Łkał pod drzwiami Platformy, ale wystawili mu na wycieraczkę miskę z czarną polewką, bo będąc trzecim bliźniakiem zdążył pewnie kilku Platfusów* obrazić, a jego informacje na temat PiS-u, z jakimi, przed wyborami, stał pod drzwiami tej parti, były im do „zwycięstwa” zupełnie nie potrzebne.
Pytam o interes Ludwika Dorna, bo i on też zastanawia się nad interesem i to nawet nie polityka, na ten przykład pani Anny Grodzkiej, a jakiejś bliżej nie znanej pani Basi, co w swoim wpisie na portalu wPolityce przytoczył Janusz Wojciechowski:
- Były drobne szalbierstwa, ale na poziomie gminnym. Na poziomie sejmików nie. Bo jaki interes ma pani Basia z komisji wyborczej powiązana z wójtem, żeby promować kogoś z PSL..
Szczególne zainteresowania pana Dorna wskazują, że jeżeli w ogóle, to najpewniej jakieś informacje - w temacie jego interesu - padną z ust szefa partii, nad którą ze zrozumieniem i wyrozumiałością właśnie się pochylił. Co prawda partia, do której smali cholewki, "swoje" wybory już "wygrala", ale żadnym materiałem, ani środkiem do dowalenia Kaczorowi nie pogardzi. Chłop to mściwa bestia i pamiętliwa, a że Ludwik Dorn też nie inny, więc, jak to mówią: "Każda potwora znajdzie swego amatora." i "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło."
*copyright by Kazimierz Marcinkiewicz
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6712
Przegrać w atarktyjności z "atrakcyjnym" Kazimierzem, to by nie było przyjemne :)