Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Wyrwane z kontekstu: Arytmetyka odpowiedzialności
Wysłane przez tsole w 29-09-2013 [11:03]
...Choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą. (Łk 16,31)
Czy to, że istnieję, żyję, jest dziełem przypadku? czy też raczej zamysłem Kogoś? Czy los miota mną jak wicher zeschłym liściem, czy też raczej kieruje mną Przeznaczenie?
Pytania stare jak ludzkość. Odpowiedzi też stare jak ludzkość, a z tego, że pytania owe ciągle są ponawiane wynika, iż tak naprawdę odpowiedzi brak.
„Trochę jedno, trochę drugie” - odpowiada na nie tytułowy bohater filmu Forest Gump. Choć zewnętrznie robi on wrażenie „przygłupa”, trudno nie dojrzeć głębokiej mądrości płynącej z tej odpowiedzi. Bo przecież wierzymy, że zostaliśmy powołani do życia przez Boga, zatem istnieje jakieś Przeznaczenie. Ale z drugiej strony bierzemy udział w grze historii. Dysponujemy wolną wolą, podejmujemy decyzje... a ich skutki są zwykle tak nieoczekiwane, iż gotowi jesteśmy ulec wizji zeschłych liści, trzciny na wietrze - jak mawiał Pascal.
Nie ulegajmy pozorom. Otrzymaliśmy dar życia. Otrzymaliśmy jakieś „warunki startowe”: jeden z biednej, inny z bogatej jest rodziny. Jeden ze wsi, inny z miasta. Jeden z uzdolnieniami do przedmiotów ścisłych, inny z duszą artysty... Co z nimi zrobiliśmy? Czy wykorzystaliśmy je tylko do tego, aby „świetnie się bawić” - jak bogacz z dzisiejszej przypowieści?
Żebrak otrzymał niewiele; niewiele też mógł zdziałać. Bogacz otrzymał dużo, mógł więc sporo, ale on tylko świetnie się bawił.
Im więcej kto od Boga otrzymał, tym większa jego odpowiedzialność. Dlatego trudno bogatym wejść do Królestwa (nie jest to niemożliwe - powiada Chrystus - tylko trudne).
Ta arytmetyka odpowiedzialności, tak dobrze widoczna w dzisiejszej przypowieści, jest dla mnie główną przesłanką wiary w „tamten świat”. Widać gołym okiem, że bilans odpowiedzialności na tym łez padole nie jest zamknięty: jednych los doświadcza bardzo surowo, innych traktuje z niezwykłą łagodnością. Łajdak i szubrawiec opływa w dostatku, służy mu zdrowie, łask nie skąpi fortuna, a innym, poczciwym i uczciwym, „wiatr ciągle w oczy”. To niedomknięcie bilansu odpowiedzialności jest dla mnie nonsensowne – zwłaszcza wobec nieskazitelnej logiki świata, którą odkrywają nauki przyrodnicze. Mówię więc: zamiast nonsensu wolę przyjąć sens, który domaga się zamknięcia tego bilansu.
Przychodzi na myśl Dostojewski ze swoją myślą z „Braci Karamazow”: jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno. Kto powiedział, że musi być jakiś sens? Nie ma sensu - nie ma odpowiedzialności. Nie ma żadnego dawcy talentów – co mam od „ślepego zegarmistrza”, przehulam tu i teraz.
To naturalna, zrozumiała logika ateistów. Lecz co pomyśleć o tych, którzy niby wierzą w niebo, lecz postępują tak, jak gdyby go nie było? Używając protezy wiary, „dobrze się bawią” swymi talentami. Głusi na wezwania mędrców i proroków nie zamienią tej protezy na wiarę żywą - nawet gdyby kto z umarłych przyszedł i dał świadectwo.
Komentarze
29-09-2013 [12:16] - Magdalena | Link: Boga prawdopodobnie nie ma, dlatego nie martw się i baw się
dobrze ...
Kampanię o takim haśle wsparła datkiem organizacja charytatywna ... W nagrodę za to "prawdopodobnie", które jest raczej niepokojące ;)
Fascynujące jest to, że natura ludzka jest w zasadzie niezmienna. Jesteśmy od tysięcy lat zaledwie przypudrowani cywilizacją...
29-09-2013 [12:42] - tsole | Link: Z tego, co pamiętam
jest to myśl Dawkinsa. Ten wojujący ateista nie jest całkiem głupi: zostawia sobie jednak furtkę :)
29-09-2013 [14:06] - nemo1 | Link: Kiepski interes.
Witam.Wg.mnie,ateizm to kiepski interes.Jeśli Boga nie ma ,niczego się nie zyskuje,jeśli jednak jest,traci się wszystko.Pozdrawiam.
29-09-2013 [14:50] - tsole | Link: Owszem, to istota słynnego zakładu Pascala.
Dla mnie jednak (z całym szacunkiem dla Pascala) to jest cyniczne mało tego: idiotyczne. Bo czyż mozna zmusić sie do wiary dlatego, że mi sie to opłaca? Co warta jest taka "wiara"?
29-09-2013 [17:23] - Krzysztof | Link: chamiejemy?
Czy ta ucieczka w bezsens nie jest pokłosiem zafascynowania się wszechmocą cywilizacji? Przecież to przyjemne, wygodne, a niekiedy nawet sypnie mamoną. Któryś z księży ponoć kiedyś wszedłszy na ambonę powiedział tylko jedno słowo: chamiejemy... I to chyba tłumaczyłoby zachowania bractwa zabawowego.
A tak poza tematem, jeśli tylko widzę Cię tutaj, od Ciebie zaczynam lekturę NB. Dziękuję.
29-09-2013 [18:57] - tsole | Link: Dziękuje za miły OT :)
"Czy ta ucieczka w bezsens nie jest pokłosiem zafascynowania się wszechmocą cywilizacji?"
Z pewnością. Ja mam taką intuicję, że im bardziej w danej cywilizacji zaznacza się dominanta konsumpcjonizmu, tym widoczniejsze jest przytłumianie sfery sacrum sferą profanum. Takie zachłyśnięcie się materią jak u prymitywnych plemion zachwyt koralikami i perkalem.
Pozdrawiam!