Nie boję się orkanu Felix. W ogóle niewielu rzeczy się boję, ale obawiam się bezideowej, amoralnej, świeckiej Europy, która tak łatwo wykorzeniła swój duchowy fundament jedności i na własne życzenie zmierza do samozagłady. Cywilizacyjnej, kulturowej, moralnej. Strachem napawa mnie bezrefleksyjna, lewacka i nieodpowiedzialna Francja, reklamowana na świecie jako ojczyzna praw człowieka i uznawana za kolebkę chrześcijaństwa. To ostatnie akurat jest prawdą, bo po upadku Cesarstwa Rzymskiego i powstaniu państwa Franków, król Franków Chlodwig, zachęcany przez żonę, Chrodechildę, bratanicę króla Burgundów Gundobada, obiecał sobie, że jeśli pokona Alemanów, porzuci swe pogańskie wierzenia i przejdzie na religię chrześcijańską. Wygrał bitwę pod Zülpich i dotrzymał słowa. W 496 roku w Boże Narodzenie, pięć wieków przed naszym Mieszkiem I, został ochrzczony w Reims przez tamtejszego biskupa, św. Remigiusza, a wraz z nim 3 tys. Franków. Prezydent Francji Charles de Gaulle powiedział kiedyś: „Dla mnie historia Francji zaczyna się od Chlodwiga, obranego królem Francji przez plemię Franków, od których pochodzi nazwa naszego kraju”. Ale nie wszyscy zgadzali się z tym poglądem, krytykując nie tylko postać samego Chlodwiga, który dziś stał się symbolem skrajnie prawicowego Frontu Narodowego.
Gdy w 1980 roku, Jan Paweł II w pierwszej, apostolskiej podróży do Francji pytał: „Francjo, najstarsza córko Kościoła, co zrobiłaś ze swoim chrztem”, wielu Francuzów nie zniosło krytyki i wystąpiło do swych parafii o dokonanie, na podstawie ustawy, adnotacji, że nie są już katolikami. Kolejna wizyta Jana Pawła II we Francji w 1996 roku, na obchodach 1500-lecia „chrztu Francji”, wywołała sprzeciw wobec uczestnictwa instytucji państwowych w uroczystości o charakterze religijnym, a gdy rada miasta Reims ogłosiła plany pokrycia kosztów budowy podium dla papieża, jedna z organizacji doprowadziła do sądowego unieważnienia tej decyzji jako sprzecznej z konstytucją. Zaś na jednym z francuskich kościołów, obok chałupniczo zrobionej bomby znaleziono napis: „W imię papieża, bum!”
Dokąd prowadzi droga, którą zmierza współczesna Francja i cała zachodnia Europa widzimy dziś nie tylko za sprawą zamachu na redakcję francuskiego tygodnika satyrycznego „Charlie Hebdo”. Proces laicyzacji wszystkich sfer życia, próba zmian w społecznej świadomości i w systemie wartości, to nie tylko demitologizacja i desakralizacja przestrzeni publicznej, zmiany norm etycznych, obyczajowych czy kulturowo-cywilizacyjnych. To walka z chrześcijańswem, dla którego nie ma już miejsca w zglobalizowanych, multikulturowych i skomercjalizowanych społeczeństwach, w których idee humanizmu zastąpił hedonizm, kosmopolityzm i utylitaryzm, a pojęcie wolności stało się w rzeczywistości zasadą wolności od religii, w myśl lewacko-liberalnego pojęcia nowej wolności człowieka. Procesowi masowego wyburzania kościołów we Francji i zasłaniania krzyży, towarzyszy medialna manipulacja o zagrożeniach powrotem katolickiego „totalitaryzmu”, którego Dekalog jest główną przeszkodą do osiągnięcia „bezgranicznej” wolności, a także atak na wartości chrześcijańskie i na tych, którzy je reprezentują. Społeczeństwo francuskie i zachodnioeuropejskie odrzucając chrześcijaństwo jako przeżytek, krępujący błędnie pojętą wolność, uprawiają jednocześnie terroryzm psychologiczny, medialny czy kulturowy, podobnie groźny jak zabijanie. Tygodnik „Charlie Hebdo”, na którego łamach ironista Philippe Val po raz pierwszy użył ośmieszającego określenia „polski hydraulik”, wzmocniony dziś francuskimi i unijnymi funduszami obiecuje, że nie porzuci krytyki religii judaizmu, chrześcijaństwa, islamu, choć w porównaniu z ordynarnym atakiem na religię katolicką i Kościół (np. obrazek kopulującej Trójcy Świętej), pozostała krytyka jest dużo łagodniejsza. Nie oszukujmy się, tygodnik „Charlie Hebdo”, wydawany w Paryżu, ma niewiele wspólnego ze sztuką satyry. To projekt polityczny, a więc zwykła gadzinówka, który, jak mówi jego wydawca, reprezentuje „wszelkie odłamy szeroko rozumianej lewicy, a nawet absenteistów”, czyli ludzi uchylających się od wypełniania obowiązków społecznych. Ale nie uchyla się od krytyki prawicy i katolicyzmu przy użyciu obrzydliwych i obscenicznych, zjadliwych karykatur, które nie są żadną wolnością słowa, ale brakiem poszanowania dla odmienności w religii, tradycji, obyczajach, brakiem wrażliwości i nieliczenia się z innymi. Tłumaczenie więc, iż atak w Paryżu na „Charliego” jest atakiem na wolność słowa jest oszustwem. Bo wolność kończy się tam, gdzie uderza w dobro innych.
Lewaccy i liberalni proislamscy wrogowie kościoła katolickiego, którzy coraz śmielej, na europejską skalę, atakują wiarę, autorytety moralne, księży, posługując się metodami marksistów, bolszewików i nazistów, wreszcie zrzucili maski, mówiąc wprost, o co chodzi w paryskiej manifestacji, zwanej różnie: marszem republiki, przeciwko terroryzmowi, w obronie zachodnich wartości czy wolności słowa. Terrorystami byli jakobini i karbonariusze, zachodnie wartości się zdegenerowały, a wolność słowa zawłaszczono na użytek polityki, karząc za koszulki z wizerunkiem rodziny i nie widząc znamion przestępstwa w lżeniu religii. Kraj, który zapewnia, że ceni europejskie wartości tolerancji dla odmienności, mógł zapobiec tragedii, nakładając karę na redakcję lub ją zlikwidować, jak zrobił to z poprzednikiem „Charlie Hebdo”, tygodnikiem „Hara Kiri”. Więc choć nie ma usprawiedliwienia dla morderców, nie wiem, czy terror, w dodatku islamski, jest określeniem odpowiednim, bo zamachowcy urodzili się we Francji i mieli francuskie obywatelstwo. Sam prezydent Hollande to potwierdza: „Ci fanatycy nie mieli nic wspólnego z islamem", "Nieodpowiednie jest kojarzenie islamu z terroryzmem", a niemiecki „Der Spiegel” posuwa się dalej pisząc: „Więcej bluźnierstwa proszę! Demokracja potrzebuje obrazy uczuć religijnych. Inaczej śmierć karykaturzystów Charlie Hebdo pójdzie na marne” i zaznacza, że nie chodzi mu tak o islam, co o „kościoły chrześcijańskie”, które uważają się za źródło „zachodnich wartości”.
Światowi przywódcy urządzili więc sobie marsz, choć nikt z nich nie protestuje przeciwko masakrom chrześcijan. Zwarci, gotowi i odważni, choć pięć lat temu bali się nawet pyłu wulkanicznego, a przed terrorystą Putinem klęczą na kolanach. Sami zacni demokraci, bojownicy wolnego słowa, wolność, równość i braterstwo dla lewaków i homoseksualistów, ludzie nie wiedzą o co chodzi, przyszli zaprotestować przeciwko zbrodni. Niech maszeruje „cywilizowany świat” z protektorem terrorystów Siergiejem Ławrowem, który ma na sumieniu Smoleńsk i malezyjski samolot, niech protestują zwolennicy aborcji, eutanazji, łamiący prawa człowieka i niech idzie nasza delegacja z Tuskiem i Kopacz, którzy najeżdżają na redakcje, wsadzają do więzienia dziennikarzy i poetów, cenzurują wolne słowo i, w imię „demokracji”, restrukturyzują Polskę, niszczą polską kulturę, zezwalając na lżenie wiary, krzyża i Biblii. Jeśli chcą być Charlie Hebdo, niech sobie będą. Cywilizowany świat czuje się Chrystusem, który strącony z krzyża, podeptany, leży na paryskim bruku i modli się o rozum dla władców Europy.
Opublikowano w "Warszawskiej Gazecie"
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 13274
Pozdrawiam serdecznie
Raczej pięć wieków, niż pół wieku.
Bardzo dobry tekst. Trochę przerażający,bo nie widzę wyjścia...
Pozdrowienia.
Pania Magdalene wyrzucono z pracy..miano problemy z jakoscia jej warsztatu dziennikarskiego..Coz Jakosc Prawdy zawsze przegrywa z iloscia Tlumu..
Ubrala pani w slowa zawartosc mojej duszy i przemyslen ...Zawartosc Dusz wielu z Nas..
Pani tekst powinien byc drogowskazem dla bladzacych i wszedzie propagowany ..
..."Cywilizowany świat czuje się Chrystusem, który strącony z krzyża, podeptany, leży na paryskim bruku i modli się o rozum dla władców Europy.'..
Jakze ten SWIAT w ktorym zyjemy jest CYWILIZOWANY..?
Wszedzie dostrzegam morze Barbarzynstwa i Zla..i Chrystusa deptanego przez ta Dzicz..Poraniony,opluty i odrzucony w zdumieniu przygladam sie temu Swiatu...szukam codzienie Czlowieczenstwa i go nie znajduje..
Dziekuje za to czym pani dzieli sie ze mna..z nami Jest mi teraz lzej,bowiem juz wiem,ze nie jestem sam w tej drodze do Wiecznosci...
Dla Braci w Drodze..dla przypomnienia.
..."Odi profanum vulgus. Kościół czy kawiarnia, Republika czy kino, wiec szewców czy armia,
Naród, gmina, rodzina, uczelnia, czytelnia - Wszystko chaos i zgroza, i pustka śmiertelna.
I w tym hucznym stuleciu tyrańskiej wspólnoty, Śród głupich wielkorządców i tępej hołoty, Gdzie patos lwi rozdyma mrówczą krzątaninę,
Gromadząc ludzkość w nudną, mieszczańską rodzinę,
Gdzie pustego kościoła krzykliwi papieże Na gruzach Babilonu - babilońskie wieże Wznoszą pośród szwargotu wyszczekanych maszyn,
A chciwa czerń szpieguje samotność serc naszych,
W tym wieku rozjątrzonym, wydętym, okrutnym - Przechodzę, mijam, milczę: obcy, zimny, smutny."..
Mam nadzieje,ze trafi do kogos kto go potrzebuje lub zmusi do refleksji a moze swojej oceny rzecywistosci.Cuda sie zdarzaj codziennie tylko my ich nie dostrzegamy.