Córko premiera, Kaszuba z Kaszub...

Najdłuższy weekend nowoczesnej Europy zapowiadał się obiecująco. Wielu Polaków załatwiło sobie wolny piątek,  reszcie, czyli bezrobotnym i urzędnikom wolne załatwił sam pan premier, choć ci ostatni permanentnie na wielkiej majówce. Miasta się trochę wyludniły, bo „słoiki” zatęskniły za ojcowizną i wybrały „te pagórki leśne”  tudzież  „te łąki zielone”, wykształciuchy – ciepłe plaże egzotycznych krajów, a pozostałym został grill w wielkim mieście. Prawobrzeżna Warszawa może grillować tylko warzywa, lewobrzeżna – mięsa i wędliny. Bananową tolerancję może uprawiać każdy,  kogo stać na banana. Ale i tak humory dopisywały,  bo do Lidla rzucili nie tylko blaszane grille, ale i coś na grilla, także owoce, warzywa i tani wurst,  nie wiadomo czy od ANGELI, czy od STASI, bo metki nieczytelne.
Ogólnie sprzyjającą aurę zapowiedział też  pan Pędziwiatr i wyginając się przy mapie z euforią oznajmił, że temperatura rośnie, ciśnienie rośnie i w ogóle wszystko rośnie. O bezrobociu i długu nie wspomniał, bo to nie jego domena. Więc i my zapominamy, słoneczko świeci, pachną bzy i konwalie, czyli radość o poranku, a tu jeszcze jeden powód do radości – nadzieja na ratunek demografii, bo premierówna podobno również przy nadziei i szykuje się ślub dziesięciolecia modowej księżniczki z królem listew przypodłogowych.  Więc niech żyje nie tylko święto grilla (d.1 Maja), ale i POlityka prorodzinna, którą zaczął popierać nawet podstarzały kawaler Wojewódzki, lansując na swej kozetce Elizę i Trybsona - bohaterów programu Warsaw Shore (zwanego Bzykaniem na Ekranie),  którzy, dzięki programowi zostaną rodzicami, a nawet wybrali już imiona dla swego dziecka – Vaneska albo Brian. A może Brajan, jeszcze nie wiedzą. Taka jest siła mediów, które potrafią nie tylko zgotować cywilną śmierć, ale i powołać nowe życie.

Dlatego z Odą do radości na ustach, nie wgłębiając się zbytnio, kto ostatnio medialnie się ugotował, spalił czy popełnił polityczne harakiri darujemy mediom, że zagrażają wolności i demokracji, lansują kłamstwa, miernotę i patologię; dziś wystarczy nam, że uczą jak gotować, posprzątać, zaprojektować sobie ubranie, zatańczyć czy zaśpiewać, nawet jak w tydzień wychować krnąbrnego nastolatka  przez surowych rodziców, a co najważniejsze, ciągle nas bawią nawet jeśli nie lecą kabarety, co szczególnie bywa cenne w czasie relaksowej kanikuły. Dzięki temu z radością i nadzieją patrzymy w „świetlaną” przyszłość, którą zapewni nam Platforma Obywatelska, jeśli znowu ją wybierzemy. Będzie kręcić te swoje propagandowe super produkcje, droższe od Holly- i Bollywoodu razem wziętych, z mostami, orlikami i kibicami w roli głównej, a później sama siebie nagradzać. I tu należałoby zdementować informacje nienawistnych rządowi, opozycyjnych mediów. Ten autobus wtrącony w odmęty Wisły, to niestety, nie był Tuskobus. Aktorzy pierwszego planu  mają się dobrze, czyli nadal kręcą jak mogą, więc z zatonięciem musimy poczekać do 25 maja. Drugi plan natomiast, czyli pacjenci zwani statystami (od ciągłego stania w kolejkach) mogą mieć kłopot, bo od pierwszego maja, do drogiego śmiechu dołożyli nam droższe zdrowie w postaci nowej listy leków refundowanych. Ale jeszcze o tym nie wiedzą, więc nie czas na robienie siedmioletniego remanentu zysków i strat czy 10-letniego podsumowania anschlussu do europejskiej cywilizacji, gdy w całym kraju pikniki, koncerty, pokazy, pogadanki. Niech się święci Unia Europejska!

Prezydent w Łazienkach Królewskich chwali sam siebie, zaleca cieszyć się radośnie, dużą nadzieję widzi w drugiej transzy unijnej kasy, bo pierwsza już rozdysponowana na zegarki,  bredzi o modernizacji i innowacyjności, gdy akurat w tych dziedzinach jesteśmy na czwartym miejscu od końca, sypie orderami dla zasłużonych w budowaniu i umacnianiu. Biskup Pieronek pręży więc pierś z Orłem Białym, przy fontannach Rodowicz z Donatanem, wesoło dzwoni promocyjny tramwaj śladami unijnych projektów, a ci, od Schumana,  częstują propagandą gorszą niż w PRL-u. Z niebieskimi konkurują czerwoni. Obejmują się z Martinem Schultzem, szefem PE i kandydatem europejskich socjaldemokratów na szefa Komisji Europejskiej, chwalą się czerwonym tulipanem – Millerem, który, jak zalecają życzliwi, dłużej postoi, jeśli przytnie mu się łodyżkę, a wśród odgłosu piszczałek ledwie słychać hasło pogonienia złodziei. Piotr Ikonowicz, obrońca eksmitowanych, obiecuje nową partię RSS – Ruch Sprawiedliwości Społecznej, w której nie będzie polityków, tylko byli policjanci, ochroniarze, sprzedawczynie i kasjerki, a więc sami bedą się ścigać i chronić. Właśnie poszukują sponsora, ale Palikot nieugięty. Sponsorował PO i jak skończył? Z Hartmanem, Kwaśniewskim i Siwcem razem chcą wypuścić dżina „zapyziałej polityki” z pustej butelki po żołądkowej gorzkiej, zaprosić Kukiza do gandziobusu i zmienić konstytucję. Czyli wprowadzić euro i wyprowadzić kościół. Na realizację obu postulatów marne szanse. Trwa też festiwal naprawiania konstytucji. Janusz Korwin Mikke, 70-letni guru młodzieży,  razem ze swoimi ekspertami od politycznego folkloru proponuje wersję skróconą, tylko dwa słowa. Pierwsze, to czasownik „rozpędzić”, a drugie to liczba mnoga rzeczownika uważanego powszechnie za obraźliwy. Zaraz potem informuje swych fanów, że w dniach 1- 4 maja będzie w Anglii. Takie współczesne saksy w poszukiwaniu głosów wyborczych, a może rekonesans po burdelach, by wcielić w życie swój pomysł zaadaptowania budynków instytucji unijnych na przybytki rozkoszy. Pozostałe partie i ich liderzy zostali w kraju, by wykorzystać najdłuższy weekend na kampanię wyborczą, reprezentując jedynie własne interesy, bo przecież ci wszyscy zadowoleni ze swoich rządów,  jak i oburzeni, niepokonani czy inni na „nie”, chcą władzy. Wcielają się więc w bardziej lub mniej sprawnych performerów, byle zwrócić na siebie uwagę.  

Ledwie opadł dym z palących się opon protestujących przeciwko niszczeniu polskiego węgla górników, swój marsz zapowiedzieli narodowcy, spotykając się wcześniej pod uzbrojoną tęczą, gdzie trenując rzut jajkami od kur z wolnego wybiegu, opluli złote gwiazdy na unijnej fladze,  kontynuując, ogłoszony wcześniej przez Roberta Winnickiego konkurs „neutralizowania wrogiego symbolu”. Kabarety polityczne powstają więc jak grzyby po deszczu, bo właśnie zaczęło padać. Marek Migalski z partii „Gowin jest najważniejszy” chwali się, że wywołał IV wojnę światową, bo spalił flagę ZSRR, symbol imperium radzieckiego, które nie istnieje już ponad dwadzieścia lat. Następna pójdzie pewnie flaga Jugosławii, Czechosłowacji, a może nawet Cesarstwa Rzymskiego, bo tchórz Migalski wie, co palić, by uniknąć kary. A co by mieli ci wszyscy politycy, gdyby nie unia?  To, co wyemitowała misyjna telewizja w krótkim spocie pierwszego maja, zatytułowanym co by było, gdyby Polska nie wstąpiła do unii. Świat smutny, czarno-biały, posklejany z materiałów archiwalnych z PRL-u, świat biedy, GS-ów, gumiaków i pustych sklepów, błotnistych wiejskich dróg i architektury niczym z przedmieścia Chicago w okresie prohibicji. A zaraz potem komedię „Kogel-mogel”  R.Załuskiego, film dobrze zrobiony, nadal śmieszny i co istotne, kolorowy, choć z 1988 roku, a więc 16 lat przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej.  Skok cywilizacyjny,  który nam wmówili, okazał się ich skokiem. Na kasę. A dla nas nadal bieda, bo 10 lat po wejściu do UE, pod względem zamożności jesteśmy na szarym końcu, przed Rumunią i Bułgarią, a nasz dług rośnie, bo niczego nie wytwarzamy, a wszystko importujemy. Poziomem życia, płacami, emeryturami, opieką zdrowotną, szkolnictwem, jesteśmy wiele lat przed  PRL-em. Czyli nadal w gumiakach.

Opublikowano w "Warszawskiej Gazecie"

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika jazgdyni

10-05-2014 [07:00] - jazgdyni | Link:

Jak zwykle.
Bardzo smaczne.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

10-05-2014 [08:12] - NASZ_HENRY | Link:

Ale „Kogel-mogel”. Dodam tylko, że to żołądkowa gorzka doprowadziła Kwaśniewskiego do POziomu Palikota ;-)

Obrazek użytkownika ba.a

10-05-2014 [17:28] - ba.a | Link:

Wyrzuceni jesteśmy poza nawias,przez fakt nie możności korzystania z tych zmian,którymi się chwalą.Pilnują skrzętnie granic swoich kręgów,by nikt nieproszony nie wtargnął i nie podejrzał mechanizmów diabelskich sztuczek,zwodów i wybiegów.Ale czas im dany,kiedyś się skończy. I tak jak oni dzisiaj z pogwałceniem prawa a nawet bez podstawowej ludzkiej przyzwoitości traktują nasze /też przecież jedno/życie,tak my zrobimy im to samo.

Obrazek użytkownika nurt

26-07-2014 [04:58] - nurt | Link:

+ + +
10/10
D z i ę k i,
p.Autorkę pozdrawiam z wlk. szacunkiem.
ES
http://lootos-neverlandd.blogs...