Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Transformacja czy niepodległość?" w Hybrydach
Wysłane przez elig w 13-06-2014 [11:43]
"Transformacja czy niepodległość?" to tytuł wydanego ostatnio zbioru artykułów prof. Marka Jana Chodakiewicza. W warszawskim klubie Hybrydy odbyła się 12.06.2014 debata z udziałem autora, służąca jednocześnie promocji książki.
Oprócz prof. Chodakiewicza w dyskusji udzial wzięli profesorowie Antoni Dudek i Tomasz Żukowski oraz pan Jacek Kotas, przedsiębiorca, będący kiedyś wiceministrem w Ministerstwie Obrony Narodowej /gdy ministrem był A. Szczygło/. Prowadził debatę red Paweł Lisicki, naczelny tygodnika "Do Rzeczy".
Na wstępie prof. Chodakiewicz wziął kartkę papieru, zmiął ją, powiedział "to transformacja" i powtórzył swą wypowiedź z książki:
"Transformacja polega na tym, że zmieniamy kształt i formę przedmiotu, czy materiału, ale jego właściwości nie zmieniają się. Czy w kontekście tzw. Okrągłego Stołu - z transformacji komunizmu koniecznie wychodzi demokracja? Niekoniecznie. Raczej mamy do czynienia z tym samym zjawiskiem komunizmu w innej postaci,".
Prof. Chodakiewicz uważa więc, że III RP jest w istocie post-PRL. Sprzeciwił się też nazywaniu wyborów 4 czerwca "częściowo wolnymi", stwierdzając, że takie coś nie istnieje - wybory mogą być albo wolne albo nie. Polemizował z nim prof. Antoni Dudek, twierdząc, że był to plebiscyt - za czy przeciw komunizmowi i 4 czerwca społeczeństwo go odrzuciło. Wskutek tego n.p. Kiszczak nie mógł zostać premierem.
Bardzo ciekawe były wypowiedzi Jacka Kotasa dotyczące transformacji w wojsku. Okazało się, że dotknęła ona armię w stosumkowo niewielkim stopniu i relikty komunizmu były tam obecne jeszcze w 2007 roku /a prawdopodobnie są tam do dziś/. Mówił o wykształconych na Zachodzie wojskowych, którzy odchodzili ze służby, gdyz nie mogli przełamać oporu oficerów ukształtowanych w okresie PRL.
Jacka Kotasa wsparł Tomasz Żukowski przypominając o celach jakim miało służyć tzw. Ludowe Wojsko Polskie w czasach PRL. Były nimi wojna nuklearna i podbój Europy Zachodniej. Ubolewał, że tak malo się o tym dzisiaj mówi. Dużo uwagi poświęcili dyskutanci sytuacji w innych krajach postkomunistycznych.
Porównywano na przykład armię polską z ukraińską i zastanawiano sie, czy nasza jest tak samo przeżarta moskiewską agenturą i czy gdyby przyszło co do czego - czy chciałaby się bić? Jeśli chodzi o transformację to prof. Chodakiewicz stwierdził, że tylko w byłej NRD pozbyto się dziedzictwa komunizmu. Uważa on też, iż w Polsce i tak patologie postkomunizmu są najmniejsze nawet w porównaniu z Estonią, nie mówiąc nawet o takim n.p. Tadźykistanie.
Moim zdaniem, to porównanie nie jest uprawnione, bo Polska nie była jednak republiką Związku Sowieckiego, więc nasza sytuacja już na starcie była lepsza. Prowadzący spytał, czy możliwe były inne scenariusze w 1989 roku? Chodakiewicz odparł cytatem z Orwella: "Proletariusze mogą zyskać samoświadomość tylko, gdy się zbuntują, ale mogą się zbuntować tylko wtedy, gdy zyskają samoświadomość". Sądzi on, że lepszy byłby bunt z użyciem przemocy.
Przeciw temu zaprotestował Antoni Dudek, przywołując Che Guevarę. Wywiązała się dyskusja na temat tego, ilu Polaków pragnęło radykalnych zmian. Oceniono, że w 1989 było to ok. 2/3 społeczeństwa, ale po planie Balcerowicza ilość ta zmalała do 1/3 i tak zostało do dziś. Dowiedzieliśmy się przy okazji, iż to, co później nazwano "planem Balcerowicza" było rozważane już w połowie lat 80-tych na spotkaniach przedstawicieli zachodniego biznesu z koministycznymi władzami PRL.
Dyskusja panelowa trwała od 17:10 do 18:30. Potem, jak zwykle, były pytania z sali. Pierwsze zadał słuchacz, który zastanawiał się, czy więcej wolności było w Polsce pod koniec 1956 roku, czy obecnie. Prof. Chodakiewicz zapewnił go, że przy wszystkich wadach III RP - teraz wolności jest więcej.
Ja powiedziałam, że po 1989 roku powstało 300 tys. spółek nomenklaturowych założonych przez komunistów, z których 90% zbankrutowało /wg Jerzego Strzeleckiego/. Oprócz tego powstało jednak ok. 2 mln różnych firm. Sektor małych i średnich przedsiebiorstw wytwarza 2/3 PKB i zatrudnia 3/4 pracowników. Przemysł polski wcale nie upadł, tylko zmienil strukturę.
Prof. Chodakiewicz powiedzial, że na świecie w ogóle odchodzi sie od gigantomanii, natomiast prof. Żukowski wyrażał się o małych i średnich firmach z pewną pogardą, mówił o nich "misie" i opowiedział historyjkę o nieuczciwym pracodawcy zabierającym swym pracownikom po 500 zł z każdej wypłaty. Skontrował go jeden ze słuchaczy przypominając, że państwo zabiera z takiej wypłaty 1600 złotych /w formie podatków/, więc jest jeszcze gorsze
Debata trwała do 19:10, a potem prof. Chodakiewicz zaczął podpisywać swą książkę. Imprezę filmowali: liczna ekipa z trzema "wypasionymi" kamerami /Blackmagic Camera/ oraz Bernard I Margotte z portalu Blogpress.pl .
Relacja Blogpress.pl jest /TUTAJ/.
YouTube:
Komentarze
13-06-2014 [11:59] - NASZ_HENRY | Link: "Przemysł polski wcale nie
"Przemysł polski wcale nie upadł, tylko zmienil strukturę." - Na szarą chyba ;-)
15-06-2014 [13:38] - elig | Link: Z przebłyskami czerni.
Z przebłyskami czerni.
13-06-2014 [14:47] - St. M. Krzyśków... | Link: Zgadza się, wciąż należymy do
Zgadza się, wciąż należymy do Mongolii Zachodniej, do której kiedyś większość społeczeństwa nie chciała należeć, ale po dwudziestu paru latach bractwo zmatolalo.
13-06-2014 [18:34] - zawadiaka | Link: Dziwi że prof.Zukowski miał
Dziwi że prof.Zukowski miał pogląd nieco mało "profesorski" co do małych firm. JAko osoba wykształcona a nadto ponoć myśląca niezależnie, powino się oczekiwać że jego poglądy będą bardziej wyważone i zgodne ze zdrowym rozsądkiem. Tymczasem mamy kolejną osobę, która odnosi sie do jakiegos podmiotu gospodarczego per noga. To nie dobrze wróży na przyszłośc jak chodzi o tego gościa.
Podkraślanie zasług przywatnego sektora gospodarki jest dla mnie cokolwiek na wyrost. Mam pewne obserwacje własne z podróży poza Polskę i widzę dobrze jak wyglądają tam firmy, a co ważniejsze, relacje między firmami i między firmami a ich pracownikami. Polska i karje rozwinięte to dwa, zasadniczo różne światy w tym względzie. NIe będę sie podpierał przykładami. Powiem tylko że cały system gospodarczy to naczynia połączone. Wszystko wpływa na wszystko. Ale są rzeczy ważne i ważniejsze. NIkt tam nie kładzie na ołtarzu prosperity firmy, dobra jej pracowników. Oczywiście istnieje skala nadużyć, która obejmuje i tamtych pracodawców, ale jest to zupełnie inna skala. Zatem mówienie że mamy prywatny sektor i ile on przynosi dochodu to jedno i nawet chyba zgodne z prawdą. Ale nie zapominajmy o kosztach tegoż. Znamy sytuację ludzi pracujacych na umowach śmieciowych i wszekie patologie jakie dziś dotykają nas, jako pracowników. Zatem to jest nieporównywalne. My po prostu jesteśmy "sto lat za murzynami" w kwestiach stosunków pracodawca-pracobiorca. Państwo nie umie przeliczyć tej sytuacji na straty finansowe dla całego kraju. A skoro nie umie, ale i nie chce, to znaczy że te straty są ogromne. Zauważmy że istnieje pogląd że im lepiej pracodawca dba o swoich pracowników, tym lepsze profity osiaga firma. I chyba nie inaczej jest w skali całego kraju. Zatem i Panstwo mogłoby liczyć na większe profity z lepszej, wydajniejszej gospodarki. Ale skoro tak nie jest, to jak bardzo jest źle? Odpowiedź widzimy każdego dna. Przepraszam, dnia.