Abp Wielgus – ofiara okoliczności?

Współpraca arcybiskupa z bezpieką została potraktowana pretekstowo, zaś cała sprawa ma korzenie sięgające o wiele głębiej.

I. Zmowa milczenia

W związku z opublikowanymi pod koniec ubiegłego roku wspomnieniami abp. Stanisława Wielgusa wracają wydarzenia z przełomu lat 2006/2007. A w zasadzie – miałyby szansę powrócić, gdyby książka „Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki. Historia mojego życia” została dostrzeżona przez media i publicystów, którzy w sprawie arcybiskupa odegrali wówczas wiodącą rolę. Tymczasem, jakoś tak się składa, że wszyscy z „Gazetą Polską” na czele, starannie patrzą w innym kierunku, pomijając publikację wymownym milczeniem. Zastanawiające, tym bardziej, że przecież konfliktowi wokół hierarchy nadano status sporu fundamentalnego dla dalszych losów polskiego Kościoła. Książkę zauważyły – co naturalne – media związane z ojcem Tadeuszem Rydzykiem, które konsekwentnie broniły i bronią dobrego imienia arcybiskupa, natomiast ze strony jego ówczesnych oskarżycieli – cisza. Podobnie było z wcześniejszą o rok książką dziennikarza „Naszego Dziennika”, Sebastiana Karczewskiego „Zamach na Arcybiskupa. Kulisy wielkiej mistyfikacji”. W jednym i drugim przypadku zero odniesień do argumentów, opinii, polemik. Przytoczę tu wymowny obrazek: otóż podczas jednego z niedawnych spotkań w Klubie Ronina ktoś z publiczności zwrócił się do Tomasza Terlikowskiego w tonie, czy ten odnośnie swej postawy wobec abp. Wielgusa nie ma sobie nic do zarzucenia. Skonfundowany publicysta, odwracając głowę, był w stanie rzucić tylko „nie ja go odwoływałem i nie ja werbowałem”. I tyle.

Dlatego dobrze się stało, że autobiografii poświęcił obszerny tekst Sławomir Cenckiewicz. Artykuł „Krzywda i thriller arcybiskupa Wielgusa” zawieszony na portalu tygodnika „Do Rzeczy” pozwala nam wejrzeć w splot okoliczności towarzyszących sprawie aż po dramatyczny finał w trakcie pamiętnego ingresu do warszawskiej archikatedry 7 stycznia 2007. Przyznam się, że sam również prześlepiłem ukazanie się książki, więc z tym większym zaciekawieniem przeczytałem analizę Cenckiewicza.

II. Drugie dno

W tym miejscu muszę powiedzieć, że w czasie trwania wydarzeń składających się na tzw. „sprawę Wielgusa” bez większych zastrzeżeń przyjmowałem narrację „Gazety Polskiej” - TW „Grey” to TW „Grey” i nie powinien obejmować godności kościelnych, koniec kropka. Zresztą, kwestia kościelnej lustracji, nigdy do końca nie przeprowadzonej, wciąż pozostaje aktualna, podobnie jak oczyszczenie wielu innych środowisk oddziałujących na życie publiczne oraz atmosferę intelektualną i duchową współczesnej Polski. W miarę upływu czasu w coraz większym stopniu dopuszczałem jednak możliwość, że współpraca arcybiskupa z bezpieką została potraktowana pretekstowo, zaś cała sprawa ma korzenie sięgające o wiele głębiej.

Jak pamiętamy, przy okazji „sprawy Wielgusa” zawiązały się dość egzotyczne sojusze. Część medialnego mainstreamu doznała nagłego nawrócenia na lustracyjną wiarę powtarzając argumenty tak znienawidzonych w innych okolicznościach rozliczeniowych „inkwizytorów” grzebiących się w „ubeckim szambie”. Z kolei np. Radio Maryja czy „Nasz Dziennik” momentami ocierały się o kopiowanie antylustracyjnej retoryki „Gazety Wyborczej”, która nota bene zajęła wówczas ambiwalentne stanowisko, w pewnym momencie udostępniając nawet atakowanemu arcybiskupowi swe łamy na wywiad w którym znalazła się pochwała linii „Wyborczej”.

Sam abp Wielgus przyczyn nagonki upatruje w zakulisowym działaniu masonerii, której nie w smak były konserwatywne poglądy dostojnika piętnującego wielokrotnie lewacki postmodernizm i lansowane przezeń antywartości. Nie ulega wątpliwości, iż ten konkretny hierarcha na tak prestiżowym stanowisku jak warszawskie arcybiskupstwo był dla wielu osób i środowisk szalenie niewygodny i to z szeregu różnych przyczyn. Metropolita warszawski o tak jednoznacznych i wyrazistych przekonaniach, otwarty sympatyk Radia Maryja, był nie do strawienia dla lewicowych salonów, polityków obozu postmagdalenkowego, czy kościelnych liberałów. Co innego, gdy głosi swe przesłanie w prowincjonalnym Płocku, a co innego, gdyby podobny przekaz wybrzmiewał z archikatedry warszawskiej. Ale nie tylko ta strona mogła mieć interes w usadzeniu hierarchy. I tu pozwolę sobie naszkicować własną hipotezę, która z tego co się orientuję, chyba do tej pory nie zaistniała w przestrzeni publicznej.

III. Akcja polityczna?

Na jej trop naprowadziła mnie lista wrogów i przyjaciół, których arcybiskup wymienia w swej książce. Do przyjaciół zalicza m.in. Romana Giertycha, Andrzeja Leppera, Waldemara Pawlaka, Jana Engelgarda, Bogusława Kowalskiego, Waldemara Gontarskiego i Włodzimierza Blajerskiego. Widać tu pewną prawidłowość – są to albo osoby związane z Radiem Maryja, albo polityczni konkurenci PiS z różnych opcji, w tym narodowo-katolickiej, przy czym obie grupy częściowo się pokrywają. Przypomnijmy sobie teraz polityczną atmosferę końca 2006 i początku 2007 roku. Koalicja PiS-LPR-Samoobrona wisi na włosku. Trwają przepychanki wokół uchwalenia ustawy budżetowej, realna staje się perspektywa przedterminowych wyborów. Polityczne zapasy w łonie koalicji nie ustają ani przez chwilę, dopiero co miała miejsce wykreowana przez TVN afera z „taśmami Beger”. I w tym wszystkim nagle narodowo-katolicka konkurencja PiS po prawej stronie zyskałaby potężnego sojusznika w osobie metropolity warszawskiego – abp. Stanisława Wielgusa. Do tego możnego protektora w szeregach episkopatu pozyskałby ojciec Rydzyk, którego lojalności PiS i bracia Kaczyńscy nigdy nie mogli być do końca pewni i który promował w swych mediach rywali PiS z grona „przystawek”.

W międzyczasie, od 29 października 2006, trwają rozmowy na temat objęcia metropolii warszawskiej przez abp. Wielgusa, ostatecznie papież Benedykt XVI podpisuje bullę nominacyjną 6 grudnia. Wkrótce następuje odpalenie afery – 19 grudnia Tomasz Sakiewicz, nie kryjący się ze swymi sympatiami zwolennik PiS, ogłasza, że nowo mianowany metropolita był tajnym współpracownikiem komunistycznych służb. Rozpoczyna się medialna jatka zakończona, jak wiemy, ustąpieniem arcybiskupa. 3 stycznia 2007 prof. Marek Wichrowski kopiuje w IPN dokumenty dotyczące abp. Wielgusa i przekazuje je Tomaszowi Sakiewiczowi (z czego wynika, że wcześniej Sakiewicz prawdopodobnie dysponował jedynie informacjami z drugiej ręki), fakt współpracy potwierdza 5 stycznia Kościelna Komisja Historyczna, wreszcie dochodzi do narady w nocy 6/7 stycznia w Pałacu Prezydenckim z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nuncjusza apostolskiego abp. Józefa Kowalczyka, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp Józefa Michalika i sekretarza KEP bp Piotra Libery, podczas której ustalono, że abp Wielgus zrzeknie się urzędu podczas ingresu. Nieco wcześniej do Rzymu udał się Przemysław Gosiewski, który wspólnie z ambasador Hanną Suchocką uzyskał zgodę papieża Benedykta XVI na rezygnację abp Wielgusa. Resztę znamy.

Podsumowując, uważam, że przeciwko abp Wielgusowi zagrał splot różnych czynników i interesów. Widzę to następująco: mainstream polityczno-medialny III RP (i być może ta nieszczęsna masoneria) wszedł w temat, bo nadarzyła się okazja utrącenia niewygodnego ideologicznie hierarchy. W interesie Jarosława Kaczyńskiego i PiS leżało niedopuszczenie do wzmocnienia rywali politycznych po prawej stronie i zbytnie usamodzielnienie się ojca Rydzyka. Swoje, prócz robótki dla PiS, miał tez do ugrania Tomasz Sakiewicz – zależało mu na osłabieniu toruńskich mediów ojca Rydzyka z którym rywalizuje o patriotyczny target i „rząd dusz” na prawicy. No i jeszcze liberalne skrzydło episkopatu, także niechętne redemptoryście. Słowem, chodziło tu o wszystko, tylko nie o lustracyjne pryncypia. Sądzę, że w innych okolicznościach abp Wielgus objąłby godność metropolity bez przeszkód. Pamiętajmy, że abp. Józef Kowalczyk nie ucierpiał w związku ze swą rejestracją jako Kontakt Informacyjny „Cappino”. Nic dziwnego więc, że ówcześni oskarżyciele teraz wolą wspomnień swej politycznej ofiary nie zauważać.

Na marginesie, przypuszczam, że przynajmniej część publicystów mogła w całej aferze uczestniczyć nieświadomie, choć trudno mi uwierzyć, by był to akurat Sakiewicz. Ale już Terlikowski, Pospieszalski czy ks Tadeusz Isakowicz-Zaleski mogli nie zdawać sobie sprawy o co tak naprawdę toczy się gra. Zapewne wielu łyknęło lustracyjny pic – że chodzi tu o oczyszczenie, rozliczenie, naprawę Kościoła itd. Sam tak sądziłem. To trochę jak ze sprawą prof. Kieżuna – ot, wojenka między dwoma tygodnikami wymknęła się spod kontroli, a my się mamy ekscytować „pryncypiami”.

***

Kończąc – abp Stanisław Wielgus nie jest moim bohaterem. Fakt współpracy z SB wydaje się ewidentny. Nie po drodze mi również z niektórymi jego „przyjaciółmi”, antylustracyjnymi poglądami i kilkoma innymi kwestiami. Jednak nie znoszę być traktowany przedmiotowo – niezależnie, czy robią mnie w trąbę „nasi” czy „nie-nasi”. A przede wszystkim, lubię wiedzieć co jest grane – i stąd ten tekst.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 4 (74) 02-08.02.2015

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika cichy

06-02-2015 [21:36] - cichy | Link:

panie GG.
jak nie kijem Go to....kazdy sposob jest dobry do walki z KK..szkoda tylko ze czarna robote robia ci co nie tyle nie powinni byliby tego robic...ale wszyscy przez pana wymienieni --nie maja do tego zadnego moralnego prawa--....w taki to banalny sposob "prawa strona"??!!(sic)..pozwala sie rozgrywac..to nie przykre..to ponizej ludzkiej godnosci..ale za to zostanie im potwornych rozmiarów "moralniaczek"..bo tak naprawde niczego nie zyskali..a po latach widac komu i czemu to mialo sluzyc..a..i.. ugrac tez nic sie nie dało..

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

06-02-2015 [21:56] - Gadający Grzyb | Link:

Lustracja jako taka nie jest walką z Kościołem - przeciwnie, może tylko pomóc. Źle się robi dopiero, gdy lustracja służy jako pretekst do osiągania zupełnie innych celów - i coś takiego mieliśmy w przypadku "sprawy Wielgusa"

Obrazek użytkownika Mariusz Cysewski

07-02-2015 [10:09] - Mariusz Cysewski | Link:

Myślę że w "sprawie Wielgusa" ma pan potężny dysonans wartości który pan nawet zauważa - choć tylko momentami. Ale i liczy pan, że nie zauważą o inni. "Lustracja jako taka (...) może tylko pomóc. Źle się robi dopiero, gdy lustracja służy jako pretekst do (...) innych celów" - no to rezygnuj pan z lustracji, skoro służy tylko jako pretekst. Nie śmiem przypuszczać, że rozmyślnie pan nawołuje do rezygnacji z lustracji - jak się zdaje, chce pan tylko, by nie objęła wszystkich. Czy nie tak? Zwłaszcza by nie objęła jednego rzekomego "przeciwnika" zmyślonych masonów. Z takim myśleniem problem jest tylko ten, że jeśli z przenajświętszych wymówek (no dobra: powodów) nie obejmie jednego, to potem nie obejmie i drugiego, trzeciego itd. To sprowadza ideę lustracji do absurdu. Każdego agenta można będzie objąć zmową milczenia i ochroną łajdaków, byle tylko był "nasz". Raz jedno środowisko wybroni swego, potem drugie zrobie to samo z innym licząc na wzajemność pierwszego itd.

Jak prawie zawsze w Polsce, w tej sprawie gubi pan hierarchię wartości. Najważniejsze w tej sprawie (jak dla mnie) jest to, czy nawet tak kaleka  lustracja nie będzie sprowadzana do absurdu w sposób jak wyżej, na przykładzie konkretnym - czy TW SB może zajmować to eksponowane stanowisko. Odpowiedź (dla mnie) jest prosta - nie, nie może. A że przy okazji znajdzie się ze trzy tuziny najrozmaitszych ludzi, którzy przy okazji będą chcieli piec swoje trzy/sześć/dziesięć tuzinów najrozmaitszych "półgęsków ideowych"? To fakt życia (fact of life) i tak właściwie jest zawsze, i w każdej sprawie - proszę nie udawać, że pan tego nie wie, ani nie udawać świętego oburzenia. Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

07-02-2015 [17:04] - Gadający Grzyb | Link:

Z przykrością stwierdzam, ze nie zrozumiał Pan ani słowa zarówno z notki, jak i z komentarza.
Zatem łopatologicznie:
W tekście formułuję hipotezę, że wtedy, w konkretnych uwarunkowaniach, abp Wielgus był niewygodny z różnych przyczyn i postanowiono go uwalić za pomocą lustracji. W innych okolicznościach żyłby sobie jak pączek w maśle, niczym nuncjusz-prymas "Cappino" Kowalczyk. 
I dla jasności - jestem za lustracją, również w Kościele, bez wyjątków. Abp Wielgus był TW i jako taki nie powinien sprawować godności kościelnych. Tyle, że w całej sprawie lustracja służyła jedynie za pretekst. Gdyby Wielgus lustracyjnie był czysty, a dało by się mu wyciągnąć np. "obyczajówkę", to by to zrobiono - zresztą, w jednym z programów Pospieszalskiego usiłowano wrobić go w tolerowanie pedofilii w diecezji płockiej.

Jaśniej już nie potrafię.

Obrazek użytkownika Janko Walski

07-02-2015 [18:18] - Janko Walski | Link:

Obawiam się, że pan Mariusz Cysewski także jaśniej już nie potrafi.

Obrazek użytkownika szara_komórka

06-02-2015 [22:15] - szara_komórka | Link:

Cytat z tekstu S.Cenckiewicza jest najbardziej na miejscu w obronie abp.Stanisława Wielgusa mimo jego bezsprzecznej współpracy z SB.

"W zderzeniu z bezpieką i jej metodami – szczególnie wyszukanymi i opracowanymi w pionie do walki z Kościołem i religią katolicką – wzywanie i nakłanianie seminarzysty lub księdza do spotkań i rozmów miało charakter formalny. Oto kapłan w systemie antyreligijnym i antykatolickim jest z definicji ofiarą aparatu państwowego, który władny jest umożliwić mu studia teologiczne i podróż do Stolicy Świętej.
Świecki ma więc wroga którego powinien przewalczyć uciekając się do nieograniczonego etyką lub instytucją instrumentarium. Kapłan staje naprzeciw absolutnego zła komunizmu i jego służb, które w jakiś sposób powinien ominąć. Dla kapłana komunizm jest opresją i zniewoleniem Kościoła, które trzeba przemodlić i przetrwać zważając na to, że istotą kapłańskiego powołania i najwyższym prawem Kościoła jest zbawienie dusz, a więc praca duszpasterska z ludźmi. Od tego nie ma odwrotu. Nie ma możliwości dezercji, wewnętrznej emigracji czy ucieczki, która spowoduje, że system przestanie kapłana uważać za swojego wroga. Kapłan w komunizmie nie jest w stanie zejść z linii strzału. Inaczej jest w przypadku świeckiego, który walkę z systemem mógł podjąć nawet metodami bezpośrednimi. Dla niego państwo, jego aparat represji i funkcjonariusze to przeciwnicy sami w sobie."

Perfidia nuncjusza Kowalczyka oraz zachowanie jego i innych hierarchów w tej sprawie, później aż do dzisiaj wystawia im jaknajgorsze świadectwo.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

06-02-2015 [22:29] - Gadający Grzyb | Link:

Nie jestem przekonany, czy duchownych należy traktować łagodniej - to dość ryzykowne rozmywanie kryteriów. Co innego badanie indywidualnej odpowiedzialności - kwestia zakresu, szkodliwości współpracy itp - tu można niuansować.

Co do Kowalczyka - niejasna, delikatnie mówiąc, postać. Kontakt Informacyjny, który najpierw namawia Wielgusa do objęcia arcybiskupstwa warszawskiego, a potem zamienia się w jednego z głównych "inkwizytorów"... można się tylko domyślać motywacji.

pozdr.
GG

Obrazek użytkownika Rybak

07-02-2015 [09:41] - Rybak | Link:

Na czym ta "bezsprzeczna współpraca" abp Stanisława Wielgusa polegała?
Jeżeli nie odpowiesz faktami na to pytanie, to będzie to oznaczało że sam jesteś bezsprzecznym oszczercą!

Obrazek użytkownika Vrs von Bierlin

06-02-2015 [22:16] - Vrs von Bierlin | Link:

Pretekstowo, czy nie pretekstowo potraktowano współpracę arcybiskupa, to np. nie oskarżałbym tak bardzo np. Sakiewicza. Bo to nie tak miało być.
Po pierwsze, Kościół miał dokonać oczyszczenia, kiedy zdecydowanie występował ks. Isakowicz-Zaleski, a tu sprawiedliwych ani widu ani słychu, bp. kowalczyk na Prymasa, nic...
Po drugie, czy w tej sytuacji zmieniłby coś abp Wielgus, który zachowywał się lękliwie i dziwnie, nie postawił wszystkiego na Chrystusa jak św. Paweł. Zgrzeszyłem ale wybrał mnie Pan więc to brzemię posługi Chrystusowi i ludziom przyjmuję. Przecież do takiej drogi i roli miał przygotowywać się przez całe życie, chyba czegoś tu zabrakło...
Dlatego akurat Sakiewicz nic złego nie zrobił, co najwyżej odsłonił jak jest i nawet za to jako jedyny przepraszał.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

06-02-2015 [22:34] - Gadający Grzyb | Link:

Lustracja to jedno, wykorzystywanie lustracji do rozgrywek i manipulowanie emocjami opinii publicznej, to drugie. Co do Wielgusa - jak napisałem, nie jest to mój bohater - również z powodu swojej postawy. On chyba cały czas uważa, że nie ma problemu i tylko ta masoneria się na niego uwzięła.

Obrazek użytkownika Jabe

07-02-2015 [00:21] - Jabe | Link:

A gdyby nie „manipulowano emocjami opinii publicznej”, jak by się potoczyły losy bp Wielgusa? Może to dobrze, że niecnie „wykorzystywano lustrację do rozgrywek”?

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

06-02-2015 [22:37] - Teresa Bochwic | Link:

Ciekawa koncepcja. Od Pana dowiedziałam się o istnieniu ksiażki.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

06-02-2015 [23:35] - Gadający Grzyb | Link:

Koncepcja autorska ;) W książce,  z tego co pisze Cenckiewicz, abp Wielgus winą obarcza masonerię, a to wg mnie błędny trop.

Obrazek użytkownika Opornik1953

07-02-2015 [08:47] - Opornik1953 | Link:

A wy wszyscy kim jesteście, szanowni" blogerzy".Zaczeły się wybory to musi wrócić temat lustracji i strasznego kaczora .Już was nie będę czytał bo właśnie jasno się odsłoniliście.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

07-02-2015 [17:05] - Gadający Grzyb | Link:

To proste, jestem agentem - fajnie, że zauważyłeś, brawo za przenikliwość. Nie czytaj mnie, naprawdę nie ma obowiązku.

Obrazek użytkownika Ewaryst Fedorowicz

07-02-2015 [09:28] - Ewaryst Fedorowicz | Link:

1. Moim (i całkowicie niesłusznym zdaniem) "operacja Wielgus" była instrumentem (skutecznym, jak się okazało) dla zdyscyplinowania biskupów, którzy - jak można przypuszczać - byli w znacznie części, a może i w znacznej większości umoczeni tak jak Wielgus albo i gorzej.

2. Operacja zakończyła się pełnym sukcesem, bo od jej czasu żaden biskup Władzy "nie podskoczył".

3. Jedność postaw w tej materii ks. Isakowicza-Zaleskiego i red. Sakiewicza jest gorzkim paradoksem.

4. W szczerość działań ks. Isakowicza-Zaleskiego wierzę.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

10-02-2015 [17:46] - Gadający Grzyb | Link:

To również prawdopodobna hipoteza.

Obrazek użytkownika stachu

07-02-2015 [10:06] - stachu | Link:

świeccy mogą odwołać kościelnych hierarchów ?interesujące czy w drugą stronę także to działa ? ,,nieco wcześniej do Rzymu udał się Przemysław Gosiewski,który razem z ambasador Hanną Suchocką uzyskał zgodę uzyskał zgodę Papieża Benedykta XVI na rezygnację abp.Wielgusa,,Bardzo dobry teks,dziennikarze głównego nurtu mogli by się od pana uczyć, nie dotyczy to jedynie warsztatu dziennikarskiego ale szczerych intencji oraz poczucia elementarnej ludzkiej uczciwości.Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

07-02-2015 [10:19] - NASZ_HENRY | Link:

Strzeż mnie Panie Boże od przyjaciół bo od wrogów sam się obronię ;-)

Obrazek użytkownika z-k

07-02-2015 [11:04] - z-k | Link:

Przeczytałem książki Karczewskiego i abp Wielgusa a także Cenckiewicza. Znam relację kilku znajomych czynnie zaangażowanych w obronę Arcybiskupa. Im więcej wiem tym mniej rozumiem. Dlaczego uruchomiono przeciwko Arcybiskupowi wszystkie ciemne moce, z uśpionymi agentami - włącznie? Dlaczego Ten pobiegł ze skargą do gazety, która jest regulaminowo zaangażowana w przekręcaniu Kościoła na lewackie postępactwo i by tacy jak Arcybiskup żadnych prestiżowych funkcji w Kościele nie pełnili? Nie dowiemy się bo ani służby nadzorujące i finansujące zaprzańskie stronnictwa w Polsce ani loże masońskie swoich materiałów operacyjnych nie ujawniają.