Resortowe żale

Książka „Resortowe Dzieci” bije coraz większe rekordy popularności, już szykowany jest kolejny dodruk, chyba nikt nie spodziewał się takiego sukcesu., bo gdyby książka sprzedawała się w niskim nakładzie w małych prawicowych księgarniach nikt by nie zwrócił na nią uwagę,  przemilczano by ją, jak to bywało z innymi książkami, dyskusje o książce były by pewno zażarte na internetowych forach i szeroko pojętej prawicowej prasie.

„Nic nie boli tak jak sukces” szczególnie w kraju, ten sukces boli, ale nie autorów, lecz oponentów i „przyjaciół „ z prawej strony.

Pierwsza część resortowych dzieci poświęcona jest mediom, a właściwie dziennikarskim gwiazdom III RP. Największym plusem tej książki jest to, że zebrano do kupy kilka życiorysów, choć dla wielu czytelników ujawniane szczegóły wcale nie są nowe, ale wreszcie zebrane w jedno i jasno można zobaczyć, że niektóre  kariery nie były przypadkowe, lub, że z pomocą taty z UB można było łatwiej piąć się po szczytach drabiny medialnej ku karierze. Książka posiada pewne błędy, zarówno jeśli chodzi o pewne szczegóły, jak i dobór poszczególnych charakterów. Jacek Żakowski, to nie jest człowiek z moje bajki, obrońca tego, czym gardzę, ale nie pochodzi z resortowej rodziny, ale takie drobnostki można wybaczyć autorom, nikt nie jest doskonały, a najważniejsze, że pewna wiadomość się przebija. Czytelnik może się domyślić, dlaczego gwiazdy mainstremowego  dziennikarstwa tak bardzo gardzą patriotyzmem, wspierają lewacką ideologie i wychwalają kosmopolityczność.

Ta książka boli „resortowe dzieci” kąsają i próbują ją wyśmiewać, ale sukcesu już nie powstrzymają, książka jest już na półkach w wielu polskich domach.  Gdyby znajdowały się tam kłamliwe treści w sądach już pewno znalazły by się pozwy.

Ale i z naszej prawej strony słychać głosy osób zniesmaczonych. Dobrze, że tak książka się ukazała, ale są niedociągnięcia, mogłaby być napisana w lepszym stylu, sprawia wrażenie że bije z niej zawiść, nie jest ładnie lustrować czyichś rodziców. Ten głos podnosi się ze strony dziennikarzy, którzy mają się za autorytety moralne, oraz estetów. Mówią , „nie będziemy walczyć  z nimi ich bronią”, trzeba się zachowywać z twarzą. Brzmi to śmiesznie z ust facetów, którzy już wielokrotnie przekonali się, że oni robią to co chcą i mają pieniądze. Zniszczyć przynoszący zysk tygodnik to dla nich żadna trudność. Czy oni są tak naiwni i nie widzą, że po Smoleńsku walka toczy się bez pardonu, to już nie są zwykłe kłótnie na  łamach gazet, ale prawdziwy bój. Oni nie udają niczego i pierwsi zaczęli promować rynsztok, który kiedyś był jednak ukrywany.  A może niektórym tak dobrze i oni tak naprawdę gardzą swoimi czytelnikami, którzy ich utrzymują, ale skoro już tak kraczą to nie mogę zmienić swej narracji. Ciekawy też jestem, ile w nicj jest zazdrości, że ta „dziennikarka drugiego szeregu” sprzedaje więcej książek niż oni, choć były na wyższym poziomie merytorycznym.
 
Kiedy toczy się wojna nie można dawać przeciwnikom argumentów to walki, czasem lepiej zamilknąć panowie ( wiecie do kogo apeluje), niż udawać, że jesteśmy ponad to wszystko. To już wielokrotnie było stosowanie i nie zdało egzaminu, oni się wam za to nie odwdzięczą.  W tej wojnie nie będziemy brać jeńców.
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika fritz

22-01-2014 [21:22] - fritz | Link:

obrońca tego, czym gardzę, ale nie pochodzi z resortowej rodziny, ..."

*** Kryterium nie bylo pochodzenie tylko zaangazowanie w III RP, do resortu, w tym przypadku medialnego. Tylko ze tak sie przypadkiem zlozylo, ze 95% zaangazowanych na swieczniku, rownoczesnie sa rodzinnie bardzo czesto, rowniez z ubeckim, resortem propagandy PRL skoligaceni.

Ograniczenie ksiazki do kontunuacji tradycji rodzinnych, byloby nonsensem.
O tym mowia zreszta autorzy.

Dobrze, ze tak sie nie stalo.

Zadziwiajace, ze te ograniczenie rodzinne narzucane wlasnie przez resortowe dzieci.. tak chetnie (i idiotycznie) zostalo na prawicy podchwycone.

Obrazek użytkownika mada

22-01-2014 [22:37] - mada | Link:

dlaczego tak opornie dochodzi do świadomości, nawet "naszych', że tu nie chodzi o przodków w sensie fizycznym.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

23-01-2014 [08:45] - NASZ_HENRY | Link:

to Żakowski absolwent politologii w wojskach radiotechnicznych napewno nie był ;-)

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

23-01-2014 [11:15] - Teresa Bochwic | Link:

Mnie także zadziwiają takie passusy: "Książka posiada pewne błędy, zarówno jeśli chodzi o pewne szczegóły, jak i dobór poszczególnych charakterów. Jacek Żakowski, to nie jest człowiek z moje bajki, obrońca tego, czym gardzę, ale nie pochodzi z resortowej rodziny".
Jakie błędy? Jakie "pewne szczegóły"? Skąd Pan wie, że nie jest? Czy nie zna Pan okreslenia "rodzina", "rodzinka" na grupę blisko związanych ideowo czy finansowo osób? Mafia to też nie tylko spokrewnieni.
Jest tu miejsce bez ograniczenia, można błędy i szczegóły wskazać.