Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Hobbit 2, czyli 100 sposobów na zabicie krasnoludów
Wysłane przez Supernova w 29-12-2013 [17:14]
Zastanawiam się dokąd to wszystko zmierza. Nie, no może tym razem nie martwi mnie cały świat, ludzkość i w ogóle, ale komercyjna kinematografia.
Otóż byłam w kinie. Niby nic, każdy czasem chodzi. Ja jednak nie zawsze bywam na filmach, które mnie szczególnie interesują, bowiem jako jedyna kobieta w rodzinie muszę się często dostosować. Dostosowałam się i tym razem. Fanką Tolkiena nie jestem, chociaż akurat „Władca pierścieni” wydał mi się całkiem przyjemny. Tym razem miałam zobaczyć „Hobbita” i to drugą część, a wizyty na części pierwszej udało mi się uniknąć. Wybraliśmy wersję z dubbingiem. Skoro dubbing to rozumiem, że kino familijne. Poszliśmy więc całą familią.
Zasiadłam przed ekranem i założyłam okulary do trójwymiarowych projekcji. Byłam przekonana, że czeka mnie może nie jakaś niezwykle dla mnie interesująca, ale w miarę przyjemna podróż pełna przygód wraz z Bilbo Bagginsem i krasnoludami. A tu co? Ta baśń zamieniona została w kino akcji, nawalankę, przy której „Człowiek Demolka”, czy „Terminator”, to jak muzyka relaksacyjna przy satanistycznej.
Film zaczyna się w biegu. Na szczęście na początku rozmowa Gandalfa z Thorinem Dębową Tarczą pozwala poznać cel podróży Bilba Bagginsa i trzynastu krasnoludów. Jak nietrudno przewidzieć - ciągle czyha na nich niebezpieczeństwo. Najpierw jakiś gigantyczny niedźwiedź, przypominający karmionego hormonami psa Baskerville’ów, niewiele zresztą bardziej urodziwy jako człowiek, w którego się przekształca, potem pająki wielkości koni, wreszcie elfy (mało przyjazne, ale przynajmniej nie mordercze), orki (te to w sumie cały czas czyhają na życie naszej wesołej kompanii), na końcu smok – taka krzyżówka „obcego” ze smoczycą ze „Shreka”. Piękny i straszny. Krasnoludkom grozi śmierć od strzał, mieczy, utopienia (ucieczka w beczkach z niewoli elfów), uduszenia się w kryjówkach z beczek pełnych ryb, pożarcia przez smoka, spalenia, czy trucizny. To zapewne nie wszystko, ale kiedy właściwie non stop słychać wrzaski, świst strzał, szczęk mieczy i tupot stóp uciekających, to trudno to wszystko spamiętać. Dwoje elfów, jeżeli nie mylę się to Tauriel i Legolas okazuje się superbohaterami. Mam wrażenie, że konkurują, które z nich zabije więcej orków w ciągu jednej sekundy i aż wierzyć się nie chce, że żadne nie jest nawet draśnięte, a z bronionych przez nich krasnoludów tylko jeden jest ranny i to, mimo trucizny ze strzały, która rozprzestrzenia się po całym organizmie (trucizna, ma się rozumieć, nie – strzała), Tauriel przychodzi na czas by uratować życie bliskiego jej sercu krasnoluda, bo jako elfica potrafi wszystko. Tak swoja drogą ta elfica z krasnoludem to trochę jak moja sznaucerka miniaturka zakochana w mieszańcu husky z labradorem, tylko tu odwrotnie – to elfica jest wielką kobietą, a krasnolud, jak to krasnolud, malutkim mężczyzną. No cóż, to ich problem techniczny.
Wrażenie, jakie robią te ciągłe walki, wrzaski i gonitwy jest jeszcze potęgowane brzydotą orków (ten główny mnie by się przyśnił w nocy jako koszmar, a co dopiero siedmiolatkom, których sporo widziałam na seansie) i okrucieństwem w czasie walk (spadające głowy to nie rzadkość).
Z filmu wyszłam zmęczona. Nie tego oczekiwałam po kinie rodzinnym. No, niby człowiek wie, że to nie musical o księżniczkach, ale czy nie można by tak dać dziatwie trochę oddechu i nie faszerować jej przez trzy godziny non stop brzydotą i przemocą?
A w TV? Jak nie „Kung-fu panda” to serial o karatekach. Nawet pingwiny z Madagaskaru nie są wolne od przemocy. I co tu oglądać z dziećmi? „Awanturę o Basię” sprzed trzystu lat, czy może ktoś stworzy jakąś alternatywę?
YouTube:
Komentarze
29-12-2013 [21:33] - Magdalena | Link: wizyty na części pierwszej udało mi się uniknąć
Szkoda, po co się mordować wycinkiem ;)
Ja powiem tak: Tolkiena szukać u Tolkiena a to jest Jackson. I on na tle ogólnego chłamu i tak dobrze sobie radzi.
30-12-2013 [09:27] - Supernova | Link: @Magdalena
Może i tak, ale kiedy idę na trzygodzinną baśń to nie chce mieć w tym dwóch i pół godziny rąbanki orków. Trochę mnie to zmęczyło.
29-12-2013 [22:00] - Teresa Bochwic | Link: Na początku głowna postać
Na początku głowna postać strasznie mi przypomina ministra Sikorskiego...
30-12-2013 [09:21] - Supernova | Link: :)
Ale która główna postać? I fizycznie czy też raczej z charakteru?
29-12-2013 [22:45] - sebastian1 | Link: Seans nie dla siedmiolatków .
Witam
Słyszałem że w tym filmie a dokładniej w scenie w dol guldur były elementy z filmu egzorcysta .czy morze Pani to potwierdzić ,proszę też o potwierdzenie informacji czy Jakson był aż tak nierozważny by wprowadzić motyw walki saurona z gadalfem . Dziękuję za wszelką odpowiedz .
30-12-2013 [09:20] - Supernova | Link: @sebastian
Nie pamiętam "Egzorcysty" na tyle dobrze, żeby Panu odpowiedzieć w sposób satysfakcjonujący. Walka Saurona z Gandalfem rzeczywiście była.
29-12-2013 [22:53] - Marcin Tomala | Link: Z całym szacunkiem, ale głupoty
Po pierwsze film na który ma Pani zamiar wybrać się do kina z rodziną warto (należy!) sprawdzić. Po to są różnego rodzaju oznaczenia i recenzje. Druga część Hobbita jest oznaczona 12 w UK, PG-13 W Polsce. Czyli sugerowane jest jasno, że dzieci poniżej tego wieku nie powinny filmu oglądać, a bez rodziców na seans nie zostałyby wpuszczone. Jackson nie robił filmu dla dzieci, starał się zrobić widowisko, prawdziwe kino rozrywkowe, mimo wielu wad, których nie będę tutaj przytaczał - biorąc pod uwagę skalę i epickość produkcji - ogląda się to bardzo miło. Upraszczanie bohaterów Tolkiena (Beorn, ten potworny niedźwiedź to postać smutna i zarazem pozytywna) czy strach przed strasznym szefem orków to także przesada. Zresztą, biorąc pod uwagę dzisiejszą rzeczywistość, kreowanie baśniowości itp. to Jackson tak czy siak robi całkiem dobrą robotę. Rozwagi w wypowiedziach życzę ;)
30-12-2013 [09:17] - Supernova | Link: A dziekuję...
za miłe życzenia. Oczywiście ma Pan racje, ale jak wytłumaczyć dziesięciolatkowi, który czytał "Hobbita", że na film jest za mały? Że pójdzie tylko brat? Poza tym ja, a mam już powyżej 12-tu lat, też byłam rozczarowana, że baśń zamieniła się praktycznie w jatkę. No, może przesadzam, ale tylko trochę. Tak jak nowe "Bondy" to nie to co te stare - upodobniły się do innych filmów akcji, tak i tu widzę duży skręt w kierunku kina "łubudu".
30-12-2013 [13:52] - Mariusz Cysewski | Link: Proszę się cieszyć, że
Proszę się cieszyć, że przyśnią się pani orki. Bo mógłby Paweł Graś ;-)) - pozdrawiam