Pewien bloger wyrażający dość typowy "prorosyjski" punkt widzenia napisał:
Rosja nie chce niczego innego jak neutralnej Ukrainy.
Problem w tym, że to wszystko już było jakieś 550 lat temu. W połowie XV wieku rosnąca potęga Moskwy zagroziła istnieniu Republiki Nowogrodzkiej, najbardziej przyjaznego państwa, jakie kiedykolwiek istniało u wschodnich granic państwa Jagiellonów. Wiadomo było, że Nowogród swej pozycji nie utrzyma, zwrócił się więc z prośbą o pomoc do Kazimierza Jagiellończyka. Ten zaś zawarł „ugodę z Moskwą” w myśl której Moskwa i Kazimierz Jagiellończyk niczego innego nie pragnęli jak neutralności Nowogrodu:
„W r. 1448 przybyło do Moskwy poselstwo pokojowe od Jagiellończyka, a w roku następnym stanęły „pokój wieczysty, przymierze i przyjaźń” na warunkach następujących:
Litwa uznaje hegemonję Moskwy nad całem Zalesiem wraz z Nowogrodem i Pskowem, lecz ani
Nowogrodu, ani Pskowa nie wolno wcielać bezpośrednio do państwa moskiewskiego, ani osadzać tam moskiewskich załóg.”
Nowogród został rzucony niczym żeton pomiędzy sprzeczne interesy państwa Jagiellonów (Rzeczpospolita jeszcze nie istniała). Państwo polsko-litewskie mogło być uznane za mocarstwo, przynajmniej lokalne, gdyż Moskwa dotrzyma słowa i nie osadzi swych wojsk na terenie Nowogrodu do czasu ostatecznego uderzenia. Państwo Jagiellonów pod rządami Kazimierza Jagiellończyka odegrało w tym targu rolę USA (lub Niemiec) z czasów Baracka Obamy ogłaszającego reset w stosunkach z Rosją. Jeszcze nie wiemy jak to się dla USA skończy, za to wiemy jak skończyło się dla Jagiellonów:
Od r. 1456 zaczął się szereg wypraw nowogrodzkich, mających to miasto podać stopniowo w coraz
większą zawisłość od Moskwy. Wasyl Ślepy zaczął od tego, że został „wybrany” na nowo „wielkim
księciem Wielkiego Nowogrodu”, a niebawem „uchwalono”, że nowogrodzkie „gramoty wiecowe”
maja być bez znaczenia, jeżeli wielki książę (w teorji nowogrodzki!) nie zaopatrzy ich swą pieczęcią. Położenie Nowogrodu było bez wyjścia. Od czasu litewskiej „likwidacji” 1449 r. losy jego miały rozegrać się pomiędzy krzyżacką a moskiewską zaborczością. Porzucając handel morski, popadał wnieuchronną zależność od Moskwy, a dotrzeć do wybrzeża mógłby także tylko z pomocą Moskwy. Kazimierz Jagiellończyk nie myślał interwenjować, bo marzył o pozyskaniu sojuszu z Moskwą do swych planów tureckich, poświęcając całą uwagę sprawie wybrzeży czarnomorskich.
Godziło to w podstawy ustrojowe Republiki Nowogrodzkiej i ośmieszało Kazimierza Jagiellończyka jako „gwaranta integralności terytorialnej i ustrojowej” Republiki Nowogrodzkiej.
A przecież to był dopiero początek nieszczęścia, które ma swe źródło w filozofii resetu i układania się z Moskwą: W roku 1471 Kazimierz Jagiellończyk przyjmie tytuł księcia Nowogrodu („Zachód się obudzi”) dając jego zrozpaczonym mieszkańcom złudną nadzieję na pomoc. Nic takiego nie nastąpiło.
W roku 1478 Nowogród Wielki przestanie istnieć jako państwo, setki, jeśli nie tysiące kupców zostanie natychmiast przesiedlonych i rozproszonych po bezkresach moskiewskiego carstwa. Świadczy to o tym jak bardzo Nowogród był przez Moskwę znienawidzony i jak bardzo duch Nowogrodu był podejrzany.
Głowa Kazimierza Jagiellończyka zaprzątnięta była czym innym: własną polityką dynastyczną w Czechach, przegrał, szukaniem w Moskwie sojusznika przeciw Turcji, przegrał, Moskwa wygra po kilku wiekach, próbach odzyskania Śląska, skończy się na zajęciu dwóch miniaturowych księstw: oświęcimskiego i zatorskiego, łącznie powierzchnia jednego powiatu bez większego gospodarczego znaczenia i minimalne znaczenie strategiczne (granica Państwa nieco dalej od Krakowa). Tak wyglądała „polityka jagiellońska” w wykonaniu najdłużej panującego z Jagiellonów.
W zamian za to Wielkie Księstwo Litewskie zaczęło graniczyć z państwem o ogromnym obszarze, zasobach, państwie które polskiego modelu ustrojowego nienawidziło. Upadek Nowogrodu stworzył mu bardzo dobre warunki rozwoju i tak:
Następuje seria wojen polsko- i litewsko-moskiewskich toczących się wg następującego scenariusza: Moskwa żąda bezczelnie dużo i połowę z tego dostaje, czasem (wielka smuta) musi się nieco cofnąć by uderzyć po ok. 20 latach ze zdwojoną siłą i osiągnąć jeszcze więcej. I tak: w 1505 roku. Na Kongresie Wiedeńskim otrzyma więcej niż chce, ale i tak zdobyczą (Kongresówką) będzie umiała rządzić tylko na sposób moskiewski (podobnie jak po 1945 roku np. PRLem czy NRDówkiem). W roku 1505 odpadnie Wiaźma i Księstwo Wierchowskie, w 1513 Smoleńsk, rok później nastąpi polska kontrofensywa pod Orszą, ale Smoleńska już nie da się odzyskać. W czasach Zygmunta Augusta odzyskamy Połock, w czasie smuty na 20 (de facto 40) lat Smoleńsk i okolice,
Ale gdzie się podziały ambicje Jagiellonów? Gdzież wybrzeże czarnomorskie? Jak wygląda sprawa sukcesji w Czechach ina Węgrzech? Nie, cała energia Polski i Litwy skupia się na stopniowo przegrywanej rywalizacji z Moskwą. Albowiem
„likwidacja” Kazimierza Jagiellończyka ustalała granicę dwóch kultur. Jedną z nich kultura łacińska, zachodnio-europejska, chrześcijańsko-klasyczna; drugiej niesposób jeszcze określić w połowie XV wieku.
Resztę znamy: Andruszów, przepada nie tylko Smoleńsk, ale i połowa Ukrainy, rozbiory Polski itd. Potem jest chwilowe załamanie i cofnięcie: II RP i znowu po 20 latach mocne uderzenie.
Iwan III Srogi zniszczy politycznie Nowogród, 92 lata później Iwan IV Groźny zemści się na jego trupie. Nowogród był przez władców moskiewskiego Kremla tak znienawidzony, że przeszkadzało im samo jego istnienie. „Nowgorodzkije dieńgi” to był taki sam epitet jak w późniejszych czasach „faszyści”, „burżuje”, „coca cola”. To wszystko były w oczach Moskwy nic nie znaczące epitety, wyrażające swój negatywny stosunek do wszystkiego, czego Moskwa nienawidzi, stosunek do innej, nie-moskiewskiej cywilizacji. Ale Iwan Groźny ma już nowoczesny aparat opresji - opryczninę, czekistów XVI wieku, dzięki któremu zamieni Nowogród w kupę gruzów spod której archeolodzy dopiero w latach 50-tych XX wieku wydobywać będą ślady dawnej świetności. Rosja do dziś ze wstydem odkrywa ślady dawnej ruskiej cywilizacji. Masakra nowogrodzka była pierwszym ludobójstwem czasów nowożytnych (masową rzezią zaplanowaną przez państwo i wykonaną przez aparat państwowy), bo też i Rosja (już nie Moskwa) jako pierwsza wymyśliła ten nowożytny aparat represji, służby specjalne, czerezwyczajkę.
Tak oto Rosja zaczęła swą przygodę z nowożytnością od zniszczenia najstarszej i najbogatszej podstawy własnej kultury i tożsamości, w żadnym wypadku nie może być ona uznana za kontynuatora tradycji ruskiej. Wstydliwie odkrywane wykopaliska Nowogrodu dowodzą, że Rosja jest oszustem, uzurpatorem.
Pomiędzy środkową a wschodnią Europą nie ma żadnej naturalnej, geograficznej granicy, Nowogród w czasach swej świetności nie kończył się ani na Dnieprze ani na Wołdze ani na Uralu, ale na Jeniseju i być może tam powinna przebiegać „granica cywilizacji” jak w 1471 roku, gdy Kazimierz Jagiellończyk był królem polskim, Wielkim Księciem Litewskim i księciem Nowogrodu. Dlatego jakakolwiek konfrontacja „face to face” jest nie do wygrania od strony zachodniej. Nie wróżę dobrze ukraińskiej rewolucji chociaż podzielam jej ideały. Ukraina jest niczym XV wieczny Nowogród rzucony jak żeton między Rosję a potęgi Zachodu, jest konfederacją barską czasów współczesnych. Teatrem Wielkiej Zmiany może być tylko sama Rosja i obudzenie śpiącego ducha Wielkiego Nowogrodu. Który przecież gdzieś przetrwał, (Ducha chotieli ubit'? S uma soszli?), zależnie od wyznawanego poglądu nazwijmy to podświadomością lub Opatrznością i tego, by duch Wielkiego Nowogrodu wrócił na Wielką Ruś życzmy samym Rosjanom...
PS. Tekst wyróżniony kursywą pochodzi z... a sami sobie wygooglujcie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3873
ZAWSZE tchórzostwo i kunktatorstwo skazuje na niewypowiedziane cierpienia całe pokolenia, ale winni są zadowoleni z siebie i zawsze małość wygrywa - jak się jej wydaje.