Parę dni temu media obiegła wiadomość o tym, że Japończycy znaleźli pod dnem morskim ogromne złoża rzadkich metali , między innymi wanadu. Eksploatacja tych bogactw ma zmienić światowy rynek surowców. Gdy usłyszałam o wanadzie przypomniał mi się pewien dzień trzydzieści pięć lat temu, kiedy to znajomy geolog opowiadał mi z entuzjazmem o suwalskich złożach żelaza oraz innych metali. Pokazywał mi próbki z rdzenia wiertniczego, a także kawałki pięknej zielonej skały, towarzyszącej rudom, zwanej gabro. Wkrótce o tym geologicznym odkryciu zrobiło się głośno w ówczesnej prasie i mediach. Nic dziwnego. Oprócz wartościowej rudy żelaza /zawartość czystego metalu 25-38%/ były tam jeszcze tytan, właśnie wanad i ok. 30 innych pierwiastków.
Snuto plany rozwinięcia wydobycia, a Suwałki miały stać się trzystu tysięcznym miastem. Edward Gierek szybko pożyczył 750 milionów marek od RFN, pod zastaw tych złóż. Niemców interesował w szczególności wanad. I nagle, pod koniec lat siedemdziesiątych wszystko ucichło. Przestano mówić o eksploatacji rud, Instytut Geologiczny określił je jako "pozabilansowe" i zaczęto rozpowszechniać nieprawdziwe informacje o niskiej zawartości żelaza w nich, nie wspominając w ogóle o innych pierwiastkach. Takie opowieści do dzisiaj pokutują w polskiej Wikipedii. W latach 2003-2004 interesowali się złożami suwalskimi Amerykanie, ale też nic z tego nie wynikło. O historii tych złóż oraz o tym, że kolo Augustowa znaleziono rudy niobu, można przeczytać w artykule Jana Wyganowskiego /TUTAJ/.
Powstaje pytanie, dlaczego właściwie nie wykorzystujemy tego bogactwa? W nielicznych dyskusjach na ten temat pada na ogół argument o zagrożonym pięknie przyrody Suwalszczyzny. Warunki geologiczne są tam jednak takie, że przy odpowiednim zaprojektowaniu kopalni, jej działalność mogłaby być prawie nieodczuwalna na powierzchni. Musiała być jeszcze inna przyczyna. Można się jej domyślać, gdy obserwuje się dzisiejsze spory na temat wydobycia gazu łupkowego w Europie. Widać wyraźnie, jak Gazprom i lobby nuklearne starają się do niego nie dopuścić. Ze złożami suwalskimi mogło być podobnie, a o zaniechaniu ich eksploatacji zadecydował, być może, sprzeciw Związku Sowieckiego. Co jednak nie podobało się Rosjanom? Oprócz dążenia do osłabienia pozycji Polski, mogło chodzić o tytan. Rosjanie byli /i są/ potęgą w dziedzinie metalurgii tytanu.
To bardzo ciekawy metal. Tylko nieznacznie cięższy od aluminium, jest bardziej wytrzymały niż stal. Wiem o tym doskonale, bo gdy w latach 70-tych wspinałam się /rekreacyjnie/ w Tatrach, to używałam haków wykonanych z przemyconej z Rosji blachy tytanowej. Tytan występuje jednak rzadko, a co więcej topi się dopiero w temperaturze ok. 3000 stopni, sprawiając ogromne kłopoty hutnikom. Z drugiej strony dzięki temu jest on użyteczny w przemyśle kosmicznym i zbrojeniowym. Wydaje się, iż Moskwa chce mieć coś w rodzaju monopolu na ten metal.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 28596
Gdzieś w sieci "wisi" wypowiedź kogoś z dawnych decydentów, że w latach 80-tych dostaliśmy kredyt z Banku Światowego (MFW ?) na zakup maszyn do poszukiwań. Kupiliśmy je za 400 % ówczesnej wartości. Chyba zastrzegli sobie wgląd do efektów tych poszukiwań. Złoże pod Kutnem eksploatuje dziś kto inny.
podaję 7 artykułów , szukaj moich (Heretyk) wklejek w komentarzach pod tym artykułem
http://niezalezna.pl/619…
Jeśli ktoś z czytających ten wpis, może nadać sprawie odpowiedni bieg to bardzo proszę, moja działalność, nie wychodzi poza zbieranie artykułów.