Nie pomożemy frankowiczom mówią zachodni bankierzy i co nam zrobicie?
1. Wczoraj pod Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu, odbyła się demonstracja tzw. frankowiczów, którzy po raz kolejny przypomnieli opinii publicznej, że nie ma żadnej reakcji banków na ich postulaty.
Poprzedniego dnia minister Maciej Łopiński z Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy zorganizował spotkanie na które zaprosił prezesów banków, które mają największą pulę tzw. kredytów frankowych w swoich portfelach, ekspertów z tej dziedziny, a także przedstawicieli organizacji zrzeszających posiadaczy tych kredytów.
W Pałacu Prezydenckim pojawili się między innymi prezesi mBanku, Millenium, BZ WBK, Deutsche Banku ale z ich wypowiedzi można wnioskować, że z własnej woli nie zrobią nic, co mogłoby zostać odczytane jako wyjście naprzeciw potrzebom tzw. frankowiczów.
Co więcej raczej będą głośno protestowali, a być może nawet skarżyli do międzynarodowych trybunałów polskie państwo jeżeli zdecyduje się ono podjąć działania prawne skutkujące uznaniem tzw. kredytów frankowych za toksyczne instrumenty finansowe ze wszystkimi tego konsekwencjami.
2. Przypomnijmy tylko, że już pod koniec sierpnia byliśmy świadkami niespotykanej akcji w wykonaniu zagranicznych banków najbardziej zaangażowanych w udzielanie tzw. kredytów frankowych, które straszyły polski parlament i rząd krokami prawnymi, które podejmą jeżeli zostanie uchwalona ustawa o ich przewalutowaniu procedowana obecnie w Senacie.
Niemiecki Commerzbank (właściciel mBanku), austriacki Raiffeisen, portugalskie Millenium i amerykański General Electric (właściciel BPH, GE Money Bank) w listach wysłanych do rządu i parlamentu ostrzegali, że w przypadku przyjęcia ustawy o przewalutowaniu tzw. kredytów frankowych, będą domagały się od polskiego państwa rekompensat.
Twierdzili, że jeżeli Parlament obciąży je kosztami przewalutowania tzw. kredytów frankowych w takiej wysokości jak przegłosował Sejm (90% banki, 10% kredytobiorcy), to wystąpią na drogę prawną na podstawie porozumień pomiędzy ich krajami, a Polską w sprawie popierania i wzajemnej ochrony inwestycji.
Ostatecznie mimo tego, że senatorowie Platformy zmienili ten zapis o kosztach przewalutowania i rozłożyli je po 50% na bank i kredytobiorcę, to posłowie tej partii zdecydowali się na przerwanie prac nad tym projektem i ostatecznie powędrował on do sejmowego kosza.
Widać, że straszenie bankierów przyniosło skutek, posłowie Platformy i PSL-u nie chcieli dalej pracować nad jakąkolwiek wersją wspomnianej ustawy.
3. Już to wystąpienie 4 zagranicznych banków do parlamentu i rządu z ostrzeżeniem, że będą domagały się odszkodowań na drodze prawnej, pokazało jak bezczelne są kierownictwa tych instytucji.
Klientów, którzy traktowali banki jako instytucje zaufania publicznego wciągnięto w przecież w swoiste pułapki kredytowe (pracownicy banków, którzy „sprzedawali” te kredyty, a teraz pracują już poza sektorem bankowym w wywiadach prasowych mówią, że miejsca oferowania tych kredytów nazywano w slangu bankowym „rzeźniami albo ubojniami”), co tylko potwierdza, mówiąc najłagodniej, że bankowcy mieli złe intencje w stosunku do swych klientów.
Później parlamentarzystów, którzy chcieli wykonać jakiś gest pomocy w stosunku do środowiska tzw. frankowiczów (bo przecież ustawa tylko częściowo rozwiązywała ten problem), zwyczajnie zaszantażowano groźbą odszkodowań.
Teraz na spotkaniu w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy prezesi banków, które w swoich portfelach mają najwięcej tzw. kredytów frankowych, mówią mniej więcej tekstami szatniarza z filmu „Miś”, „nie pomożemy frankowiczom i co nam zrobicie”.
Nie ma więc chyba innego wyjścia jak przygotowanie już w nowym Parlamencie projektu ustawy uznającego tzw. kredyty frankowe za toksyczne instrumenty finansowe i w konsekwencji obciążenie banków pełnymi kosztami wynikającymi z ich przewalutowania po kursie z dania udzielenia kredytu.
Inaczej zagraniczni bankowcy będą „grali na nosie” nie tylko kredytobiorcom ale także polskiemu państwu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2325
Ustawa ustawą a trzeba po prostu wszcząć śledztwo przeciwko banksterom o oszustwo i doprowadzenie klientów do niekorzystenego rozporządzenia własnym mieniem. Określenie kredytów frankowych jako toksycznego instrumentu finansowego to bardzo łagodny opis zjawiska. Banki pożyczały franki, których w momencie udzielania kredytu nie posiadały - to zwykłe oszustwo. Ponadto manipulowały kursem franka, tak by w terminach spłaty jego kurs był korzystny dla banków. Jak do tego dojdą zeznania byłych pracowników banków potwierdzające, że banksterzy mieli złe intencje to tego nie wygrają w żadnym uczciwym sądzie. Nie ma co się bać gróźb banksterów tylko nasłać na nich prokuraturę i zabezpieczyć dokumenty potwierdzające oszustwa. Sam nie mam kredytu frankowego - nie wierzyłem banksterom. Gdybym miał już bym przygotowywał wniosek do prokuratury.