Gmyz gotuje zupę z żółwia

Nie jest łatwo proszę państwa ugotować zupę z żółwia na wizji, kiedy ma się w dodatku na głowie czerwoną czapkę, a dookoła stoją kamery. Żółw zaś wcale nie jest powolny i senny, ale ruchliwy i energiczny. Przebiera łapkami i usiłuje uciec. Trzeba go wyjąć ze skorupy. Tylko czym? Może przecinakiem? Za słaby. No to szlifierka kątowa, czyli diax? To lepsze, ale robi za dużo hałasu i nie słychać co tam prowadzący o polityce mówi. Trudno, nie ma rady, trzeba żółwia wpakować do gara razem ze skorupą i niech się pichci. Potem się go łyżeczką wyskrobie.

Nie tak dawno w tygodniku „Do rzeczy” ukazał się wywiad z agentem Mossadu, który złapał Eichmana. Pan ów powiedział w tym wywiadzie, że mogli wówczas też złapać Josefa Mengele, ale nie chcieli spłoszyć Eichmana, który był dla nich ważniejszy i wyszło jak wyszło. Ja w to oczywiście wierzę, bo nie mam pojęcia jaka jest technika łapania hitlerowskich zbrodniarzy i jakie jest ryzyko. Nie ma więc wyjścia, muszę wierzyć. W ostatnim jednak „Do rzeczy” pojawił się artykuł Cezarego Gmyza o tymże Josefie Mengele, który moją wiarę prawdomówność agenta Mossadu i innych instytucji zajmujących się chwytaniem nazistów mocno podkopał.

Tekst Gmyza oparty jest na pseudodemaskatorskim założeniu, że to PRL powinien ścigać Josefa Mengele, bo dokonał on zbrodni na terenie Polski. PRL jednak tego nie robił, nie wiadomo dlaczego i teraz trzeba o tym koniecznie opowiedzieć, a także przypomnieć ile śledztw przeciwko nazistom zostało zainicjowanych w III RP.

Zaczyna jednak Gmyz od wypowiedzi pana Gremzy z IPN, który odnalazł teczkę Josefa Mengele w dokumentach odziedziczonych po Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. W dokumentach tych znajdowały się - cytuję - „zakurzone akta śledztwa oświęcimskiego”. W nich zaś papiery dotyczące Mengele, które były nieuporządkowane, jak to w PRL. Dalej pisze Gmyz tak: kiedy je uporządkowano oraz przeanalizowano prokuratorzy odkryli zdumiewającą rzecz: władze PRL w ramach międzynarodowej pomocy prawnej otrzymały stosunkowo dużo informacji na temat tego gdzie, po wojnie mógł się ukrywać dr. Mengele.

Najbardziej zdumiewające jest – Pisze Cezary Gmyz – że formalne śledztwo w Polsce rozpoczęło się dopiero 9 stycznia 1966 roku. To jest rzeczywiście zdumiewające, ale z innych powodów niż sądzi Gmyz.

Tutaj zróbmy przerwę i zadajmy pytanie: czy Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy, w ogóle rozumie co to znaczy „władze PRL”. I jak sobie wyobraża ingerencję tych władza w sprawy tak poważne jak ekstradycja obcych obywateli z Ameryki Południowej. Po wojnie Mengele miał już obywatelstwo Paragwaju, o czym warto pamiętać.

Mamy Mossad, który ustami swojego człowieka w tym samym polskim tygodniku, w którym pracuje Gmyz, przyznaje się do niemożności aresztowania Josefa Mengele i mamy Gmyza, który niczym jakiś pan Samochodzik a reburs stawia problem: a dlaczego PRL go nie aresztował? No dlatego, że był ów PRL jedynie rozbudowaną obsługą wielkoobszarowego gospodarstwa rolno przemysłowego, które zatrudniało niewolników. I nie mógł z zasady nikogo aresztować za granicą, poza może jakimiś płotkami i to we wczesnej fazie swojego istnienia, kiedy wiele rzeczy jeszcze się nie utrzęsło i nie było ustalone kto i za co odpowiada.

Co by powiedziała administracja amerykańska na takie dictum? Tu prezydent Stroessner z ramienia CIA pilnuje, żeby się komunizm po Ameryce nie rozlewał, pomagają mu ci Niemcy, co już od XIX wieku się tam w Paragwaju zadomowili, a i ci nowi, co niedawno przyjechali też potrafią się w zwalczanie komunizmu zaangażować i nagle co? Przyjeżdża jakiś delegat komunistycznego rządu, spokrewniony w dodatku z agentami Mossadu, kręcącymi się po całej Ameryce w poszukiwaniu jakichś hitlerowców i mówi: wydajcie nam Josefa? To jest chciałem powiedzieć Jose, bo w Paragwaju Mengele nosił imię Jose i występował pod własnym nazwiskiem. Paragwaj zaś to jest taka proszę państwa lokalna potęga , że nie ma ludzkiej siły, by kogoś stamtąd wywieźć i dostarczyć na salę sądową w mieście Tel Aviv. Prezedent Alfredo Stroessner nie był zaś wcale faszystą jak sugeruje Gmyz, ale normalnym, przytomnym człowiekiem, który realizował politykę amerykańską. A że miał takie a nie inne narzędzia? No cóż. Każdy orze jak może. Nie jego wina, że w XIX wieku do Paragwaju przyjechała taka ilość Niemców, że jeden z regionów zaczął być nazywany Nową Bawarią.

Zresztą Paragwaj i jego prezydent nie są tu nic winni. Jose mieszkał tam raptem dwa lata, a może nawet krócej, trzeba by dokładnie miesiące policzyć. Do Stroessnera zadzwonili z Waszyngtonu i Jose musiał wyjechać. Dokąd? Do Brazylii, gdzie żył pod przybranym już nazwiskiem do....uwaga.....1979 roku. W tym roku byłem już po pierwszej komunii świętej miałem marzenia i jakieś dziecinne plany, a tam daleko, daleko w Brazylii żył sobie Josef Mengele, który takie dzieci jak ja połykał w latach 40 na śniadanie, obiad i kolację. I nie było na całym świecie mocy, która by go mogła schwytać i osądzić. Tak to właśnie było. Największe zaś pretensje o to zaniechanie ma dziś Cezary Gmyz do władz PRL.

Pisze nam oto nasz czołowy dziennikarz śledczy tak:

Czy Polska miała możliwość schwytania i osądzenia Josefa Mengelego? Trudno na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Wszak Anioł Śmierci stanowił cel numer jeden na liście łowców nazistów, a udało mu się uciec przed ziemską sprawiedliwością.

Faktem jest jednak, że – jak wynika z dostępnych akt – organy ścigania PRL nie zrobiły nic by go schwytać.

Czy Gmyz sobie z nas żartuje? Chyba nie, on to wszystko pisze serio, bo sobie wymyślił wcześniej taką tezę i musi ją udowodnić. Być może ktoś mu tę tezę podsunął, ja nie wiem, ale nie przypuszczam by tak było.

Ułóżmy więc wszystko raz jeszcze w jakimś porządku. Mamy zbrodniarza, który zajmuje czołowe miejsce na liście poszukiwanych. Wszyscy wiedzą gdzie on mieszka, a on sam nawet nie próbuje się ukrywać. Przez dwa lata siedzi sobie w Paragwaju u prezydenta Stroesnera, syna Bawarczyka i Indianki z plemienia Guarani. To jest prezydent wykonujący polecenia Waszyngtonu i on się musi liczyć z pewnymi okolicznościami brzegowymi. Jeśli Waszyngton mu każe musi Josefa wyrzucić, choćby nie wiem jak lubił Niemców. A prezydent Stroessner wręcz kochał Niemców i na pewno było mu przykro kiedy dostał takie polecenie. Któż mógł wymóc na Waszyngtonie wydanie takiego rozkazu? Zapewne ktoś z Izraela. Dlaczego nie schwytano za jednym zamachem ich obydwu – Eichmana i Mengele? To ważne pytanie i agent Mossadu opowiada na nie wprost: nie można było, bo nie. Eichman był ważniejszy i woleliśmy złapać jego. Ok, wasza panowie rycerze wola, ale mamy tu pewną rozbieżność.

O ile pamiętam Mengele miał zwiać do Paragwaju właśnie wtedy kiedy schwytano Eichmana? A to było w roku 1960. Ma ktoś poprzedni numer „Do rzeczy” z tym wywiadem i może to sprawdzić? Gmyz zaś pisze, że Mengele siedział w Paragwaju od roku 1958 i zadawał tam szyku pod własnym nazwiskiem. Ktoś nas tu więc wprowadza w błąd. Nie można spłoszyć w Aregntynie kogoś kto jest akurat w Paragwaju pod opieką prezydenta Stroessnera.

Ponoć po aresztowaniu Eichmana prezydent Ben Gurion miał kłopoty, bo Argentyńczycy się wkurzyli i chcieli zerwać stosunki dyplomatyczne z Izraelem. Mieszkający zaś w Buenos Aires Żydzi narażeni byli na ataki bojówek nazistowskich, które tam w najlepsze funkcjonowały. Ja w to wierzę, bo mieszkańcy Ameryki Południowej są nieobliczalni, właśnie skończyłem książkę, w której jest mowa również o ich wyczynach. Jeśli jeszcze znalazło się wśród nich kilku Niemców to kłopot był jeszcze większy. No, ale nie o Eichmanie jest ten tekst, a o Gmyzie i jego śledztwach. Dlaczego Cezary Gmyz zwala winę za zaniechanie aresztowania Mengele na PRL? Czy on zadał sobie w ogóle trud, by przeanalizować sytuację międzynarodową w tamtym czasie i czy przeczytał poprzedni numer tygodnika, w którym pracuje?

Przypuszczam, że nie, bo karmi nas takimi kawałkami: po wybuchu wojny w Korei zainteresowanie chwytaniem byłych nazistów osłabło. Gdzie osłabło? W Instytucie Wisenthala? Warto by może zapytać, jakby to zrobił jakiś prawdziwy śledczy dziennikarz, w jakich okolicznościach Mengele wyjeżdżał z Paragwaju. To jest rzecz moim zdaniem kluczowa, bo prezydent Stroessner mocno się wkurzył kiedy kazali mu deportować Josefa i nawet próbował się stawiać, ale nie długo. Okoliczności te świadczą moim zdaniem, że wszyscy doskonale widzieli kim jest Jose Mengele i gdzie się uda po opuszczeniu granic Paragwaju. No bo jak inaczej? Mengele wsiada w pociąg i jedzie do zaprzyjaźnionej rodziny, u której siedzi długie lata, posługując się dowodem osobistym pana domu, z którego wyrwał zdjęcie i wkleił na jego miejsce swoje? Tak nam to relacjonuje Gmyz. A co na to CIA? I co na to Mossad? W Brazylii nie ma organizacji byłych SS-manów, a wyciągnięcie stamtąd kogoś jest dużo łatwiejsze niż z Argentyny czy Paragwaju. Co prawda Brytyjczykom nie udało się złapać tego gościa od napadu stulecia, ale byli blisko i cała policja brazylijska im pomagała. Z Josefem na pewno byłoby inaczej. A jednak....

Rok 1979, data śmierci - Josef poszedł popływać i dostał udaru w wodzie. Nie odratowali go. Ponoć pochowano go pod innym nazwiskiem, a później dokonano z wielka pompą ekshumacji i rozpoczęto przygotowania do procesu. Tak, tak, Gmyz pisze o tym wyraźnie, rozpoczął się proces nieboszczyka Mengele i gazety znowu miały o czym pisać.

Jak widzicie mamy tu całą serię pytań bez odpowiedzi. W dodatku żadne z nich nie dotyczy PRL, bo PRL de facto nie istniał. On istniał dla nas jedynie i dla nas był opresyjny. Dla całego świata była to jedynie przybudówka ZSRR bez większego znaczenia i bez żadnych możliwości wpływania na sytuację międzynarodową. A jednak Cezary Gmyz zaczyna swoje śledztwo od PRL właśnie. Dlaczego? To ważne pytanie. Równie ważne jak to dlaczego nie schwytano Josefa Mengele.

Czy my dziś możemy wysnuwać jakieś sugestie dotyczące motywów którymi się kierowano pozostawiając Josefa Mengele w spokoju? Skoro Gmyz może to my tutaj na blogu, chyba też? No więc jak chciałbym dorzucić jeszcze jedno pytanie do tej piętrzącej się przed nami sterty. Brzmi ono: gdzie jest dokumentacja zbrodniczych badań na ludziach, w tym dzieciach, którą miał Mengele w Oświęcimiu? Co się z nią stało. Oficjalna wersja brzmi: została spalona przez samego Josefa Mengele. Jasne, wierzymy w to, jest to bowiem tak samo prawdopodobne jak to, że Gmyz potrafi ugotować prawdziwą zupę z żółwia.

Chciałem jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy głosowali na mnie w konkursie „Strażnik pamięci” ogłoszonym przez tygodnik „Do rzeczy”. Nie ujawnię liczby głosów, bo nie wiem czy będzie ona brana pod uwagę przez jury. Jeśli będzie i zostanie opublikowana porównamy ją z tym co jest w moich statystykach. Czekamy teraz co będzie dalej.

Jeszcze tylko tydzień trwa na stronie www.coryllus.pl. Promocja III tomu Baśni jak niedźwiedź. Od czwartku 24 października cena książki wraca do stanu poprzedniego czyli do 45 złotych za egzemplarz, plus koszta przesyłki.

Przed nami trzy duże nakłady, książka Toyaha pod tytułem „Rock and roll czyli podwójny nokaut” jest tuż tuż, zaraz za nią będzie „Baśń amerykańska” i kwartalnik. Przypominam także, że od prowadzimy kampanię której celem jest opanowanie rynku komiksów w Polsce, póki co mamy w sprzedaży jeden album historyczny, autorstwa Sławomira Zajączkowskiego i Huberta Czajkowskiego pod tytułem „Romowe” jest to mroczna, średniowieczna opowieść o wyprawie do Prus, jaką na rozkaz Kazimierza Odnowiciela podjęli pewien rycerz i pewien mnich. Celem jej zaś było odzyskanie wywiezionej z Gniezna podczas najazdu Brzetysława głowy św. Wojciecha. Album ten można także nabyć w sklepie FOTO MAG przy metrze Stokłosy w Warszawie i w księgarni „Latarnik” w Częstochowie, przy ul. Łódzkiej.

19 października czyli dziś, o 17.00, będę miał wieczór autorski w księgarni „Latarnik” przy ul. Łódzkiej 8/12 w Częstochowie. Wszystkich serdecznie zapraszam.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Ma-Dey

19-10-2013 [12:08] - Ma-Dey | Link:

i "baśnio pisarstwo" w wykonaniu autora .Po pierwsze nie "Wisenthal"  a  Wiesenthal, po drugie to nie  żaden " instytutWiesenthala",  tylko utworzony w 1977 roku a Ameryce Centrum Szymana Wiesenthala, po trzecie Jewish Historical Documentation Center utworzone w 1947 roku do zamkniecia w 1954 roku (którego rzeczywiście Wiesenthal był współzałożycielem) nie zajmowało się " chwytaniem " zbrodniarzy ale gromadzeniem dokumentacji historycznych które potem wykorzystano do akcji pojmania owych.Cezary Gmyz w artykule jasno i wyraźnie podaje przyczyny dla których wg niego mogły wpłynąć na spolegliwość władz PRL w sprawie pojmania zbrodniarza, ale Maciejewski jak zwykle wybiórczo pomija niewygodne dla sowich paranoicznych zwidów   na dany temat fakty

cytat z tekstu : "Przypuszczam, że nie, bo karmi nas takimi kawałkami: po wybuchu wojny w Korei zainteresowanie chwytaniem byłych nazistów osłabło. Gdzie osłabło? W Instytucie Wisenthala? "

Obrazek użytkownika Coryllus

19-10-2013 [23:37] - Coryllus | Link:

Żebyś czasem z emocji kupy w spodnie nie zrobił...

Obrazek użytkownika Ma-Dey

20-10-2013 [01:24] - Ma-Dey | Link:

zbijaj kaskę bo będziesz musiał ja wydać na ogłoszenie w TVNie-zobaczymy czy w tedy będzie ci do śmiechu pajacu!

Obrazek użytkownika WESOŁY TROLL WANIA

20-10-2013 [01:56] - WESOŁY TROLL WANIA | Link:

Cóż za wyrafinowana dysputa!
Co za fason, co za klasa, co za szyk!

Obrazek użytkownika dogard

20-10-2013 [05:48] - dogard | Link:

to przecie wasza czekistowska metoda....

Obrazek użytkownika WESOŁY TROLL WANIA

20-10-2013 [13:04] - WESOŁY TROLL WANIA | Link:

Tawariszcz Dogard, CzK w 1922 polscy panowie zlikwidowali. Dzierżyński z Mienżyńskim, zastępcą i następcą swoim.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

20-10-2013 [13:19] - NASZ_HENRY | Link:

Стукачам, чекистам и членам российской агентуры вход воспрещен
przez wesołego trolla Wanię ;-)

Obrazek użytkownika Coryllus

20-10-2013 [07:41] - Coryllus | Link:

Wracaj wania do siebie i zajadaj ciastka dobra...

Obrazek użytkownika Coryllus

20-10-2013 [07:43] - Coryllus | Link:

W jakim znowu Tefałenie? I kto to jest Szyman Wiesenthal?

Obrazek użytkownika dogard

19-10-2013 [12:39] - dogard | Link:

akta mengele w prl byly nieuporzadkowane--wiec co zrobili komunisci w tej sprawie.Gmyz tu sie z pewnoscia nie myli--null zainteresowania.Wiec o co chodzi?PO cichutku wspierasz wlodarzy ' bialego domu ' przy al.Jerozolimskich?!

Obrazek użytkownika Coryllus

20-10-2013 [07:42] - Coryllus | Link:

Oczywiście, Gmyz się nigdy nie myli.

Obrazek użytkownika zaginionyląd

19-10-2013 [12:46] - zaginionyląd | Link:

G. Braun w swoim filmie ,, Eugenika,, podaje , że niemieccy lekarze eugenicy jeździli do USA przed wojną uczyć się po prostu nowej nauki , która w ameryce powstała ... W filmie Brauna są miniwykłady amerykańskich specjalistów od tamtych archiwów .... film widziałam dawno i trzeba p Grzegorza zapytać ... ale zdaje się , że dr Mengele też się tam uczył ... doświadczenia robiono na zwierzętach i dopiero wojenna rzeczywistość obozowa umożliwiła robienie dr Mengelemu doświadczeń na ludziach ... stąd po wojnie wstrząs spowodował że zmienionio nazwę nauki na ,, genetyka,, tak , tak .....
Ja specjalnie piszę dr Mengele bo on był autentycznie wyszkolonym w niemczech a potem w USA lekarzem ..... Proszę obejrzeć film ... jest w kawałkach na you tube ... i wyciągnąć wnioski ... różne ... o dyskrecji amerykańskij też

Obrazek użytkownika delirium

19-10-2013 [13:20] - delirium | Link:

Warto obejrzeć wykład dr Rath'a na youtubie dotyczący przemysłu chemicznego i tego związanego ze zdrowiem. Podaje przykłady co się działo z tymi zbrodniarzami po wojnie i kto ich przechowywał.