Resortowa galeria i prawicowy lumpeks

  
Początek nowego  roku to w przestrzeni medialnej czas kabaretowych remanentów i podsumowań. Taka zapchaj-dziura rozleniwionych świętami dziennikarzy, przekonanych, że czytelnikom też należy się coś lekkiego, łatwego i przyjemnego, co działa na podobieństwo otrąb, wymiatających złogi politycznej nienawiści, zacietrzewienia, obelg i skakania sobie do gardeł. Media  prześcigają się więc w rankingach śmiesznych  wydarzeń w kraju i na świecie, osobowości i osobliwości, a nawet  popularności celebrytów pod nazwą Telekamery, z nominacjami, jak powiedziałby Bartek Chaciński, autor „Wyczesanego słownika najmłodszej polszczyzny”– od czapy. Sporządzają plebiscyty żenady roku - najgłupszych wyczynów w polskiej polityce, w których bezkonkurencyjnym zwycięzcą okazał się prezydencki czekoladopodobny orzeł, kopiują idiotyczne powiedzonka polityków, czyli gadki, wpadki i przypadki, zasypują nas przeróżnymi danymi tak nieistotnymi, jak ubiegłoroczny śnieg, typu, która celebrytka właśnie urodziła, która jest w ciąży, a która nie jest, ale szantażuje pół Polski, że usunie w Wigilię, by złapać męża.
 
Są i remanenty niby na poważnie, taka forma  grubej kreski, oddzielenia starego Mikołaja od oseska Nowego Roczku, reset starych obietnic i starych grzeszków, nowe otwarcie w ramach ocieplania wizerunku rządzących, przedłużenie koncyliacyjnej atmosfery świąt i zapewnienie  miłości do bliźniego, zwanego wyborcą. Bo drodzy polscy seniorzy, szczególnie kochane babcie, studentki Uniwersytetów Trzeciego Wieku, jesteście nieocenione dla rodziny – mówił hipokryta Tusk, wcielając się w rolę dobroczyńcy - mamy dla was pakiet seniora,  zwiększymy waszą aktywność, byście pracowały, najlepiej do śmierci odciążając ZUS, i nie wystawały w kolejkach do lekarzy czy broń Boże, modliły się pod Pałacem Prezydenckim. Bo Polacy to jedna wielka rodzina, zakończył kabaretowo premier, a uczestnikiem tej żenady byli równie żenujący ministrowie Arłukowicz i Kosiniak-Kamysz. Gdyby nie to, że straszno, bo emeryci, wyłączając tych resortowych,  nie mają na opłaty, chleb i leki, a po nocach śnią im się komornicy, byłoby śmiesznie. Jak w kabarecie, gdy  premiera Tuska odwiedzają tkaczki. Ale zamiast nich dziennikarka Agata Młynarska, tkająca mit szczęśliwej rodziny, zawitała do państwa premierostwa do Sopotu, zdziwiona i pełna ubolewania, że trzyosobowa rodzina musi gnieździć się na 66 metrach powierzchni, a zaraz po niej film grozy albo inny halloween, nakręcony metodą nocy amerykańskiej – czyli świąteczne orędzie Prezydenta z zaciśniętymi pięściami, z ubiegłorocznym tekstem  i w adwentowej liturgii z fioletowym obrusem na stole.
 
Trzy świąteczne dni trwało moratorium na odstrzał  „sekty” przez „mafię”, by zaraz po świętach, wypasiony na grillu u Giertycha autor tego porównania, stojący w poczekalni mafii i tęsknym okiem spoglądający  na sektę, wycelował stronniczym bełkotem, tym razem w Antoniego Macierewicza. Coraz mniej wkurzając  salon, coraz bardziej śmiesząc.
A dalej PO....szło!  Skończyły się kabarety i gadki-szmatki, zaczęły się jatki. Najpierw Lech Wałęsa, który nie byłby „mędrcem Europy”, by nie znał treści nowej książki Sławomira Cenckiewicza - na swoim blogu nie daruje kolejnej zniewagi i  zapowiada zemstę, od wydawnictwa domaga się wycofania publikacji, a do historyka kieruje groźby karalne i straszy sądem. Prawda, nawet jeszcze niewydrukowana, budzi wśród resortowej galerii niespotykaną nerwowość i wrzawę. A co dopiero książka „Resortowe dzieci. Media” i jej  „bohaterowie”, od dwóch dekad na świeczniku w prasie, radio i telewizji,  którzy kilka dni temu życzyli wesołych „poświąt” i życzliwości, teraz przystąpili od razu do ataku. Rozpoczął towarzysz Jan Ordyński, były I sekretarz PO PZPR,  w eleganckim garniturze ( a gdzie  odznaka im. Janka Krasickiego?),  który nie krył oburzenia, że książka zamiast znaleźć się na indeksie ksiąg potępionych przez autorytety, zdobywa uznanie wśród czytelników i jest w czołówkach najlepiej sprzedających się pozycji. Zawsze wyczesany Tomasz Lis w swoim programie na żywo i, jak jego portfel,   wypasiony z publicznego abonamentu, co nie przeszkadza mu posługiwać się plugawym językiem nienawiści, grzmiał, że „nie mieści mu się w pale, co wyprawiają żule z prawicowego lumpeksu”. I że ma dość „PiS-owskiej schizy”. Redaktor Jacek Żakowski, zawsze koncyliacyjny do bólu, głoszący niegdyś pospołu z Edwinem Bendykiem hasło „Miłuj geja swego”, jeżdżący po Polsce z Normanem Daviesem, by w szkołach prezentować pogląd na bezsens Powstania Warszawskiego, dziś pozywa wydawcę książki "Resortowe dzieci", żąda zmiany okładki, przeprosin i 20 tys. złotych odszkodowania. Broni go nawet, w imię niezrozumiałej solidarności, naiwna opozycjonistka Janeczka Jankowska,  zwolenniczka filozofii środka, krzycząca „Opamiętajcie się!”. Monisia, kochana córcia ojca komunisty i idolka POkemonów, na razie milczy, ale też pewnie uderzy, według starych, wypróbowanych komunistycznych metod: w lustrację, dekomunizację, Kościół czy PiS. Zemsta na „pisowskim lumpeksie” przez tanich Armanich  z resortowego salonu.
 
Tak kończą się w mediach dwie dekady beneficjentów okrągłego stołu z komunistycznym mariażem PZPR i Resortu - kompromitacją  agitatorów komuszej propagandy, którzy przez lata udawali, że uprawiają rzetelne dziennikarstwo. Coraz mniej wiarygodni, gardzący widzami, coraz bardziej żenujący w uprawianiu bulwarowej strategii „pudelka”, manipulacji i zakłamania, tracą widzów i czytelników. Ich nerwowe ataki i knajacki język nie wypływają z tego, że poczuli się ofiarami krzywdzącej publikacji  czy zostali odarci z prywatności, obnażeni przez widzami i czytelnikami, więc czują wstyd. Nie, oni nie wiedzą co to wstyd od lat uprawiając antypolską propagandę, lżąc polską historię, narodowych bohaterów i modlących się ludzi po smoleńskiej tragedii. Ich wściekłość i agresja wynika stąd, że zostali zdemaskowani nie jako dziennikarze, lepsi czy gorsi, ale jako najemnicy, ludzie służalczy i podli, którym obce są pojęcia moralności, etyki, prawdy.
Świadomość kontynuacji postaw, poglądów i wzorów zachowań swych rodziców czy dziadków, wspierających system komunistyczny i reżim Jaruzelskiego, poddaje w wątpliwość ich sukces, oparty rzekomo na inteligencji i talencie, który im wmawiano. I to ich wprawia w szał,  kompromitacja własnej mierności, bo wiedzą, że swój życiowy start i późniejszą karierę zawdzięczają niechlubnej schedzie, którą nadal realizują mieniąc się elitą. Choć powinni być marginesem w normalnym, demokratycznym kraju. Ze strachu przed prawdą,  jej rozpowszechnianie nazywają  dziką lustracją i czynnością „naganną moralnie”,  choć nikt nie obciąża ich odpowiedzialnością za przeszłe grzechy rodziców. Najbardziej obciąża ich teraźniejszość, która dowodzi, że destrukcyjny wpływ komunizmu i jego partyjnego zaduchu sięgający społeczeństwa, dotyka szczególnie dzieci, wypacza ich poglądy, priorytety moralne i ideowe, buduje służalcze wzorce zachowań, które pozwalają im trwać w mentalnej  resortowej galerii, z której potrafią wyjść tylko nieliczni.

Tekst opublikowano w "Warszawskiej Gazecie' 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika gorylisko

03-01-2014 [17:45] - gorylisko | Link:

jego zachowanie wcale mnie nie dziwi...swego czasu, Waldemar Łysiak opisał tego gościa, jako zwykłego ordynusa (nie piszę chama, gdyż chamastwo pewne czynniki zarezerwowały dla mnie ;-) )posługującego się na codzień językiem rynsztokowym wobec zwykłych ludzi i bardzo układnie śliskiego wobec silniejszych (za przeproszeniem, d***ą na stołku) od siebie...
inna sprawa, że facet musi być ciężko przestraszony, że jego zwykłe draństwo jest obnażone.. 

Obrazek użytkownika goral

03-01-2014 [18:18] - goral | Link:

W mojej opini i wiedzy to lisie cos to wiecej niz grafomania i platna propaganda ..
Czynna Agenturalnosc i sprzedawanie witalnych dla Polski informacji zainteresowanym stronom ...? :))

Obrazek użytkownika Magdalena Figurska

03-01-2014 [19:03] - Magdalena Figurska | Link:

że to już powolny koniec Lisa i wielu samozwańczych autorytetów, Oglądalność spada, sprzedaż maleje i stąd ta wściekłość.

Obrazek użytkownika ASPAL

03-01-2014 [18:08] - ASPAL | Link:

Brzmiało to tak-" ugwiazdowiona szumowina medialna".

Obrazek użytkownika Magdalena Figurska

03-01-2014 [19:07] - Magdalena Figurska | Link:

USM - musi wejść do wspólczesnego kodu językowego. Oczywiście, dla wtajemniczonych:-))

Obrazek użytkownika goral

03-01-2014 [18:13] - goral | Link:

Uwielbiam pani sposob oceniania rzeczywistosci.
Gdy slysze jednak z pani ust o "normalnym demokratycznym kraju",to dostaje napadu szalenstwa.
Nie ma w realnejrzeczywistosci czegos takiego jak "demokracja"..To slowo"wytrych"stworzono aby oglupiac i manipulowac ignorantow.
Cala reszta pani Nowo-rocznej refleksji jak zwykle super!
Serdecznie pozdrawiam..

Obrazek użytkownika Magdalena Figurska

03-01-2014 [19:05] - Magdalena Figurska | Link:

demokeracja to takie Yeti, wszyscy o nim słyszeli, nikt nie widział. Dzięki za miłe słowa.

Obrazek użytkownika jazgdyni

03-01-2014 [19:18] - jazgdyni | Link:

Witam

Dziennikarstwo najwyższej klasy.

jestem pełen zazdrości i podziwu.

Do siego Roku!

Obrazek użytkownika Magdalena Figurska

03-01-2014 [19:26] - Magdalena Figurska | Link:

ale to miłe i bardzo dziękuję.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

04-01-2014 [09:59] - NASZ_HENRY | Link:

Zaczyna się nowa era,
Tusk docenia mochera ;-)

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

04-01-2014 [18:06] - Zygmunt Korus | Link:

w postaci postalinowskiej progenitury była sprytnie ukrywana wykładnią, że dzieci nie odpowiadają za grzechy przodków (i tutaj zaraz dorzucano rodziców oraz miecz i kądziel, tuszując pepechę i brystygierówki). W każdej rodzinie w pewnym momencie sprawa pieleszy Herr Thuzka wjeżdżała na stół nawet u tych, co nie znali credo tego Ober Podletza: "polskość to nienormalność". Poparcie dla drani i rządy PO to efekt takiej socjo-psychologicznej techniki i głupoty rażonych wspomnianą ściemą: co ma do tego Niemiec-dziadek?. 
 I co?
 "Najbardziej obciąża ich teraźniejszość..."  - napisała Pani krótko i celnie, bo prawda się przebija i śmierdzące fejginiątka et consortes ukazują się coraz bardziej na obrzeżach sedesu, tam, gdzie ich miejsce, nad szambem, w którym się wykluły i skąd wylazły i się rozlazły -  z kloaki moralnej. Kończy się wmawianie ludowi, że ONI to nasi mile widziani goście z okienka... - dużo więcej ludzi zaczyna spoglądać, co (ilu z Onych) ma pod tyłkiem, gdy odchodzi od kołchoźnika do toalety.  
Nadchodzi czas coraz szerszego używania lizolu i spuszczania wody.