Pamiętamy, jak to Bronisław Komorowski - zaczynając dopiero wspinaczkę po swoją "Koronę Himalajów" - przy każdej nadarzającej się okazji meldował się przy grobie Generała. A tak się zwykle działo, że towarzyszyły mu przy tym jakieś media, dla których miał budującą opowieść o przywiązaniu do wartości drogich swemu wielkiemu "wujkowi". Internauci szybko zakwestionowali to "wujostwo", okazało się bowiem, ze jest z nim tak, jak i z herbem Bora - "Korczak", który Bronisław Komorowski ma wygrawerony na sygnecie - prawdopodobnie kupionym od Austriaków w XIX wieku
Niezbyt sympatyczny początek prezydentury ma jednak znacznie gorszy koniec. Podpieranie się deklaracjami o rzekomych, silnych więziach, zarówno rodzinnych, jak i emocjonalnych, jakie miały pana prezydenta łączyć z dowódcą Powstania Warszawskiego, kończy się w Berlinie napluciem na grób Generała:
- W jakiejś mierze polski zryw niepodległościowy 1 sierpnia 1944 r. wpisuje się (niezależnie od intencji) także w ten kalendarz wydarzeń, w których funkcjonuje tradycja 20 lipca 1944 r., a więc tradycja zamachu na Hitlera.
Historyk, nawet taki, któremu w pisaniu pracy magisterskiej pamagał teść ubek, powinien wiedzieć, że zamach na Hitlera, to tylko efekt przegrywania przez niego wojny i próba ratowania tego, co jeszcze, według rachuby zamachowców, można było uratować. I gdyby wojna potoczyła się inaczej, to Stauffenberg piłby z Hitlerem szampana, oraz, że czczony przez niego w Berlinie zamachowiec nie miał nic przeciwko mordom na Polakach, czy Żydach.
A ponadto, nawet średnio rozgarnięty polityk powinien mieć świadomość zmywania przez Niemców, przez rozmywanie i dzielenie się z innymi, piętna narodu zbrodniarzy i nie robić za statystę w kolejnej odsłonie serialu "Nazi matki, nazi ojcowie".
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3307
Komorowski któremu pracę magisterską pisał teść zapewne nie był też przykładającym się do nauki studentem.Wystarczyło nazwisko teścia,aby szacowne grono profesorskie w pośpiechu zapełniało indeks pozytywnymi ocenami.A teraz sprytnie dał sygnał w Berlinie,że na niego Niemcy mogą zawsze liczyć.Pewno wkrótce zaczną się sypać nagrody,granty ,odznaczenia,kolejne ,,honoris casa'' oczywiscie za ,,wykłady''.
Oj, starowny z niego jegomość, ale oni już tak mają, tam wszyscy tacy.:)