Przyszło do swej własności, a swoi Go nie przyjęli. (J 1,11)
Dwa tysiąclecia temu Światłość zajaśniała nad betlejemską grotą. W targanym okrutnymi wichrami historii świecie pojawił się ledwie zauważalny, zda się bezbronny, podmuch Miłości.
Dwa tysiąclecia temu w chatce nazaretańskiej Słowo przyjęło ciało człowieka. Mówiąc słowami bożonarodzeniowej prefacji, zrodzony przed wiekami zaczął istnieć w czasie. Mówiąc słowami Jana Pawła II, Wieczność wkroczyła w Historię.
Już się zdawało, że Słowo przegrało, ukrzyżowane na Golgocie.
Nic dziwnego. Biorąc rzecz na chłodny rozum, jest Ono bez szans. Cóż bowiem może stawić czoła machinie przemocy zdolnej w jeden moment obrócić w zgliszcza owoce żmudnej wieloletniej pracy? Papież? Ile on ma dywizji? – miał pytać ironicznie Stalin.
Cóż może nikły podmuch Miłości wobec tornada nienawiści?
A jednak ten nikły podmuch potężnieje. Ogarnia kolejne kraje i kontynenty. Jednoczy ludzi dobrej woli - czyli tych, którzy poczuwają się być Jego własnością. Którzy Go przyjęli.
Dziś z ambon słychać echo Słowa, które zabrzmiało w Dzień Bożego Narodzenia.
Echo skierowane do Ciebie na progu Nowego Roku.
I ty możesz osłonić podmuch Miłości: przyjąć Słowo.
I ty możesz zgasić podmuch Miłości: ukrzyżować Słowo.
Wybieraj.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2415
A pośpiech jest wskazany ponoć przy łapaniu pcheł. Młyny Boże mielą wolno. No i jeszcze na koniec przysłowie: co nagle to po diable :)
Co oczywiście nie oznacza, że powinnismy osiąść na laurach. Po prostu posłuchajmy rady x. Twardowskiego i śpieszmy się kochać ludzi!
Pozdrawiam!
Chrystus był radykalny, ale był Bogiem, Bogu wolno więcej bo jest wolny od błędów. Człowiek musi uważać. Chrystus to wiedział i przecież nie mówił "kto chce iść za mną niech weźmie bicz i mnie naśladuje" (goniąc przekupniów ze świątyni), tylko mówił o krzyżu. I to nie w rozumieniu takim, abyśmy my innych krzyżowali lub tym krzyżem im trzepali garby, prawda?