1. Wczoraj parlamentarny zespół ds. spraw wolności słowa, kierowany przez posła Prawa i Sprawiedliwości Adama Kwiatkowskiego, opublikował raport pt. Wydatki Kancelarii Premiera Rady Ministrów i ministerstw na ogłoszenia i komunikaty w środkach masowego przekazu w latach 2008-2012.
Raport powstał na podstawie informacji dostarczonych przez KPRM i resorty w odpowiedzi na interpelacje posłów pracujących w zespole i mimo tego, że ministrowie mają obowiązek odpowiedzi na takie wystąpienia posłów w ciągu 30 dni, to zebranie wszystkich informacji trwało od wiosny tego roku.
Nie jest także jasne czy dostarczono wszystkie informacje, dotyczące tego rodzaju wydatków, a szczególnie oporna po tym względem była Kancelaria Premiera, bowiem w tym przypadku trzeba było czekać na odpowiedzi miesiącami.
2. Z zebranych informacji wyłania się obraz szastania groszem publicznym na wydatki o charakterze PR-owym, mimo tego, że co i rusz słyszymy od ministrów rządu Tuska, że jest kryzys i trzeba każdą wydatkowaną złotówkę wielokrotnie oglądać przed jej wydaniem.
W ciągu tych 5 lat na ogłoszenia i komunikaty w środkach masowego przekazu wydano około 125 milionów złotych i wprawdzie określonego rozkładu tych wydatków na poszczególne media, można się było spodziewać ale szczegółowe dane są dosłownie szokujące.
Głównym beneficjentem tych publicznych środków finansowych jest Gazeta Wyborcza i wydający ją koncern Agora, który zgarnął 51.6% całej puli czyli około 65 mln zł.
Gazeta może więc być w zasadzie rozdawana za darmo, skoro może liczyć na tak hojnych publicznych sponsorów, którzy lokują w niej swoje komunikaty i ogłoszenia.
Z kolei jeżeli chodzi o telewizje to najwięcej środków zostało skierowane to telewizji publicznej ale już rok 2012 przyniósł inne priorytety.
Grupa TVN za ogłoszenia i reklamy rządowe otrzymała 6,5 mln zł podczas gdy TVP zaledwie 3,8 mln zł a Polsat tylko 3,6 mln zł.
3. Jeżeli chodzi o wydatki w strukturze resortowej najwięcej środków na reklamy i ogłoszenia wydało ministerstwo edukacji (ponad 25 mln zł) i duża część tej kwoty została wydatkowana w ostatnim okresie w związku z kampanią informacyjną skierowaną do rodziców 6-latków, aby posyłali swoje dzieci do I klasy szkoły podstawowej.
Niezwykle zastanawiająca jest wysokość środków na reklamę i ogłoszenia wydatkowana przez resort zdrowia. Jeszcze w 2008 roku było to zaledwie 45 tysięcy złotych ale już w 2012 roku była to kwota 7,8 mln zł.
Z kolei w ministerstwie transportu tego rodzaju wydatki były najwyższe w 2008 roku (wyniosły blisko 5 mln zł) i corocznie spadały do kwoty 0,5 mln zł w roku 2012 tyle tylko, że finansowanie tego rodzaju reklam przejęła na siebie w ostatnich latach GDDKiA , a ta niestety nie udostępniła danych na ten temat.
4. Oczywiście należy pamiętać, że odsłonięcie tego co wydaje Kancelaria Premiera i ministerstwa na reklamę, to zaledwie przysłowiowy czubek góry lodowej.
Przecież mamy cały szereg jednostek podporządkowanych resortom, które nie szczędzą grosza, żeby reklamować swoje osiągnięcia ale także przypodobać się określonym mediom.
W resorcie transportu to jest nie tylko wspomniana już GDDKiA ale także wszystkie spółki grupy PKP S.A, które także hojnie wspomagają wybrane media.
Są jeszcze spółki skarbu państwa w tym tak zamożne jak 4 wielkie koncerny energetyczne (PGE, Tauron, Energa, Enea), KGHM, Grupa Azoty, Orlen czy Lotos, żeby poprzestać na tych tylko najzamożniejszych.
Wystarczy przejrzeć główne gazety i obejrzeć parę programów informacyjnych w głównych telewizjach, żeby się zorientować, że spółki te mają wielkie budżety reklamowe i jakiś dziwnym trafem kierują swoje zamówienia tylko do określonych mediów.
A te jak Gazeta Wyborcza czy TVN „swojej” władzy się rewanżują, podtrzymując ją bez względu na konsekwencje dla poczytności czy oglądalności.
Zespół zdecydował, że wystąpi do Najwyższej Izby Kontroli o zbadanie tego rodzaju wydatków i mamy nadzieję, że prezes Kwiatkowski, tego zadania się jednak podejmie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2131
Obraża Pan słowo "zarobek"!
Zarobek jest to ilość pieniędzy należna za wykonaną pracę potrzebną ludziom,odpowiadająca wartości wykonanej pracy, mierzonej jednostką jednakową dla wszystkich pracujących dla wspólnych potrzeb.
Reszta, to złodziejstwo.
To, co Pan opisuje, nie jest zarobkiem, to jest złodziejstwo.