Noc upadających gwiazd

Polska nie jest tu żadnym wyjątkiem, ta impreza trwa  okrągły rok,  na każdej szerokości geograficznej,  bo taka jest natura gwiazd. Czy ktoś  płacze po upadających gwiazdach? Nikt, a nawet niektórzy się cieszą, na przykład takie tabloidy, dla których to codzienny pokarm, bo przecież  żyją  z upadku innych, poświęcając nawet zdrowie swoich fotografów, rejestrujących te niechlubne świadectwa moralnego, obyczajowego czy politycznego ześwinienia.

Gwiazdy najpierw wschodzą, najczęściej przy pomocy osobistych menedżerów, konsultantów lub oficerów prowadzących, czasami w demokratyczny sposób, co jest porażką wyborców, trochę pobłyszczą, poświecą, wystrzelą w społeczny kosmos mniej lub bardziej udany bon mot, spełnią przydzielone zadanie, by w nieoczekiwanym dla nich, ale przypuszczalnym dla obserwatorów gwiazd momencie spaść i zgasnąć. Mniej lub bardziej poobijane, skompromitowane, obśmiane w memach. Politycy, aktorzy, dziennikarze,  muzycy, sportowcy, biznesmeni, celebryci. Autorytety moralne, sumienia narodów, dobroczyńcy, VIP-y, nobliści, bożyszcze tłumów, bóstwa, ulubieńcy i drobniejsi pupile. Czasem prowokują swój upadek, bo mają już dość, czasem to konieczność dziejowa, wymiana idoli, marionetek i kadr. Takie „żarło, żarło i zdechło”. Bez powiadomienia odcięto prąd, czyli hajs, kapuchę, mamonę. Niektórzy, jak Durczok przechodzą na garnuszek żony, Kuźniar znika z wizji i fonii, Karolak zwija interes przez „hołotę, która nie rozumie prawdziwej sztuki”, za chwilę jego los podzieli Józefowicz, bo naczelny sponsor III RP is dead. Janda płacze, że nie otrzyma dotacji; tylko Lis jeszcze wierzga. Wszystko do czasu. Upadek jest tym dotkliwszy, im wyżej się zaszło. I nie działa tu powiedzenie „jak spadać to z dobrego konia”; nawet na wyścigach o prezydencki tron można dostać żyrandolem w głowę.  

Gdyby zapytać Polaków o najbardziej spektakularnie upadłą gwiazdę 25-lecia, której z Wielkiego Wozu z napisem „Solidarność” pozostał tylko dyszel „General & Electric”, i wcale nie z powodu gejów, którzy „powinni siedzieć w ostatniej ławie”, bez trudu wymieniliby naszego Pokojowego Noblistę, który postulował strzelać do tych, których dwie dekady wcześniej bronił. Upadła gwiazda, nawet ze statusem ikony, która ograła Naród w Magdalence pijąc brudzia z Kiszczakiem, dziś już tylko śmieszy, wywołuje niesmak i politowanie. I trochę współczucia, że sam, bladym świtem, musi chodzić na uroczystości rocznicowe, po cichu składać kwiatki, bo niewielu podziela jego narrację, że układ z esbecją to „porozumienie między podziałami” dla dobra narodu. To, że Lech Wałęsa przegrał obie tury wyborów prezydenckich, przeprowadzonych 5 i 19 listopada 1995 z Aleksandrem Kwaśniewskim, powinno być zadaniem dla socjologów, dlaczego Polacy woleli przewidywalnego, genetycznego komucha, od zdrajcy. Jedno trzeba przyznać Lechowi Wałęsie na plus. Potrafił odejść w eleganckim stylu, wyprowadził się z pałacu biorąc pod pachę tylko lampę i fotel, i przeszedł na prywatny garnuszek. I czasami prywatnie strzeli jakąś polityczną gafę, ale to już tylko folklor III RP. Bez znaczenia.

Umiejętności odejścia z klasą nie posiadł Bronisław Komorowski, pierwszy bezdomny były prezydent III RP, który był tak pewny reelekcji, że na 10 lat wynajął swój 170-metrowy apartament firmie doradztwa podatkowego. Jego zwycięstwo  w przyspieszonych wyborach po tragedii smoleńskiej, ten swoisty vox populi na ruskich serwerach, był diabelskim żartem, który zgotowali jego wyborcy reszcie Narodu głosując wydawałoby się na „dobrego wujka”, bardziej sybarytę niż męża stanu, którego przychylne media, wbrew realiom, utwierdzały w przekonaniu o doskonałości. Był tylko „stary niedźwiedź, który mocno śpi”, w chwilach przebudzenia same wpadki,  bełkot, obciach, nieznajomość historii Polski i ojczystego języka. Taki zegarek marki WSI z mechanizmem GRU, z osobistym prowokatorem Kłapaczem, któremu trudno odejść z klasą, lepiej wyczyścić konta Kancelarii, sypnąć kolesiom trochę grosza i rzucić koło ratunkowe. To, co zostawił po sobie, to niechlubna pamięć, państwo, które broniło silnych i bogatych, a likwidowało słabszych i bezbronnych i Karta Dużej Rodziny ze zniżką na biżuterię Kruka. I jeszcze referendum rozpaczy, z wymyślonymi w 15 minut pytaniami, które miało  ocalić go w drugiej turze, bo, jak sam powiedział, „tylko w okresie wyborów ludzie władzy liczą się z narodem”.

Jest jeszcze jeden wielki zadatek na upadłą gwiazdę, o którym złośliwi mówią, że to nawet już nie leżący, którego się nie powinno kopać, ale autentyczny trup, a przyjaciele radzą, by rozwiązał komitet. To Paweł Kukiz. Chciał być współczesnym  Prometeuszem, który zamiast ognia, który już jest, da Polakom JOW-y, a skończył jak Perseusz, lejąc „łzy świętego Wawrzyńca”. „Artysta” Kukiz  uroił sobie, że zostanie politykiem, ale, jak potwierdzają sondaże i uczy historia, samo „chciejstwo” nie wystarczy, nawet ubrane w narodowe barwy i bogoojczyźnianą retorykę, zważywszy jego poprzednie sympatie. Podobny w działaniu „dobroczyńca” Tymiński, płacący po dolarze za głos, skończył jako pismak Pro Milito na Neon24, a młodym narodowcom, głoszącym  hasła „Polska dla Polaków” i „Precz z UPAiną” pozostała tylko Polska niepodległa od rozumu, ewentualnie fale eteru Sputnika. Taka będzie Zmiana. Więc gdyby młodzi narodowcy byli tak konsekwentni, jak przekonują, na znak protestu przed ukraińskim prądem siedzieliby po ciemku, a były europoseł Sylwester Chruszcz, który  zasłynął z prorosyjskich wypowiedzi, m.in. chwalił Putina za aneksję Krymu, musiałby skoczyć Prosto z Mostu. Samozwańczym antysystemowcom nic już nie pomoże, służby, loże i „Szczęść Boże”, bo nawet papież Franciszek wita się z wiernymi „Buona sera”. A wykorzystywanie przez Grzegorza Brauna drugiego przykazania w działalności politycznej, jako hasła marketingowego, dla zdobycia stołka i diety poselskiej, źle świadczy o jego intencjach i jeszcze gorzej o jego wierze.

Projekt Kukiz nie mógł się udać, podobnie jak projekt Palikot. To był zły wybór taktyki i wykonawców, którzy mieli za zadanie umocnić PO, ale swoim  indywidualizmem zadanie spalili i nawet ci, którzy wcześniej zaakceptowali politykę „cookies”,  teraz to odlajkowują nie chcąc być mięsem armatnim. Bo po przewidywalnej klęsce wrześniowego referendum będą przegrani w swoich środowiskach, podpisów pod listami nie zbiorą, skazując się na polityczny niebyt. Część więc sympatyków Kukiza, choć „widziały gały co brały” odchodzi, i z obawy o własną skórę wypowiada mu posłuszeństwo, część się buntuje puszczając z dymem listy poparcia. Dzisiaj „artysta” Kukiz, startujący pod szyldem „ruchu obywatelskiego” ma 3% poparcia, a jego listy wyborcze to zbieranina partyjnych działaczy od lewa do prawa, kilku karierowiczów od Mariana Kowalskiego, który sam zrezygnował, lewicująca ikona Solidarności Walczącej, Kornel Morawiecki, podczaszy Marek „Ciechan” Jakubiak, były wojskowy, który zajmował się obsługą naziemną rosyjskich migów w polskiej armii, i wisienka na torcie, czyli „Scyzoryk” z Radomia. „Zawrotna kariera” Kukiza okazała się wydmuszką, mocno zalatująca chamstwem i arogancją, czym dał wyraz w TV Republika, odsłaniając prawdziwe intencje swego projektu i jego pomysłodawców, pociągnął za sobą resztę „antysystemowców”, którzy mieli za zadanie marginalizację PiS-u, co całkowicie się nie udało. Głównie przez wybujałe ambicje wodzów, ale też przez niedostosowanie projektu do  możliwości ich wykonawców. Ostatnie słowo, jak zwykle należy do obserwatorów i wyborców, bo to oni, na upadających gwiazdach, znają się lepiej od astronomów.
 
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

03-09-2015 [11:46] - NASZ_HENRY | Link:

WSIowi jaJOWnicy z „zegarkami marki WSI z mechanizmem GRU ;-)” nie doniosą jaj na Wiejską ;-)

Obrazek użytkownika StachMaWielkieOczy

03-09-2015 [20:08] - StachMaWielkieOczy | Link:

.

Obrazek użytkownika pietrek

04-09-2015 [19:11] - pietrek | Link:

To prawda co Pani pisze...ja już nieco wcześniej zrezygnowałem ze wsparcia Pawła choć z początku mnie porwał i w pierwszej turze dałem mu głos...Ale teraz po wywiadzie z republiką gdy zwyczajnie był chamski w stosunku do redaktorki która była rzeczowa i przygotowana oraz zwyczajnie miła,przekonałem się że on lepiej niech gra dalej...To robi dobrze .Szkoda mi go bo może istotnie ma dużo racji i jest Patriotą,ale te jego związki z ciemnymi typami i służbami to dla mnie nieakceptowalne...Moja rodzina była gnębiona najpierw przez NKWD a potem Ub i sb...nie mogę sobie pozwolić by popierać takich kolesi! Powinno się ich wszystkich won z kraju do Moskwy na pensje putina wygnac w bydlęcych wagonach a oni w mojej Polsce sa chowani z honorami na Powązkach albo pobierają krocie w emeryturach. Resortowe dzieci pierdzą w intratne telewizyjne stołki i kraśkują lub lisują ochoczo przy wazonach ze stokrotkami A dzieci patriotów i żołnierzy wyklętych tłuką młotkiem po budowach Europy.....Ja już mam ku................r....a dość!
Z Panem Bogiem