Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Dowody zamachu w Smoleńsku
Wysłane przez Mariusz Cysewski w 16-10-2013 [09:33]
Zrzędzenie na rzekomy brak dowodów można ciągnąć w nieskończoność; wynika to bowiem tylko z poczucia przyzwoitości zrzędzących. A przyzwoitości w Polsce coraz mniej
Wokół zamachu w Smoleńsku prócz oszustw, kłamstw i przestępstw Moskwy i jej etnicznie polskich stronników trwa i rozwija się tyle niedorzeczności nie będących wynikiem złej woli, że na skórze wołowej ich nie spisać. Jedną z tych dla mnie niedorzeczności jest powszechne nawet u ludzi dobrej woli utyskiwanie na „brak dowodów”. Oto jak ujmuje to jeden z publicystów. Nie o Niego tu idzie, bo wypowiedź to charakterystyczna - była i jeszcze będzie powielana przez wielu:
Rząd obstaje przy wersji, na którą nie ma żadnych dowodów, zespół Macierewicza przy innej wersji, na którą też nie ma żadnych dowodów, bo w ogóle nie ma żadnych dowodów - wszystkie trzyma pod siedzeniem Putin i śmieje się w głos, patrząc, jak się głupie polaczyszki zagryzają (...) Media kolejny dzień produkują żałosną telenowelę, w której młócone są po raz enty te same po stokroć omłócone i niemożliwe do zweryfikowania bez dostępu do dowodów tezy.Powtórzę: to tylko przykład, który akurat był pod ręką. Wypowiedzi takich jest wiele.
Zreasumujmy brutalnie ten (lub zbliżony) tok myślenia. „Źli, źli Ruscy…” – to obowiązkowy wstęp narracji utyskujących; tak zapewniają sobie uwagę patriotów – „i zły, zły rząd Tuska” (uwaga patriotów rośnie jeszcze bardziej). „Sfabrykowali odczyty, spreparowali taśmy, nie przekazali dowodów, nie chcą oddać wraku…” (tu już jesteśmy wręcz zachwyceni). „A przez to wszystko my nie mamy żadnych dowodów! I nie wiemy co się w tym Smoleńsku stało!” Po dojściu do tej konkluzji mamy być szczęśliwi, że nasz malowany obrońca prawa do dowodów choć dowalił Moskalom i Tuskowi. Co bardziej dowcipni, lub – jak kto woli - mniej przytomni dodają jeszcze i taką groteskową mantrę: „A przez to wszystko Ruski może nami pogrywać. I organizować nam medialne wrzutki. I nas z sobą skłócać. I nas ustawiać jeden przeciw drugiemu. A tu przecież o jedność Polaków chodzi! Jedność, jedność panie, jedność nade wszystko! W jedności siła! Jedność über alles! Naród z partią! partia z naro…” - no, już dobrze.
Zacznijmy od tego, że przez dążenie do urojonej i szkodliwej „jedności” przegraliśmy lekko licząc dwie wojny o niepodległość; o jedności napiszę jednak innym razem. A co do rzekomego braku dowodów: ile to jeszcze może potrwać? Stąd do wieczności? Putin w rzeczy samej śmiać się musi w głos. Zamach miał miejsce już ponad 3 lata temu. Miłośnicy dowodów – w jakiejś części pewnie dyskretnie po temu stymulowani – już teraz dla swych właścicieli zdobyli ponad trzy lata. Ile zdobędą ich jeszcze? Jak jeszcze długo można bredzić o braku dowodów? Za Cyceronem: Jak jeszcze długo będziesz, Katylino, nadużywał cierpliwości naszej?
Wyobraźmy sobie, że za parę lat, powiedzmy w roku 2020, emerytowany już wtedy Putin wystąpi przez kamerami i oznajmi, że to on rozkazał zorganizować zamach, opowie o szczegółach, uzupełni to co już sami wiemy bez śledztwa, i wskaże polskich wykonawców. Myślę, że przy obecnym stanie rozkładu Polski Putin mógłby sobie na to pozwolić choć dziś. Jakie bowiem w Polsce byłyby skutki takiego występu Putina? Ano takie jakie bez tego występu są i teraz: oto podniósłby się klangor i rejwach, że Ruski kłamie - by wywołać „wojnę” vel „wojnę domową”, że chce nas sprowokować, że nie ma dowodów (a jakże – bo to że „nie ma dowodów” można opowiadać choć po dzień Sądu Ostatecznego); a te dowody, które Putin przedstawia, sfabrykował by osiągnąć swe niecne cele - przede wszystkim po to, by nas skłócić; a przecież naród z partią, partia z narodem.
Żałosne.
To prawda że musimy odzyskać wrak i przeprowadzić śledztwo według standardów europejskich. Również pod względem dowodów, również dowodów bezpośrednio bynajmniej nie potrzebnych; idzie po prostu o zebranie wszystkich dowodów i jest to kwestia pewnej staranności i szacunku do siebie.
To jednak nie znaczy, że bez tych dowodów jakoby „nie wiemy” co się stało w Smoleńsku.
Wiemy.
I wiedzieliśmy po ujrzeniu zdjęć z pobojowiska.
Mariusz Cysewski
Zobacz też:
http://naszeblogi.pl/40579-tryptyk-o-zamachu-w-smolensku-czy-kto-czyimi-rekami
http://naszeblogi.pl/40555-zamach-w-smolensku-udzial-panstw-trzecich
http://naszeblogi.pl/41116-w-sprawie-zamachu-w-smolensku-ziemkiewicz-przekracza-granice
Kontakt: tel. 511 060 559
[email protected]
https://sites.google.com/site/wolnyczyn
http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn
http://mariuszcysewski.blogspot.com
Komentarze
16-10-2013 [09:55] - Rybak | Link: Gdyby nie było zmowy pomiędzy Putinem i Tuskiem,
To takie gmatwanie nie byłoby możliwe!
Poza tym, dowodów jest wiele, ale się je ukrywa.
Dowodem poliszynela, jest zdjęcie z rozrzutu szczątków samolotu. Taki rozrzut jest możliwy jedynie przy rozpadnięciu się samolotu nad powierzchnią ziemi.
Dopóki Tusk i jego zgraja nie poniosą odpowiedzialności za tą zbrodnię, to będzie oznaczało że żyjemy w bandytyzmie, tak samo jak brak odpowiedzialności komuchów, świadczy o bandyckości tzw. trzeciej RP, czego dowody codziennie nas otaczają, a ten jest koronny.
16-10-2013 [12:44] - ruisdael | Link: Chciałem
obszerniej, ale trafił w sedno p. Rybak. Wystarczy parę ogólnych spojrzeń na rozkład szczątków, brak śladu upadku, nie mówiąc o dowodach (np.zdjęciach satelitarnych ), które prokuratura utajnia, śmiejąc się wszystkim w gębę. Ale współudział Tuska i Komorowskiego wyjaśnia marsz w zaparte i to ,że sądy z prokuraturą są ich (i WSI) ludźmi. Panu Cysewskiemu wielkie dzięki za stwierdzenie, że król jest nagi.
16-10-2013 [11:21] - mostol | Link: Lasek
i Ślepakura są wystarczającymi dowodami.
16-10-2013 [11:36] - smieciu | Link: Dowody są. Jest ich cała masa.
Ale lepsze jest coś innego. Zadajcie pytanie jakiemuś lemingowi: jaki dowód by cię przekonał? Wtedy okazuje się że on nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Nie potrafi bo tak naprawdę jedynym dowodem dla niego jest to że ktoś na wysokim szczeblu powie o tym w TV. Nie chodzi o dowód tylko o to że ktoś, jakiś autorytet stwierdzi że był zamach. Taki leming nie przyzna się przed sobą że go żaden dowód nie interesuje że zwyczajnie tylko wierzy w to co mówią. Więc nie odpowie na pytanie jaki dowód go przekona bo wie że się ośmieszy. Znowóż taki bardziej zaawansowany leming też nie odpowie bo pewnie by chciał żeby to Putin przyznał się do zamachu. Trochę jednak zastanowiwszy się stwierdza że nawet jakby był zamach to Putin tego nie zrobi...
No to wtedy dochodzi do małego przepalenia obwodów mózgu leminga. Jedynymi dowodami mogą być dowody pośrednie: oszustwa, kłamstwa, matactwa, sprzeczności. Nagle się okazuje że takich dowodów są setki. Dlatego taki leming do końca nie odpowie na zadane pytanie. Opowiedź oznaczałaby przyznanie się do własnego zidiocenia.
To jest także odowiedź na pytanie dlaczego z lemingami nie da się dyskutować. Nie da się bo tylko całkowicie zamknięcie się na rzeczywistość, odizolowanie się od tych "innych" sprawia że może trwać w swym fałszywym światku, który pozwala mu wierzyć że nie jest zwyczajnym bezmógim zwierzątkiem, trybikiem sterowanym za pomocą prymitywnych przekazów medialnych. Stąd ich upór. Za wiele mają do stracenia. Dlatego niestety jedynym sposobem na lemingów są dalsze rządy PO. Dopóki bowiem lemingi będą mieć tą miskę ryżu i prąd w chałupie, doputy będą wierzyć. Nic na to nie poradzimy. Trzeba Polskę zacząć budować inaczej. Obok oficjalnych struktur władzy. Trzeba się zjednoczyć ale bez lemingów - poparcie idiotów bowiem nic nie da ani też nie ma sensu walczyć by te głupki miały lepiej.
Trzeba zwyczjnie stworzyć Państwo Podziemne w którym prawdziwi Polacy będą się wspierać i pracować na siebie.
16-10-2013 [17:19] - Janko Walski | Link: Bardzo trafnie zauważył Pan, że nie w dowodach czy w ich braku
tkwi problem. Ten przykład z Putinem otwarcie mówiącym o zamachu to trafienie w dziesiątkę.
Właściwie on to robi. Czym innym jest bowiem ta gruba fastryga kłamstwa smoleńskiego w raporcie MAK i Millera, odkrywanie potworności takich jak zdjęcia zmasakrowanych, porozrywanych ciał, ujawnienie komendy "na kursie, na ścieżce" gdy z rejestratorów wynikało że samolot nie był ani "na kursie" ani "na ścieżce", absurd pancernej brzozy, 100g, zmieniające się komunikaty rosyjskie w pierwszych godzinach po katastrofie, niedopuszczenie dziennikarzy, rekwirowanie zdjęć i materiałów filmowych, przejęcie "śledztwa" itd, itd Putin swoimi działaniami mówi nam: "widzicie, zrobiłem to i nie możecie nic zrobić bo wasz rząd i prezydent pomogli mi i wciąż pomagają bardziej niż potrzebowałbym". Nasz(?) rząd i prezydent oczekiwali od swoich rosyjskich partnerów dobrego skutecznego kłamstwa maskującego zbrodnię, podczas gdy pułkownik KGB Putin chciał, oprócz usunięcia przeszkadzających w podporządkowaniu sobie bliskiej zagranicy, by wszyscy wiedzieli, że to zrobił. Chciał by świat zobaczył demokratycznie wyłonione władze w Polsce uczestniczące w zbrodni i miliony Polaków wierzących w pancerną brzozę.
Pozdrawiam serdecznie,
JW