Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Jest jedno supermocarstwo, Rosja to jego imitacja.
Wysłane przez Doman w 13-03-2014 [23:41]
Dziś świat jest nadal jednobiegunowy – przewodnią rolę na świecie pełnią Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. I choćby Putin się prężył, groził, odpalił swoje rakiety i wypuścił wszystkich żołnierzy na Zachód, to nie ma szans w starciu z USA, które nawet bez wsparcia sojuszników NATO poradziłoby sobie w starciu militarnym z Rosją. Porównanie armii Stanów Zjednoczonych do armii Putina, to jak postawienie naprzeciwko potencjału militarnego Rosji wobec Estonii, Łotwy, Litwy i Ukrainy razem wziętych.
USA ma ponad 1,5 miliona żołnierzy wobec ok. 850 tysięcy żołnierzy rosyjskich. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej dysponują prawie sześcioma tysiącami czołgów, aktualnie Rosja ma ich o połowę mniej. USA dysponują liczbą prawie 3,5 tysiąca samolotów bojowych, z czego Federacja Rosyjska posiada ich tylko 1300. Amerykańskich okrętów wojennych jest ponad 100, rosyjskich 33. Ilość okrętów podwodnych jakie ma do dyspozycji USA to 72, Rosja posiada ich 64[1].
I jedyne w czym Federacja Rosyjska w potencjale militarnym wyprzedza Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, to posiadanie głowic nuklearnych, tzw. broni atomowej – USA ma 7700 takich głowic, Rosja: 8500 . Posiadanie głowic nuklearnych (tym bardziej gotowych do użycia, których Putin posiada aktualnie o 100 mniej niż Obama) świadczy o statusie mocarstwa, którym niewątpliwie Rosja Putina dzisiaj jest. Należy jednak pamiętać o różnicy pomiędzy mocarstwem, a supermocarstwem. To pierwsze wpływa na porządek geopolityczny w regionie, to drugie na porządek geopolityczny na świecie. Rosja aspiruje do statusu supermocarstwa, ale nim nie jest i wygląda na to, że długo nim nie będzie. Potrzebowałaby bilionów dolarów, aby „dogonić” potencjał militarny USA. W Federacji Rosyjskiej tych pieniędzy nie ma, a może być jeszcze mniej jeśli po wkroczeniu wojsk rosyjskich na wschodnie granice Ukrainy zostałyby wprowadzone zachodnie sankcje ekonomiczne wobec „azjatyckiego niedźwiedzia”.
Jeśli ktokolwiek myśli, że Rosja dzisiaj mogłaby zaatakować Polskę jest w błędzie. Ten teren należy do amerykańskiej strefy wpływów, dlatego też Stany Zjednoczone nie pozwoliłyby na taki krok Putinowi. Świadczą o tym ruchy żołnierzy i samolotów amerykańskich, które pojawiły się w naszym kraju w ostatnich dniach. USA mogą „odpuścić” Rosji Ukrainę (już po części to zrobili przyzwalając na aneksję Krymu do Federacji Rosyjskiej, która najprawdopodobniej stanie się faktem). Ostateczną granicą tolerancji Stanów Zjednoczonych wobec Rosji mogłoby być wkroczenie wojsk rosyjskich na wschodnie tereny Ukrainy, co zapewne spotkałoby się z mocnymi sankcjami ekonomicznymi, a nawet zminimalizowaniem stosunków dyplomatycznych i izolacją Putina. Jest mało prawdopodobne, aby nawet po tym ruchu Stany wypowiedziały wojnę Rosji. Punktem kulminacyjnym wywołującym wojnę światową byłoby naruszenie terenów, które geopolitycznie leżą w realnej strefie wpływów USA. Tymi terenami są państwa bałtyckie w tym Polska, których Putin nie odważyłby się zaatakować z prostej przyczyny – wywołuje wojnę światową z supermocarstwem, które zniszczyłoby jego imitację, czyli dotychczasowe „imperium” Rosji.
[1] „The Military Balance” International Institute for Strategic Studies, stripes.com, “Military Statistics Edition 2013. Version 1.0. Directorate Single Sky Civil-Military ATM Coordination Division” na eurocontrol.int, “World Air Force 2013. Flightglobal”
Komentarze
14-03-2014 [07:40] - ruisdael | Link: Mówi
Pan, jakby został ziluminowany wiedzą ponadnarodowego rządu masonów czy różokrzyżowców Umberto Eco. Ale nie będę się kłócił, bo jestem "za malutki".
14-03-2014 [10:46] - Temu Misiu | Link: Ja też kocham USA
Wojny w Europie na razie nie będzie, bo NIE MA kto walczyć. Podobnie jest na Świecie.
Jest to skutek rozwoju technik reklamy - tej najzwyklejszej, służącej do spychania marchewki i smartfonów.
Te techniki reklamy, manipulacji i tzw. PR doprowadziły do tego, że świat polityki (polityków) zacieśnił się do "targowej środy". W znaczących krajach jak: Francja, GB, Niemcy, Włochy, USA, ale także Austria, Hiszpania, Polska, Czechy, Szwecja, i inne Bułgarie, w wyborach zwyciężają politycy, którzy potrafią za pomocą, głownie mediów, zwyciężyć w tym wyścigu reklamowym i... być zwycięzcą, u siebie. Krótki jest życie i trzeba pożyć, krótka piłka, krótka kadencja - to filozofia współcześnie dominujących polityków.
Putinowy może sobie po troszę odkrawać i nikt mu nie przeszkodzi. Wyspiarze nigdy się nie ruszą (gdyby nie USA, to spokojnie dali by się zeżreć Hitlerkowi). Potęga przemysłowa Niemcy może sobie powalczyc z Russią w sypialni, i tamże pospołu z Francją bywają.
Supermocarstwo z doktryną izolacjonizmu, bez przywódcy jest proszę pana warte... Obama jest takim samym zwycięskim politykiem jak Tusk (zwyciężyć w wyborach i być tak długo ile się uda - tylko być, wystąpić i nic więcej).
Co do statystyki złomu i jego przydatności bojowej, a także odnośnie Polski w strefie wpływów USA, to proszę sobie zaordynować "Helikopter w ogniu", bo pasuje również do tego co się dawniej zwało "Europejski teatr działań wojennych".
Jeśli chodzi o atomówki, to w USA są procedury zabezpieczajace przed ich nierozważnym, przypadkowym użyciem i nie ma tam frajerów, którzy by zaczęli. A tow. Putin na razie swoich nie potrzebuje ruszać, jeszcze się moga kiedy przydać :)))
14-03-2014 [11:22] - marco.kon | Link: Jedynym mocarstwem światowym jest Izrael i Żydowska diaspora.
Bez zgody tego mocarstwa nie dzieje się nic co mogłoby podważyć jego światową hegemonię finansową. USA z ich potencjałem militarnym są tylko narzędziem. Aż do czasu kiedy Chiny zdecydują się na rozliczenia międzynarodowe w innej walucie. I to dopiero będzie koniec obecnego układu geopolitycznego.