Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Nowak, Kudrycka i inni – ucieczka przed ubojem rytualnym
Wysłane przez Góral z Krakowa w 17-11-2013 [11:37]
Sygnał do odwrotu dał najsprytniejszy z nich - Jacek Rostowski. Nikt przytomny nie uwierzy, że niedawne przecieki do agencji Reuters zapowiadające jego dymisję wyssano sobie z palca. Ale dla wzmocnienia przekazu sam Rostowski powiedział jeszcze o potrzebie zaistnienia w rządzie nowych twarzy. W jego ślady poszła minister Kudrycka wsławiona niedawnymi wypowiedziami krytykującymi naukowców za to, że wykazują naukową dociekliwość w sprawie katastrofy smoleńskiej. Podobnie znaki czyni minister Boni. Postępuje dezintegracja rządu Tuska (a ściślej jego platformianej części bo ludowcy trzymają się stołków mocno). Czekamy teraz czy rządowy plankton, ministra Mucha i p. Korolec wyręczą szefa w ciężkiej pracy ucinania ministerialnych głów. Z kolei Sławomir Nowak składa dymisję uniesiony honorem (jak zapewnia jest człowiekiem honoru). Śmiejmy się z tego. Poza honorem musi być coś jeszcze, skoro Tusk dymisję błyskawicznie – dosłownie po chwili - przyjmuje. Złośliwi komentatorzy wyrażają opinię, że rekonstrukcję rządu Tuska przeprowadza prokurator Seremet (sam nota bene zagrożony nie przyjęciem sprawozdania przez premiera). Złośliwi mówią, że szczury uciekają z tonącego okrętu – pytanie tylko jaka fauna zastąpi je na pokładzie i na jak długo.
Wygląda to w sumie wręcz kabaretowo. Wielki Rekonstruktor spóźnia się na swoją rekonstrukcję. W przeszłości on i jego rzecznik wielokrotnie zapowiadali – ku uciesze publiki – rozprawę z nieudolnymi, bądź wypalonymi ministrami. Był to jeden z ulubionych zabiegów piarowskich Tuska, gwarantujący poklask gawiedzi, która to gawiedź lubi patrzeć na upadek możnych tego świata. Tacy są ważni, odbierają co i rusz honory i apanaże – ale i na nich może przyjść przysłowiowa kryska. Źle rządzili, to niech mają za swoje, już pan premier im pokaże.
Ten tani populizm sprawił, że pomiędzy premierem a jego ministrami wytworzył się dystans uniemożliwiający kolektywną pracę rządu. Premier przestał być pierwszym pośród równych – stał się belfrem pośród uczniaków, albo raczej pasterzem przewodzącym bezwolnej trzódce. Sygnały mówiące o tym, że w dowolnym momencie można wyłączyć z prądu tego czy owego ministra sprawiają, iż szefowie resortów przestają być suwerenni w swoich działaniach. Ci biedacy – nagabywani przez dziennikarzy czy nie czują się zagrożeni planowaną rekonstrukcją – jak mantrę powtarzają jeden za drugim, że w każdej chwili są do dyspozycji pana premiera. W sposób wręcz rytualny dają dowody swojej lojalności w stosunku do cappo di tutti capi. Pytanie tylko, jak w takiej atmosferze prowadzić konsekwentną politykę w resortach, co wymaga przecież samodzielności i perspektywy czasowej. Gdy ministrowie rządu Tuska prężą się na baczność i ślą czułe spojrzenia przechodzącemu przed ich frontem bossowi, mam przykre wrażenie, że pojęcie „mister konstytucyjny” straciło całkowicie na znaczeniu.
Warto zwrócić uwagę na pewien szczegół z błyskawicznej konferencji Tuska w sprawie Nowaka. Premier mówił:
- Mam nadzieję, że cała ta sprawa zostanie możliwie szybko wyjaśniona i mam nadzieję, że będziemy mogli szybko wrócić do współpracy. Po wyjaśnieniu, jeśli to wyjaśnienie, czy decyzja sądu, będzie korzystna dla ministra Sławomira Nowaka, będzie mógł wrócić i chętnie go powitam znowu w tym samym miejscu.
To oznacza ni mniej ni więcej, że następca ministra Nowaka będzie mało znaczącą kukiełką. Resort i jego sprawy nie mają bowiem znaczenia - a przypomnijmy, że chodzi tutaj o budownictwo, transport i gospodarkę morską. Ministrem lub ministrą w rządzie Donalda Tuska może być każdy – w zależności od dworskiego pasjansa w Platformie. Główny rozgrywający żongluje stanowiskami, przy czym kompetencje nie odgrywają żadnej roli. Miłośnik wojska trafi do kultury a kibic sportowy do infrastruktury. Tak skonstruowany rząd będzie co prawda administrował i trwał, ale nie rządził. Jeśli dziś mówimy o słabości i niewydolności państwa polskiego – to miałkość rządu Donalda Tuska jest jedną z głównych przyczyn tego stanu rzeczy. Wypada zatem zgodzić się z dr. Markiem Kochanem, gdy mówi:
Jedyna znacząca rekonstrukcja, o jakiej warto rozmawiać, to taka zmiana, która obejmie również stanowisko premiera. Wszystkie inne zabiegi rekonstrukcyjne nie będą miały w mojej ocenie żadnego decydującego znaczenia dla przebiegu spraw w Polsce.
Komentarze
17-11-2013 [12:46] - xena2012 | Link: Wielki Rekonstruktor i jego wypaleni ministrowie
a czymże są tacy wypaleni,zapewne wielkim nieróbstwem ? Chyba ,że wzorem Zbynia Chlebowskiego za dużo biegali po cmentarzach wieczorową porą.W zmęczenie Wielkiego Rekonstruktora i tzw. ministra Spraw Zagranicznych jestem skłonna uwierzyć ,ale oni akurat ustąpić nie chcą choć zapewne bolą ich głowy od bicia czołem w pokłonach i strzyka w kolana od nieustannego przebywania w pozycji klęczącej.
17-11-2013 [15:16] - Strabon - Herodot | Link: Nowak
To człowiek Komorowskiego. Jego dymisja jest znakiem, że Tusk ma jeszcze prokuraturę i nie zawaha się jej użyć w walce z najważniejszym człowiekiem Komorowskiego w Platformie, czyli Schetyną. Gowin - Schetynowsko-Komorowski kandydat na premiera za którym stoi Aleksander Smolar, a więc i Soros ma założyć "partię", czyli główny ściek, do którego spłynął rozmaite elementy, również z kompromitowanej właśnie platformy. Ale także z PJN, SP i innych kanap. Jest to formacja, która ma uratować obecny zabetonowany układ przed PiS.
17-11-2013 [18:37] - Freiherr | Link: rządowa roszada (miało być rozpie...cha)
Korolec na razie uratuje tyłek gdyż jest "President of COP19/CMP9", którą to fuchę ma do 22 listopada. Potem jeszcze pewnie pozwolą mu się pławić w zaszczytach bo nie można tak od razu kopniakiem... Mucha zapewne też, po ogłoszeniu sukcesu Basenu Narodowego w organizacji COP, cieszyć się będzie z sukcesu (tak naprawdę to Basen Narodowy mógłby sobie pietruszkę na Bazarze Różyckiego sprzedawać gdyby nie wysiłek i umiejętności prawdziwego organizatora). PO musi mieć jakiś sukces a Nawałka nawalił, hihi!
17-11-2013 [19:18] - Rybak | Link: Mam takie wrażenie, że jest to ucieczka z tonącego statku.
Ci, którzy jeszcze cokolwiek kumają, czują chyba, że za chwilę będzie rozpierducha i dają dyla, najlepiej do UE.