Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Straszatony
Wysłane przez Magdalena Figurska w 15-08-2014 [08:19]
Na placu koszarowym stoi młody żołnierz i pali papierosa. Przechodzi kapral i rozkazuje: - Żołnierzu, natychmiast zgaście tego papierosa. Tu się nie pali! Wystraszony żołnierz zaczyna się tłumaczyć: - Myślałem, że tu, na świeżym powietrzu... - Zapamiętajcie sobie! Tam gdzie ja jestem, tam nie ma świeżego powietrza!
Ten stary dowcip z czasów PRL-u idealnie oddaje aktualny klimat polityczny w Polsce, klimat absurdu gdzieś z pogranicza Haška i Kafki, gdzie koszarowe dowcipy zmieszane z nonsensem przez chorych na władzę barmanów, przyprawione są na dodatek pigułką strachu. Że niby nie ma takiej pigułki, bo jest tylko gwałtu? Niestety, są obie, ale pigułkę gwałtu zastosowano wcześniej. Pogwałcono nie tylko historię, pamięć i świadomość Polaków, zdolność logicznego myślenia, ale i cały aparat państwa i prawa na wszystkich szczeblach, uzależniono media i wszystkich funkcjonariuszy systemu, którzy jak w amoku serwują Polakom te zatrute, darmowe drinki. Teraz pora na strach, który ma utrwalić pigułkę gwałtu, uzależnić bezwolne społeczeństwo od władzy, która jak w PRL-u, ze strachu uczyniła sobie metodę sprawowania rządów i walki politycznej.
Bo wszędzie tam, gdzie kończy się społeczna legitymizacja władzy, gdzie pogwałcone są zasady demokracji, gdzie przestają obowiązywać i funkcjonować normy prawne i obyczajowe, tępione są przekonania i demokratyczne zachowania, zaczynają obowiązywać reguły państwa totalitarnego. Konsekwentne stosowanie strachu, wzbudzanie ciągłego poczucia zagrożenia, polityczny szantaż, to metoda wymuszania posłuszeństwa wobec władzy, a jednocześnie deptanie godności człowieka i jego praw. Bo gdy odsłania się nieumiejętność zarządzania państwem, zaczyna się zarządzanie strachem nie tylko wobec koalicjanta i własnych szeregów, ale, co najbardziej niebezpieczne, na poziomie władza – społeczeństwo.
Wiadomo, że arsenał strachów jest odmienny i bogatszy niż za komuny, ale mechanizm jego działania i metody, a także konsekwencje dla mniej strachliwych są podobne. Za komuny straszono nas amerykańskimi imperialistami, ich stonką i ich atomem, zachodnioniemieckimi rewizjonistami, a nawet konsekwencjami nieobecności na pierwszomajowym pochodzie czy wejścia za parawan podczas głosowania, co było świadectwem wrogiej klasowo postawy. Atakowano wszystkich tych, którzy nie godzili się na wprowadzany, z obcą pomocą, nowy porządek, straszono warchołami, spekulantami, bumelantami, kułakami, a nawet bikiniarzami, jako środowiskami wrogimi politycznie.
Dowcipni mówią, że strach pomaga jedynie przy czkawce. Ale przecież nie zawsze jest zły. Z jednej strony mobilizuje do ratowania życia, wzmaga czujność i instynkt samozachowaczy, a niekiedy, jako troska o drugiego człowieka, jest przejawem miłości. Z drugiej jednak strony jest hamulcem wielu pozytywnych działań, rodzi gniew, nienawiść, zazdrość, degraduje psychikę i prowadzi do stresu, paniki, obłędu i fobii, może wywoływać efekty szkodliwe, niszczące, a nawet popychać do zabójstwa. Za każdym razem, gdy premier Tusk czuje się zagrożony, zaczyna straszyć Polaków. Permanentnie, przez siedem okrągłych lat PiS-em i złym Kaczorem. Ale gdy to straszenie nic nie daje, a sytuacja bezprecedensowego kryzysu państwa i rządzących, ujawnianego przez kolejne afery, a ostatnio przez „taśmy prawdy” stała się faktem, zmieniły się podmioty strachu, a groźby przybrały formę narzędzi tortur. Za wypowiadanie zakazanych słów KGB czy WSI grozi lewatywa, czyli gruszka refundowana przez NFZ, za pisanie prawdy o rządzących – poranna wizyta antyterrorystów.
Zimnowojenny ton coraz częściej brzmi w wypowiedziach premiera Tuska, który grając na negatywnych emocjach eskaluje nienawiść i straszy Rosją, która podsłuchuje u Sowy i spisuje to cyrylicą. A więc bójcie się wszyscy ci, którzy nagrywacie polityków, i ci, którzy śpicie, gdy trzeba bronić tęczy. Innym razem straszy, że dzieci nie pójdą do szkoły, czyli wojną. Przed samymi wyborami do PE premier również próbował moblizować wyborców poprzez strach, uzależniając przetrwanie Europy od zwycięstwa Platformy, a więc wykorzystał sytuację na Ukrainie, w interesie wyborczym własnej partii. Dzisiaj premier straszy Putinem, choć wcześniej przybijał z nim żółwika.
„Zbyt mnie straszyli i teraz niczym już przestraszyć nie są w stanie” – pisał Bułhakow i pod tym podpisałaby się pewnie większość Polaków. Ale odporni na straszenie możemy czuć się zaniepokojeni, gdy szef MSZ, który wcześniej groził dorżnięciem watahy, a na Majdanie oznajmił ukraińskim opozycjonistom, że jeśli nie podpiszą porozumienia z prezydentem Janukowyczem, to „wszyscy będą martwi”… dostaje od psychiatry pozwolenie na broń, a prezydent lata z flintą po lasach jako miłośnik flory i fauny, by tę faunę ugotować później w bigosie. To są prawdziwe strachy i prawdziwe zagrożenia, nieodpowiedzialność, „murzyńskość” naszej władzy, która nawiedziła wcześniej niż afrykańskie upały nasz „umęczony kraj”. I już mamy dwa cytaty: z Sikorskiego i Michalkiewicza, bo trzeba sprawiedliwie przyznać, że eskalacja i zarządzanie strachem to nie tylko metoda walki partii rządzącej. To także sposób tej części prawicy (a może się mylę, że to prawica?), która jawnie jest antypisowska. Wykorzystuje ona swoisty storytelling, sprzedając w swoich tekstach i wypowiedziach strach. Zrodzony z obsesyjnej nienawiści do PiS-u, jak u Giertycha czy Kamińskiego, i podbudowany sprawnym piórem i swoistą socjotechniką, która indywidualne obsesje próbuje przykryć wizjami rozbiorów Polski czy „Judejczyków, którzy zachodzą nas od tyłu”, podobnie groźnych co banderowcy. Więc najlepiej siedzieć jak myszy pod miotłą, w nic się nie angażować, dbać o polskie jabłka i kapustę, by Sawicki ich nie zutylizował i popierać Ruch Narodowy, który planuje obalić „republikę okrągłego stołu”, a nie umiał poradzić sobie z jedną Rafalalą. Narodowcy, a tacy strachliwi? Ale Michalkiewicz ma swoich fanów, jak Grzegorz Braun, który zerwał współpracę z portalem Fronda.pl, gdy ta zdjęła tekst Michalkiewicza, w którym straszył Polaków "chwilowo nieczynnym obozem zagłady w Oświęcimiu". Klubowy rewolucjonista Braun straszy wezwaniem do rozstrzelania dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i TVN, agituje, by dziadkowie kupowali wnukom broń, bo będzie wojna USA i Rosji przeciwko Chinom, a Michnika banda i ferajna Wildsteina to jednakowy strach.
Nie tylko więc w rządzie są tacy, którzy, jak Mike Wazowski, marzą o karierze straszaka w fabryce Potwory i Spółka. Jako student Uniwersytetu Potwornego, wydział straszologii, realizuje swe marzenia, wygrywając pojedynek dla potworów, którzy straszą najlepiej. I to jest propozycja dla TVN-u. Zamiast zapowiadanego programu „Żona dla rolnika” – show „Straszatony przed mikrofony”.
Opublikowano w "Warszawskiej Gazecie"
Komentarze
15-08-2014 [13:44] - rzhqjj | Link: Matko moja! Przestan
Matko moja!
Przestan straszyc!
15-08-2014 [20:54] - Magdalena Figurska | Link: Chyba nie jesteśmy tacy
Chyba nie jesteśmy tacy strachliwi?
15-08-2014 [15:30] - gal | Link: Michalkiewicz ma swoich fanów
Michalkiewicz ma swoich fanów Założył stronę, gdzie można wpłacać datki na jego utrzymanie i ludzię płacą.
15-08-2014 [20:36] - Robert Kościelny | Link: "popierać Ruch Narodowy,
"popierać Ruch Narodowy, który planuje obalić „republikę okrągłego stołu”, a nie umiał poradzić sobie z jedną Rafalalą. Narodowcy, a tacy strachliwi?" Szanowna Pani, czy należy przez to rozumieć, że gdyby zaatakowany w studio przedstawiciel RN obił pana (panią?) Rafalalę, to wówczas uwierzyłaby Pani, że RN zdolny jest do obalenia "republiki okrągłego stołu"? Bez obrazy, ale Pani "argument" przypomina mi, to co kiedyś Lech Waęsa powiedział o braciach Kaczyńskich, że niby tacy zwolennicy dekomunizacji, a jak byli w kancelarii prezydenckiej (za prezydentury L.W), to żadnego komunisty pracującego w tej instytucji nie zwolnili. Jakby jedno z drugim miało coś wspólnego. Mniej demoagogii, w więcej rzetelnych argumentów.
PS
Sądzę, że pisanie iż pan Michalkiewicz uprawia na swym blogu politykę strachu jest również wielkim nieporozumieniem.
A poza tym - serdecznie pozdrawiam.
15-08-2014 [20:52] - Magdalena Figurska | Link: Nie, proszę Pana, tak nie
Nie, proszę Pana, tak nie myślę. Pan Zawisza wiedział, z kim będzie dyskutował, więc wierzyłam, że posłuży się rzeczowymi argumentami. Epitety na samym wstępie są dowodem bezsilności, braku podstawowych zasad kultury (bo trzeba umieć rozmawiać z każdym, jeśli podjęło się rękawicę i przyszło do programu). A jeśli ma deficyty kultury i dużą dozę agresji, to powinien siedzieć w domu za piecem.
15-08-2014 [20:46] - Magdalena Figurska | Link: A czy na zbiórkę publiczną
A czy na zbiórkę publiczną nie trzeba mieć zgody?
15-08-2014 [21:19] - gal | Link: Wystarczy ztrudnić Józefa
Wystarczy ztrudnić Józefa Bąka
15-08-2014 [21:23] - Robert Kościelny | Link: Szanowna Pani, Hm, w
Szanowna Pani,
Hm, w artykule pisze Pani wyraźnie o strachliwości przedstawiciela RN, a teraz o braku kompetencji i kultury - to jednak dwie różne sprawy. Tak się mi wydaje - bynajmniej:)
A odnosnie do blogu pana Michalkiewicza (który mi ni brat ni swat), nadal uważam, że Pani ocena jest nietrafna i może podpadać pod "nieuczciwe zwalczanie konkurencji" :)
16-08-2014 [00:50] - Secesh | Link: Ja, nie czuję się zastraszany
Ja, nie czuję się zastraszany przez p. Michalkiewicza. Informowany, tak. Od biedy ostrzegany. Ale zastraszany?
19-08-2014 [08:18] - Magdalena Figurska | Link: A to są dwie sprawy, straszyć
A to są dwie sprawy, straszyć i straszyć skutecznie.Ja też nie biorę na poważnie słów Michalkiewicza o kolejnym rozbiorze, o przyjściu do Polski banderowców, którzy wyriezają Polaków, bo na Ukrainie przecież sama dzicz i banderowcy. Tylko ta "dzicz" , w osobach członków rządu, doskonale posługuje się językiem angielskim, podczas gdy nasz rząd nawet poprawnie po polsku nie umie mówić. Więc lepiej jak Michalkiewicz zacznie pisać o zagrożeniach z tej strony, a nie spoglądać tak daleko, bo sprawia to wrażenie tekstów zamówionych.