Muzeum Polskiej Demokracji

Muzeum polskiej demokracji

Jeden z poważnych komentarzy na portalu „naszeblogi.pl”, zachęcił mnie do szerszego uzasadnienia mojej propozycji powołania Muzeum Polskiej Demokracji. Zachętę potraktowałem jako zobowiązanie, wiedziałem jednak, że temat, choć z pozoru wydawałoby się łatwy, mentalnie okaże się trudny do wyjaśnienia. I miałem rację, z trzech zasadniczych powodów: 1) polskie społeczeństwo musi uwierzyć w sens i siłę własnej kultury. 2)  społeczeństwo europejskie w coraz większym stopniu zaczyna płacić cenę rozpadu cywilizacji łacińskiej, 3) polska demokracja nie jest potrzebna dzisiejszym strukturom amero-euro-rosyjskim, które nadal nie mogą wyzbyć się nawyków kolonialnych, i hamują wszelka wiedzę na ten temat, Jeżeli ktoś zapyta o potwierdzenie tak postawionych tez, odpowiedzią niech będzie popularność Jana Pawła II. To On, będący syntezą naszej kultury, przetestował pod tym względem cały świat. I test wypadł wyjątkowo pomyślnie!

Przystępując do meritum, zmuszony jestem poprosić Czytelników o wytrwałość ponieważ poruszany temat wymaga dłuższego tekstu. Dla lepszego zrozumienia muszę odwołać się do trzech publikacji, które pokażą tło w/w inicjatywy:
 1. Grzegorza Górnego, „Przekreślenie Perejesławia”, źródło:  http://wpolityce.pl/polityka/2...
2. Wzruszający list Rosjanina z Doniecka do Rosji, źródło: http://naszeblogi.pl/49054-wzr...
3. Prof. Jadwiga Staniszkis, „Trywialność?” (źródło: http://wiadomosci.wp.pl/kat,13...

Dwa pierwsze odwołania nie wymagają komentarza, ale felieton prof. Staniszkis, ze względu na szerokie ujecie, powinien zostać doprecyzowany ponieważ wchodzi w obszar naszego zainteresowania.

Staniszkis stawia na młodzież i trudno z tym dyskutować, jest ona bowiem naturalnym kontynuatorem państwowego i kulturowego bytu. Ale ta młodzież, coraz bardziej oderwana od własnych korzeni obcuje w sieci wirtualnego świata i zaczyna czerpać z niego idee. Idee i rodząca się świadomość, a szczególnie świadomość krzywdy, nie mają granic. Takim nowym zjawiskiem jest Kalifat, który rozszerza się na naszych oczach, jako alternatywa, a jednocześnie lekarstwo na zakusy kolonializmu. Otóż muzułmańska młodzież, wykształcona w Europie i oswojona z europejską kulturą i techniką postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Widząc, że punktem odniesienia ich kultury i stron rodzinnych są bogate złoża ropo… i gazonośne krajów arabskich (islamskich); wiedzą również, że wobec tych krajów wciąż prowadzona jest polityka kolonialna; zdają sobie też sprawę, że z każda baryłką zmniejszają się szanse na trwale dostatniejsze ich życie. Boją się, że może nadejść okres, w którym Zachód dojdzie do wniosku, że każdy naród powinien rozwijać się we własnym państwie itd. Oczywiście metod, jakimi się posługują nie można akceptować, ale też nie można zapominać, że są one wynalazkiem cywilizacji śmierci. Społeczeństwo, za pomocą rynku filmów i narkotyków zostało przyzwyczajone do brutalności zachowań, oswojone z ludzką krwią i panowaniem zła. Ciekawe, jak ten trend przełoży się w polskich warunkach?
 
Cytaty
„Według badań młodzi nie wierzą w skuteczność narzędzi politycznych. Uważają partie za siedlisko miernot kierujących się osobistym interesem, ambicjami i resentymentem. Więc nie wejdą w <normalna> politykę. Czy znajdzie się jakiś krąg osób – też młodych – który ich porwie? Pokaże, że Polska nie jest krajem banalnym. I że wciąż są szanse na zbudowanie tu instytucji na miarę wyzwań? A to, że jest trudno i panuje marazm – to tylko czyni owo wyzwanie bardziej pasjonującym!”.

Te ważne zdania rozłóżmy na czynniki pierwsze ( i tu znów poproszę Czytelników o cierpliwość):

1) „Według badań młodzi nie wierzą w skuteczność narzędzi politycznych”. To prawda, ale zamiast przejść nad tym do porządku dziennego, warto zapytać – dlaczego nie „wierzą”? Nie ma co ukrywać, że obecny system partyjny kojarzy się ze starym porządkiem – bardziej z korupcją niż tradycją. Jakie będzie więc to nowe? Trudno nie zauważyć, że w świecie, w którym wszystko stało się polityką nieobecni nie mają ani głosu, ani racji. „Wiara” w tym wypadku jest oznaką słabości i dezorientacji. Świat złej polityki potrzebuje nieobecnych. Nieobecni go legitymizują. Szukając przykładów z życia wystarczy odwołać się do wyborów lub umów na usługę z obywatelem. Dla wyrażenia zgody wystarczy milczenie – czasami zupełnie nieświadome. Potem zaczyna się dramat i lata kosztownych procesów. Wszyscy mamy wszystkiego dość! Ten system nie nadaje się do życia. Co więc kryje się za tym „nowym”? My w Europie Środkowo-Wschodniej też jesteśmy poddani prawom postkolonialnym. Za miedzą mamy wojnę…
Drugie, może ważniejsze, pytanie: czy młodzi (bo to o nich mowa) są w stanie podjąć takie wyzwanie i potrafią odróżnić politykę od niepolityki, kulturowe dobro od kulturowego zła, historię od antyhistorii, ba, w niektórych przypadkach nawet dobro od zła? I dalej, czy mają na tyle wiedzy i siły woli, by móc pozwolić sobie na milczenie, oraz czy to milczenie jest zapowiedzią złego czy dobrego? Tych pytań oczywiście jest więcej. Nie stawiam ich po to, aby sprawić komuś przykrość, lecz aby zagadnienie ujrzeć obiektywnie. Ba, jeżeli takich pytań nie postawi człowiek, zada je samo życie i natychmiast wystawi rachunek do zapłacenia.

2) „uważają partie za siedlisko miernot kierujących się osobistym interesem, ambicjami i resentymentem. Więc nie wejdą w <normalną> politykę”. W aspekcie socjologicznym zdanie to można uznać niemal za zdanie prawdziwe. Ale ponownie nasuwają się pytania: czy nowi potrafią stworzyć przeciwwagę? Jeżeli tak, to dlaczego dotąd jej nie stworzyli? Dlaczego swoje ciężko zarobione pieniądze na Zachodzie przesyłają do Polski i nie kontrolują sposobu ich wydawania? Dlaczego w ten sposób legitymizują zły system? To trudne pytania, ale muszą być zadane głośno. To zły przykład, ale Kalifat nie ma takich problemów, swoją politykę prowadzi po azjatycku. Warto zadać pytanie prowokacyjne: a co będzie, gdy zabraknie własnych wzorów?

3) „Czy znajdzie się krąg osób – też młodych – który ich porwie? Pokaże, że Polska nie jest krajem banalnym”. Taki krąg nie znajdzie się szybko, chociaż Muzeum Powstania Warszawskiego jest tego zaprzeczeniem. To nowa Pierwsza Kadrowa, która uczy rzeczy oczywistej, że o wolność trzeba walczyć, że wolności nie zdobywa się piwem w ogródkach, czy przy grillu. Jego największym sukcesem jest powiązanie dwóch pokoleń: Powstańców z częścią młodego pokolenia i zachowanie w ten sposób ciągłości myśli oraz powiązań z nowoczesnością. Ale to wszystko jest łupiną na morzu przeciwności. Nie można zapomnieć, że naprzeciwko tego Muzeum stoi 20-letni okres banalnej szkoły i niechęć mediów III RP. Bardzo przykro to pisać, ale zszycie przerwanego ciągu elit i świadomości kulturowej wciąż spoczywa na słabnącej niteczce żyjącego jeszcze pokolenia II RP. I nic i nikt nie jest go w stanie zastąpić. W okresie zaborów przeżywaliśmy napięcia patriotyczne. W tym czasie kupowano biżuterię patriotyczną, dziś furorę robią patriotyczne koszulki. Polski krąg się poszerza, ale mimo to wątpliwość pozostaje: czy materia, która ma stworzyć nowe państwo dla obywateli, jest wystarczająco naładowana merytoryczną wiedzą i wolą obrony stanu posiadania oraz patriotyzmu? Każdy naród czy państwo ma swój czas. Polski czas domaga się prezentacji wielkich wzorów, wielkości postaw i właściwego punktu odniesienia – tym bardziej, że nasza małość prowokuje niechętnych nam do robienia z nas niewolników i wykonawców swoich interesów.

Polska trywialna
Teraz przejdźmy do cytatu, który zapłodnił Panią Profesor i autora do napisania swoich artykułów. Cytat dotyczy pewnego młodego człowieka, który poinformował rodziców, że wyjeżdża z Polski bo: „Ten kraj jest trywialny. Nie wzbudza marzeń”.

Młodość ma swoje prawa, ale w tym wypadku należałoby zapytać, czego ów młody człowiek oczekuje od życia i co dokładnie rozumie przez pojecie „trywialny”. O jakie marzenia mu chodzi? Czy jego marzenia dostosowane są do życia, czy wirtualnej rzeczywistości, w której się obraca? Dobrze, że zauważył niski poziom krajowej dyskusji, oraz że elity sprawy poważne traktują w sposób niepoważny. Ale czy on sam jest merytorycznie przygotowany do dokonania jakichkolwiek zmian? Emigracja nie jest rozwiązaniem, jest ucieczką i podjęciem pracy na korzyść innego. Egoizm przegrywa zawsze. Muzeum Powstania Warszawskiego żyje, bo żyją nim wszyscy.

I dalej: „Męczy go pospolitość”… Każdego meczy, może z wyjątkiem lemingów, Owszem, na Zachodzie pieniądze są większe, ale pospolitość jest jeszcze większa. To kryzys naszej cywilizacji „produkuje” tę pospolitość. Jest ona w śmiertelnym kryzysie i praktycznie nie ma gdzie uciekać. Młody został wychowany w przekonaniu, że „żyjemy w <normalnym> kapitalizmie i przegrana to tylko wina danej osoby”. „Rodzice nie mówili mu o ojczyźnie jako zadaniu, o odpowiedzialności za innych, o tym, że gdy jest źle, należy coś z tym zrobić”. A więc ów młody człowiek twierdząc, że Polska jest „trywialna” nie bardzo ma pojecie o czym mówi. Jest więc źle wykształcony. Nie jest przygotowany do nadchodzących czasów. A Kalifat jest już faktem.
Polska kultura i państwowość, które zostały ukształtowane na pograniczu dwóch wielkich cywilizacji: łacińskiej i bizantyńskiej, która stała się syntezą katolicyzmu i demokracji świeckiej, która stworzyła własną łacińską odrębność cywilizacyjną (wyliczanka jest naprawdę długa), nie może być trywialną. Ten wielki ładunek prawdy i mądrości zapisany jest w polskich księgach. Tylko trzeba je odkryć, trzeba się nad nimi pochylić, skoncentrować i pomyśleć. Właśnie tam zapisane są wielkie wzorce i wielkość Rzeczypospolitej.

Młody człowiek nie ponosi jednak za takie przygotowanie winy, bo trafił na takie czasy i tak kiepską szkołę, ale poniesie pełne konsekwencje gdy nie nauczy się tego, co odebrała mu szkoła, nie pozna świata i kultury, którą wytworzyli jego przodkowie. W świecie ani politycznym, ani biologicznym pustka nie istnieje. Można więc pokusić się o definicję dobrego wykształcenia… Zanim jednak to zrobię, warto zauważyć, że światem rządzą humaniści, inżynierowie są wykonawcami. Dlatego też szkolnictwo – najpierw Komisja Edukacji Narodowej a potem II RP postawiły w pierwszym rzędzie na humanistykę, a więc znajomość własnej historii i kultury oraz ujednolicenie pojęciowania i terminologii. Wykształcenie, które zubaża lub pomija ten komponent świata, przygotowuje swoich uczniów do roli wykonawców i niewolników.

Dobre wykształcenie to więc taki zbiór przyswojonej wiedzy humanistycznej – źródłowej i pozaźródłowej, która w swojej syntezie pozwala na wyciągniecie właściwych wniosków i takiego sposobu działania, które niezależnie od wydarzeń, stają się adekwatne do aktualnych czasów i ich specyfiki.

Kultura polska należy do jednej z najbogatszych kultur w Europie, jeżeli nie na świecie. Niestety, ta prawda jest mozolnie zakrzykiwana i wyśmiewana. Na przestrzeni 1000 lat zakodowała w sobie wszystko, co człowiek i państwo może przeżyć na tym ziemskim padole. Jej zasób archiwalny kryje odpowiedzi na wszystkie pytania – również te, których jeszcze nie zadano, a jednocześnie jest wolna od syndromu kolonialnego, od poczucia zemsty, od pogardy dla innego człowieka i innej kultury, od wyzysku za wszelką cenę itd. Osobowość Jana Pawła II, którego zaakceptował i pokochał cały świat, to nie wybryk kultury, lecz żywa synteza naszego wiekowego doświadczenia kulturowego. Jeżeli ktoś nie chce spojrzeć na Niego jako na osobę duchowną, niech spojrzy „po cywilnemu” – wyjdzie to samo. Czy taka Polska może być trywialna? Czy taka Polska nie nastraja do marzeń? Przepraszam, ale z pustego i Salomon nie naleje. W oparciu o biznes nie stworzy się państwa. Państwo tworzy świadomość biznesmenów i jakość jego inteligencji. Dziś wszystko się wali, również twierdzenie, że kapitał nie ma narodowości.

Polski nie sposób postawić na nogi bez dobrej znajomości własnej historii i własnej kultury. II RP zdołała utrzymać i rozwinąć swoją niepodległość, bo stanęła na własnym korzeniu, bo istniała polskomyśląca inteligencja, bo społeczeństwo miało poczucie państwa i wolę wolności i niezależności. Dziś po PRL i w III RP trudno znaleźć te atrybuty. Ba, komunistyczna Polska tak głęboko zakopała II RP, że nawet dobrze wykształcony Polak utracił ją z pola widzenia. Nie zdaje sobie sprawy, że jedynym punktem odniesienia dla zniewolonego umysłu jest umysł niepodległy, a dla zniewolonej Polski – Polska niepodległa. I jest to tak silna zależność, jak wschód i zachód słońca. Dziś potrzeba nam wielkiej myśli, adekwatnej do zagrożenia i świadomości wielkiego dziedzictwa.

Sieć kulturowa jest dobra, ale musi zostać oparta na jakimś twardym rdzeniu, oparta o stałą moralność i niewzruszone prawdy. Jedną z nich jest niepodzielność Polski leżącej między Bugiem a Odrą i jej całość. Pomiędzy Niemcami a Rosją ostać się może jedynie zcentralizowane i silne państwo (każda decentralizacja jest jego osłabieniem) oparte na obywatelskiej świadomości. Swoich obywateli  musi traktować jak podmiot. Istotą polskości jest świadomość, która swoimi filarami opiera się na dobrej znajomości własnej historii, kultury (religia jest częścią kultury), poczuciu tożsamości i bogactwie polskiego języka. Polska albo będzie ponad 1000-letnią całością, albo jej nie będzie w ogóle. Taki jest warunek naszego przetrwania.

Po co nam muzeum polskiej demokracji?
Demokracja należy do ludzi odważnych i zdyscyplinowanych. Demokracja wymaga bardzo dobrego i odpowiedzialnego wykształcenia. Demokracja rozwija się nie na poziomie politycznym, lecz kulturowym. Demokracja wymaga szerokich horyzontów. Demokracja wymaga ciekawości i szacunku dla drugiej kultury, a jednocześnie rozwoju własnej. Demokracja jest dla człowieka i narodów, nie dla polityki i państw totalitarnych. Siłą demokracji jest świadomość jej obywateli, odpowiedzialność i wzajemna solidarność. To wszystko nosi w sobie jagiellońskie dzieło wieków średnich.
Cywilizacja łacińska wali się. Sąsiednie cywilizacje są silne jej słabością. W Polsce stawiamy Świątynię Opatrzności. Ale skoro religia jest częścią kultury, dlaczego nie pomyśleć o ”świątyni” demokracji? Świątynia opatrzności i „świątynia” demokracji to są dwa polskie płuca. Powstawały razem i jedno bez drugiego będzie ułomne – dlatego, że będziemy mieli albo wyłącznie wybitnych teologów, jak w PRL, albo wybitnych humanistów, którzy oderwą się od korzeni człowieczeństwa i religii. Polska demokracja zdołała połączyć te obydwa wątki i stworzyć propozycje kulturową. Może w tę inicjatywę włączyłby się polski Kościół?

Ale Muzeum Polskiej Demokracji nie może powstać na podobnej zasadzie, jak Muzeum Powstania Warszawskiego – nie żyją bowiem ludzie tamtych czasów, oddziela czas zaborów i komuny. Została jednak namiastka, jaką była II RP. Jego budowa będzie o wiele trudniejsza do zrealizowania i dlatego jest to zadanie dla przyszłego polskiego rządu. Lech Kaczyński oddał hołd Powstańcom Warszawskim, Jarosław być może będzie miał okazję sięgnąć jeszcze wyżej – po symbol cywilizacji łacińskiej – Muzeum Polskiej Demokracji

Polska wielkość!
Pozostaje pytanie, na czym polega ta polska wielkość? Oczywiście, przyszłe Muzeum nie może ograniczać się tylko do okresu jagiellońskiego, bo polska demokracja korzeniami tkwi w okresie piastowskim. Gdy jeden z najbardziej znaczących kanonistów średniowiecza kardynał włoski Enrico Segusio (Ostiensis, vel Hostiensis, zm. 1271) głosił, że grzech pierworodny pozbawia tych, którzy nie zostali ochrzczeni, prawa do posiadania rodziny, własności prywatnej, wolności osobistej i własnego państwa, to na przeciwnym biegunie stał arcybiskup gnieźnieński Marcin Boduła (Marcin z Opawy, Marcin Polak zm. 1279 r.), który głosił diametralnie coś innego, że wojny nie mają charakteru boskiego, lecz są dziełem samych ludzi. Głosił, że wszystkie wojny prowadzone w celach zdobycia bogactw, podboju ludów i nowych terytoriów są niesprawiedliwe. Sprawiedliwe są bowiem takie wojny, które mają na celu poskromienie krzywdzicieli, obronę własnej ziemi i udzielenie pomocy krzywdzonym.

W 1364 Kazimierz Wielki uzyskał pozwolenie od papieża na założenie Akademii Krakowskiej. Wydała ona szereg najwybitniejszych postaci w skali europejskiej i uzasadniła naukowo stanowisko arb. Boduły. (tu wprost bezcenne są prace bp Stanisława Wielgusa). W tej materii znów można zderzyć dwie osoby: profesora Uniwersytetu Wiedeńskiego (od 1385), wykładowcę Studium Teologicznego dominikanów w Krakowie i Kolonii (od 1385), a od 1411 inkwizytora w Saksonii i Turyngii Jana Falkenberga z rektorem Akademii Krakowskiej w 1414-1415 i prorektorem w 1418 – Pawłem Wodkowicem. Pierwszy wzburzony porażką pod Grunwaldem głosił, że „Ludzie łączący się na wytracenie Polaków zasługują na życie wiekuiste, nieczyniący tego zasługują na kary piekielne”. Drugi, że niewierni posiadają oparte na prawie naturalnym i boskim prawa do własności, do posiadania państwa, czci, a stąd wywodził, że przywileje tak papieskie, jak cesarskie, na które powołuje się Zakon Krzyżowy, są nieważne. A najazdy Krzyżaków na ziemie spokojnych pogan za sprzeczne z pojęciem wojny sprawiedliwej i graniczące z zabobonem. To, co wygadywali Bismarck i Hitler jest dość powszechnie wiadome.

Do osiągnięć polskiej demokracji można też zaliczyć Konfederację Warszawską z 1573 r., dzieło A. Frycza Modrzewskiego „O poprawie Rzeczypospolitej, które dla ówczesnej Europy było dziełem całkowicie nowatorskim, czy chociażby koncepcja wychowania Sebastiana Petrycego. Przykładów jest bardzo dużo i nie tu miejsce na ich wyliczanie. To wszystko wypływało z polskiej koncepcji demokratycznej. I dziś, gdy cywilizacja europejska chyli się ku upadkowi, należy powrócić do najlepszych jej korzeni. Przepraszam, Polacy, większość z Was nie wie jak doniosłe bogactwo kryje w sobie polska historia i polska kultura, której jesteście dziedzicami.

 Muzeum powinno mieć rozmach adekwatny do tamtych czasów, pokazywać na czym polega wielkość człowieka, której dziś nie widać; wielkość kultury, o której zapomniano; rycerskość, którą się wyśmiewa i odpowiedzialność wobec siebie ludzi i państwa. Polacy powinni zobaczyć siebie – jakimi byli wówczas i jakimi są dziś.

No, ale cóż, trudno przekonać kogoś, kto wychowany i wykształcony był w atmosferze pogardy dla samego siebie i własnej kultury do czegoś co przekracza jego wyobrażenie, bo to było tak dawno, bo dzieli nas podwójny mur zbudowany najpierw przez zaborców a potem przez komunistów, bo przecież to wszystko, co najlepsze istnieje na Zachodzie, bo Piast to był kołodziej, który rozbił kwadratowe koła. Ale to nie wszystko, poprzez medialne manipulacje zostaliśmy zapędzeni w stan nieważkości kulturowej, a więc w martwy stan czasowy, podczas, gdy inni się rozwijają.

Streszczenie
Demokracja jest nadal największą wartością ziemską. Mając takie osiągnięcia w jej tworzeniu i mając takiego papieża jakim był Jan Paweł II nie mamy powodu do milczenia. Polska demokracja to najwyższy znak jakości polskiej kultury. Oczywiście obecne warunki geopolityczne narzucają już inne uwarunkowania, nie może być więc to kopia tamtejszej, ale zasady moralne, które ją towarzyszyły są wciąż aktualne. Zbierzmy więc owe przesłanki w kilku punktach:

- Muzeum Polskiej Demokracji potrzebne jest najbardziej samym Polakom do: ujrzenia własnej 1000-letniej perspektywy, własnej wartości, własnych możliwości i miejsca, w którym się znajdujemy,

- Muzeum Polskiej Demokracji potrzebne jest całej cywilizacji łacińskiej, aby zobaczyła swoją perspektywę i drogi ewentualnego rozwoju,

- Nie możemy dopuścić, aby na dzisiejszych szalach, na które rzuca się miecze, zabrakło polskiej szabli; nie możemy dopuścić, aby zatkano nam usta, kiedy całe nasze tysiąclecie przemawia,

- Polska demokracja jest efektem wielowiekowej pracy kulturowej kilku narodów i samego Kościoła katolickiego; odtworzenie demokracji na nowych warunkach jest wzmocnieniem Kościoła i całej Europy Środkowo-Wschodniej, jako bastionu bezpieczeństwa światowego, który oddziela dwa najbardziej agresywne państwa od siebie,

- Niemcy mają za sobą Hitlera, Rosja – Stalina, Francja, Anglia – kolonializm, z którego mentalnie nie mogą się wyplątać; Polska bez takich zaszłości może z powodzeniem odwołać się do II RP, Rzeczpospolitej Obojga Narodów, do okresu Piastów, a także zaborów. Nie mamy się czego wstydzić, ale jednocześnie jesteśmy, jak zawsze, osamotnieni,

- Muzeum Polskiej Demokracji jest więc oczekiwaną nową Akademią Karkowską; jest ona jedynym ratunkiem dla upadającej cywilizacji, a dla nas jedynym źródłem wielkiej syntezy i paliwem dla iskry, która już wyszła i ma zmienić świat. Nie pozwólmy ją zgasić!

Zakończenie
Jeżeli Muzeum Polskiej Demokracji nie zdołamy zbudować w Polsce, powinno powstać zagranicą, jako obowiązek Polonii wobec kraju pochodzenia. Jeżeli odwołamy się do swoich wzorców, nie powinniśmy się bać multikulturalizmu. W polskim wydaniu ma on walory twórcze i rozwojowe.

Ryszard Surmacz

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika epitwo

29-08-2014 [11:55] - epitwo | Link:

Napiszę na PW - prosze przeczytać, dobrze?

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

30-08-2014 [12:39] - Ryszard Surmacz | Link:

Dziękuję. Musze jednak zapytać co kryje się pod inicjałami "PW"?
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika alchymista

30-08-2014 [07:40] - alchymista | Link:

Sama idea powołania takiej instytucji jest ze wszech miar słuszna. Diabłe jak zwykle siedzi w szczegółach, a konkretnie w samej definicji słowa "demokracja". Ponadto muzeum dziwnie kojarzy się mi z mauzoleum, co niestety oddaje istotę rzeczy ;-)

Mój przyczynek do historii demokracji to tekst: http://podstrzechy.alchymista....

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

30-08-2014 [13:41] - Ryszard Surmacz | Link:

I może jeszcze jedno.... Ja nie piszę o złotej wolności, pisałem o polskiej demokracji. Nie można łączyć tych dwóch rzeczy. Nie można łączyć architektury domu z jego mieszkańcami. Architektura jest dziełem określonej myśli, mieszkańcy natomiast użytkownikami przestrzeni, jaką ona daje lub stwarza. Polska demokracja stworzyła ład na "polu minowym", czy "kresowych Bałkanach", jak kto woli, przez kilka wieków. I co więcej, ten model, oczywiście z pewnymi zmianami, jest wciąż aktualny dziś. Ale bez wyraźnego polskiego głosu nie wypłynie na powierzchnię.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

30-08-2014 [12:37] - Ryszard Surmacz | Link:

@ alchymista
Muzeum polskiej demokracji kojarzy się Panu z mauzoleum, a mauzoleum z ... Leninem?... No i co, wpadł Pan we własne sidła? Przepraszam, skojarzenia każdy ma różne, ale zastanawiam skąd się takowe wzięły? Przez ostatnie 200 lat żadnego kultu, ba, szacunku, przez ostatnie 20/70 ustawiczna walka z nią - zamazywanie wszystkiego, co może się nam kojarzyć z polską demokracją, w okresie zaborów - metodyczne wypłukiwanie odniesień i nawyków poprzez sztuczną rosyjsko/germańską promocję różnych narodowości itd. Polska będąc pomiędzy Niemcami a Rosją, jak chce przetrwać, musi mieć szeroki horyzont - szerszy niż obydwa sąsiednie kraje. I to jest całkiem możliwe. Pokazał to właśnie okres jagielloński. Więcej, zaborcy o tym doskonale wiedzą - stąd ten ustawiczny atak. Mauzoleum....
Na polu idei mamy więc wiele do powiedzenia. Gdy formowała się Europa powiedeńska (1815) byliśmy pod zaborami, gdy kształtował się świat pojałtański (1945) odebrano nam kresy i dano ziemie odzyskane, zdradzono. Bylismy kompletnie rozbici i nie mieliśmy więc szans na wzięcie udziału w "nowym rozdaniu". Dziś przeżywamy traumę innego typu, ale jesteśmy w stanie włączyć się w światową dyskusję. Tylko odwagi!
Pewnie zbyt dużo napisałem, ale z takimi skojarzeniami spotykałem się wcześniej.
Pozdrawiam