Paweł Takashi Nagai - rycerz Niepokalanej

  W roku 1931 pewien Japończyk przeczytał „Myśli” Pascala i nawrócił się na katolicyzm. Jego życie było doprawdy dziwne. W niezaprzeczalny sposób powiązane jest ono z Polską i rzutuje również na moje życie, ten wątek osobisty spiszę osobno.
  Japończyk nazywał się Takashi Nagai. Przyszedł na świat w roku 1908 jako pierwsze dziecko. Jego urodzeniu towarzyszyły wielkie komplikacje, utknął w drogach rodnych i dla ratowania matki lekarze zdecydowani byli go uśmiercić, na co ta się nie godziła. Po kilku godzinach sprawa zakończyła się dla obojga pomyślnie.
  Kształcił się  w Nagasaki początkowo na lekarza, ale choroba i w jej konsekwencji uszkodzenie słuchu skłoniły go do zajęcia się dopiero co powstałą dziedziną radiologii. Nie rozumiano wtedy do końca niebezpieczeństwa związanego z radiacją i praca ta odbywała się  przy niedostatecznych zabezpieczeniach.  Następstwem tego będzie rozwijająca się białaczka odbierająca mu i tak słabowite zdrowie.
  Służył w wojsku w czasie wojny mandżurskiej i w tym czasie zgłębiał tajemnice wiary, studiując katechizm podarowany mu przez narzeczoną, która była chrześcijanką.
Na chrzcie w 1934 przyjął on imię Paweł na cześć Pawła Miki, jednego z wielu japońskich  męczenników chrześcijańskich zabitych okrutnie w XVI wieku właśnie w Nagasaki. Niewątpliwie na tę jego życiową przemianę miała w szerszym wymiarze działalność w rejonie tego miasta polskiego franciszkanina ojca Maksymiliana Kolbe, zetknął się z nim kilkukrotnie. Te lata to początek jego kariery naukowej. Zaczął pracę od stanowiska asystenta w laboratorium uniwersyteckiego. W 1935 miał miejsce kolejny jego kryzys zdrowotny, zapalenie krtani przez które znalazł się w stanie krytycznym - udzielono mu ostatniego namaszczenia. Wyzdrowiał, ale  odtąd będzie mu dokuczać przewlekła astma. W  roku 1937 został mianowany wykładowcą Akademii Medycznej w Nagasaki, ale znowu czekała go służba wojskowa. Jako lekarz przez trzy lata wojny w Chinach ratował rannych i chorych, zwłaszcza zapadających na gruźlicę, również Chińczyków, co zostało docenione przez miejscowego gubernatora.
  W jego zbliżeniu do Boga nieocenioną rolę odegrała jego żona Midori  – Maria. Pobrali się w 1934 roku, mieli czworo dzieci. Szczególne znaczenie w ich życiu miało odmawianie modlitwy różańcowej. Potem, po stopionym  łańcuszku różańca Paweł rozpoznał, które to ze zwęglonych ciał jest ciałem jego żony. Dotarł do niego po trzech dniach od wybuchu drugiej i ostatniej jak dotąd bomby atomowej użytej przeciwko ludziom. Spadła ona akurat na chrześcijańską  dzielnicę Nagasaki. Paweł Nagai znajdował się  w krytycznym momencie  w budynku uniwersytetu odległym zaledwie 700 metrów od epicentrum wybuchu. Odniósł poważne obrażenia głowy, na skroni miał otwartą ranę. Mimo tego natychmiast ruszył na pomoc innym. Jego doświadczenie oraz instynkt naukowca pozwoliły opinii światowej, a w szczególności specjalistom i decydentom, zrozumieć między innymi na podstawie opracowanego przez niego raportu, zgrozę nuklearnego pogorzeliska. Na powrót do pracy twórczej ani nawet do normalnego życia nie zanosiło się w pierwszych tygodniach po wybuchu. Paweł słabł, z niegojącej  się  rany na skroni sączyła się stale krew. Intensywny udział w ratowaniu ofiar wybuchu bomby atomowej, wcześniej nabyta białaczka, objawy rozwijającej się choroby popromiennej odebrały mu resztki siły. Pożegnał się na łożu śmierci ze swoim synem. Nieoczekiwanie, w cudowny sposób choroba ustąpiła. Przypisał to wstawiennictwu Maryi, Matki Bożej - zadziałała moc pitej przez niego wody z Lourdes. Potwierdził to, pojawiający się w jego śnie, ojciec Maksymilian Kolbe. Po ranie na skroni została tylko maleńka blizna.
  Pawłowi dane było żyć i tworzyć jeszcze 6 lat. Jego książka „Dzwony Nagasaki” zyskała światowy rozgłos; bohaterska, chrześcijańska postawa została doceniona przez papieża, przez premiera Japonii i przez jej cesarza. Mądrość i heroizm Pawła Takashi Nagai rozumiało całe społeczeństwo japońskie – kondukt na jego pogrzebie rozciągał się na pięć kilometrów, przemowa burmistrza Nagasaki nad jego trumną trwała półtorej godziny.
  Został on orędownikiem pokoju, rzecznikiem Madonny Pokoju. Straszliwe doświadczenia japońskich chrześcijan na dzielnice, których spadały bomby w Hiroszimie i Nagasaki, odebrał jako łaskę Opatrzności – niepokalane jagnięta zostały złożone na całopalenie, by mogło zacząć się nowe. Podobnie zginął razem z rzeszami  niewinnych ojciec Maksymilian Kolbe, jako rycerz Niepokalanej. Nie inaczej rozumiał swoją rolę Paweł Takashi Nagai. Znał on franciszkańskie czasopismo wydawane w Japonii pod tym samym co w Polsce tytułem, właśnie „Rycerz Niepokalanej”.
Wszystko działo się na przełomie czasów, kiedy rozwijały się i upadały krwiożercze systemy społeczne i wtedy, gdy człowiek zaczął posługiwać się energią jądrową. Nagai, mimo okropnych doświadczeń z nowym rodzajem broni, pozostał  zwolennikiem  pokojowego wykorzystania odkryć naukowych w tej dziedzinie. Świat przez całe lata pozostawał na krawędzi wojny nuklearnej a jednak jakimś sposobem udało się jej, jak dotąd, uniknąć. Biorąc pod uwagę dotychczasową historię powszechną, pełną wojen i kampanii nienawiści, można ten okres kilkudziesięciu lat pokoju zaliczyć wręcz do cudów, niczym niezwykłe ocalenie jezuitów w Hiroszimie i uzdrowienie Pawła Nagai. Tę korespondencję faktów obejmujących zjawiska masowe i pojedyncze życiorysy  warto zachowywać w refleksjach nad losem świata.
  Z wiary jednych rodzi się i trwa wiara drugich. W przytoczonej poniżej myśli lekarza z Nagasaki słychać geniusz Pascala:
„Obowiązkiem lekarza jest cierpieć i radować się razem  z jego pacjentami i starać się złagodzić ich cierpienia,  jak gdyby były jego własnymi. Trzeba mieć współczucie dla ich bólu. Ostatecznie uznawać, że  pacjent nie będzie wyleczony przez lekarza  tylko dlatego, gdyż tak podoba się Bogu. Kiedy to już się zrozumie, to wówczas odnajdziemy właściwą drogę, która wiedzie od diagnozy do modlitwy. „

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Ewakropkapl

07-08-2015 [21:44] - Ewakropkapl | Link:

Wspaniały, budujący tekst. Wzrusza i umacnia w wierze, że nie jesteśmy osamotnionymi pyłkami w Kosmosie.

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

08-08-2015 [00:12] - St. M. Krzyśków... | Link:

Cieszy mnie Pani aprobata dla niezwykłej postaci Pawła Nagai, wyrażona tak otwarcie. Podobno trwają przygotowania do nakręcenia filmu o jego życiu. Być może zostanie dzięki niemu wydobyte z niepamięci opinii światowej to niezwykłe świadectwo. W gruncie rzeczy biografia tego człowieka powinna być znana każdemu katolikowi w Polsce; przede mną samym pojawił się zaskakujący sposób dopiero kilka lat temu. Posługując się przypadkiem imponującej wiary japońskiego naukowca, zamierzam o nieszczerości dzisiejszego świata, obejmującej również religię, coś jeszcze napisać. Podobnie jaki i o tym, że naiwnością byłoby sądzić, że nieznane jest mniejsze od poznanego.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Ewakropkapl

08-08-2015 [22:06] - Ewakropkapl | Link:

Pisze Pan, że zaskakująco natknął się Pan na postać Pawła Nagai. Twierdzę, ze w takich sytuacjach nie ma przypadków, o czym chrześcijanie mają wiedzę, bo przecież modlą się "bądź wola Twoja, jako w Niebie tak i na ziemi", proszą "Panie, prowadź nas". Zatem, Najwyższy Nawigator naprowadza nas na właściwe ścieżki by umacniać naszą wiarę. Osobiście w tej chwili oczekuję na książkę wizjonera o pseudonimie Adam-człowiek,o którym jeszcze parę dni temu też nie miałam pojęcia. To postać, podobnie jak św. Faustyna Kowalska, która miał widzenia i przepowiednie, również co do losów Polski i nawet konsultował się z nim sam Jan Paweł II.
Wracając do mądrych tego świata, to przecież A.Einstein też wierzył w Boga. Życzę Panu owocnych poszukiwań i szlachetnych spotkań.

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

09-08-2015 [02:41] - St. M. Krzyśków... | Link:

Tak właśnie jest – po latach obserwacji zjawisk dziejących się wokół nas wykluczam przypadkowość niektórych zdarzeń, nie mogą też ich aranżować wyłącznie jakieś ukryte, nieznane nam reguły o charakterze przyrodniczym. Należy jednak powiedzieć, że nigdy dosyć ostrożności w odniesieniu do „widzeń”. Zastanowić się można nad tym, przypatrując się dwóm życiorysom: bł. Marii Karłowskiej i mariawitki Marii Kozłowskiej. Z jednej strony chwalebna służba, z drugiej ogłupienie i błąd.
Trudno wniknąć do końca w duszę pana Einsteina albo się nie dać zasugerować propagandowym o nim wypisom, lecz mam wiedzę na temat jego poglądów nieco odmienną niż Pani. W swoich listach wyrażał się dobitnie, że „Bóg to bzdura”. Budujemy swoją opinię o świecie, oglądając się na różne autorytety, inaczej się nie da, nie można jednak przy tym zapominać, że wiedza każdego z tych „mądrali” są zawsze bardzo niekompletna.
Powinienem się z Pawłem Nagai spotkać w jakiejś mądrej książce, usłyszeć w jakiejś audycji, trafić na historię o nim w internecie. Było inaczej – spotkałem go w pomieszczeniu dla zwierząt, bardziej poetycko brzmiałoby, że to coś jak betlejemska szopa, ale prawda jest taka, że to była najzwyczajniejsza obora. Jak można spotkać Japończyka-katolika, nad którym wybuchła bomba atomowa, w takim miejscu? Ano, jakoś tak się udało
Pozdrawiam i dziękuję serdecznie za podzielenie się refleksjami. Będę miał coś jeszcze do dodania o Pawle z Nagasaki.

Obrazek użytkownika Ewakropkapl

09-08-2015 [11:02] - Ewakropkapl | Link:

W istocie, co do Einsteina, przytoczyłam pochopnie obiegowe, niepotwierdzone informacje, ale... czy informacje cytowane przez "autorytety" są też prawdziwe? Jego życiorysu strzegą "lewackie moce", u nas z kręgów GW.Jednak dajmy spokój Einsteinowi kwitując to myślą, która mnie przekonuje, że dla Boga nasza (ziemska) mądrość nie jest mądrością.
Natomiast co do przepowiedni i mistycznych spotkań z przedstawicielami "życia po życiu", to mimo sceptycyzmu, ufam w wiedzę przekazaną (m.in.) przez św. Faustynę Kowalską.
Z przyjemnością poczekam na dalsze informacje o Pawle z Nagasaki.

Obrazek użytkownika jdj

08-08-2015 [08:23] - jdj | Link:

Tak, piękny i wzruszający, i budujący. Jak to dobrze być wrażliwym - przynosi wewnętrzne szczęście i pokój, których niczym nie da się zastąpić. Pokój twojej duszy, Pawle!

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

09-08-2015 [02:44] - St. M. Krzyśków... | Link:

Podobnie napisano w przedmowie do "Dzwonów Nagasaki".
Pozdrawiam