to Donald Tusk reprezentuje w UE polskie państwo. A nie obecny rząd.
Jak wspomniałem wcześniej, przez 44 lata po II WŚ, Polacy mieli państwo, ale to nie było ich państwo. I przedstawione wyżej myślenie, jest zniekształconym echem tamtych czasów. Czasów PRL-u. Wtedy było uprawnione, bo wtedy polskie państwo nie było wolne. Dzisiaj jednak jest inaczej. Państwo jest wolne i obecny rząd też został wybrany w sposób wolny. W ostatnich wyborach suweren, czyli naród zadecydował, że przez 4 lata interesy państwa będzie określał PiS. Niewykluczone, że w następnych wyborach zadecyduje inaczej. Wtedy, kto inny będzie je określał i być może będzie to Platforma. Dzisiaj jednak, ten obowiązek i to prawo leży w gestii opcji politycznej, którą reprezentuje PiS.
I warto, aby tę prawdę zwolennicy opozycji sobie uzmysłowili. Żyjemy w wolnym państwie. I każda opcja polityczna jest tak samo uprawniona do sprawowania władzy (jeżeli wygra wybory) i definiowania polskich interesów. Obywatel ma prawo krytykować rząd, jeżeli uważa, że ten rząd źle rządzi. Ale nie ma prawa temu rządowi odmawiać legitymacji do rządzenia. W wolnym państwie obywatel jest winien lojalność państwu a nie odwrotnie. I winien jest tę lojalność niezależnie od tego, jaka opcja polityczna akurat rządzi.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5939
Cóż za bełkot...
Podobny do twierdzenia że brak poparcia PISu dla Tuska rozbija grupę wyszechradzką...
Koń by się uśmiał..
Zwłaszcza kasztanka Piłsudskiego :)))))
Idż Pan na drzewo ze swoim bełkotem i bzdurami. Patriotyzm moskiewski to nie ta flanka - Adieu...
Niemcy mają landy i mieli Hitlera i guzik Pan wiesz o Niemcach chociaż mają więcej szpionów ruskich niż ustawa przewiduje i więcej niż takowych jest w Polsce.
Takie sprawy do każdego docierają. Nawet jak są środowiska, które dają się omotać kolorem trawy po drugiej stronie płotu (zawsze się wydaje bardziej zielona) to jest wielu Polaków, którzy jeżdżą, pracowali za granicą i wiedzą dlaczego popierają ten rząd :))).
Tuski, i cała ta żałosna Targowica tylko śmieszy. Każdy rozsądny rodzic wie, że poza mediami zdominowanymi przez Niemców przeżywających swojego czasu prorosyjskie resety itp itd ludzie w Polsce - zwłaszcza młodzież nastawiona jest na patriotyzm. Moja młodzież co roku wspiera organizację Biegu Żołnierzy Wyklętych, choć mówi po niemiecku jak rodowici Niemcy i stąd nie ma kompleksów jakie miewają Targowiczanie.
Natomiast absolutnym nadużyciem jest twierdzenie iż Polacy są podzieleni. Po rozbiorach byli podzieleni znacznie bardziej a w ciągu 20 niespełna lat do wybuchu wojny zdołali pokonać najtrudniejsze podziały logistyczne, językowe, ekonomiczne, edukacyjne - wszystkie narzucone przez zaborców.
Wszyscy wiemy, że opór tzw opozycji totalnej (łagodne określenie rządzących) to zwyczajny opór zdrajców. Tak jak napisał autor notki politycy oskarżeni o zdradę stanu przed wojną palneli by sobie w łeb. Ojciec Michnika - również nie korzystał z pełnej wolności bo oskarżony był o działalność przeciwko państwu polskiemu. To przed wojną było BARDZO POWAŻNE OSKARŻENIE. Dekomunizacja trwa i to jest podstawowe zadanie tego rządu. Nareszcie w najważniejszych strukturach państwowych bo w wojsku i sądach- teraz w dyplomacji.
Polacy chcą żyć normalnie i tak jak napisał autor notki obywatel ma prawa obywatelskie ale i obowiązki. Nie wolno mu występować wbrew racji stanu bo tym samym działa wbrew interesom innych obywateli a takie działania prowadzi zarówno PO, jak i Nowoczesna postępując wbrew interesom polskim na forum międzynarodowym.
Za takie coś w państwie polskim groziła banicja. Ci co wyjeżdżali z Polski wcześniej - skazując siebie i rodzinę na skutki emigracji z własnej ojczyzny wyjeżdżali właśnie dlatego, że w komunie była negatywna selekcja do władz okupowanego państwa i niestety ci co byli wartościowymi jednostkami dla swojej społeczności musieli szukać swojej szansy w innych państwach.
Natomiast ma Pan rację, że specyfiką polską jest istnienie tzw. Targowicy, podsycanej przez inne pańśtwa ale to wynika z naszego położenia geopolitycznego i z faktu, że graniczymy z dwoma państwami, które miały zawsze zakusy na kontrolę tych terenów.
Jedność Polaków i zrozumienie tego faktu to bardziej niż gdzie indziej racja stanu. Jeżeli ktoś mieszka w Polsce a chce być wasalem rosyjskim, niemieckim, unijnym? to jest to jednostka aspołeczna niezdolna to myślenia o społeczności z której się wywodzi, do zrozumienia i uszanowania daru kultury i historii narodu i państwa polskiego.
A to naprawdę piękny kawałek historii i mało kto, nawet brytyjczycy mogą się taką szczycić.
Podpisuję się całkowicie pod ostatnim zdaniem. Polacy nie są bardziej podzieleni niż inne nacje - wręcz przeciwnie jesteśmy bardzo jednolici i etnicznie i kulturowo w porównaniu do innych państw i nie mamy takich problemów
Pozdrawiam
Pan przeceniasz poparcie kukiełek - ludzi bez kompetencji takich jak Tusk, Schetyna, Petru i te tam panie od "dyktatury kobiet". To nie jest i nigdy nie była żadna opozycja.
Niemcy niszczą sami siebie. Jak zwykle. Jestem dobrej myśli bo czasy się zmieniają i teraz są już inne argumenty w grze. Nikt nie chce mieć szefa, który nie jest w stanie sam wydawać mądrych decyzji. Niemcy sami się wystawili bo mieli przez lata amerykańską ochronę ich interesów sami zaś najpierw nie mieli zgody innych państw (Rosji sowieckiej ale też i Aliantów) na rozwój armii a potem sami się mniej lub bardziej obezwładnili.
Politycznie i administracyjnie. Wchodzenie w konflikt z polskimi przedsiębiorcami to ta sama głupota polityków niemieckich, która skłania ich do marzeń o zdobyciu rynku zbytu w Rosji czy do zwracania się przeciw obywatelom polskim, którzy tak jak ja są bardziej uniosceptyczni niż PIS. Tak jak to pisze wielu to może tylko wzmocnić nastroje uniosceptyczne - nie tylko zresztą w Polsce.
Zwykły ruch samobójczy i schizofrenia a schizofrenicy są groźni głównie dla siebie. Pokazuje to wejście w dyplomatyczny konflikt z Erdoganem, który może się potencjalnie rozwinąć w znacznie większy problem dla Niemiec. Konflit rozgrywany fatalnie - bo głównymi orędownikami wejścia Turcji do Europy są tzw. "kemaliści" politycznie dalecy od wspierania Erdogana czy radykalnego Islamu.
---
1) Wyjąwszy dwa, krótkie incydenty (rząd Olszewskiego i J. Kaczyńskiego), państwa realizującego narodowe interesy nie mieliśmy do r. 2015.
2) Rząd robi chyba wszystko, co możliwe. Rak, który toczy Polskę ma całą masę przerzutów i nie wiem, czy aby nie brakuje prokuratorów do ich wycinania. Dochodzi do tego trudne i długotrwałe przemeblowanie umysłów (kasty „sędziów” czy „jand” mamy trwale z głowy, ale do uratowania są goj-głupki a przede wszystkim dzieci i zdezorientowana młodzież.
3) Ostatni incydent tusko-unijny zakończył się b. pożytecznym doświadczeniem dla Polski. Chyba nie było to planowane, ale UE musiała zagiąć kieckę ujawniając, że w miejsce demokracji zagnieździły się tam kolektywy mafio-podobne. Poza tym, jeśli wierzyć J.K. odnośnie do stanowiska Merkel w odbytych z nim rozmowach, w tym nt. zablokowania Tuska, to Niemcy gładko przeszły nad swoją deklaracją w tej sprawie zmieniając stanowisko o 180 stopni. Wiadomo więc jak to z nimi i dzisiaj jest – nadal chce im się upokarzania Polski (bo przecież mogli z nami bez problemu uzgodnić kogoś z Finlandii czy Luksemburga itp. Irlandii, gładko gubiąc obu kontrowersyjnych kandydatów, bez hałasu). Wreszcie, warto mieć na uwadze realnie już ukształtowaną i wykorzystywaną pozycję Niemiec (27:1), w tym łatwość zdyscyplinowania Grupy Wyszehradzkiej. Jest więc jasna i nasza pozycja. W węższym i szerszym kolektywie, co należy potraktować jako łyk orzeźwiającego napoju no i nie obrażać się na nikogo. Nie tylko Anglicy nie mają przyjaciół lecz interesy.
4) Tusk, przyjmując wbrew stanowisku własnego państwa nominację, faktycznie z rąk Niemiec, wyrzekł się tym samym Polski i powinien być uznany za infamisa (potrzebna jest ustawa, bo Tusków ci u nas bez liku),
5) Nie popadajcie Dziewczyny i Młodziankowie w stres. Mój nos mi mówi, że w ciągu kilkunastu miesięcy partie opozycyjne zejdą w polityczny niebyt. Pozostaną nam problemy zewnętrzne.
Kłaniam się pięknie.
Medrkowanie "co inni o nas powiedza", czy ze "wszedzie sielanka a u nas prawie wojna domowa" coraz mniej wpedza nowe pokolenia Polakow w kompleksy, Wbrew praniu mozgow nawet starzy niewyksztalceni ze wsi odkrywaja ze warto patrzec na swiat krytycznie.