"Za, a nawet przeciw. Zagadka Lecha Wałęsy" nosi tytuł nowa książka wybitnego dziennikarza politycznego Piotra Semki, a obejmuje okres 1980-2013, czyli od wybuchu "Solidarności" do dziś. Nie czytałam, ale poszłam w ten ciepły warszawski wieczór na promocję, gdzie Autor wystąpił w arcyciekawym gronie dyskutantów - Paweł Zyzak, autor pierwszej poważnej biografii Wałęsy, historyk prof. Antoni Dudek, dziennikarz wszechprawicowy Piotr Zaremba, i poseł Solidarnej Polski Ludwik Dorn (wg kolejności za stołem), prowadzenie Kazimierz Wóycicki, dawniej "Więź", potem IPN, teraz nie wiem.
Nie widzę sprawozdania elig, chyba jej tam nie było, więc spróbuję ja Państwu powiedzieć parę słów o tym spotkaniu, bo było bardzo ciekawe. Miało ono miejsce w rzadko wspominanym Centrum Informacji im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego przy Bibliotece nr 97 Dzielnicy Śródmieście (czyżby w Śródmieściu działało jeszcze 97 bibliotek? to bardzo pocieszające), pod opiekuńczym okiem p. Mariusza Kobzdeja.
W salce Centrum przy ul. Czerniakowskiej na Solcu zebrało się około 150 osób, a wśród nich postaci znane i wybitne, jak Ryszard Bugaj, Jarosław Sellin, Adam Pawłowicz, Wiesław Walendziak, ale i Janusz Rolicki. W ogóle mnóstwo twarzy znajomych z widzenia, o zapomnianych już nazwiskach, w tym licznych twarzy z czasów "Solidarności". Krótko mówiąc, z tych co to wiecznie chorzy na Polskę i zawsze nią zainteresowani (nie twierdzę, że np. część postkomunistów nie moze być chora na Polskę, mogą jak najbardziej, tylko niekoniecznie na tę samą co my, no i mało się im wierzy, jak mówią, bo mają nawyk mówienia jak trzeba, a nie jak było).
Ponieważ oprócz dyskutantów prawie nikt nie znał książki, rozmowa toczyła się wokół fenomenu albo i nie fenomenu Lecha Wałęsy. Semka wyjaśnił, że należał do 10 mln wyborców Wałęsy na prezydenta i rozczarowany nim, poszukiwał odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak zawiódł tylu Polaków i skąd się to wzięło. Poznał Wałęsę – jako widz na wiecu - w 1980 roku, gdy miał 15 lat i obserwował jego karierę jako uczestnik „Solidarności”, podziemia (jako redaktor „Ucznia Polskiego”) i potem dziennikarz polityczny od 1989 roku.
Paweł Zyzak określił książkę jako publicystykę z zacięciem historycznym, uzupełnił też parę szczegółów o Wałęsie. Powiedział też w polemice z Dornem, że jego zdaniem mit Wałęsy istnieje.
Dorn stwierdził, że nie istnieje nic takiego jak mit Wałęsy, choć istnieje jego sztuczny kult związany z 70-leciem urodzin. Mit Wałęsy tworzony przez Wajdę w filmie jest reakcją na zagrożenie silnym mitem 10 kwietnia (Smoleńsk). Gdyby Wałęsa przyznał po wyborze na prezydenta, że podpisał papiery jako Bolek, ale potem zachowałby się tak, jak oczekiwali jego wyborcy, on by mu to wybaczył i sądzi, że wyborcy także, ponieważ nie mamy do niego pretensji o Bolka, tylko o prezydenturę.
Antoni Dudek określił książkę jako głos pokolenia, które mówi „Byłeś naszym bohaterem, ale nas zdradziłeś”. Dudek uważa okres 1980-1995 za najważniejszy okres w polskich dziejach najnowszych (obok II wojny światowej), a Wałęsa był najważniejszą postacią tego okresu. Ujawnił też, że kończy pisać książkę o początku lat 90., przy pisaniu której zrozumiał, że spuścizna PRL miała o wiele większa skalę niż mu się zdawało. Różne fakty nabierają nowego znaczenia z tej perspektywy. Powiedział też, że Wałęsa właściwie niewiele mógł zrobić jako prezydent.
Z tym ostatnim twierdzeniem nie zgodził się Piotr Semka. Zauważył, że gdyby Wałęsa po dojściu do prezydentury powołał silną partię w rodzaju CSU, a mógł to zrobić, to komuniści w 1993 roku nie powróciliby do władzy i losy Polski potoczyłyby się inaczej.
Zaremba zauważył nowatorstwo formy książki, która jest reportażem historycznym a zarazem wspomnieniami uczestnika wydarzeń, który nie waha się zajmować jednoznacznego politycznie stanowiska. Rozważał też specyficzne cechy charyzmatyczne Wałęsy.
To oczywiście tylko parę zdań, które udało mi się zapamiętać z dyskusji. Dyskusja, również z sali, trwała ponad 2 godziny. Widać było różnicę zdań płynącą z wieku – ludzie, którzy działali w „Solidarności”, rozumieli się natychmiast i widzieli ówczesne uwarunkowania, również w świadomości zbiorowej, mało zrozumiałe dla młodszych, nawet fachowych i dobrze przygotowanych historyków. Przypomniało mi się wezwanie p. Anny Wolińskiej (miała 8 lat w czasie Powstania), i na jakimś spotkaniu pod koniec lat 90. nawoływała: rozmawiajcie z działaczami i członkami „Solidarności”, zapisujcie ich relacje, bo oni są depozytariuszami wiedzy, jak to naprawdę było. Jeszcze żyje wielu członków „S”, nie są tak znowu starzy, warto pytać, warto zapisywać.
A Wałęsa i jego mit?
„W 1918 mieliśmy Piłsudskiego, a w 1989 roku niestety już tylko Wałęsę” – tym zdaniem swego nieżyjącego Ojca zakończył książkę Piotr Semka. No cóż.
Książkę wydało Wydawnictwo M, Kraków 2013
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4017
otwierać otwarte drzwi? Żałuję, że nie widziałem tych twarzy, natchnionych objawieniem. Z relacji wychodzi, że jedynie ciekawe było to co powiedział Antoni Dudek, jego odkrycie ile peerleu jest w IIIRP. A Dorn chce chyba ostatecznie przekonać wątpiących, że jego odejścia z PiS-u, było dla tej partii korzystne.
jak sie okazalo, bylo i jest korzystne....
towarzycho zebralo sie nieliche; szkoda,iz welu z nich zdradzilo 'Solidarnosc ANNY WALENTYNOWICZ'..
w Niemczech napisala pani Ewa (nazwiska nie pamietam), ze Bolek zadeklarowal sie ratowac stocznie gdanska. Wprowadzenie naturalnie nie moglo byc inne jak, ze Polski bez Lecha W. to w ogole nie ma, no i Wajda w zwiasku z tym taki niesamowity film zrobil, ze juz zadne pokolenie Bolka nie zapomni. No ale niestety stocznia mimo filmu zdycha i co stoczniowcom po filmie? Ale wiadomo, Bolek komunem obalil, to stoczni nie uratuje?! Ponoc powiedzial, "ze jest tylko 5% szans na uratowanie, ale on dolozy wszelkich staran, a kiedys szansa byla jeszcze mniejsza, a i tak wygral, wiec.."
Gdzie on cos takiego powiedzial, bo chce riposte napisac, a nie wiem, czy to wyssane z palce, czy kogos pewien stan umyslu nie oposzcza? Dzieki i pozdrawiam.
Dodam jeszcze, ze rozwiązaniem "zagadki" Wałęsy zdaniem części dyskutantów jest jego niewyobrażalna megalomania. Dorn przytoczył infomację, ze kiedy LW został prezydentem, zaczął rozważać przystąpienie do Wspólnoty Europejskiej, co otworzyłoby mu pozycję prezydenta całej Unii. Teraz znalazł nowy pomysł: przyłączyć Polskę do Niemiec, mógłby zostać kanclerzem.
Lechowice, może tak z powodu łagodności jej tytułu:)