Talent wieczorową porą, czyli Polak potrafi

Co byście powiedzieli, gdybyście byli zmęczeni jak przysłowiowa kobyła po westernie a mimo to nie mogli w nocy zasnąć? W sumie jest to paskudna norma naszej ludzkiej natury: kiedy czegoś najbardziej się chce to organizm rzuca się pod drzwi umysłu jak Rejtan i mówi stanowcze „veto”. Pół biedy.
 
Gorzej, jeżeli klęski odnoszone podczas wszelkich prób zaśnięcia spowodowana są czynnikami zewnętrznymi takimi jak młody sąsiad szlifujący grę na trąbce w godzinach między 23:15 a kwadransem po północy.
 
Wielu z Was uzna, że robię sobie żarty a ów młody muzyk był majaczącym echem wieczornej imprezy pobrzmiewającym jeno w moich uszach. Tymczasem prawda jest zupełnie inna: młody trębacz jest jak najbardziej realny a i pora koncertu nie jest ani o pół minuty przesadzona.
 
Co w takiej sytuacji robić?
 
Można zgrywać zgrzybiałego starca (któremu słuch wyostrza się jedynie wówczas, kiedy nie powinien czegoś słyszeć) i postawić na nogi oficera dyżurnego i najbliższy radiowóz. Można zakołatać do drzwi sąsiada i urządzić mu sromotną awanturę. Można również spokojnie położyć się i próbować spać dziękując Bogu, że komuś jednak jeszcze coś się w życiu chce.
 
Niestety w naszym pięknym społeczeństwie tendencja jest – niestety – skierowana na dwa pierwsze spośród wyżej wymienionych. Zamykamy się w kapsule egoizmu pilnując, aby nikt nam przypadkiem nie wszedł w drogę realizując swoje pasje i próbując ułożyć sobie w życie trzymając głowę nieco wyżej, niż nakazują tak zwane „dobre obyczaje”.
 
Fakt, od kiedy wymknąłem się z opiekuńczych ramion edukacji i wieku nastoletniego cisza nocna stała się dla mnie czymś naturalnym a i potrzeba wyspania się z wiekiem jest jakby nieco większa. Czasem trzeba jednak przymknąć oko (i okno) i pozwolić innym na swobodną walkę o własną przyszłość. Przecież młody muzyk kiedyś też zrobi się senny!
 
Realizacja marzeń – w przypadku pogłębiającego się marazmu społecznego – jest czymś, na co każdy może sobie pozwolić. Sęk w tym, że nie każdemu się chce.
 
Pomyślmy jednak: dlaczego – jako Naród – mamy być pozbawieni prawa do posiadania odskoczni od codzienności? Dlaczego pozwalamy sobie wmawiać, że tydzień dzieci ma siedmioro a każde z nich ma być równie pracowite?
 
Życie mamy tylko jedno i nie możemy go zmarnować przez narzekanie ludzi, którzy uważają swoje osiągnięcia za coś o randze podboju kosmosu. Przecież nikt nigdy nie powiedział, że czegoś nie da się zrobić lepiej, inaczej, zupełnie nieszablonowo.
 
Tymczasem sami siebie gnębimy i pozwalamy, żeby inni robili to samo. W rzeczywistości jednak Polacy są Narodem mądrym, który – jak trzeba – to i pierwiastek odkryje, i galaktykę wypatrzy, i kamizelkę kuloodporną opracuje a w stanie wyższej konieczności i niepokonanemu wrogowi cięgi zafunduje.
 
Młody – graj!

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika xena2012

23-06-2016 [11:16] - xena2012 | Link:

to tylko marzenia nam sie zostały?

Obrazek użytkownika RobertJerzy

23-06-2016 [15:52] - RobertJerzy | Link:

Uroki życia w blokowisku cz.I
1. Kąpiel po 22.OO (onegdaj: wieczorem po dziesiątej). Zaczęło się w miarę niewinnie - od wizyty sąsiada z I piętra z uprzejmym zapytaniem, czy posiadamy jaccuzi, bo on i żona spać nie mogą - tak hałasujemy podczas kąpieli! Nasze zaprzeczenia zignorował. Następna wizyta była już mniej uprzejma; Pan sąsiad kategorycznie oświadczył, że na pewno jaccuzi posiadamy i "trzeba z tym natychmiast skończyć". Odmawiał zaproszenia do mieszkania w celu rozwiania jakichkolwiek wątpliwości. W końcu dał się skusić i z ociąganiem przestąpił nasze skromne progi. Po obejrzeniu łazienki uznał że... "pewno mamy jaccuzi składane". Nie uwierzył i nie dał się przekonać. Żeby załagodzić narastający konflikt sami zaproponowaliśmy, że wszelkie czynności kąpielowe w łazience zakończymy do 22.00 (czyt. do dziesiątej wieczorem).Łaskawie wyraził zgodę, jednak idylla trwała niedługo. Któregoś piątku wnerwiony sąsiad zagroził, że jeżeli dalej będziemy się tak głośno kąpać, to nas pozwie. I pewnie by pozwał, gdyby nie wymiana trzydziestoletniej dawności rur w bloku... Zastanawialiśmy się z żoną, co spowodowało u wykształconych (oboje farmaceuci), pozornie kulturalnych i doświadczonych ludzi taką eskalację agresji? Uznaliśmy, że to nadmiar pychy, połączonej z przeświadczeniem o własnej nieomylności. Ale nie było to do końca prawdą...

Obrazek użytkownika Goral Supreme

23-06-2016 [19:32] - Goral Supreme | Link:

Hmmm.Jaccuzi to byla wymowka..Chcial ogladnac twoja zone ?

Obrazek użytkownika Goral Supreme

23-06-2016 [19:36] - Goral Supreme | Link:

ps2.
Ja bym odwdzieczyl mu sie z sasiedzka rewizyta i zapytal dladczego tak smierdzi pedzonym bimbrem po polnocy..z grozba jak zapach nie zniknie to powiadomisz wlasciwe instytucje..i bedzie na remis..

Obrazek użytkownika RobertJerzy

23-06-2016 [21:06] - RobertJerzy | Link:

Uroki życia w blokowisku cz.II
2.Fatalne skutki uczęszczania syna do szkole muzycznej.
Nasza męska latorośl od szóstego roku życia zajmowała się opanowaniem trudnej sztuki gry na fortepianie która, jak wiemy, wymaga regularnych i, co tu dużo mówić, up.......wych ćwiczeń-także w domu. Pianino ustawiliśmy w największym pokoju, który został częściowo wygłuszony płytkami styropianowymi. No i się zaczęło! Jako pierwszy wojnę wypowiedział... student, zajmujący sąsiednie mieszkanie. Zastosował "metodę proletariacką". Podczas ćwiczeń syna wystawiał na swój parapet tzw. jamnika i włączał muzykę na pełny regulator. Początkowo dziecko przerywało grę, bo malec nie wiedział jeszcze o co tu chodzi. Jednak akcje studenta powtarzane były regularnie i dziecko zrozumiało, że pianino jest mniej skuteczne od radiomagnetofonu. Zaczęło robić się nieprzyjemnie. Student nie chciał negocjować. Stwierdził tylko, że też się chce uczyć a w jego rodzinnym mieście Suwałkach takie zachowanie jest normą. Na szczęście, trwało to tylko jedno lato, po czym student powrócił, skąd przybył i na pewien czas kłopoty się skończyły. Znaleźli się jednak naśladowcy. Kto? Oczywiście sąsiedzi z I piętra. Zastosowali jednak inną, bardziej wyrafinowaną metodę. Nie twierdzili, że muzyka im przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Za to zaczęli apelować do naszej życiowej zaradności. Podczas "przypadkowych spotkań" na klatce schodowej radzili nam wyprowadzenie się do domku jednorodzinnego, w trosce o dobro przyszłego muzyka. Utrzymywali przy tym, że świetnie wiedzą, że nas na taki dom stać i, doprawdy, nie mogą pojąć, dlaczego do tej pory tego nie zrobiliśmy? Nasze tłumaczenia kwitowali lekkim uśmiechem i porozumiewawczym spojrzeniem, okraszonym uwagą:"-Wiemy, że Państwa na to stać. Naprawdę warto się poświęcić dla dzieci.-" Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że to dopiero początek poważniejszych kłopotów...