Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Wkład wymienny do mopa
Wysłane przez Magdalena Figurska w 07-09-2014 [07:34]
Panie Farydż, trochę kultury w naszym pięknym budynku – zareagował Marek Jurek na słowa Nigela Farage`a wypowiedziane w lutym 2010 roku na posiedzeniu Rady Europejskiej poświęconym debacie o unijnej strategii. Była to odpowiedź na wcześniejsze wystąpienie szefa RE Hermana Van Rompuy`a, której początek brzmiał: „Powiedziano nam, że będziemy mieli prezydenta, zobaczymy wielką postać o światowej renomie; człowieka, który mógłby być politycznym przywódcą 500 milionów ludzi. Człowieka, który będzie reprezentował nas wszystkich na światowej scenie, którego praca jest tak ważna, że płaci mu się więcej niż prezydentowi Obamie. Cóż, obawiam się, że mamy pana. I przepraszam, ale to wystąpienie, które dał pan wcześniej, nie chcę być niegrzeczny, ale wie pan, naprawdę ma pan charyzmę mokrego mopa i wygląd szarego urzędnika bankowego. Kim pan jest panie Van Rompuy? Nigdy o panu nie słyszałem”.
Przytoczenie tej wypowiedzi w kontekście sobotniego wyboru Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej, jest ważne, myślę, z kilku powodów. Odsłania sam mechanizm wyboru i nominacji kandydatów, ich niezbędne, wręcz modelowe cechy osobowościowe przydatne na tym stanowisku, polityczne poglądy oraz szczególne „zasługi” dla własnego kraju, które nie tylko mają przełożenie na pracę w Brukseli, ale wręcz są powodem nominacji. A nawet, dzięki szczególnemu konformizmowi, jak w przypadku Hermana Van Rompuy`a, pozwalają przetrwać w Brukseli dwie kadencje.
Rada Europejska, często mylona z Radą Europy czy z Radą Unii Europejskiej, która powstała na mocy traktatu lizbońskiego, jest stricte polityczną instytucją Unii Europejskiej. Jej zadania więc to określanie strategicznych celów w zakresie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz tzw. „nadawanie tonu” w kwestiach wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Jak bardzo bezpłodne, ostrożne i puste są to słowa, widać w kontekście trwającej od siedmiu miesięcy agresji Rosji na Ukrainę. Rada Europejska w raportach majowym i czerwcowym apeluje o spójność i konsensus między przywódcami, ubolewa, potępia, przypomina, wzywa do zawieszenia broni na Ukrainie. Podobne, marionetkowe stanowisko prezentuje w kontekście wojny w Izraelu i Strefie Gazy. Apeluje do obu stron o złagodzenie napięcia, zaprzestanie stosowania przemocy i wzywa do wyboru opcji pokojowej. Te nieskuteczne i mało ambitne, papierowe rezolucje widzimy dzisiaj, ale przecież pięć lat temu, sam premier Tusk ocenił wybór Van Rompuy`a jako „mało ambitny”. A zresztą jaki to wybór. Pogaduszki Angeli za zamkniętymi drzwiami, towarzyskie konsultacje, gabinetowe spekulacje i rozmowy telefoniczne. Standardy demokracji odsuwane są na bok, gdy trzeba wybrać marionetkę, człowieka spolegliwego, mieszczącego się w schemacie oczekiwań i przydatności, miękkiej charyzmy i braku skrupułów. Taki właśnie był wizerunek Van Rompuy`a, członka Grupy Bilderberg, który zaraz po wyborze w 2009 roku pojechał na konferencję nieformalnej grupy na zamek Château de Val-Duchesse.
Mylił się więc Nigel Farage, a nawet sam premier Tusk sądząc, że pierwszy, stały przewodniczący Rady Europejskiej jest człowiekiem mało ambitnym, mało wyrazistym, a nawet człowiekiem znikąd. W Belgii znany jest dobrze jako polityk przebiegły i chytry, który ignoruje zasady demokracji, prawa czy moralności. W przeszłości katolik i zagorzały przeciwnik aborcji, głosował, mimo sprzeciwu króla Belgii, za ustawą aborcyjną. Ma także spore zasługi w zwalczaniu liberalnej opozycji w swoim kraju metodami nie tylko niekonstytucyjnymi, ale przebiegłymi, podstępnymi i zgoła gangsterskimi. By wygrać wybory posunął się do obietnicy podziału jednego z okręgów wyborczych na dwa, dwujęzyczne, działając z uporem i perfidią, łącznie z wniesieniem skargi do Sądu Najwyższego. By utrzymać się przy władzy, zaryzykował belgijską państwowość, uporczywie nie wnosząc sprawy okręgu wyborczego pod obrady. Powołany na przewodniczącego RE w 2009 roku zamknął się na dwie kadencje, jak mówi, w swojej „szkatułce na biżuterię”, pozostawił Belgów z problemem, którego sam był autorem. Zmienił też poglądy na liberalne stając się z chadeka federalistą dążącym do tego, by narodowe symbole państw członkowskich zostały zlikwidowane i zastąpione przez ogólnoeuropejskie. Dzisiaj odsłania kulisy wyboru Donalda Tuska. - Wszystko załatwione – oświadcza. - Tusk zostanie szefem.
Teraz Donald Tusk poprowadzi Europę, bo matka chrzestna Angela mu to załatwiła, ustrzegła przed klęską, rzuciła koło ratunkowe jak wcześniej Van Rompuy`owi, ożywiła politycznego trupa, dała mu drugie życie i dobrze płatną fuchę stróża żyrandola. Głupotą więc byłoby sądzić, że jej stracony czas na rozmowach czy minuty zostawione u operatora to działalność jedynie charytatywna. Sama powiedziała, że Tusk jest „zmobilizowanym, przekonanym i przekonującym Europejczykiem". Więc nie będzie miała skrupułów tego wykorzystać każąc zrezygnować mu najpierw z przewodniczenia PO, a później ustawiając go na mięso armatnie na ruskiej zonie. Bo nie wiedza ani kompetencje są ważne, ale potrzebni są „łatwi w hodowli”, oportuniści bez moralnego kręgosłupa, którzy dla władzy i pieniędzy gotowi są w stanie wyrzec się własnych poglądów, działając dla dobra unii, nie zawsze zgodnego z interesem narodowym.
Pod wieloma względami obaj politycy są do siebie podobni. Charakteryzuje ich ta sama giętkość, elastyczność poglądów, niewspółmierne z możliwościami ambicje, potrzeba władzy i żądza popularności, o których Tusk mówił w 2005 roku w wywiadzie dla Gazety Wyborczej. To gracze bezwzględni i karierowicze, którzy dla swych osobistych celów nie zawahają się jej użyć w najbardziej perfidny sposób, to lawiranci i niszczyciele, którzy zmiatają wszystko i wszystkich na swej drodze kariery, którzy nie łączą, ale destabilizują i skłócają społeczeństwa, nie budują, ale zostawiają po sobie zgliszcza swych nieudolnych rządów, by w odpowiednim momencie, gdy poparcie maleje, a ziemia pali się pod nogami lub woda dosięga pokładu, jak Schettino z Concordii, by ocalić siebie, wybierają bezpieczną ewakuację. By „żyć i pracować jak Europejczycy”, zostawiają rodzimą „murzyńskość”: rozkradziony, zadłużony i wyludniony kraj, bez szans i perspektyw, będący łatwym łupem dla obcego kapitału i rodzimych aferzystów, nierozliczone afery, korupcję i kryminalne układy, które w chaosie prawnym i legislacyjnym nie mają szans zostać rozliczone.
Tak, władza Donalda Tuska właśnie się skończyła. Już nie będzie mógł szkodzić Polsce, wyżywać się na opozycji, lżyć ją z trybuny sejmowej i oskarżać o własne niepowodzenia ani swoim asem z rękawa, według humoru, wycinać waletów – swoich ministrów. Ma świadomość, że stanowisko w Radzie Europejskiej to bonus za zniszczenie Polski i nie awans, ale azyl od odpowiedzialności. Od pierwszego grudnia to nie on będzie tasował i rozdawał karty - to on będzie blotką, którą bije Königin Angela, bo to teraz ona ustala reguły tej gry. Dlatego Donald Tusk, choć przyjmował gratulacje, minę miał daleką od zwycięskiej.
Opublikowano w "Warszawskiej Gazecie"
Komentarze
07-09-2014 [08:45] - NASZ_HENRY | Link: Podobieństwo Tuska i Van
Podobieństwo Tuska i Van Rompuy`a nie jest przypadkowe ;-)
07-09-2014 [08:59] - xena2012 | Link: bardzo dobrze
bardzo dobrze napisane,wreszcie coś się dowiedziałam o van Rompuy'u.Obaj panowie on i Tusk faktycznie są do siebie podobni nawet z urody a raczej z jej braku.
07-09-2014 [11:17] - bohumilova | Link: Ja również dziękuję za ten
Ja również dziękuję za ten ważny dla mnie tekst, nareszcie wiem kim jest Van Rompuy. Grupa Bilderberg tę charyzmę mokrego mopa rozpoznała i odczytała rzetelnie.
07-09-2014 [13:50] - ba.a | Link: Nie o urodzie to razprawa,a o
Nie o urodzie to razprawa,a o podłości,chciwości,służalczości,przebiegłości i zdradzie własnego narodu. Czy nie?
07-09-2014 [16:01] - Janko Walski | Link: Gra publiczna bez opamiętania
Gra publiczna bez opamiętania aż do sk..twa stała się "cool" dzięki... mediom. Ci dwaj są nieźli, pobili w swoich krajach liczną konkurencję w tej mało w sumie wymagającej poza sk..twem dziedzinie. Jednocześnie politycy, którzy trzymają się zasad przegrywają. Szanse na normalność pojawiają się już tylko wówczas gdy sk..ny biorą się za łby. W klajstrujących rzeczywistość mediach robi się dziura, do opinii publicznej dociera przez chwilę to kim są ich faworyci i czym są media...
Niestety, nie na długo starcza tego olśnienia.
07-09-2014 [17:25] - Józef Darski | Link: Pan zakłada, jak wielu, że
Pan zakłada, jak wielu, że gdyby ludzie wiedzieli, to wybieraliby dobro. I tylko krótka pamięć- media - im przeszkadza. Niestety, moim zdaniem, ludzie doskonale wiedzą, ale wybierają zło, gdyż sądzą, że ono i tak zwycięży, więc lepiej nie mieś kłopotów i od razu wybrać przyszłość.
Wszyscy doskonale wiedzą czym jest Rosja i dlatego ją wybierają - lepsze poddaństwo niż beznadziejna walka
Wszyscy doskonale wiedzą, że Polską administrują złodzieje i obcy służalcy i dlatego ich wybierają, bo chcą zaoszczędzić sobie problemów i bezsensownego oporu (Koszty).
Nikt nie chce płaciś kosztów w epoce służalstwa i spodlenia jako najwyższych wzorców gwarantujących sukces a przynajmniej brak porażki.
I w tym utwierdzają nie tylko funkcjonariusze ale także, prawicowi publicyści:
wszystko jest spiskiem - ergo nic nie ma sensu
trzeba czekać, nie dać się wykorzystać, nie mieszać się - ergo nic nie robić, nie angażować się
Polska zawsze angażowała się po złej stronie, a to trzeba było z Hitlerem (Zychowicz), a to z Rosją przeciw napoleonowi (Braun) - ergo najlepiej z nikim przeciwko nikomu
wszyscy zawsze nas zdradzali, zdradzają i zdradzą - ergo najlepiej nie szukać żadnych sojuszy, tylko siedzieć cicho u boku Rosji i Niemiec
itp. itd., vide prawicowi defetyści. Ciekawi mnie tylko czy z głupoty czy po rozmowie z oficerami prowadzącymi.
10-09-2014 [21:46] - Magdalena | Link: Najlepiej było pozostać
Najlepiej było pozostać neutralnym jak Szwajcaria, takie debilizmy też lecą.