List otwarty do Pana Romana Graczyka

Po przeczytaniu artykułu "Spór o kościół" wSieci, napisałem poniższy list i wysłałem do redakcji. Nigdy nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, więc postanowiłem, jako, że uważam sprawę za ważną, wkleić go tu.
 
 
    Szanowny Panie Romanie!
  
  W swoim artykule "Spór o Kościół"  ( wSieci 37/2013(41)) występuje Pan z pozycji  człowieka wierzącego i obywatela, wyraźnie rozróżniając te dwie postawy. Czytając Pana artykuł nasunęły mi się wątpliwości. Nie jako człowiekowi wierzącemu, tu właściwie podpisałbym się pod Pana słowami, ale jako obywatelowi. W moim - obywatelskim podejściu do problemu wiary, religii i kościoła, istotne znaczenie ma przekonanie, że żadna cywilizacja nie może istnieć bez spójnego systemu wiary, który służy do socjalizacji młodych ludzi, przygotowując ich do pełnego udziału w życiu społeczeństwa. Wiara jest - między innymi - narzędziem, dzięki któremu zwykły, przeciętny rodzic jest w stanie wychować dziecko na  dobrego człowieka, na członka społeczności. I jest tak zupełnie niezależnie od tego, czy Bóg naprawdę  jest - w co osobiście wierzę - czy też Go nie ma. Obiektywny fakt istnienia, bądź nieistnienia Boga nie ma tu istotnego znaczenia. Rzecz w tym, że bez sprawnego, spójnego systemu wiary, bez jasnych, klarownych i przede wszystkim powszechnie uznawanych, stałych  zasad, czyli właśnie bez religii, społeczeństwo upada!  Dokładnie opisuje to  Walter Burkert w książce "Stwarzanie świętości. Ślady biologii we wczesnych wierzeniach religijnych". Jego zdaniem badania naukowe dowodzą, że w całej historii ludzkości nie istniała ani jedna cywilizacja (!), która nie miała spójnego systemu wiary.  
   Pisze Pan, że nie należy nauczać religii w szkole, bo niewierzący, pozostając w mniejszości, będą czuli się obywatelami drugiej kategorii, a jej dobrowolność jest iluzoryczna, a także, że przedmiot ten zostanie odarty ze swej wyjątkowości. Każda dziedzina szkolnej wiedzy, jest pod pewnymi względami wyjątkowa. Matematyka wymaga inteligencji, literatura zajmuje się uczuciami, fizyka i chemia opisują świat w sposób możliwie najbardziej obiektywny, historię piszą zwycięzcy, filozofia rozważa zagadnienia dotyczące natury świata i człowieka. Gdzie tu miejsce na religię? Religia powinna pewnych rzeczy uczyć. Nauka religii to też pewna wiedza. Ale oczywiście nie tylko. Dobry katecheta musi umieć przekonać słuchaczy o słuszności głoszonych zasad. A to, co moim zdaniem najważniejsze,  to powszechność nauki religii. Dzisiejsza polska szkoła po spustoszeniu jakiego w sumieniach ludzi dokonały lata komunizmu, musi trochę, a może nawet więcej niż trochę, zastąpić rodziców w religijnym wychowaniu młodzieży i dzieci. Nie wystarczy napisać: "Przestrzegałem przed masowym odwracaniem się młodzieży od katolicyzmu upolitycznionego, triumfalistycznego..." Trzeba by jeszcze ten masowy odwrót udowodnić i, co trudniejsze, udowodnić, że ten - moim zdaniem, wyolbrzymiony - odwrót nastąpił wskutek obecności religii w szkołach i mediach i upolitycznieniu Kościoła. Osobiście sądzę, że pewien odwrót nastąpił, ale raczej wskutek zapatrzenia się  w samobójcze wzorce z Zachodu i wmawianiu społeczeństwu, że księża są od wiary, a nie od polityki, w czym również przodowali publicyści spod znaków GW i Michnika. Religia rozprzestrzenia się przez naśladownictwo i nauczanie werbalne. Co więcej, jak dowodzi Burkert wszyscy mamy skłonność do wiary i jeżeli nie zostaniemy przez naszych wychowawców nakłonieni do przyjęcia wiary w Boga, wcale nie zostaniemy "racjonalistami". Pozostaniemy podatni na wpływy sekt i innych religii. Roman Dmowski w napisanej w 1927 roku rozprawie "Kościół, Naród i Państwo"  opisał zaobserwowane przez siebie zmiany jakie w społeczeństwach zachodnich nastąpiły wskutek ich odwrócenia się od tradycyjnych zasad wiary.  Według niego, a byłbym skłonny się z nim zgodzić, ludzie odrzucający religię i wiarę są przekonani o tym, że i bez tych drogowskazów, potrafią nadal żyć w społeczeństwie i są w stanie zachować pewne zasady, choć nie mają one już umocowania w nadprzyrodzonych fundamentach, a wynikają z ich własnego przekonania i z sumienia, które choć pozbawione podstaw religijnych, jest jednak równie skuteczne. Dmowski zauważa, że problem pojawia się nie w pierwszym, ale dopiero w następnych pokoleniach. Ludzie niewierzący mają z pokolenia na pokolenie coraz większe trudności  w wychowaniu dzieci. O ile pierwsze pokolenie, które odrzuciło Boga radzi sobie nieźle, ponieważ samo zostało wychowane w wierze,  to nie wyznając tych samych zasad już nie może ich tak skutecznie przekazać swoim dzieciom. Niewierzący nie mają już odpowiedniego narzędzia, jakim dla ich rodziców była wiara. W naszych polskich warunkach, po prawie stu latach widać te zjawiska opisywane przez Romana Dmowskiego jak na dłoni. Z tego też powodu religia nauczana w szkołach daje społeczeństwu możliwość oddziaływania, poprzez - nazywając to po imieniu - indoktrynację młodych ludzi. Należy walczyć o to, by ta indoktrynacja była możliwie jak najskuteczniejsza, jak najbardziej pokrywała się z ideą, a nie w trosce o odczucia ludzi niewierzących, godzić się na usunięcie religii ze szkoły. Być może będzie tak, że ludzie niewierzący będą w nieco niekomfortowej sytuacji, ale czyż w podobnej sytuacji niezręcznie nie czują się uczniowie nie obdarzeni przez Boga/naturę zdolnościami matematycznymi, co jednak nie sprawia, że naukę matematyki chcemy uczynić dobrowolną. Czy ma sens ocenianie interpretacji dzieł Mickiewicza i Słowackiego? A jednak wymagamy od uczniów takiej wiedzy, takiej właśnie interpretacji, i to zgodnej z wiedzą nauczycieli! Jeśli Burkert ma rację i jeżeli istotnie żadne społeczeństwo nie ma szans przetrwania bez wiary, jest to postępowanie wobec młodych ludzi konieczne. Zwłaszcza w obliczu nadciągającej nieuchronnie w stronę Polski konfrontacji z islamem. Zaręczam Panu, że ideologowie muzułmańscy ani przez chwilę nie zaprzątają sobie głowy uczuciami niewierzących w Allacha uczniów islamskich szkół ani ich rodziców. Jak można się łatwo przekonać już teraz obserwując sytuację w krajach zachodnich, nie wahają się ani przez sekundę. Gdy tylko mogą narzucają swoje zasady wszystkim, nie tylko potomkom muzułmanów, ale też - o ile pozwalają warunki - wszystkim dookoła. Wybór może być prosty. Dbajmy o swoje kościoły, bo inaczej nasze dzieci lub wnuki będą chodzić do meczetów! Oczywiście nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że powszechna nauka religii nie może się odbyć bez udziału Kościoła Katolickiego i dlatego postulaty ograniczenia jego wpływów w szkołach godzą w interesy narodu i państwa. Sprawa sumień obywateli jest niezmiernie istotna dla państwa i społeczeństwa i powinno ono robić wszystko by wspomagać , ale też nadzorować Kościół w jego misji szerzenia religii. Oczywiście mówiąc o kontroli Kościoła mam na myśli wyłącznie kontrolę skuteczności działania, a nie przekazywanych treści. 
 Zupełnie nie przekonują  mnie argumenty o konieczności ścisłego rozdziału kościoła i religii od państwa, jego funkcjonariuszy i aparatu. Czy nazwiemy takie państwo wyznaniowym? Jeśli  - o czym jestem przekonany - powszechność religii jest dla państwa i społeczeństwa korzystna, to niech się nazywa jak chce! Jeżeli uznamy religię i obecność jej znaków w przestrzeni publicznej za słuszną i konieczną, to wymagajmy od innych szacunku do naszych przekonań i w imię naszej wolności pozwólmy Bogu być wszędzie tam gdzie są wierzący! Właśnie w obliczu nasilających się roszczeń ze strony organizacji LGBT, środowisk promujących ideologię gender, ludzi pokroju Palikota, którzy swą polityczną karierę opierają na antyklerykalizmie posuniętym poza granice absurdu, obecność Kościoła trzeba wzmacniać, a nie osłabiać! Jeżeli postuluje Pan, by Kościół jasno mówił ludziom, że obciążeni są ciągnącym ich w dół ciężarem grzechu pierworodnego i jedynym ratunkiem jest ciągłe staranie o łaskę płynącą ze strony Chrystusa, to jak jednocześnie może Pan chcieć usuwania znaków i symboli religijnych z przestrzeni publicznej.  Kościół "wymagający" musi o tych wszystkich prawdach przypominać na każdym kroku. Zresztą tuż za naszą zachodnią granicą istnieje państwo którego przywódcą jest teolog, wieloletni pastor Kościoła protestanckiego Joachim Gauck, który kierował przedtem Urzędem d/s Stasi. Po jego odejściu urzędem tym kieruje Marianne Birthler, była ewangelicka katechetka i działaczka kościelna.   Rządząca partia ma w nazwie chrześcijaństwo. Niemieccy katecheci są opłacani przez państwo, a religia, obowiązkowa dla zadeklarowanych członków niemieckiego Kościoła, jest dopuszczona jako przedmiot na maturze. Z mocy prawa we władzach mediów zasiadają przedstawiciele katolików, ewangelików oraz Żydów, którzy za państwowe pieniądze szerzą wartości religijne w państwowych mediach. Zakaz handlu w niedzielę, obowiązujący w Niemczech, wynika wprost z chrześcijańskiej zasady, nakazującej w niedzielę odpoczywać i poświęcać czas raczej Bogu niż zakupom.  Z podatków opłaca się kapelanów w Bundeswehrze...    A my w imię wolności, równości i braterstwa, w trosce o urażone uczucia mniejszości, wyrzucimy Boga z przestrzeni publicznej!  Argument, że: "brak umiaru nieuchronnie prowadził do poczucia niekatolików, że są choćby symbolicznie (podkreślenie moje), obywatelami drugiej kategorii, na to zaś żadne demokratyczne państwo nie może sobie pozwolić", jest zupełnie demagogiczny! Przecież to samo da się powiedzieć o - dosłownie - każdej mniejszości i każdym prawie i zasadzie. Gdyby taki argument brać na serio, nic, dosłownie nic nie dałoby się ustalić ani uporządkować. Dbanie o to, by żadna mniejszość nie poczuła się "choćby symbolicznie" dyskryminowana, uniemożliwi funkcjonowanie każdego państwa. ( Polecam zapoznanie się z mową Josepha Weilera, prawnika, wierzącego Żyda, który przed Trybunałem w Strasburgu bronił krzyża we włoskiej szkole.) Jeżeli twierdzi Pan, że są takie dziedziny współczesnego świata, które nie powinny być łączone z religią, to zapewne nie słyszał Pan o tak zwanych bankach islamskich. Banki islamskie, jak wszystko co w nazwie ma "islam", mogą działać jedynie zgodnie z zasadami Koranu, co oznacza, że między innymi nie mogą pożyczać pieniędzy na lichwę, czyli na procent, oraz nie wolno im obracać nierzeczywistymi pieniędzmi. Jaki więc ma sens tworzenie banku, który nie może pożyczać pieniędzy i na tym zarabiać? Okazuje się, że ma. Zadaniem banku jest wspomaganie lokalnego rozwoju, pomaganie przedsiębiorcom. Jeśli klient przyjdzie do takiego banku i chce uzyskać pieniądze na zakup mieszkania, albo na rozkręcenie swojego biznesu, to bank nie mogąc mu pieniędzy pożyczyć na procent, wchodzi z nim - o ile uzna to za rozsądne - w spółkę, albo na przykład kupuje mieszkanie, które mu potem przez określony czas wynajmuje. Pozornie różnica żadna, ale pozory często mylą. Bank staje się wspólnikiem klienta i musi, chcąc nie chcąc, pomagać mu w interesach, bo plajta dotknie i klienta i bank. Kryzys finansowy zaczął się od tego, że na skutek spadku cen nieruchomości w USA, banki zaczęły nagle wymagać od klientów spłat większej ilości rat za niezabezpieczone wartością nieruchomości kredyty, co tylko nasiliło spadki cen. Bank islamski raczej dojdzie z klientem do porozumienia, bo na nagłej sprzedaży sam również traci. To, oraz  fakt, że islamskie banki nie obracały wirtualnym, tylko prawdziwym pieniądzem sprawiło, że oparły się kryzysowi zacznie skuteczniej, niż nasze "nowoczesne", "świeckie". W Starym Testamencie w księdze Ezechiela lichwa jest stawiana w jednym szeregu win, wraz z bezczeszczeniem żony bliźniego, uciskiem biednego i rozbojami.Gdyby zasady naszej wiary były obecne nie tylko w kościele, kaplicy sejmowej, na ścianie sejmowej - w postaci krzyża w szkole, na lekcji tak religii jak i matematyki, ale też w banku, kryzys byłby nam mniej straszny. 
   Pisze Pan dalej, że zwolennicy  Kościoła Otwartego bagatelizują zło, nie widząc - jak w przypadku ks. Bonieckiego - problemu w satanistycznych wystąpieniach Nergala, usprawiedliwianych przez jego samego wolnością artystycznej wypowiedzi, a przez ks. Bonieckiego jasełkowością nergalowskiego satanizmu. Postępowanie ludzi pokroju Nergala i Dody, oraz postępowanie społeczeństwa, Kościoła i wymiaru sprawiedliwości wobec takich postaw, jest ściśle związane z pojęciem wolności. Liberalne pojęcie wolności, zakłada, jak to ujął kiedyś Adam Michnik: ”równouprawnienie ludzi grzechu i cnoty, mądrości i głupoty, prawdy i oszustwa. Jedynym limitem formalnym jest prawo: Konstytucja i kodeks karny..." O kreatywnym stosowaniu zasad Konstytucji i kodeksu karnego przez polskie sądy można by napisać książkę, ale mnie wydaje się, że samo pojęcie liberalnej wolności, skoncentrowane głównie na wolności gospodarczej jest błędne, nawet, gdyby obecna władza - wpychającswe paluchy w każde możliwe miejsce, za pośrednictwem złego prawa i nadmiernych uprawnień danych instytucjom kontrolującym - nie zaprzeczała sama sobie.  W odróżnieniu od koncepcji liberalnej, republikańska koncepcja wolności, zakładająca istnienie  trzech jej składników: wewnętrznej, negatywnej i pozytywnej pozwala na stworzenie systemu w którym człowiek po pierwsze musi sam uwolnić się od własnych demonów, po drugie ma prawo wpływania na otaczającą go rzeczywistość, o ile nie gwałci prawa i wreszcie wolny jest od niekoniecznego przymusu z zewnątrz. Ale żeby wskazać młodemu człowiekowi kierunek i drogę, musimy dać mu do dyspozycji jasny drogowskaz. Jeżeli chcemy piętnować zło, musimy je definiować i wymagać od wszystkich unikania zła. Jeśli potrafi Pan wskazać jakiś lepszy system definicji zła i dobra, niż ten wynikający z chrześcijaństwa, to bardzo chętnie posłucham. I znów muszę powiedzieć, że nie jest istotne, czy ten system faktycznie wywodzi się z kamiennych tablic, przekazanych Mojżeszowi, czy też wpadli na to jacyś nasi genialni przodkowie, ważne jest to, żeby istniejące od wieków prawa i zasady, nie podlegały chwilowym modom i relatywizacji.  W przeciwnym razie dojdzie do tego, że kłamcy i głupcy będą mieli takie same prawa, na przykład do wyrażania publicznie swoich opinii, co ludzie cnotliwi i mądrzy. Taki będzie efekt przesunięcia moralności do sfery życia prywatnego. A jeśli jeszcze ci kłamcy i/lub głupcy zyskają dostęp do dusz i myśli młodych ludzi, na przykład dzięki muzyce, albo dostępowi do mediów, nieszczęście gotowe.
   Nie uda nam się zbudowanie Państwa bez Boga. I to całkiem niezależnie od tego czy On jest. Ja - powtarzam raz jeszcze - jestem o Jego istnieniu głęboko przekonany, ale wszystkim ludziom niewierzącym, którym zależy na skutecznym państwie, na przetrwaniu naszego Narodu, trzeba uświadomić:
 nie wymyślono lepszego sposobu na kształtowanie moralne młodych ludzi, niż spójna religia. Walka z religią, walka z ideologią Kościoła, wypychanie Boga z przestrzeni publicznej jest podcinaniem gałęzi, na której wszyscy siedzimy. Może warto poświęcić się dla wspólnego dobra i pogodzić z obecnością symboli Wiary w przestrzeni publicznej?
 
    Wszystko to co napisałem wymaga uprzywilejowanej pozycji Kościoła Katolickiego w państwie. Mam tu na myśli nie uprzywilejowanie ludzi, hierarchów, ale idei, myśli i praw. Jeśli jest to związane z przyznaniem państwu statusu państwa wyznaniowego - niech tak będzie.  Oczywiście nadrzędną rolę ma skuteczność działania Kościoła. Ale to już - obawiam się - wymaga dyskusji o ludziach, osobach, a nie o ideach, a   od tego chciał Pan - o ile dobrze zrozumiałem uciec.
 
Pozdrawiam serdecznie
Losek
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika błądzący

24-01-2014 [19:13] - błądzący | Link:

czy adresat jest katolikiem ,bez wątpienia nie,czy należy do kościoła bez wątpienia tak jest.To kościół nie taki znowu nowy bo jego korzenie tkwią dość daleko w historii a jego wyznawcy to zawsze ludzie postępu a jego siedziba nakierowana na działania w kraju mieści się aktualnie na Czerskiej,czy kieruje się wiarą,bez wątpienia,wierzy głęboko jak i wielu mu podobnych ,że uda mu się zniszczyć Kościół Katolicki!Czasami osiągali małe sukcesy ale póżniej wszystko wracało na stare tory ,dzisiaj atak idzie wielotorowo i takich ludzi i ich działania nie należy lekceważyć i dawać równie a nawet większy odpór.Jakież to było zdziwienie odkrywców i antropologów gdy u nowo odkrytych plemion w dorzeczu Amazonki gdy odkrywali u nich istnienie wiary ,nie potrafili tego nazwać ale wiedzieli ,że istnieje coś czemu należy się podporządkować, postępować tak aby tego czegoś nie obrazić ale też i modlili się na swój sposób prosząc o łaskę czy pomoc mając do tego czegoś zaufanie.Ja nazywam to Bogiem i wierzę w jego istnienie,bo to jest jedyna rzecz warta wiary,bez niej nie można wierzyć w cokolwiek innego np .jak miłość do bliżniego!Pozdrowienia i samych sukcesów,bo wiara naprawdę czyni cuda,także w medycynie.

Obrazek użytkownika Losek

24-01-2014 [19:26] - Losek | Link:

Dziękuję za komentarz :-) Wiara istotnie czyni cuda! (Sam byłem świadkiem jednego, ale o tym sza!) Pozdrawiam. :-)

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

24-01-2014 [21:48] - zdzichu z Polski | Link:

wyłożone, co nie zmienia podstawowej zasady , uczciwej zasady. drobne przyjemności , jak np, uleganie indoktrynacji najlepiej realizować za własne pieniądze.
Poza tym powoływanie się na Niemcy, jako przykład opłacania katechetów jest zakładam satyrą. Bo trudno uznać zasady wprowadzone przez Hohenzollernów, mające na celu ścisłą kontrolę nad przekazem nauki religii za właściwe. Chyba że dokładnie o to lotto - katecheci mają mówić dokładnie to co wymagać będą od nich jaśnie panujący.

Obrazek użytkownika Losek

24-01-2014 [23:05] - Losek | Link:

To jest konieczność. Wychowanie dzieci do życia w społeczeństwie, ich socjalizacja, jest równie ważna, a może nawet ważniejsza od logarytmów, rozmnażaniu ameby, umiejętności narysowania drzewa kredkami... Jest tak istotna, jak historia, ojczysty język. Na to trzeba płacić. Ta indoktrynacja jest NIEZBĘDNA dla przetrwania społeczeństwa. Chyba, że jest Pan zwolennikiem tego, by w ogóle to rodzice płacili na szkołę i decydowali o tym, jaki będzie program. 
Ja nie mam pojęcia, czy naukę religii w Niemczech kontrolują Hohenzollernowie, Habsburgowie, czy Czerwoni Khmerzy. Istotne jest, że katecheci mogą uczyć w szkołach i to za pieniądze państwa. A już każde państwo niech sobie wedle uznania sprawia nadzór, mniejszy lub większy. 

Obrazek użytkownika Losek

24-01-2014 [23:05] - Losek | Link:

To jest konieczność. Wychowanie dzieci do życia w społeczeństwie, ich socjalizacja, jest równie ważna, a może nawet ważniejsza od logarytmów, rozmnażaniu ameby, umiejętności narysowania drzewa kredkami... Jest tak istotna, jak historia, ojczysty język. Na to trzeba płacić. Ta indoktrynacja jest NIEZBĘDNA dla przetrwania społeczeństwa. Chyba, że jest Pan zwolennikiem tego, by w ogóle to rodzice płacili na szkołę i decydowali o tym, jaki będzie program. 
Ja nie mam pojęcia, czy naukę religii w Niemczech kontrolują Hohenzollernowie, Habsburgowie, czy Czerwoni Khmerzy. Istotne jest, że katecheci mogą uczyć w szkołach i to za pieniądze państwa. A już każde państwo niech sobie wedle uznania sprawia nadzór, mniejszy lub większy. 

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

25-01-2014 [06:46] - zdzichu z Polski | Link:

ale jestem zwolennikiem płacenia za swoje potrzeby, w tym duchowe. Jeśli wierzący uważa, że jego dziecko powinno być indoktrynowane religijnie to niech za to płaci bezpośrednio z własnej kiesy. Dla osoby wierzącej ta indoktrynacja może być sprawą ważką, dla kogoś innego tym samym co zjedzenie cukierka.
Poza tym jakie znaczenie ma dla wychowania młodych ludzi obecność religii i Krzyża w szkole skoro pod Krzyżem nauczyciele dopuszczają się nierzetelności w ocenie ucznia, faworyzują uczniów z majętniejszych rodzin, przyzwalają na funkcjonowanie instytucji kozła ofiarnego w klasie, można by mnożyć.
Wychowanie młodzieży polega na miedzy innymi na dawaniu przykładu, możesz Pan sobie na każdej ścianie przybić Krzyż, każdą lekcję zaczynać od Credo i wychować po paru latach paru samolubnych społecznych wampirów i masę niedojd, jeśli nie stosowało się samemu wobec uczniów paru prostych zasad.

Obrazek użytkownika Losek

26-01-2014 [17:26] - Losek | Link:

Proszę Pana, nie zupełnie zrozumiał Pan idee zawarte w liście. Moje zdanie jest takie, że nauka religii, jest co najmniej tak samo ważna, o ile nie ważniejsza, od nauki matematyki, biologii, chemii, czy fizyki. Całemu społeczeństwu, całemu państwu musi zależeć, by szkoła wychowywała  dzieci i młodzież bo: "takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie!!" Dzieci ludzi niewierzących mają w szkole szansę poznać Boga. Ta indoktrynacja jest ważna dla Państwa, Narodu. Proponuję walczyć ze złem które się dzieje pod Krzyżem, a nie z Krzyżem! Nie tędy droga! Jeżeli zna Pan lepszy sposób wychowania, to słucham!

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

26-01-2014 [19:40] - zdzichu z Polski | Link:

Kto broni związkowi wyznaniowemu i szkole podpisania umowy o wynajem sali w celach indoktrynacji? Jasny zdrowy układ.
Lepszy sposób wychowania - najnormalniejsza uczciwość, zamiast propagowanej przez Pana indoktrynacji.

Obrazek użytkownika Losek

26-01-2014 [20:29] - Losek | Link:

a tak mogło wynikać z mojego wpisu. Przepraszam, nie mogę twierdzić, że akurat Pan walczy w krzyżem.
Ja uważam, że nauka religii jest ważniejsza od np. logarytmów. Jeśli Pan uważa że logarytmy się do czegoś dzieciom przydadzą w życiu codziennym, to proponuję, żeby Pan wynajął i opłacił salę w której Pana dzieci będą uczone matematyki, tak? Przecież to prowadzi do absurdu. Społeczeństwo musi uczyć dzieci w szkołach tego, co uważa za słuszne. Oczywiście, każdy ma prawo do własnego zdania, Pan woli nauki ścisłe, na przykład, a ja religię.
"Lepszy sposób wychowania - najnormalniejsza uczciwość, zamiast propagowanej przez Pana indoktrynacji.
Proszę jeszcze raz przeczytać fragment tekstu o wychowaniu dzieci, przez niewierzących, w którym powołuję się na Dmowskiego. Ja się po prostu z nim zgadzam i uważam, że religia jest znacznie skuteczniejsza, niż ta najnormalniejsza uczciwość. Ale oczywiście to tylko moje zdanie ( i Romana Dmowskiego).
 

Obrazek użytkownika Grisza

25-01-2014 [03:42] - Grisza | Link:

podpisuję się oburącz pod stawianymi przez Autora tezami.
Autor stara się zaproponować niewierzącym aby i oni dostrzegli narodo- i społeczno-twórcze działanie Kościoła. Myślę, że osób akceptujących dobrotwórczość Kościoła jest całkiem sporo, ale też wiele spośród nich (zwłaszcza młodzi) zostało zepchniętych z tej drogi przez ludzi pokroju Michnika i przez to "ustali w drodze".
Michnikoidy powodują, że dużo tych w gruncie rzeczy pozytywnych Polaków traci grunt pod nogami gdyż nie są wierzącymi, a młodsi spośród nich przyłączają się nawet czasem do nagonki na Kościół - myślę, że tylko czasowo, choć oczywiście i tego czasu szkoda.
Natomiast ludzie żywo wierzący mają ugruntowany światopogląd (naturalnie też w różnym stopniu "Panie przymnóż mi wiary") i Michnikoidy nie mają bezpośredniego dostępu do woli wierzących więc zgodnie z tym co przepowiedział św.Maksymilian, Michnikoidy starają się zepsuć moralnie wierzących.
To są zagrożenia i trudności wśród tych pozytywnych jednostek, ale także mamy w Polsce ludzi o całkowicie skorumpowanych umysłach czego dobrymi przykładami są np. Palikot czy Miller. Oni są nieprzejednani gdyż pożądanie władzy przesłoniło im wszystko. Oni dobra Koscioła już nie dostrzegą bo swoją wolę umieścili w buncie przeciw dobru.
Kończąc - wiara jest podstawą do dobrego i sprawnego ekonomicznie funkcjonowania państwa. Jednak nie liczyłbym nadmiernie na tych "dobrych" niewierzących (choć trzeba oddać im szacunek) gdyż są to ludzie, którzy zbudowali na piasku i prawdziwa burza napewno ten ich dom zawali a oni zawiodą w najtrudniejszym momencie burzy. Choc tak jak napisalem wielu z nich tylko "ustało w drodze" więc niech ruszają w drodze postępu duchowego zostawiając Michnika w pyle i robią jak największe kroki.

Obrazek użytkownika Jan Własnowolny

25-01-2014 [10:14] - Jan Własnowolny | Link:

"Dokonało się coś dziwnego: znikła partia,
znikła dyktatura systemu komunistycznego,
a Kościół, w postawach niektórych krewkich
księży, zaczął uzurpować sobie podobne prawa".

Stanisław Obirek teolog b. jezuita

Obrazek użytkownika Grisza

25-01-2014 [10:51] - Grisza | Link:

frustrata jakim jest były ksiądz Obirek. Były ksiądz Obirek, jako zdrajca Koscioła, nie może być traktowany poważnie jako krytyk Kościoła gdyż nie jest obiektywny zaś jest pełen niechęci do Koscioła.
Podobna sytuacja z byłym księdzem Bartosiem.
Obaj uzyskali wykształcenie dzięki Kosciołowi, przez dziesiątki lat byli na wikcie i darmowym opierunku Kościoła a dziś, zamiast podziękować za te dobra, to na Kościół plują.
Co warte są ich przemyślenia?
Nic.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

25-01-2014 [10:35] - NASZ_HENRY | Link:

niezależna opublikowała ;-)

Obrazek użytkownika Jan Własnowolny

25-01-2014 [11:04] - Jan Własnowolny | Link:

Każdy ma prawo wierzyć w co tylko zechce - myszkę Miki,towarzysza świętego Wojtusia,czy nawet pana Pikusia.
Tymczasem państwo polskie zdominowane jest ostatnio przez kościół.Jak nie konkordat, to aborcja. Jak nie aborcja, to krzyż. I tak w kółko od nowa papka dla owieczek i baranków. Tylko patrzeć jak usłyszymy żądania restytucji działającej od XIII do XVIII wieku
Świętej Inkwizycji
" Był to najwyższy system śledczo - sądowniczy kościoła katolickiego. Instytucja do niszczenia i masowego tępienia wiernych sprzeciwiających się doktrynie kościoła. Najstraszliwszego prześladowania herezji w dziejach cywilizacji. Pierwowzór hitleryzmu i stalinizmu.
Ofiary tej instytucji nie zabijały, nie kradły i nie dokonywały żadnych innych przestępstw ( tego typu ludźmi zakapturzeni po prostu się nie zajmowali ). Pech prześladowanych przez inkwizycję polegał na tym, że odważyli się myśleć niezgodnie z nakazami kościoła.
Ponieważ ta diabelska tyrania jest obecnie powszechnie objęta zasłoną milczenia i ulega zapomnieniu, tym bardziej należy ją przypominać .
Jan Hus - czeski duchowny i bohater narodowy spalony został na stosie w 1415 roku, ponieważ większość uczestników Soboru uważała go za niebezpiecznego heretyka. Głównym tego powodem było negowanie przez Husa boskiego pochodzenia władzy papieży.
Joanna d’Arc - francuska bohaterka narodowa. Podczas wojny stuletniej poprowadziła armię francuską do kilku ważnych zwycięstw twierdząc, że jej działania są kierowane przez Boga. Osądzona przez sąd kościelny w wieku 19 lat i spalona na stosie w 1431r. 24 lata później rewizją wyroku uniewinniona.
Oszacowanie ile było ofiar Świętej Inkwizycji jest bardzo trudne. Zejść śmiertelnych zapewne setki tysięcy. Ale ofiary te nie tylko płonęły na stosach, umierały w więzieniach lub zostawały zamęczane podczas tortur. Ofiarami były całe społeczeństwa, w których ta instytucja produkowała 500 lat przerażonych nędzarzy i wyrzutków, ludzi okaleczonych fizycznie i psychicznie,skazanych na funkcjonowanie w takim systemie nienawiści."
Żródło: Wikipedia

Obrazek użytkownika błądzący

25-01-2014 [14:15] - błądzący | Link:

informacje podane o setkach tysięcy skazanych na śmierć poruszyły mną głęboko,tak samo głęboko jak czytanie życiorysów zamieszczonych na Wikipedii ponieważ są równie prawdziwe,najczęściej publikowana jest lista odznaczeń z reguły prawdziwa.Taki komentarz dobitnie świadczy jak niezbędna jest konieczność nauczania,jedno żródło jakim jest Wikipedia wystarczy co poniektórym aby funkcjonować w w bądz co bądz skomplikowanym świecie.Proszę nigdy przenigdy nie wysyłać dzieci czy wnuków do szkół ,wystarczy Wikipedia,obirek ,lemański i kudłaty.

Obrazek użytkownika Losek

25-01-2014 [20:55] - Losek | Link:

Niczego nie wie Pan o Inkwizycji. Nie chcę tu przepisywać książek, bo powoływanie się na Wikipedię, albo na przykład na "Imię Róży" Umberto Eco, to jest raczej nieporozumienie, ale mam w planie napisać kiedyś coś na ten temat. Gdyby chciał Pan zapoznać się z prawdziwymi  danymi na ten temat, zaczerpnąć trochę wiedzy prawdziwszej niż Wiki, to polecam książkę Romana Konika "W obronie Świętej Inkwizycji", Albo Kamena "Inkwizycja hiszpańska". Otworzą się Panu oczy...

Obrazek użytkownika Sir Winston

25-01-2014 [21:10] - Sir Winston | Link:

Nie poznałem cię w tym świetle.

Obrazek użytkownika goral

25-01-2014 [21:21] - goral | Link:

Bronek.Ile razy trzeba ci powtarzac ,ze Wikipedia nie jest wiarygodnym zrodlem informacji..
Pomysl jak sie Adam i Vladek wkurzy na ciebie, za ta twoja probe samodzielnosci w pozyskiwania wiarygodnych informacji z 4-go obiegu..
Chlopie,zapomnij o nastepnych wyborach Prezydetskih !!
Od jutra zacznij uzywac doroszki w swoich podrozach..Ekologiczne i zwieksza szanse dotarcia w calosci do celu podrozy..