Gorące pyzy

Nasz premier (premierka?) kochana doczekała się wielu analiz, w których najtęższe głowy zastanawiały się jak opisać fenomen lekarki z Szydłowca.

    Premier Kopaczowa obdarzona została wieloma epitetami: „Królowa Polskiej Komedii”, „Kopacz na Jeden Metr w Głąb” itp., jednak żaden z nich do mnie nie przemawiał. Dopiero wczoraj, po relacji z jej kolejnej wizyty gospodarskiej „w tym kraju”, w czasie której obiecywała cuda na patyku, odkryłem, kogo mi przypomina szefowa Platformy i rządu III RP – babę z gorącymi pyzami z dawnego warszawskiego bazaru Różyckiego.

    W drugiej połowie lat 60. moja prababcia zabierała mnie w okresie przed świętami Bożego Narodzenia na bazar Różyckiego, by kupić niedostępne w państwowych sklepach dobre gatunki mięsa. Cała nasza rodzina spotykała się u babci na obiedzie w drugi dzień świąt, a babcia słynęła z przyrządzania znakomitych mięs na gorąco i zimo, czego nauczyła się w czasie okupacji niemieckiej.

    Przy wejściu na bazar, zarówno od strony ulic Brzeskiej jak i Targowej, witały nas okutane w kilka warstw ubrania kobiety o zaczerwienionych z mrozu ( i chyba nie tylko z tej przyczyny) twarzach, trzymające między nogami metalowe, owinięte gazetami pojemniki. Kobiety te regularnie, krzyczały: „Pyzy gorące, pyzy”, zachwalając swoje produkty. Zazwyczaj w ich pobliżu stali mężczyźni, oferującym spragnionym kubek bimbru lub innego alkoholu.

   Pamiętam, jak któregoś roku, po długich poszukiwaniach jakiegoś mięsa, mocno zmarznięty i trochę głodny, zapytałem się babci, czy może kupilibyśmy te pyzy. Babcia spojrzała na mnie z wyrzutem i powiedziała: „Od tych brudnych bab? Chcesz się pochorować?”, a gdy dalej nalegałem, kazała mi stanąć i obserwować kto kupuje te pyzy.

   Faktycznie przez dobre kilka minut nikt z okolicznych mieszkańców nawet nie spojrzał na kobiety z pyzami. Babcia po wojnie, w czasie której utraciła swój dom, zmuszona została do przeniesienia się na Pragę i bardzo szybko świetnie poznała specyficzne praskie środowisko.

   Dopiero po dobrych kilku minutach, do jednej z kobiet z pyzami, podszedł specyficznie ubrany starszy człowiek, obładowany zakupami i poprosił o porcję jedzenia. Babcia wskazując na niego, stwierdziła: „Przyjezdny, z któregoś z podwarszawskich miasteczek”. Kobieta otworzyła pojemnik z pyzami i nałożyła mu chochlą na blaszaną miskę porcję jedzenia. Po skończeniu posiłku, mężczyzna oddał kobiecie miskę. Ta ją oczyściła szmatą i schowała do torby.

   Po kilku dalszych minutach sytuacja powtórzyła się. Do innej z kobiet podszedł podobnie ubrany, tym razem młody mężczyzna i także kupił pyzy. Po zjedzeniu kupił także kubek alkoholu od stojącego obok kobiety mężczyzny.

  „Teraz widzisz, kto kupuje te Twoje wspaniałe pyzy” – stwierdziła babcia i zabrała mnie na dalsze zakupy. 

   W powrotnej drodze wyjaśniła mi, iż żaden rodowity mieszkaniec Pragi nigdy nie kupi takiego jedzenia od bab z bazaru. Korzystają z ich usług jedynie przyjezdni. 

   Tę naukę babci zapamiętałem na całe życie. Nigdy nie dałem się nabrać  podejrzanym firmom, gwarantującym wysoką wygraną, pod warunkiem opłacenia kosztów manipulacyjnych, nigdy też nie wierzyłem w wyborcze obietnice różnych partii. Dzięki tym naukom babci nigdy nie uwierzę w zapewnienia premier Kopacz, iż po ośmiu latach rządów Platformy,  teraz zapewnią mieszkańcom „tego kraju” prawdziwy, europejski raj na ziemi.

   Niestety wielu moich rodaków nie zostało wychowanych przez tak wspaniałe babcie, które uodporniły ich na wszelkiego rodzaju kłamstwa. Nadal wielu Polaków daje się nabrać na obietnice kobiety, która tyle razy już ich oszukała. Najwięcej naiwnych wywodzi się z osób przyjezdnych, którzy niedawno – w poszukiwaniu pracy – przyjechali do dużych miast. Wyrwani z rodzinnego środowiska, gotowi są głosować na partie, obiecujące uczynić z nich „prawdziwych Europejczyków”.

   Bez obrzydzenia jedzą gorące pyzy, serwowane przez babę bez honoru. Popijają je podejrzanym alkoholem rozdawanym przez „Miśka” – człowieka bez właściwości.
Niech tylko potem nie narzekają, kiedy nabawią się trwałego nieżytu żołądka. Zepsute jedzenie oraz podła wódka, tak samo jak kłamliwe obietnice, bardzo szkodą organizmowi.
 
   Zwolennikom „gorących pyz” pozostaje deklamować rano i wieczorem:
 

Kto twardo w bitwie trwa upartej przeciw ciemnościom i bezprawiu, ten umie pokierować wiatrem, ten słońcu wymagania stawia.  
Kto strzegł jak oka wolności, kto do zwycięstwa wiódł narody, ten umie rzeki bieg odwrócić, ten prawa stwarza dla przyrody.  
To Kopacz lasy w pochód śle, rzekom w pustynie płynąć każe,
Kopacz - premier, Kopacz - wódz, Kopacz - inżynier naszych marzeń

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Janko Walski

19-10-2015 [10:23] - Janko Walski | Link:

Babcia wprowadziła szanownego Autora w błąd. Miejscowi nie kupowali bo blisko mieli do domu, w którym mogli jeść taniej. Zwłaszcza pyzy. To był prawdziwy rynek i o klientów baby musiały dbać. Przyjezdni zawsze ci sami w większości pojawiali się. Porównanie Kopacz z babą od pyz zatem zupełnie hybione. Raczej z cinkciarzem, który pocięte gazety wciskał frajerom, od których skupował dolary po czarnorynkowym kursie (stukrotne przebicie), podmieniając sprytnie plik banknotów po przeliczeniu na plik papierów z prawdziwymi banknotami na górze i od dołu.

A tak w ogóle zinteresował mnie tytuł gdyż spodzewałem się recenzji ciepłej jeszcze książki Marka Pyzy "Pogrzebana prawda. Zwierzenia rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej". Polecam emocjonującą relację z wieczoru autorskiego: http://blogpress.pl/node/21756

Obrazek użytkownika Godziemba

19-10-2015 [15:05] - Godziemba | Link:

Nie miałem do czynienia z cinkciarzami, stąd też porównanie z babami z pyzami.

"Miejscowi nie kupowali bo blisko mieli do domu, w którym mogli jeść taniej"

To tak jak teraz; miejscowi nie wierzą PO, robią to głównie przyjezdni - "warszawiacy" od kilku miesięcy lub kilku lat.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Francik

20-10-2015 [00:27] - Francik | Link:

Pan sobie raczysz żartować - prawdziwy rynek w socjalizmie LOL. Przypomina mi się woda z saturatorów sprzedawana latem na ulicach zwana wdzięcznie gruźliczanką. Kupowało się ją nie ze względu na wybitne walory jakościowe, ale dlatego, że wody mineralnej w sklepach nie było. Taki to był "prawdziwy rynek" w socjalizmie. To pańskie uwagi są chybione (przez ch).