Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

POlandia kaszubskiego Słowianina

Magdalena Figurska, 06.12.2014
            Żył sobie w pewnej krainie zwanej POlandią, król Tuskodon, kaszubski Słowianin, który z racji tego, że jego imię brzmiało jak lek na przewlekłą nienawiść, kazał nazywać siebie Jego Ferromagnetyczność. Albowiem miał niespotykaną zdolność przyciągania do siebie nie tylko stare, na nowo wypolerowane i niezniszczalne pierwiastki, których tablicę, na wzór Mendelejewa, skrywały przepastne i niedostępne dla gawiedzi lochy Instytutu Pamięci Nieśmiertelnej, ale i inne stopy i związki całkiem przypadkowe, liche i nieprzydatne do niczego, które zamiast półkul myślących miały kolektory, zwoje i styki, zaprogramowane na utrwalanie systemu. Ale ta świadomość całkowitej zbędności w obywatelskim uniwersum, niskie poczucie wartości i brak podstawowych kompetencji, były gwarancją ich lojalności, która wykształciła w nich wyjątkową zdolność łączenia się w podobne grupy, zwane spółdzielniami, klaskania na rozkaz i komunikowania się językiem otrzymywanych przekazów.

          Kogo tam nie było! Wielka grupa pochlebców: marszałkowie dworu, wydrwigrosze-oszuści połączeni w spółki królewskiego skarbu, autostrado-złodzieje, przetargo-macherzy, zegarko-łowcy, biznesmani spod  cmentarza, poławiacze złotego bursztynu, spece od dorszy i muchówek, medykierzy-lekarczyki, buchaltery-oscylatory i całe zastępy nadwornych skrybów ministerialnych, miejskich i gminnych śmiałków-opałków  oraz  wielka armia gryzipiórków koronnych, komediantów wszelakich, prestidigitatorów i nadwornych błaznów.  Wszyscy na garnuszku szczodrego króla, który sypał medalami na lewo i prawo, wykuwał nagrodami pieniężnymi własne trwanie i królewskie życie, z mechanicznymi końmi na prąd i drogocennymi szatami dla całej królewskiej rodziny.

          Bez oporów więc wyciągał dukaty z wora w królewskim skarbcu, z odrazą odwracając swoje lico od licznika poprzedniego buchaltera, fundował swym dworzanom ośmiorniczki i zamorskie wina, aż gdy sięgnął pewnego ranka do worka, zobaczył dno. A mówił mu książę ZUS, że brak już pieniędzy na jałmużny dla biedaków, którzy obciążani wciąż nowymi daninami, ostrzą kosy. Ale Jego Ferromagnetyczność, nic sobie z tego nie robił. Bowiem jak nikt polegał na swoim wojsku bitewnym niezwykle, swojej armii czarnych ludzików, odzianych w nowe, pancerne szyszaki, przyłbice i hełmy samolśniące, z  gumowymi kijami-samobijami i armatkami wodnymi, które niejednych już śmiałków narodowo-kibolskich, tudzież dziennikarsko-reżyserskich wywiodły ślepakami i zimną kąpielą do ciemnych lochów z zakratowanymi oknami, gdzie nawet po drucie nie idzie żadna wiadomość, a o rozmowie face to face można tylko pomarzyć.

        Tedy król, by zadowolić swego giermka od wypłaty drobnych datków postanowił, że uszczknie odrobinę  dukatów od księcia dzielnicowego OFE,  by starczyło choć na jeden zusowski pałac i nagrody za ofiarną służbę, wydając też ukaz, by to, co zostanie,  sprawiedliwie rozdzielić w marcu pomiędzy niewolników. Bo na zielonej wyspie panować ma spokój, ład i dobrobyt. Sam  król Tuskodon miał wymagania niewielkie. Nie kazał się wozić do sowiej karczmy, wolał zwykłe, proste jedzenie osobistego kuchmistrza: mielone, ziemniaki i surówkę. Najchętniej też zzułby oficjalne szaty od księcia Armaniego i chodził w wygodnych, markowych rajtuzach, włosienicy i trepach od księcia NIKE. Ale miał jedną słabość, którą musiał podzielać jego dwór. Lubił latać za piłką ze świńskiego żołądka, zanim nie wymyślono Adidas Telestara czy Tango12, więc haratanie w gałę stało się sportem narodowym, a naród, w darze dla swego króla ufundował sportowe teatrum ze szklanym dachem oraz pokrył sieć królestwa zieloną trawą, by zaszczepić w narodzie zamiłowanie do piłki, bo zawodowi piłkarze, zamiast za nią biegać wolą przebywać w salonach cyrulików i balwierzy. Na dobrach królewskich odbywały się więc turnieje i igrzyska, na które zapraszano uczestników z ościennych państw i artystów przeróżnej konduity, dzwony biły na trwogę, a zastępy oburzonych nawet nie przewidywały, co jeszcze może się zdarzyć.

          Właściwie więc, w królestwie panowało bezkrólewie, każdy z królewskiej świty zajmował się tym, co lubi i co umie, czyli szeroko pojętym kolekcjonerstwem dukatów, pałaców, karet i innego sprzętu, rządzenie ograniczało się do tuszowanie afer i przekrętów, produkcja dywanów i mioteł szła pełną parą, baronowie w terenie kasowali fasy win, tytoniu, malowideł artystów lepszych i gorszych, palestra służyła rządowym „spółdzielcom”, a bieg sprawiedliwości był tak wykrętny, że nawet Chrystus na krucyfiksie twarz odwrócił z obrzydzenia.  Po siedmiu latach,  rządzenie króla Tuskodona przerodziło się w karykaturę, zielona wyspa pustoszała, dwa miliony młodych opuściło już królestwo, tyle samo zawiązuje swoje tobołki z dobytkiem. A za nimi nasz król, który został legatem państwa ościennego za to, że potraktował swoich poddanych drogim prądem, znany  tam, jako człowiek o otwartym sercu i umyśle, skromny, nowoczesny, który na dodatek przed księdzem nie klęka. Modelowy przykład władcy, który szybko się uczy języka germańskiego, choć nadal ma kłopoty z wymówieniem: Carla Bruni.

             A w POlandii wybory na książąt dzielnicowych rozpaliły serca i umysły odmienionego  dworu i pokazały, że droga władza stworzyła tanie, bylejakie i bałaganiarskie królestwo, za które nikt nie odpowiada.  Niezależne i wolne wybory  okazały się  dosłownie niezależne od rozumu i  25 lat po wolnych częściowo – zbyt wolne całkowicie. Rachmistrze z firmy „Panowie Komputery Wysiadły”  skompromitowali rządzących,  byłego króla Tuskodona, który pierwsze przemówienie na obczyźnie rozpoczął apostrofą do Boga, bo nikt już nie był w stanie tego chaosu ogarnąć. Maszyna licząca zapowiedziała dymisję po drugiej turze, zganiła system, marszałkowie dworu zaintonowali stare hasło stadionowe szukając na gwałt ekspertów od poprawy wizerunku nowej królowej Ewy, zszarganego przez złośliwość elektronicznych systemów prawie martwych i jeszcze żywego „Goebbelsa stanu wojennego” – Jerzego Urbana, który, jak mówi, zagłosował na rządzących.
 
               W drugiej turze rada starszych oznajmiła, że system działa poprawnie, co jest dla niej  miłym zaskoczeniem, więc trzeba puścić w niepamięć zbyt długie oczekiwanie na wyniki, bo nieważne jest, jak długo liczą, tylko co im wyjdzie. Za trud więc w ustaleniu wyników, by władza pozostała w rękach rządzących i poświęcenie dla ocalenia demokracji przed awanturniczymi bojówkami księcia Jarosława, 400 najemników otrzyma po 1700 talarów i medale za ofiarną pracę na rzecz królestwa, a może nawet szlify generalskie jak Janicki po Smoleńsku. Bo PKW szkolona w Moskwie poradzi sobie w każdej sytuacji.
Symbolem POlandii króla Tuskodona będzie odtąd  kosz na śmieci z godłem państwowym jako urna, oraz Robert Biedroń jako prezydent Słupska.
„Mam satysfakcje z tych wyborów. Że finał – mimo że było niepewnie, jest dobry. Jeśli potrzebujecie mojej rady, znajdziecie mnie”.
Znajdziemy na pewno.
 
Opublikowano w "Warszawskiej Gazecie"
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 4663
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

06.12.2014 16:19

Wiadomość dnia: Kundel Angeli, Już w Brukseli ;-)
Magdalena Figurska

Magdalena Figurska

06.12.2014 16:58

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Wiadomość dnia: Kundel

I szprecha w bliżej nieokreślonym języku.
trawa

trawa

06.12.2014 19:53

Ładne, trochę w stylu "Bajek robotów" Lema. Tylko to "charatanie" mi się nie spodobało. Coś za długi ten wyraz... Ale całość podziwiam.
Domyślny avatar

felek

06.12.2014 23:49

Bardzo ładne. I jak każda dobra baśń dobrze się kończy.:) Dobrej nocy.
Magdalena Figurska
Nazwa bloga:
Słowa w sosie ostro gorzkim
Zawód:
filolog
Miasto:
Warszawa

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 138
Liczba wyświetleń: 660,437
Liczba komentarzy: 702

Ostatnie wpisy blogera

  • Dyplomatyka i Łowy
  • Jak wykręcić numer „dobrej zmianie”? 
  • Piraci z Manhattanu

Moje ostatnie komentarze

  • Witam, specjalnie nie panowałam nad złagodzeniem słownictwa. Tak wyszło. Kobieca delikatność? Nieraz dosadne słowa szybciej trafiają do czytelników. Specjalnych złudzeń już też nie mam, a apel "…
  • Myślę, że to nie Błaszczakowi przeszkadzali. Jeśli on sam przywróci Kraszewskiemu dostęp do info tajnych, to będziemy wiedzieć wszystko. A w sondaże nie ma co wierzyć. Kto płaci, ten wymaga.…
  • Przejdzie, choćby przez przekorę HGW, która da im zgodę.Ale to już będzie inny marsz, niż ten, sprzed roku.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Dyplomatyka i Łowy
  • Piraci z Manhattanu
  • „Pamiętaj, dla kurwów nie śpiewaj!”

Ostatnio komentowane

  • , Paweł Rabiej  utrzymywał dobre relacje z Piotrem P.  :-) dobre a co na to Jaruś Duck .Myślę ,że WSI mając ich fajne nagrania może trzymać ich za lejce .Chorych na tą chorobę można dowolnie…
  • Dark Regis, Słusznie. Za szybko leciałem na obiad :) Już poprawiłem.
  • Dark Regis, Sprawa senatora Koguta jest o dziwo i paradoksalnie traktowana jako zdrada ideałów "dobrej zmiany", bowiem wiemy jak oceniono dużo gorsze wyskoki Piniora, jak wożą się z Burym, jak wygląda osądzanie…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności