Stosunek do Ukrainy

Zaciekła dyskusja, a raczej wyraźna zwada wokół naszego stosunku do Ukrainy świadczy tylko o silnym emocjonalnym związaniu z tą sprawą, a nie o różnicach w postawach ściśle politycznych.
Wprawdzie nasze formalne usytuowanie w UE i NATO wskazywałoby na celowość działania w kierunku osłabienia wpływów rosyjskich na obszarze między Rosją a tymi układami, a zatem popieranie tych sił na Ukrainie, Białorusi, Kaukazie i Mołdawii, które dążą do uniezależnienia się od Rosji, ale między pozycją formalną faktyczną istnieje wielka różnica.
 
W okresie istnienia suwerennych państw na terenie Europy sprawa wyboru była znacznie łatwiejsza, po prostu obowiązywała zasada Anatola France’a że nasi sąsiedzi są naszymi przeciwnikami, ale sąsiedzi sąsiadów naszymi sprzymierzeńcami.
I tak Rosja była przeciwnikiem Niemiec, a Francja sojusznikiem Rosji itp.
Przenosząc ten podział na czasy współczesne okazałoby się, że naszymi przeciwnikami są Białoruś, Ukraina i Niemcy, a sojusznikami Rosja i Francja / pomijając sprawę enklawy królewieckiej/.
 
Dzisiaj niestety wszystko się splątało za sprawą skomplikowanych układów formalnych i faktycznych.
W związku z tym w stosunkach międzypaństwowych należy bardzo wnikliwie orientować się, co jest najważniejsze: - czy nasza przynależność do formalnych związków, czy też faktyczny układ chociażby nie znajdujący potwierdzenia w otwartym traktacie? Coś na kształt paktu Ribbentrop – Mołotow, który pod pozorem niewinnego paktu o nieagresji był zbrodniczym zamachem na niezależne państwa europejskie z Polską na czele.
Przy okazji można tylko wspomnieć, że do dnia dzisiejszego za to nie tylko, że nikt nie został ukarany, ale nawet nie znalazło się słowo międzynarodowego potępienia.
Współcześnie takie nieformalne porozumienie, zawarte ponad głowami sojuszników i wbrew obowiązującym traktatom, istnieje między Niemcami z pewnym udziałem Francji, a Rosją.
Jak daleko sięgają postanowienia tej umowy, a raczej zmowy, tego nie wiemy, możemy jedynie na podstawie faktów i doświadczeń historycznych domyślać się, że jej negatywne skutki obejmują wszystkie kraje leżące między Rosją i Niemcami, a Polskę szczególnie.
I ten stan rzeczy jest wyznacznikiem zadań dla polskiej polityki zagranicznej, ale i dla wewnętrznej też. Ukraina jest tylko pochodną tego stanu.
Jaki będzie dalszy bieg zdarzeń związanych z kontynuowaniem rosyjskiej agresji wobec swoich sąsiadów trudno przewidzieć.
Najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich z Rosją włącznie byłoby zrezygnowanie z agresywnej polityki i wejście na tory dobrosąsiedzkiej współpracy. Wymagałoby to jednak całkowitego odsunięcia od władzy obecnej oligarchii rosyjskiej z Putinem na czele. Nie jest to wykluczone, ale doświadczenie historyczne uczy, że w Rosji może się wiele zmienić, ale najtrudniej wyzbyć się jej imperialistycznych dążeń zakodowanych w rosyjskiej duszy od przeszło trzech stuleci i to niezależnie od ceny, jaką się płaci za ich realizację.
 
Mając jednak na względzie, że współcześni władcy Rosji są sterowani przez Niemców nie gorzej niż w XVIII wieku ograniczeniem tych zapędów będzie interes niemiecki.
Stąd można spodziewać się rozwiązania połowicznego, polegającego na podziale stref wpływów na Ukrainie między Rosję i Niemcy.
Formalnie Niemcy reprezentowane byłyby przez UE, a to oznacza, że koszty tego przedsięwzięcia będą pokrywane przez wszystkich członków UE, czyli z naszej kieszeni, ale pożytki czerpać będą Niemcy.
Nie jest to rozwiązanie nam odpowiadające nie tylko ze względu na koszty, ale głównie na fakt wzięcia nas w niemieckie kleszcze z obu stron.
Nie lepiej wyglądałoby nasze położenie w przypadku powrotu Ukrainy w objęcia rosyjskie, stalibyśmy się wówczas obiektem następnej fazy agresji. Jest to jednak rozwiązanie niemożliwe bez niemieckiej zgody, a Niemcom taka zgoda nie opłaca się. Znacznie lepiej utrzymywać Rosję w zależności od siebie i nie ułatwiać jej położenia wyciągając jak największe korzyści z jej trudności.
 
Najdogodniejszym praktycznym rozwiązaniem byłoby utrzymanie obecnego stanu przy wygaszeniu zapalnych ognisk na wschodzie Ukrainy i równoczesnym pozostawieniu jej otwartej furtki na zbliżenie do zachodu.
Takie rozwiązanie wymaga określonego działania ze strony UE, przede wszystkim podtrzymania oporu ukraińskiego w stosunku do rosyjskiej agresji do stanu, w którym Rosja podobnie jak w Afganistanie stwierdzi, że dalsza agresja jest nieopłacalna i wycofa się z niej szukając innych środków wpływu.
 
Wprowadzenie Ukrainy do UE w tym stanie nie może wchodzić w rachubę, ale podtrzymywanie nadziei i wpływy w kierunku ucywilizowania wewnętrznych jej stosunków będą jak najbardziej wskazane.
 
Wszystkie te zabiegi powinny być czynione intensywnie ze strony polskiej jednakże bez natężenia emocjonalnego wywołującego rozdrażnienia nie tylko w Rosji, ale przede wszystkim w Polsce.
Demonstracyjny udział w Majdanie obok najzacieklejszych wrogów Polski obłąkanych szowinistów ukraińskich nie ma najmniejszego sensu, tym bardziej, że nie ma on żadnego skutku realnego. Natomiast praktyczne wspieranie rządu ukraińskiego w oporze przeciwko agresji jest jak najbardziej wskazane.
Trzeba mieć też na uwadze, z jakim rządem ukraińskim mamy do czynienia, jeżeli bowiem będzie to rząd ugodowy wobec Rosji to jedynym naprawdę przegranym w tym konflikcie okaże się Polska. Na takie usytuowanie Polski zgodzą się wszyscy zainteresowani, czyli przede wszystkim Rosja, a szczególnie Niemcy.
 
Polska już dzisiaj musi przeciwdziałać temu, najgorszemu rozwiązaniu przez tworzenie wspólnoty europejskich krajów mających już dość niemieckiego rozgrywania partykularnych interesów kosztem całej Europy.
I to jest najważniejszy cel polskiej polityki, a nie partycypowanie w cudzych interesach, tym bardziej, że są one najwyraźniej skierowane przeciw nam.
 
W polityce emocje, tak jak we wszelkich ludzkich działaniach, odgrywają istotną rolę, nie można jednak posługiwać się wyłącznie nimi. Trzeba widzieć własny interes możliwie w najszerszym aspekcie, a będzie nim z pewnością budowanie dobrosąsiedzkich stosunków ze wszystkimi sąsiadami pod warunkiem przyjęcia przez nich zasad wzajemnej życzliwości i potępienia wszelkiej przemocy i nieprawości.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika alchymista

28-09-2014 [18:59] - alchymista | Link:

Mądry tekst. Dodałbym tylko, że nie wolno pomijać polityki USA i Chin. Tu bym upatrywał więcej nadziei, niż w rozważaniach typu "Niemcy Rosja a sprawa polska". Trzeba wyjść z tego zaklętego kręgu - żyjemy w świecie globalnym.

Druga kwestia - ewidentnie Ukraińcom współpraca z Niemcami się nie opłaciła. Z tego wynika, że między nami a Ukraińcami nie ma istotnych różnic interesów poza sporami o granice i przeszłość. Te spory można jednak rozwiązać na wiele sposobów.

Obrazek użytkownika Ewaryst Fedorowicz

29-09-2014 [07:36] - Ewaryst Fedorowicz | Link:

To, że tekst ciekawy bardzo, jest nieistotne: ciekawsze jest, kto pierwszy nawrzuca Autorowi od ruskich agentów :-)

Obrazek użytkownika Obywatel

30-09-2014 [00:15] - Obywatel | Link:

Nie rozumiem o co ostatecznie chodzi Autorowi. Nie widzę powodów by uznawać, że: "Najdogodniejszym praktycznym rozwiązaniem byłoby utrzymanie obecnego stanu przy wygaszeniu zapalnych ognisk na wschodzie Ukrainy i równoczesnym pozostawieniu jej otwartej furtki na zbliżenie do zachodu". Wniosek ten zdaje się wcale nie wynikać z podanych przesłanek. Być może po prostu "nie domagam"...

Obrazek użytkownika wiskla61

30-09-2014 [11:45] - wiskla61 | Link:

"... nasze formalne usytuowanie w UE i NATO wskazywałoby na celowość działania w kierunku osłabienia wpływów
rosyjskich na obszarze między Rosją a tymi układami, a zatem popieranie tych sił na Ukrainie, Białorusi, Kaukazie i Mołdawii, które dążą do uniezależnienia się od Rosji..."
To ma być polski cel: osłabić wpływy rosyjskie na Ukrainie, Białorusi, Kaukazie. Jak to zrobić? Schetyna obezwładni ich swoim wdziękiem? Czy Kopacz wzbudzi bezradością instynkty opiekuńcze dla Polski?
To robi Zachód, to kosztuje miliardy, właśnie o osłabieniu wpływów rosyjskich na Ukrainie (1990-2013) świadczy majdan i ustanowienie Poroszenki.
"Najlepszym rozwiązaniem - dla wszystkich z Rosją włącznie (?)- zrezygnowanie z agresywnej polityki i wejście na tory dobrosąsiedzkiej współpracy. Wymagałoby to całkowitego odsunięcia od władzy obecnej oligarchii rosyjskiej z Putinem."
Czy to zadanie dla Polski? Przecież sami nie jesteśmy w stanie wybrać sprawnego sejmu ni rządu, głosuje 50% uprawnionych!...Jak oderwać oligarchów od Kremla (czyli niedźwiedzia od miodu) ? A co zrobić z ponad 80% poparcia dla Putina w Rosji, błotny majdan?
Polska może wpływać na klimat polityczny sąsiednich państw przede wszystkim w ten sposób, że potrafi być wzorem suwerenności,gospodarności i demokracji.
A NIE JEST WZOREM.