Zagadkowa czarna seria Adama Hofmana

Sympatyczny ten i podobno hojnie obdarzony przez matkę naturę polityk ma wyraźnego pecha, który dopada go akurat wtedy, gdy mają odbyć się wybory.
Nie pamiętam wszystkich wpadek posła Hofmana, ale oprócz tej najświeższej, gdy pociąg do alkoholu na pokładzie samolotu okazał się u niego tak silny, że dopiero interwencja kapitana wyrwała go z amoku - w tym wypadku chyba tylko dzięki litości z jego strony , po wylądowaniu nie trafił w ręce policji - ma takich przypadków jeszcze kilka.
Pamiętam, że swego czsu kampanię przedwyborczą PiS-u urozmaicił opowieściami o  rozmiarach swego cyndybała, a okazją było spotkanie przedwyborcze, po którym zdążył się upić i w miejscu publicznym załatwiał potrzeby fizjologiczne.
Innym razem, na trzeźwo i będąc w pełni świadom tego, co czyni, oskarżył kanclerz Merkel o to, że była kapusiem. Może i była i może warto było o tym powiedzieć, ale wypadało chyba pamiętać w czyich rękach są polskie media oraz zdawać sobie sprawę z ich reakcji na partię tego, który mówi takie rzeczy.
Pech, jak pech, siła wyższa, ale w przypadku Hofmana wystarczyło by tylko trochę rozwagi, żeby przed wyborami nie szkodzić swej partii i temu, który z nadzwyczajną  pobłażliwością puszcza mu wszystko płazem. W końcu panie Hofman termin wyborów nie jest na razie tajemnicą.