Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Kłamaczka i Gazoport – wznowienie
Wysłane przez jazgdyni w 08-08-2015 [12:24]
Pamiętacie? Pod koniec lutego premiera Kopacz, której wymowne usta rzadko prawdą się zhańbią, przyrzekała – jak bonie dydy, że ona
osobiście, oraz jej rząd i partia uroczyście odda do użytku Gazoport w Świnoujściu, ku chwale ojczyzny i oczywiście swojej, już w lipcu tego roku (nieważne, że miał być oddany rok wcześniej, w 2014 r.).
Ponieważ temat ten jest mi nieco bliski, a jednocześnie notorycznie nie ufam Kłamaczce, parę dni później, 3 marca napisałem, co o tej ściemie sądzę. No i okazało się, że miałem rację! Wiosna przyszłego roku, a nie lipiec br., to najbliższy realny termin.
Jako, że temat gazoportu powrócił dzięki niezawodnej Anicie Gargas, pozwólcie, że przypomnę, co pisałem pięć miesięcy temu.
Temperatura skroplonego LNG, minus 165 stopni, przy dzisiejszych upałach, to temat w sam raz na dzisiaj.
.....................
Cuda, przekręty i niesłychane rzeczy dzieją się na budowie terminalu gazowego w Świnoujściu. Niestety, potwierdziła to dokładnie kontrola NIK w lutym tego roku.
Obserwowałem podobną inwestycję, wykonywaną przez tą samą firmę w Nigerii - żadnych kłopotów.
Co jest do cholery?
Jakie znów kłamstwo? Załamią lemingi ręce. Takie, że terminal wreszcie będzie w pełni funkcjonalny w lipcu tego roku.
Znając jednak bezczelność tych rządowych cwaniaków, można wprawdzie podejrzewać, że ponownie zastosują wariant HGW w Warszawie z drugą linią metra.
Na dwa dni przed listopadowymi wyborami uroczyście otworzyła ją, na którą to uroczystość wydano pół miliona złotych i zaraz potem ponownie ją zamknęła. Lecz obiecała, że zaraz na święta już się uruchomi. Tylko... nie powiedziała,na jakie święta
Założę się o dobrą wódkę, że Kopacz powtórzy ten manewr. Zakład?! [Niestety, pomyliłem się, nie wyrobi się nawet do wyborów – JK 2015-08-08]
Jeszcze trochę, a ta tragiczna budowa będzie trwała dziesięć lat. Zaczęto ją dokładnie w 2006 jeszcze za PiSu. A potem wzięli to w łapy fachowcy z PO. Na świecie buduje się takie inwestycje – i to w dziesięciokrotnie trudniejszych warunkach (skały, bądź piaski, głębokość morza, pływy itp.) przeciętnie cztery lata. A jak się chce, to można i szybciej.
Tymczasem... Najwyższa Izba Kontroli, która jakoś nie idzie na pasku PO i rządu zrobiła w Świnoujściu kontrolę budowy gazoportu.
I w mediach ukazały się szokujące tytuły:
Amatorszczyzna, chaos i znaki zapytania. Rząd Kopacz chciał… utajnić szokujący raport NIK! Gazoport w Świnoujściu dalej w proszku, możemy utracić miliony z UE!
[ http://wpolityce.pl/gospodarka/235683-amatorszczyzna-chaos-i-znaki-zapytania-rzad-kopacz-chcial-utajnic-szokujacy-raport-nik-gazoport-w-swinoujsciu-dalej-w-proszku-mozemy-utracic-miliony-z-ue ]
Żeby nie być przez lemingów oskarżony o prawicowe oszołomstwo – proszę bardzo – to samo z TVN24
Miażdżący raport NIK o budowie gazoportu. Lista błędów i niedociągnięć[ http://tvn24bis.pl/z-kraju,74/raport-nik-o-budowie-gazoportu,520058.html ]
Zanim przeniosłem się w rejony pracy offshore, spędziłem parę lat na gazowcach, w tak poważnych firmach, jak niemiecki Hartmann, czy kuwejckie KOTC (Kuwait Oil Tanker Co.), popularne w Europie swoimi stacjami benzynowymi oznaczonymi Q8, oraz rafinerią w Rotterdamie.
Kumam więc co nieco w temacie.
Może nieco wyjaśnienia dla laików – statkami, tzw. popularnie gazowcami transportuje się LPG, LNG i produkty.
A więc po kolei:
- LPG to Liqud Petroleum Gas, czyli zazwyczaj mieszanina propanu i butanu; skroplona i przeważnie jest to produkt uboczny z rafinerii ropy naftowej (choć może być też z naturalnych, świeżo wywierconych odwiertów. Statki, tzw LPG carriers przewożą ten gaz w podwyższonym ciśnieniu i temperaturze około minus 40 degC, co powoduje, że w długich podróżach trzeba go bez przerwy systemem kompresorów skraplać, żeby utrzymać go w postaci cieczy. Gdyby coś wysiadło i gaz się podgrzał do temperatury otoczenia to by się rozprężył 250 razy. To by był dopiero wielki BAMMM! Na szczęście są zabezpieczenia, powiedzmy – zawory bezpieczeństwa, które zapobiegają zniszczeniu statku, przez podgrzany ładunek. Jednakże osobiście widziałem dwa wybuchy i rozerwania takich statków: - jeden na redzie portu Lavera (Marsylia) (bez ofiar śmiertelnych) i jeden w koreańskim porcie Ulsan (statek norweski, siedem ofiar śmiertelnych). Ten gaz jest tak piekielnie niebezpieczny, bo jest cięższy do powietrza, zalega na dole i się snuje po powierzchni, tworząc wysoko eksplozyjną mieszankę z powietrzem. Mówię wam – paskudztwo. Wiele nocy nie przespałem kontrolując tzw. LEL – lower explosive level, czyli poziom ryzyka. Nigdy już bym na taki statek nie wrócił.
- LNG to Liquid Natural Gas, czyl gaz naturalny ze złoża poddany skropleniu. Tutaj już nie mamy takich śmiesznych temperatur jak przy LPG. Skroplony LNG przy ciśnieniu atmosferycznym ma minus 162 degC !!! Statki LNG nie maja takiej maszynerii, by utrzymywać ten gaz aż w tak niskich temperaturach. Aha... ten gaz, to nasz bardzo pospolity metan CH4, taki przykry, jak ktoś zepsuje powietrze. Metan jest gazem wysoko energetycznym (około 0,6 mocy paliwa diesla) i z powodzeniem można go stosować we wszystkich silnikach spalinowych. To zrodziło pewne fascynujące i zarazem ekonomiczne rozwiązanie. Jako, że nie ma na statkach aparatury do schładzania do minus 162 stopni, a statki nie są idealnymi lodówkami, to ładunek nieustannie wrze, rozpręża się i trzeba, gdy już jest zgazowany, odprowadzić go. I tu właśnie można tą gazową część ładunku wykorzystać do napędu silnika głównego, oraz generatorów pomocniczych. Więc im dłużej statek płynie, tym więcej spali skroplonego gazu, który ma w ładowniach. Jednakże statki LNG to jednostki olbrzymie, przeznaczone do dalekich podroży morskich. W przypadku Polski ma to być trasa Katar, Zatoka Perska – Świnoujście. Statek taki będzie tą trasę płynął dokładnie 21 dni. W tym czasie, każdego dnia odparowuje 0,15% ładunku i przeznacza to na zasilanie silników. Czyli w takim przelocie straci nieco ponad 3% ładunku.
LNG carrier, to statki bardzo drogie. Niewiele stoczni na świecie je produkuje, bo tu autentycznie potrzeba mistrzostwa. Nie będę dalej głowy zawracał technicznymi detalami, jak izolowane termicznie aluminiowe zbiorniki typu Moss, czy francuskie i amerykańskie zbiorniki membranowe, a do napędu używane turbiny parowe, lub średnio-obrotowe diesle.
Zajmijmy się tym, czym gaz będzie dostarczany do Świnoujścia. To kompletnie nowa generacja statków LNG zwana Q-Max (Q od Katar). Pierwszy taki statek zaczął pracę w 2008 roku. Wybudowano je w stoczniach Korei Płd Samsunga i Daewoo. Miałem zaszczyt w obu tych stoczniach pracować. Te statki LNG mają swoją własną instalację do ponownego skrapiania ładunku.
No więc pokrótce: - typowy Q-Max ma 345 metrów długości, 54 metry szerokości, oraz 12 metrów zanurzenia. Posiada pojemność 266 000 metrów sześciennych skroplonego gazu naturalnego, co jest ekwiwalentem 161 994 000 merów ładunku w postaci gazowej. Ma dwa, wolnoobrotowe dieslowskie silniki główne, co zdecydowanie ogranicza emisję gazów do atmosfery – a Morze Północne i Bałtyk są objęte szczególną ochroną. Własne pompy wyładowcze potrafią wypompować taki statek w jeden dzień.
Nie znam szczegółów kontraktu, ale podejrzewam, że do Świnoujścia będą przypływać nieco mniejsze gazowce – nie Q-Max, a Q-Flex. Nie 266 000, a 210 000 merów sześciennych skroplonego gazu. A wszystko to przez te Cieśniny Duńskie, gdzie tam w paru miejscach Wielkiego Bełtu, naprawdę duże statki ledwo się mieszczą (zazwyczaj wszystkie te duże statki, które mogą wpływać na Bałtyk, nazywa się Baltimax).
Kiedy już taki Katarczyk, powiedzmy M/T Al Samriya, zacumuje do terminalu z pomocą co najmniej trzech holowników, to jak na stacji benzynowej, tylko bardzo, bardzo szczelnie połączy zbiorniki statku poprzez pompy wyładowcze, ze zbiornikami w Terminalu. Muszą one bez problemu odebrać ten bardzo zimny (-162 degC), ciekły ładunek, szybko i sprawnie. Każde zatrzymanie procesu rozładunku jest wielkim problemem.
No dobra, doba minęła, statek jest pusty, a cały ładunek, ciągle ciekły, w zbiornikach – termosach w Świnoujściu. W międzyczasie na statku starszy oficer, wraz z oficerami pokładowymi, dokonali zabalastowania wodą morską, by utrzymać stateczność pustej jednostki, a nadzór techniczny nad całością procesu i maszynerią, mają cały czas starszy mechanik, i ETO, czyli oficer elektryk/elektronik. Wszystko OK – gazowiec spokojnie odpływa pusty.
Tymczasem w Świnoujściu nadzór techniczny musi zrobić wszystko, by jak najszybciej zbiorniki opróżnić i przygotować je na przyjęcie następnego ładunku. Musi więc przede wszystkim, tą strasznie zimną ciecz zamienić na gaz o temperaturze atmosferycznej, a wtedy objętość zwiększy się sześćset razy i rurociągami puścić go w Polskę. I tu się rola terminalu gazowego kończy.
Co dalej z tym gazem będzie się działo zadecyduje PGNiG. Część pewnie od razu pójdzie do zakładów przetwórczych (np. chemicznych – pobliskie Police), a część się zmagazynuje w podziemnych kawernach (np. puste wyrobiska po kopalniach soli).
W czym jest zatem problem?
Problem jest niestety po polskiej stronie. Polska reprezentacja to marni specjaliści, zazwyczaj karierowicze, niefachowcy z nadania PO.
Terminal buduje włoska firma Saipem (Società Anonima Italiana Perforazioni E Montaggi), bardzo duża i poważna firma, dobrze mi znana, zamierzałem nawet raz dla niej pracować, ale znana głównie z budowania podmorskich rurociągów, m.in North Stream (czyli na Bałtyku, Rosja – Niemcy), czy South Stream. Saipem jest fragmentem wielkiego włoskiego koncernu Eni (jak Shell, BP, Total, czy nasz malutki Orlen).
Firma ta zazwyczaj pracuje dobrze i wydajnie, oczywiście, jak ma prawidłowo podpisany kontrakt, inwestor wie dokładnie czego chce, a jego nadzór potrafi skutecznie wyegzekwować wykonanie, harmonogram i jakość wykonania. A następnie uruchomienia, testy i odbiór.
Jest jednak pewien poważny haczyk. Włoski Saipem zbyt mocno związał się z putinowskim Rosneftem. A komu, jak komu, Rosjanom bardzo zależy, by Polska nie miała jak najdłużej swojego terminalu LNG.
Oni by najchętniej przejęli w Polsce cały sektor naftowy i gazowy. Za rządów komuchów byli już bardzo, bardzo blisko przejęcia nie tylko gdańskiej rafinerii Lotosu, ale także gdańskiego, najgłębszego na Bałtyku terminalu paliwowego. Jak wówczas przypływałem tam norweskimi tankowcami, by ładować ruską ropę, która przychodziła do Gdańska odnogą rurociągu "Przyjaźń", to słyszało się tam, w Gdańsku tylko mowę rosyjską.
Potem jeszcze chcieli przejąć Orlen i polskie rurociągi. Czarnym Piotrusiem tych ruskich zakusów jest pan doktor Kulczyk, wraz ze swoim pracownikiem, ex-prezydentem Kwaśniewskim.
Zasadnicze pytanie na dzisiaj, tuż po kontroli NIKu jest takie:
- czy taki totalny bałagan i chaos na budowie terminalu jest dlatego, że wykonawcy, Włosi, sterowani przez Rosjan, robią wszystko by spowolnić i odsunąć moment uruchomienia gazoportu;
- lub, czy taki totalny bałagan i chaos na budowie terminalu jest dlatego, że polska strona, inwestor, nadzór i rząd polski jest taki nieprofesjonalny, żeby nie powiedzieć byle jaki, podpisał fatalne kontrakty, nie daje sobie rady i ku zadowoleniu Włochów, którzy zgarną dodatkową forsę, wszystko się ślimaczy;
- a może, jak to często u nas bywa, ktoś wziął w łapę, nie ważne, czy od Ruskich, czy od Włochów, jakiś minister, albo wice, albo dyrektor departamentu, żeby właśnie budowa gazoportu trwała jak najdłużej.
Wszystko jest możliwe...
Na moje oko z boku, może... i to bardzo wątpliwe może, w lipcu zakończy się budowa gazoportu przez Włochów. Będzie wielka uroczystość, bal i fiesta, wstęgi, ordery i orkiestra; oczywiście wysokie premie i ogólny zachwyt w mediach. Tylko...
Od zakończenia budowy do uruchomienia jeszcze daleka droga. Musi być setki odbiorów i testów, w tym przez niezależnych międzynarodowych inspektorów. Potem próby (choć już pewne widziałem – zbiorniki napełniono wodą do badania szczelności) i odbiory, odbiory, setki podpisów, atestów, certyfikatów – jak zawsze przy nowym projekcie. Katarczycy nie zbliżą się nawet do Bałtyku, jak nie zobaczą wszystkich ważnych międzynarodowych certyfikatów, włączając w to najnowsze ISO.
Otóż na moje oko z boku dobrze będzie, jak uporają się z tym w pół roku.
Więc może wreszcie pierwszy skroplony gaz LNG z katarskiego gazowca Świnoujście zobaczy może w lutym, marcu przyszłego roku.
Pucułowaty gostek od Kopaczowej twierdził publicznie w telewizji, że, wszystko już jest gotowe w 95,7%, pewnie dostanie medal i wysoką premię.
A kto pójdzie siedzieć? Może stróż i inżynier Maliniak (w zawieszeniu).
.
Ps. Wiele szczegółów pominąłem świadomie, jak np. napęd turbinami parowymi na starszych gazowcach LNG.
.
Komentarze
08-08-2015 [14:12] - NASZ_HENRY | Link: Kto by nie wziął to CBA
Kto by nie wziął to CBA będzie miało po wyborach zajęcie ;-)
08-08-2015 [17:46] - TKJ | Link: A potem 'sądy' uniewinnią
A potem 'sądy' uniewinnią hurtowo wszystkich. No chyba, że z "sąduf" zrobią się SĄDY. I Im się marzyło budowanie elektrowni Atomowej? Teraz byśmy się modlili - żeby nie ruszyła.
08-08-2015 [14:43] - jdj | Link: "No i okazało się, że miałem
"No i okazało się, że miałem rację!"
Pewnikiem! Toż to nie jest loteria, ale reguła - czy ona kiedy otarła się o prawdę?
Z szacunkiem, ED
Właśnie przeczytałem III tom Archipelagu Gułag - jakże duże podobieństwo metod, kłamstwa, bezczelności PO z późnym Sowietem; wszędzie - w biurokracji, sądach, a także bierności obywateli (by się załapać), niestety ...
09-08-2015 [04:41] - jazgdyni | Link: Jestem przekonany, że to nie
Jestem przekonany, że to nie jest głupota i nieudacznictwo. To świadome działanie na szkodę państwa, a na korzyść obcych sił. Mam nadzieję, że prawnicy będą mieli dużo do roboty, bo jest to ewidentna zdrada stanu.
08-08-2015 [16:27] - xena2012 | Link: czyli,, to coś w łapę''musi
czyli,, to coś w łapę''musi być ba tyle duże żeby skruszyć morale ministra,dyrektorów,pozwolić na nie dotrzymanie warunków umowy i terminów.Przypuszczam,że i na wiosnę gazoport nie będzie gotowy ale podobnie jak w przypadku Stadionu Narodowego wcześniej zapłaci się i rozda odznaczenia.Podejrzewam,że przed wyborami pani Kopacz uroczyście otworzy gazoport telewizja sfilmuje coś tam,po czym zamknie się go na czas nieokreślony.Czyż nie tak było z obwodnica bodajże pod Inowrocławięm i dumny Komoroeski lansujący się na tle trzech ciężarówek jadących w kółko w zasięgu kamery?
08-08-2015 [19:43] - żeglarka | Link: W tym temacie w zasadzie nie
W tym temacie w zasadzie nie powinnam się wypowiadać- jestem kompletnym laikiem ,ale korci mnie taka myśl(jestem mieszkanką małego miasta powiatowego nad Zatoką Pucką).Czy nie można było powtórzyć litewski model na Zatoce Puckiej i powiązać pływający terminal z Kosakowem ?
08-08-2015 [21:23] - Jabe | Link: Zgaduję, że byłoby to zbyt
Zgaduję, że byłoby to zbyt tanie rozwiązanie.
09-08-2015 [04:47] - jazgdyni | Link: Witam To nie takie proste. Po
Witam
To nie takie proste.
Po pierwsze, Zatoka Pucka jest za płytka. Statki LNG, na których by składowano gaz mają około 12 metrów zanurzenia. Już nawet Gdynia miałaby kłopot.
Po drugie,mimo wszystko ciągle jest niezbędna infrastruktura lądowa. Można by było uniknąć kosztownych zbiorników, ale ciągle potrzebny jest terminal odbioru ciekłego gazu ze statku (to nawet może być specjalna boja z rurociągiem) oraz stacja zgazowywania ładunku. No i oczywiście - rurociągi w Polskę.
Pozdrawiam
09-08-2015 [10:05] - żeglarka | Link: Zgadzam się z autorem
Zgadzam się z autorem artykułu ,że należy, w te pędy dokonać rozliczeń osób odpowiedzialnych -za to: dlaczego gazport nie został oddany w 2012 roku? i dlaczego do dnia dzisiejszego nie możemy pokazać Putinowi- (słynnego gestu sportowca W.Kozakiewicza )wała.
Pozdrawiam.
09-08-2015 [12:07] - żeglarka | Link: Przeczytałam już nie pamięta
Przeczytałam już nie pamięta gdzie,że 10 kilometrowy odcinek drogi ekspresowej S8 między Konotopą a warszawską ulicą Powązkowską w stolicy kosztował 3,2 miliarda złotych-oczywiście bez zachowania terminów. To wiadukt-most autostradowy Millau we Francji ( w roku 2012 miałam przyjemność po nim jechać ) należy do najwyższych na świecie, a koszt budowy odcinka 2.5 km. wyniósł 394 mln euro(około 1.5 miliarda zł)i został oddany-wow! przed terminem! .No,no Polak potrafi-wybudować najdroższa drogę na świecie! no i zasługuje na wpis do księgi rekordów Guinessa.Co natomiast wyjątkowego w polskim odcinku autostrady? Jakość wykonania- zaniżone ilości asfaltu w warstwach bitumicznych, zbyt małą grubość warstw jezdni, rozmycia skarp na całym odcinku trasy, uszkodzenia betonowych barier w pasie dzielącym jezdnie i spękania na nowych obiektach mostowych.Na odcinku drogi ekspresowej S8 między Konotopą a warszawską ulica Powązkowską jest za mało asfaltu w asfalcie. Wykonawca udzielił na wspomnianą inwestycję... 2 letniej gwarancji!!!A propos ,czy w Polsce oddano jakąś inwestycję w terminie?
10-08-2015 [05:16] - jazgdyni | Link: Droga żeglarko, mówmy to bez
Droga żeglarko,
mówmy to bez ogródek - u nas wszystkie inwestycje są tak drogie i tak marne, bo niestety, piszę to ze wstydem, w Polsce się niesamowicie kradnie. Gdy dziesięć lat temu zbudowano moje malutkie osiedle, to w pobliżu powstała elegancka willa. Wszyscy wiedzą, że to tak zwane "nadwyżki" z budowy. Więc kradnie się asfalt na drogach, cement, i oczywiście bierze się w łapę. Bez tego nic niestety nie powstaje.
Gdy to złodziejstwo się ukróci, to w końcu możemy być bogaci.
Pozdrawiam
09-08-2015 [12:35] - minimax | Link: Witam Czy może się Pan
Witam
Czy może się Pan odnieść do sposobu budowy litewskiego terminalu gazowego, który powstał na morzu, nie na lądzie?
Czy taka forma jest możliwa do zastosowania u nas? Celowo nie piszę, że w Polsce, na to przyjdzie jeszcze czas.
Pytam, bo taka dryfująca budowla jest ponoć wielokrotnie tańsza i szybsza w realizacji niż konstrukcja na stałym lądzie. Poza tym, Bałtyk to właściwie jezioro polodowcowe i jest dość płytki - zatem czy nie można zbudować gazoportu tak jak sie stawia platformy wiertnicze - na palach wbitych w dno tam, gdzie płytko? Bo z tego co Pan opisał ryzyko eksplozji jest znaczne, przy stałym występowaniu w tej samej lokalizacji ziści się na pewno - zatem byłaby to lokalizacja najbezpieczniejsza - zarówno pod względem "rozpraszalności" wycieków [ustawiczne wiatry, falowanie powierzchni, brak kieszeni retencji], jak i pod względem braku osiedli ludzkich w zasięgu eksplozji.
Poza tym do zgazowania LNG potrzebne są znaczne ilości ciepła, a przy umiejętnym wykorzystaniu wody morskiej może ona stanowić praktycznie niewyczerpane źródło ciepła, zwłaszcza gdy proces byłby wspomagany tzw. pompami ciepła.
Zatem czy sama decyzja o LOKALIZACJI NA LĄDZIE nie jest DYWERSJĄ?
Pozdrawiam
10-08-2015 [05:26] - jazgdyni | Link: Witam Może takie rozwiązanie
Witam
Może takie rozwiązanie jest dużo szybsze, ale czy dużo tańsze? Nie wiem.
Nigdy nie widziałem analizy porównawczej obu rozwiązań.
W litewskim rozwiązaniu trzeba kupić lub wyczarterować gazowiec LNG, by pełnił rolę FSO - Floating Storage Object - pływającego magazynu gazu. Raz - trzeba go załadowywać regularnie z innych gazowców, co jest nietanią operacją STS (ship to ship). Następnie, czy to przy boi, czy przy nabrzeżu musi on wyładowywać ciekły gaz do instalacji lądowych, gdzie przeprowadza się proces zgazowania i dystrybucji. Oczywiście infrastruktura lądowa jest dużo prostsza i tańsza, oraz zajmuje mniejszą powierzchnię.
Ja jednak jestem zwolennikiem trwałego terminalu gazowego.
Pozdrawiam
10-08-2015 [12:31] - minimax | Link: Witam i dziękuję za
Witam i dziękuję za odpowiedź.
Rzeczywiście, na oko trudno to rozstrzygnąć, choć widzę 1 kluczowy aspekt - koszt ciepła zgazowania LNG.
Na lądzie, bez specjalnych zwolnień i/lub zezwoleń, energia elektryczna obciążona jest podatkami i daninami takimi jak przesył, VAT i akcyza. W Polsce nawet elektrownie muszą uiszczać te opłaty za prąd zużyty przy produkcji prądu.
Zaś na morzu można mieć własną siłownię i prąd z turbin gazowych i/lub wiatrowych bez podatków, o cieple z wody morskiej nie wspominając...
Dzięki jeszcze raz za przybliżenie tematu.
Pozdrawiam
10-08-2015 [13:23] - jazgdyni | Link: Witam Lądowy terminal i
Witam
Lądowy terminal i regazyfikacja to jeszcze dodatkowe efekty. Oczywiście LNG najlepiej ogrzewać wodą morską. To nie takie drogie. A dodatkowo, można odzyskać i utylizować "energię zimna", na przykład do skraplania tlenu i innych gazów. Więc to dodatkowy zysk. Poza tym można też stosować transport ciekłego LNG do odbiorcy w specjalnych cysternach, czy to kolejowych, czy samochodowych. To się powszechnie robi.
Pozdrawiam
09-08-2015 [13:02] - Wiki | Link: Witam, Rok temu podczas
Witam,
Rok temu podczas rozmów z miejscowymi w Świnoujściu (osobiście zaświadczam) ludzie komentowali, że dopóki polskie brygady były zaangażowane w budowie, to jakoś to szło. Lecz pewnego dnia padła decyzja, że zastąpią nas Włosi i od tamtej pory zaczęły się problemy. Nie dość, że Włosi zarabiają tam cztery - pięć razy więcej, dodatkowo mają dodatki za wynajem lokali w mieście (tutaj ku uciesze właścicieli tych lokali - i akurat ta kasa zostaje w kraju) to na dodatek nic nie idzie tak jak potrzeba. Kłopoty się piętrzą od tych formalnych związanych z kontraktem, na technicznych kończąc. To może jeszcze daleko od teorii spiskowej, ale coś jest nie tak.
Mam nadzieję, że próba rozliczenia tych bandytów nie skończy się tak jak ostatnia noc rządu Olszewskiego.
Pozdrawiam
w
10-08-2015 [05:30] - jazgdyni | Link: Tutaj odbywała się dziwna
Tutaj odbywała się dziwna gra. Za którą w całości winię stronę polską. Cała ta spolegliwość wobec Włochów jest bardzo podejrzana. Czy przepływają łapówki by tak było. W każdym bądź razie pozawierano fatalne, nieprofesjonalne kontrakty, za które odpowiada rząd. Coś tu strasznie śmierdzi.
Pozdrawiam
10-08-2015 [10:52] - jazgdyni | Link: Pan Kuźmiuk potwierdza moje
Pan Kuźmiuk potwierdza moje obawy:
http://naszeblogi.pl/56486-zos...
.