Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Barwny świat kolarstwa zawodowego
Wysłane przez elig w 01-06-2014 [22:58]
Kilka godzin temu zakończył się ostatni etap 97 wyścigu kolarskiego dla zawodowców Giro d'Italia /TUTAJ/. Meta była w Trieście. Wygrał tam Słoweniec Luka Mezgec. Trumfatorem całego wyścigu został Kolumbijczyk Nairo Quintana.
Tegoroczne Giro d'Italia zostało zdominowane przez Kolumbijczyków. Quintana zwyciężył także wśród młodych kolarzy /do 25 roku życia/, drugi w klasyfikacji generalnej był jego rodak Rigoberto Uran Uran, a najlepszym "góralem" okazał się Julian Arredondo Moreno - także Kolumbijczyk. Tylko klasyfikację punktową wygrał Francuz Nacer Bouani.
Z polskich kolarzy Rafał Majka był był szósty /o jedno miejsce lepiej niż rok temu/. W klasyfikacji młodzieżowej był on trzeci /drugi Polak, Paweł Poljański był w niej 10/. Niestety, trzeci Polak, Przemysław Niemiec, który w zeszłym roku był szósty, w tegorocznym wyścigu nie odegrał żadnej roli.
Ja zainteresowałam się wyścigami kolarskimi w zeszłym roku dzięki Eurosportowi. Ogladałam namiętnie Tour de France i kibicowałam Michałowi Kwiatkowskiemu /był 11/. W tym roku Eurosport poświęca kolarstwu jeszcze więcej miejsca. Dość powiedzieć, że od początku marca 2013 obejrzałam w nim 18 różnych wyścigów w tym 7 jednodniowych i 11 wieloetapowych. Najdłuższym był Giro d'Italia - 21 etapów.
Kibicowanie zawodowemu kolarstwu szosowemu dostarcza wrażeń nieporównywalnych z żadną inną dziedziną sportu. Kolarze jadą w drużynach noszących nazwy sponsorów /n.p. Rafał Majka w drużynie Tinkoff-Saxo/. Każda drużyna pracuje na sukces swego lidera /ów/. Można więc poznawać strategie i taktyki stosowane przez nie. Ważne jest też co innego.
Trasy wyścigów przebiegają przez malownicze okolice, pokazywane chętnie przez operatorów telewizyjnych. Oprócz emocji sportowych mamy więc piekne widoki, podziwiamy zabytki, panoramy mijanych miast, góry, morze itp. W ten sposób od marca obejrzałam sobie kawałki Włoch, Irlandii, Azerbejdżanu, Turcji, Kalifornii, Francji, Belgii, Szwajcarii, Holandii, Francji i Hiszpanii.
Takie wyścigi i drużyny to ogromne machiny zatrudniające, oprócz kolarzy, dziesiątki osób z obsługi, mechaników, masażystów, kierowców, tzw. "dyrektorów sportowych" /odpowiednik trenera w drużynie piłkarskiej/ i t.p. Jeden z pracowników Tinkoff-Saxo powiedział, że na Rafała Majkę pracują 23 osoby.
Wszystko to tworzy odrębny świat, rządzący się własnymi prawami, wyznający własne wartości i mający nawet własny język, w którym "kraksa" oznacza, że kolarze się przewrócili, "hopka" /"hopek"/ to podjazd, 'koza" to specjalny rower do jazdy na czas itp.
Co do wartości, to tegoroczne Giro d'Italia poświęcone było pamięci Marco Pantaniego, włoskiego kolarza, który zmarł dokładnie 10 lat temu. Wygrywał on Giro d'Italia oraz inne wyścigi, ale potem został wyrzucony z Giro za doping, a zmarł z powodu przedawkowania narkotyków. W normalnym świecie uważano by, że facet zmarnował swe życie przez ćpanie i doping. Nie w kolarstwie zawodowym. Tu uznany został za półboga. Na trasie jednego z etapów stał nawet jego pomnik. Wszyscy wysławiali go nieustannie.
Na zakończenie wspomnę o dwóch rzeczach. Jedna z nich to kolor różowy będący symbolem Giro d'Italia. Wszystko było na różowo, a Quintana, gdy został liderem wyścigu, ubrał się na różowo od stóp do głów łącznie z butami. Druga, to sprawozdawcy z wyścigu Tomasz Jaroński i Adam Probosz. Byli oni prawdziwymi entuzjastami kolarstwa i swojej pracy.
Zalożyli nawet na Facebooku specjalny profil "Kolarstwo w Eurosporcie" /TUTAJ/. Codziennie informowali tym, ile już mają lajków /ostatnio 23,7 tys. lajków/. Transmisję 17 etapu Giro d'Italia ogladało w polskim Eurosporcie 188,5 tys widzów /TUTAJ/, a potem liczba ta się jeszcze zwiększyła.
Komentarze
02-06-2014 [00:21] - PDP | Link: Kolarstwo z pewnością jest
Kolarstwo z pewnością jest sportem unikalnym i pięknym. W żadnej innej dyscyplinie nie ma tak niezwykłego połączenia sportu indywidualnego ze sportem zespołowym. By wygrać wielki tour, trzeba i umiejętnie współpracować z kolegami jak i samemu pokazać swoją determinację w walce z wiatrem i górami (czasówka).
Giro jest niewątpliwie najtrudniejszym wyścigiem z Wielkiej Trójki. Góry są mordercze, etapy bardzo długie a zjazdy karkołomne. Dwie czasówki na tegorocznym Giro słabeuszom nie pozostawiły żadnych złudzeń, tutaj nie miał prawa wygrać ktoś przypadkowy.
Niestety, sprawa dopingu ciągle nie pozwala o sobie zapomnieć. Czy można niemal dzień w dzień, przez 3 tygodnie, pokonywać dziennie 200 km ze średnią prędkością ponad 40 km/h i przejeżdżać etapy z sumą podjazdów niemal 3 kilometry? Czy za 10-15 lat znowu dowiemy się, że cała pierwsza dziesiątka jechała naszprycowana (vide Tour de France 1997)? Oby nie.
02-06-2014 [10:44] - smieciu | Link: Tak jak Pan pisze, kolarstwo
Tak jak Pan pisze, kolarstwo to bardzo ciekawe połączenie drużyny i indywidualności. A także różnych celów kolarzy. W 3-tygodniowym wyścigu walka toczy się na różnych płaszczyznach. Jedni muszą się wykazać systematyczną nie wybaczającą chwili słabości siłą. Inni mogą błysnąć na krótko ale skutecznie. Taktyka i strategia. Polecenia szefów zespołów vs błysk intuicji kolarza. Pokazy siły lub ukrywania słabości. Prawdziwa mordercza walka i o przetrwanie i o zwycięstwo.
A wszystko rozciągnięte w czasie pozwalające przez dłuższe chwile cieszyć się ciągle narastającymi emocjami.
No i ta ciemna strona. Doping. Niestety nadal wyraźnie obecny.
02-06-2014 [12:26] - elig | Link: Niewykluczone. Zwłaszcza
Niewykluczone. Zwłaszcza ci Kolumbijczycy sa nieco podejrzani. Znikają w Kolumbii na długie miesiące i nie wiadomo, co tam robią.
02-06-2014 [09:01] - NASZ_HENRY | Link: Sukces za każdą cenę,
Sukces za każdą cenę, Amstrong przykładem ;-)
02-06-2014 [12:23] - elig | Link: Tak, tu też była machlojka
Tak, tu też była machlojka na jednym z etapów. Czas jednego ze zjazdów miał się nie liczyć z uwagi na niebezpieczeństwo, ale Quintana i dwaj inni kolarze wyrwali naprzód i zyskali po dwie i pół minuty. Tlumaczyli się potem, że o niczym nie wiedzieli.