Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Koty
Wysłane przez St. M. Krzyśków... w 11-07-2015 [09:45]
Późną wiosną uczestniczyłem w ciągu miesiąca w trzech pogrzebach. Każdej z tych śmierci towarzyszyły moje osobiste, niełatwe refleksje i żal. Przypuszczalnie dlatego, że znajduję mocne oparcie w wierze, moje zafrasowanie przy okazji tych smutnych pożegnań było wszakże mniejsze niż moja żałość w obliczu cierpienia przyrody spowodowanej przez te koty. Obserwowałem, jak od samego przylotu ptaków i rozpoczęcia okresu lęgowego krążyło wokół mojego domu przynajmniej pięć kotów. Penetrowały teren, czaiły się ukryte albo w bezruchu, cierpliwie czekały na nieuwagę ptaka. Są to zwierzęta syte, dobrze utrzymane. Polowały li tylko dla zaspokojenia swojego instynktu łowieckiego. W żadnym z kilku niżej położonych gniazd, jakie obserwowałem, nie zostały odchowane pisklęta. Znajdowałem martwe ptaki, te z rodziny drozdowatych, co najwyżej trochę nadjedzone. Nie ostały się nawet sprytne rudziki, zwykle gniazdujące gdzieś w zakamarkach budynków gospodarczych. W starych porzeczkach zawsze było jakieś gniazdko, tym razem żadnego - całe dnie leżało tam przebiegłe kocisko. Z roju ptaków, jakie pojawiły się na wiosnę , postały nieliczne, dające znać o swojej obecności śpiewem, który brzmiał nienaturalnie, mając za tło ciszę a nie ptasi rozgardiasz, jak to onegdaj bywało.
Rozmawiałem o tej sytuacji z fanatyczną miłośniczką przyrody i kotów. Zdobyła się jedynie na podsunięcie mi bezsensownego rozwiązania: miałbym odwiedzić wszystkich sąsiadów, do których przypuszczalnie należały te koty i poproszenie ich, aby trzymali swoje zwierzęta pod kluczem. Zapytałem ją czy swoje siedem kotów też byłaby gotowa zamknąć. Wiem, że nie. Jej ostateczna odpowiedź jest wyrazem bezmyślności, obłudy, ucieczką przed własną odpowiedzialnością i wykrętem. To sztampa i reguła, że ktoś taki, kompetentny z racji zamiłowań i stosownego wykształcenia, ucieka od trzeźwej oceny i szerszego spojrzenia na tą sprawę. Uciekają przed tym wszyscy, bowiem wałęsające się koty widać wszędzie: w miastach, na przedmieściach, na wsi, na skraju lasów. Trwa wielkie mordowanie ptaków. Liczba gryzoni została skutecznie pomniejszona przez człowieka za pomocą arsenału trucizn. Kot przestał pełnić rolę zwierzęcia współpracującego z człowiekiem, a stał się bardziej zabawką a najbardziej krucha cząstka ekosystemu z kolei jego zabawką i ofiarą. Trudno wniknąć w mniej eksponowane interakcje na styku działalność człowieka – przyroda, ale przedstawione tu okrucieństwo zespołu drapieżników tworzonego przez ludzi i koty widzi chyba każdy. I każdy chyba odczuwa potrzebę naprawy tego.
Zostawmy w tej chwili szczegóły, zostawmy te niewinne koty. Uogólnijmy to: pojawił się jakiś palący problem społeczny. W jego obrębie widać masę złego: egoizm, bezmyślność, bezradność, bezkarność. Czy społeczeństwo polskie lub jego dowolna część potrafi sobie poradzić z tym samo? Bez odwzorowywania i małpowania przepisów zagranicznych. Bez czekania na instrukcje od Unii Europejskiej i oenzetowskich agend. Jeśli nawet ten nasz społeczny rozum jest malutki, to w imię ogólnego dobra powinno się go zacząć używać, może się rozwinie. Posłuży temu oczyszczanie przestrzeni publicznej z kłamstwa oraz inercji, zarówno tej obywatelskiej jak i urzędniczej. Znalezienie skutecznego, szybkiego rozwiązania w jednej, w kilku kwestiach uwolniłoby z czasem pełnię energii społecznej, pozwalającą rozprawić się z tym, co fałszywe i niesprawiedliwe.
Komentarze
11-07-2015 [10:47] - Andrzej W. | Link: To jest o ludziach, nie o
To jest o ludziach, nie o kotach. Jestem miłośnikiem kotów. kto zna ten wie. Odchowałem kilka pokoleń kotów na targowisku. Wiele razy widziałem, gdy opasłe, rozleniwione, "bezdomne" kocice pozwalały karmić się z ich misek gołębiom i srokom. Zwłaszcza sroki. Te zupełnie nic sobie nie robiły z tej asystencji...
Moja jedna kocica wyłapuje mi ryby z oczka, zdarza się, że któraś przyniesie ptaszka.
To jest tekst o ludziach, nie o kotach...
Pozdrawiam.
11-07-2015 [22:50] - St. M. Krzyśków... | Link: Dokładnie - to jest o
Dokładnie - to jest o ludziach. Właśnie to było moją intencją. Gratuluję wyczucia - w pierwotnym moim zamyśle ten wpis miał być pierwszą z połówek tekstu, który mówi o zabijaniu. Postanowiłem to rozdzielić, gdyż wydawało mi się, ze wzajemne odniesienie ptaki – koty – ludzie będzie niezbyt jasne. Drugą część, dotyczącą nowoczesnego rolnictwa i nieświadomości, wkrótce napiszę. Uzupełni rozpoczęty tu wątek myślowy. Będzie tylko o ludziach – jedni giną, jak te ptaki; drudzy, niewidoczni, patrzą na to.
Pozdrawiam
11-07-2015 [16:37] - onion13 | Link: Mieszkam właśnie z 7 kotami,
Mieszkam właśnie z 7 kotami, w pogrzebach od wiosny uczestniczyłem kilku w tym własnej matki. I tyle w tym temacie. Nie upolityczniałbym tego, ale każdy ma prawo do swojej opini
11-07-2015 [22:59] - St. M. Krzyśków... | Link: Sądzę, że temat jest sednem
Sądzę, że temat jest sednem polityki. Dotyka spraw o rozległym zakresie i prawie każdego człowieka osobiście.
Też bardziej wolę koty niż psy:)
11-07-2015 [22:11] - gorylisko | Link: hmmmm... swego czasu
hmmmm... swego czasu mieszkałem na betonowym osiedlu, stylu...puxnego gomułki tj. mała kuchnia, łazienka, dwa pokoje... powiem tak, Bogu dzięki za koty... gdyby nie one to miałbym szczury wielkości kotów...
koty na osiedlu w większości dzikie... ptaki, tych nie brakowało, gołębie, sroki, wróble...etc.
u kolegi w Hamburgu, kotów niema ale szczury...robią wrażenie...
czy pan czasem nie przesadza...fakt, więkoszść ekologów czy innych miłosników zwierząt jest zwyczajnie pieprznieta...ale czy z tym pomorem w okolicy pan nie przesadza ?
ostatnio czytałem wpis jednego gościa któren opisywał zaniki rojów pszczelich... bo hameryak sieje ferromagnetykami i biedne pszoczoły gubia orientację etc. z tego co mnie wiadomo, to pszczoły orientują się na słońce a nie na kompas magnetyczny...ale wszystkiemu winna hameryka...i te jej militarne projekty...
11-07-2015 [23:38] - St. M. Krzyśków... | Link: W żadnym stopniu nie
W żadnym stopniu nie przesadzam. Przedstawiłem po prostu fakty z życia zwierząt. Jestem rolnikiem starej daty i stąd trudno mnie posądzać o zbytnie rozczulanie się nad losem zwierząt, małych i dużych. Myślę przede wszystkim o ludziach, których wzloty i upadki łatwo zilustrować posługując sie światem ożywionej przyrody.
"Koty" należy widzieć jako tekst o nieistnieniu ekologów w Polsce.
Przed 30 laty w mojej okolicy wystepowały wszystkie gatunki żab, poza kumakiem górskim. Teraz praktycznie nie ma żadnych. Zabiło je stosowanie pestycydów. Oto fragment czegoś, wobec czego słowo pomór jest za słabym określeniem.